Prorocy i sprawiedliwi

P

Szczęść
Boże! Pozdrawiam serdecznie i wszystkim życzę błogosławionego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
15 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel –
Matki
Bożej Szkaplerznej,
do
czytań: Iz 1,11–17; Mt 10,34–11,1

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Co
Mi po mnóstwie waszych ofiar? – mówi Pan. Syt jestem całopalenia
kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i
kozłów Mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną,
kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce?
Przestańcie
składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta
nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań; nie mogę ścierpieć
świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt
nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je
znosić. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy.
Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze
pełne są krwi.
Obmyjcie
się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich
oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem!
Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego,
oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich apostołów: „Nie sądźcie, że przyszedłem
pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju,
ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z
matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka
jego domownicy.
Kto
miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I
kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie
godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe
życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto
was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego,
który Mnie posłał.
Kto
przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto
przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego
otrzyma.
Kto
poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych,
dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej
nagrody”.
Gdy
Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł
stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.

Dwóch
czytań wysłuchaliśmy przed chwilą i musimy szczerze przyznać, że
oba są bardzo mocne,
radykalne

w swej treści, wręcz kategoryczne!

Oto
w pierwszym z nich, z Proroctwa Izajasza, słyszymy słowa Boga,
który zdecydowanie odcina
się od różnych gestów czci i kultu,

jakie wobec Niego wykonują członkowie Jego wybranego ludu. Jak może
zauważyliśmy, mowa jest o „mnóstwie ofiar” – tak się wyraża
sam Bóg – zatem Izraelici nie
szczędzili wyrazów swojej rzekomej czci i oddania,

obchodzili wiele różnych świąt i uroczystości, ale wszystkie one
wręcz obrzydły
Bogu!

To niewiarygodne i jednocześnie straszne, ale tak właśnie było.
Zresztą,
posłuchajmy raz jeszcze samego Boga: Przestańcie
składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta
nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań; nie mogę ścierpieć
świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt
nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je
znosić. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy.
Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze
pełne są krwi.

I
żeby nie było, iż Bóg tylko narzeka i krytykuje, to w dalszej
części daje bardzo jasne wskazania, jak
wyjść z tej sytuacji

i co zmienić, aby sprawy przybrały właściwy obrót. Mówi:
Obmyjcie
się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich
oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem!
Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego,
oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie.

Czyli
– wszystko jasne! I tylko od człowieka zależy, czy dalej będzie
się bawił
w pozory i mnożył czcze gesty,

czy wreszcie zacznie konkretnie wybierać dobro i realizować dobro.
Konkretnie, zdecydowanie i radykalnie.
Tak
samo, jak uczniowie Jezusa mają radykalnie wybierać w swoim życiu
właśnie Jego! W
tym kontekście mówi On:
Kto
miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I
kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie
godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie
godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe
życie z mego powodu, znajdzie je.

Samo
wręcz ciśnie się na usta stwierdzenie, że Jezus odwraca
cały porządek rzeczy:

nie stawia miłości do rodziców na pierwszym miejscu, chociaż
jesteśmy przyzwyczajeni, że tak właśnie powinno się sprawę
stawiać, a do tego jeszcze
stwierdza,

kto zabiega o swoje życie, to w końcu je straci, a kto je
straci
– ten je zyska… Jak to wszystko rozumieć?…
Pewnie
tak, jak zostało to wyrażone w dalszych słowach dzisiejszej
Ewangelii, gdzie Jezus mówi: Kto
przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto
przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego
otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych
najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie
utraci swojej nagrody.

Owi
prorocy i sprawiedliwi, o których tu dziś mowa, to ci, którzy w
imię Jezusa głoszą słowa prawdy i życiem potwierdzają

Jezusową naukę – żyją po prostu według niej. Jezus
identyfikuje się z nimi,

podpisuje się pod ich postawą, popiera ich – i zapowiada nagrodę.

I
wszystko
to, moi Drodzy, co tu sobie dzisiaj mówimy, prowadzi nas
do takiego oto konkretnego wniosku, że jeśli mówimy o swojej
przyjaźni z Jezusem, to nie
wystarczą same tylko praktyki religijne

– nawet spełniane bardzo skrupulatnie – i nie wystarczą tylko
słowa, nie mogą również żadne ludzkie relacje, nawet z
najbliższymi, stanąć w poprzek
relacji do Jezusa. One mają
ze sobą współgrać,

mają
z siebie nawzajem wynikać,

jedne mają wyrażać drugie. A wszystkie one – mają się wyrażać
w bardzo konkretnej
postawie: postawie sprawiedliwej, w postawie świadka…
Niech
nam w kształtowaniu takiej postawy pomoże Najświętsza Maryja
Panna, której oddajemy cześć jako Matce
Bożej z

Góry
Karmel – Matce Bożej Szkaplerznej.

Z czym związane jest to wspomnienie?
Kieruje
ono naszą uwagę na Mary,
objawiając
ą się właśnie na górze
Karmel,
znanej już z tekstów Starego Testamentu – z historii
Proroka Eliasza, opisanej w Pierwszej i Drugiej Księdze Królewskiej.
W XII wieku po Chrystusie, do Europy przybyli – prześladowani
przez Turków – duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie
kontemplacyjne właśnie na Karmelu.
Jednak w Europie również
spotykali się z niechęcią. Na szczęście, Stolica Apostolska,
doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali, ułatwiała
im zakładanie nowych klasztorów.
Szczególnie
szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się –
między innymi – wielki czciciel Maryi, Święty Szymon Stock,
szósty
Przełożony generalny zakonu karmelitów.
Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu.
W
czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251
roku, ujrzał Matkę Bożą w otoczeniu Aniołów.
Podała mu Ona
brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa: „Przyjmij,
synu, szkaplerz twego zakonu, jako
znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich
karmelitów.
Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto
znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i
wiecznego zobowiązania.”
Szymon
z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w
całym zakonie, a z czasem również w świecie.
W XIV wieku
Maryja objawiła się Papieżowi Janowi XXII, powierzając jego
opiece – jak się wyraziła – „Jej zakon” karmelitański.
Obiecała wówczas obfite łaski i zbawienie osobom należącym
do zakonu i wiernie wypełniającym śluby. Obiecała również
wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z
czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci.
Cały
szereg Papieży wypowiedziało się pozytywnie o tej formie czci
Najświętszej Maryi, obdarzając to nabożeństwo licznymi
odpustami.
Wydali oni około czterdziestu encyklik i innych pism
urzędowych w tej sprawie, chociaż w żadnym z nich wprost i w
całej pełni nie potwierdzili przywileju o dostąpieniu zbawienia w
pierwszą sobotę po śmierci.
Sygnalizowali go tylko częściowo.

Nabożeństwo
szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci
Matki Bożej.
Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów
Matki Bożej z Góry Karmel, czyli Matki Bożej Szkaplerznej, oraz
poświęconych Jej ołtarzy i kościołów.
A
czymże w ogóle jest ów szkaplerz,
o
którym dzisiaj tak wiele mówimy? Początkowo był on
wierzchnią szatą, używaną przez dawnych mnichów w czasie
codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc
rolę fartucha gospodarczego.
Potem przez szkaplerz rozumiano
szatę nałożoną na habit. Wszystkie dawne zakony noszą go
po dzień dzisiejszy. Współcześnie szkaplerz oznacza strój,
który jest zewnętrznym znakiem przynależności do bractwa,
związanego z jakimś konkretnym zakonem.
Ponieważ
noszenie szkaplerza takiego, jaki nosili przedstawiciele danego
zakonu, było niewygodnie i mało praktyczne, dlatego z biegiem lat
zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z
odpowiednim wizerunkiem na nich.
Na dwóch tasiemkach noszono go
w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach, a drugie –
na piersi.
Taką formę zachowały szkaplerze do dnia
dzisiejszego. W roku 1910 Święty Papież Pius X zezwolił – ze
względów praktycznych właśnie – na zastąpienie szkaplerza
medalikiem szkaplerznym.
Szkaplerz
nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy
począwszy od Świętej Jadwigi i Władysława Jagiełły –
a także liczni Święci, jak chociażby Jan Bosko, czy
Maksymilian Maria Kolbe. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia
w Lourdes i Fatimie, ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy
tym wolę, by wszyscy go nosili.
W wieku dziesięciu lat przyjął
szkaplerz karmelitański także Święty Jan Paweł
II
– i nosił go do śmierci.
Szkaplerz
w obecnej formie jest bardzo praktyczny i wygodny do noszenia. W
przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku powinien
być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na
drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część
powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Musi on być
poświęcony według specjalnego obrzędu.
Szkaplerz,
będący znakiem Maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego
życia,
ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie
Najświętszej Maryi Panny,
potwierdzanym codzienną modlitwą
przez Jej wstawiennictwo.
Przeżywając
liturgiczne wspomnienie Matki
Bożej tak bardzo serdecznie opiekującej się

swoimi dziećmi, a jednocześnie wsłuchując się w słowa Boga,
który tak intensywnie naprowadza człowieka na właściwe relacje ze
sobą, pomyślmy w ciszy własnego serca: Czy
mogę siebie zaliczyć do grona owych proroków i sprawiedliwych,

czyli świadków wiary, żyjących według jej zasad – o których
Jezus dzisiaj mówi w Ewangelii i z postawą których się
identyfikuje? Czy ja o sobie mogę szczerze powiedzieć, że jestem –
według takiego rozumienia tych słów – prorokiem
i sprawiedliwym?…

8 komentarzy

  • …"Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci"….
    – Po co trudzić się przykładnym i pobożnym życiem…Grunt to mieć na sobie w momencie śmierci fatałaszek lub jedną z blaszek i …"Kto… umrze, nie zazna ognia piekielnego"…
    Fetyszyzm… Czysty fetyszyzm…Czego to ludzie nie wymyślą…

    • Myślę,ze nie jest do konca ,tak jak piszesz.To byloby zbyt proste I naiwne traktowac szkaplerz jako fetysz.Przeczytaj proszę obowiazki noszacych szkaplerz.
      To juz nie jest takie proste.
      Pozdrawiam

    • Sir Absurd wychwytuje absurdy w tekście. Ma prawo… Autor posta wyraźnie mu to nie pierwszy raz ułatwia. Napisano wyraźnie – "Obiecała również wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci". Koniec. Kropka. Żadnych dodatkowych zastrzeżeń ni warunków.
      – Czy najlepiej umrzeć w piątek? Niedzielni mają "przechlapane"?… To kpina z religii.

    • Drogi Anonimowy. Dziękuję za uwagi. Przeczytałem. I – nic…- "Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia"… Bez ograniczeń… Nadanie cudownych właściwości wytworowi ludzkich rąk. Fetysz, talizman, makumba plemienia Bantu, "leki" niektórych plemion indiańskich, także noszone na piersiach [męskich]. Pozdrawiam

    • Po pierwsze, wspomniałem o tym, że w wielu papieskich dokumentach, aprobujących praktykę szkaplerza, nie ma nigdzie wprost potwierdzenia owej – nazwę ją tak – "obietnicy sobotniej". A zatem, trzeba ją traktować z ostrożnością.
      Po drugie, tylko odrobiny dobrej woli potrzeba, aby dobrze wiedzieć, że żadnego objawienia – a nawet żadnego zdania z Pisma Świętego – nie należy pojmować w oderwaniu od całej nauki Bożej, ale właśnie w jej kontekście. A jedną z jej podstawowych zasad jest ta, że człowieka nie da się zbawić wbrew niemu samemu. Przeto, jeżeli nie będzie żył w zgodzie z przykazaniami, będzie się od Boga odwracał, to ani żadna sobota, ani pierwszy piątek nie pomoże. Bóg nie zbawia człowieka na siłę. Wie o tym każde dziecko, które przyjęło Pierwszą Komunię Świętą i "liznęło" choć trochę Katechizmu.
      Ale po co ja to wszystko piszę, skoro na brak dobrej woli nie ma lekarstwa…
      Ks. Jacek

  • A św. Jan Paweł II miał inne zdanie o szkaplerzu niż nasz blogowy Muminek:

    "W znaku Szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. Szkaplerz w istocie jest «habitem». Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z Zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła (…). Ten, kto przywdziewa Szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2,7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości (por. Formuła nałożenia Szkaplerza).

    Znak Szkaplerza przywołuje zatem dwie prawdy: jedna z nich mówi o ustawicznej opiece Najświętszej Maryi Panny, i to nie tylko na drodze życia, ale także w chwili przejścia ku pełni wiecznej chwały; druga to świadomość, że nabożeństwo do Niej nie może ograniczać się tylko do modlitw i hołdów składanych Jej przy określonych okazjach, ale powinna stanowić «habit», czyli nadawać stały kierunek chrześcijańskiemu postępowaniu, opartemu na modlitwie i życiu wewnętrznym poprzez częste przystępowanie do sakramentów i konkretne uczynki miłosierne co do ciała i co do duszy. W ten sposób Szkaplerz staje się znakiem «przymierza» i wzajemnej komunii pomiędzy Maryją i wiernymi: wyraża bowiem w sposób konkretny dar, jaki na krzyżu Jezus uczynił Janowi, a przez niego nam wszystkim, ze swojej Matki, oraz przypomina o powierzeniu umiłowanego apostoła i nas Tej, którą ustanowił nasza Matką duchową.

    Z listu Jana Pawła II do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel"

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.