Wiara to otwartość na Pana Boga, to otwartość na słowo Boże

W
Rekolekcje małżeństw, jedno ze spotkań

(Jr 3, 14-17) 
Pan mówi: „Wróćcie, synowie wiarołomni, bo jestem Panem waszym i przyjmę was, po jednym z każdego miasta, po dwóch z każdego rodu, by zaprowadzić na Syjon. I dam wam pasterzy według mego serca, by was paśli rozsądnie i roztropnie. A gdy się rozmnożycie i wydacie liczne potomstwo na ziemi w owych dniach – mówi Pan – nikt nie będzie już mówił: Arka Przymierza Pańskiego! Nikt już nie będzie o niej myślał ani jej wspominał, ani odczuwał jej braku, ani też nie uczyni nowej. W tym to czasie Jerozolima będzie się nazywała Tronem Pana. Zgromadzą się w niej wszystkie narody w imię Pana i nie będą już postępowały według zatwardziałości swych przewrotnych serc”.

(Mt 13, 18-23)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, dziś z Uraju, gdzie aktualnie przebywam.

O Uraju kiedyś już pisałem, ale wspomnę, że jest to miasto oddalone 720 km. od Surgutu, w nazwie stacji benzynowej LUK Oil, jest to litera U. jest tu niewielka, ale bardzo żywa wspólnota. Przyjechaliśmy tu przedwczoraj, wyjeżdżamy dziś po obiedzie, żeby dojechać do Surgutu.

Mieszkamy na daczy – zapewne wiecie co to są dacze. Dacza, to takie działki, na których ludzie często budują letnie domki i często całe lato tu mieszkają. Tutaj jest przyjemnie, miło, można odpocząć, ale jest strasznie gorąco, po 30 stopni, strasznie duszno, ale takie zjawiska na Syberii długo nie trwają. A do tego radość takich miejsc odbierają komary i meszki, ale ogólnie da się żyć i cieszyć się.

Piszę jednak o tym wszystkim też z tego względu, że będąc na takiej daczy, widzę jak wszystko tu rośnie i jak ludzie się cieszą tym co wyrosło, co udało się im przez krótkie lato wyhodować.

I taka właśnie uprawa jest też treścią dzisiejszej Ewangelii – wyjaśnienie przypowieści o siewcy. Jezus też patrzy na uprawy, na pola, widzi ludzi cieszących się zbiorami, znających się na uprawie i biorąc przykład, obraz, z ich życia, przekazuje ważne prawdy wiary.

Siewcę, który sieje ziarno, można nazwać marnotrawnym. Sypie ziarno bez ładu i składu – to na ziemię, to na skały, choć wie, że z tego nic nie wyrośnie. Wie on jednak, że gleba jest bardzo różnorodna i chce wykorzystać każdy skrawek dobrej ziemi, żeby coś wyrosło i przyniosło plon. Nawet jeśli część ziarna się zmarnuje, to jednak gospodarz nie chce dopuścić do tego, by choć maleńki skrawek ziemi pozostał bez ziarna, niewykorzystany, nieprzydatny. Siewca chce posiać wszędzie.

Też w czasie rekolekcji

Przypowieść o siewcy jest bardzo skrupulatnie wyjaśniona przez samego Jezusa. Nie każdą przypowieść On sam tak wyjaśnia. Znaczy to, że sprawa jest bardzo ważna.

Oczywiście nie o uprawę roli tu chodzi a o uprawę serca ludzkiego.

Bóg hojnie sieje ziarno Swojego słowa. I choć wie, że wiele z tego ziarna się zmarnuje, upadnie na ziemię nie gotową, nie otwartą, to jednak nie chce pozostawić żadnego miejsca, które mogło by przynieść plon, bez nasienia, bez słowa. Więc sieje hojnie, obficie, wprost marnotrawnie.

Jednak, jeśli Jezus opowiada nam tę przypowieść to chce nas czegoś nauczyć.

Czego? Otwartości. Otwartości na słowo.

Wiara to otwartość na Pana Boga, to otwartość na słowo Boże.

Wczoraj naszą siostrę Teresę podwoził gdzieś znajomy naszych parafian. Ona z nim porozmawiała o Panu Bogu, on był zainteresowany, potem na koniec siostra mówi mu, że da mu obrazek z modlitwą, on się ucieszył a potem mówi – oj, a przecież ja jestem niewierzący. Komiczna dosyć sytuacja, przypomniał sobie, że jest niewierzący. W całej rozmowie o wierze tak był zainteresowany, że zapomniał o tym, że jest niewierzący. Jednak wziął modlitwę i powiedział, że będzie czytał.

Otwartość na Boga, otwartość na słowo Boże, to decyzja człowieka. My czasem odwrotnie – zapominamy, że jesteśmy wierzącymi – oj, a przecież ja jestem wierzący.

Bóg hojnie sieje ziarno Swojego słowa.

Na ile my jesteśmy otwarci na to słowo? Jak czytamy słowo? Jak słuchamy słowa?

Może kiedyś to pisałem, ale teraz opowiadałem to małżeństwom na rekolekcjach:

Porównałem kiedyś podejście do kazań – jednego chłopaka, który od czasu do czasu przychodził do kościoła (aktualnie nie przychodzi) i sióstr Matki Teresy.

Ów chłopak, bardzo inteligentny, ale dosyć zbuntowany, kiedyś mi wypomniał, że moje kazania są nudne. Może miał i rację, ale podałem mu przykład sióstr Matki Teresy, jakimi przychodziło mi współpracować w Tomsku. Kiedy odprawiałem Mszę Św. dla ich wspólnoty, one często po Mszy przychodziły i jedna przez drugą, na łamanym rosyjskim dziękowały za kazanie i mówiły, że to właśnie do niej mówiłem, notowały sobie w czasie kazania jakieś myśli, cytowały potem konkretne słowa, które mówiłem. Ja czasem czułem się, że źle się przygotowałem do kazania, szedłem na Mszę Św. i myślałem – co im powiedzieć. A one podchodzą potem i dziękują. Ludzie takiej wiary, że one mi mogły by głosić kazania, ludzie takiej formacji, że nie takiego jak ja słuchały w życiu, a one mi dziękują. A ten zbuntowany chłopak, który od czasu do czasu przyjdzie na Mszę Św., twierdzi, że kazanie jest nudne i ciągle o tym samym.

Wiem, że do kazań trzeba się przygotowywać, modlić się do Ducha Świętego i rozmyślać, i czytać coś, ale jednak w tym wypadku widzę, że nie mądrość kazania grała tu rolę, ale otwartość człowieka na słowo.

Z jaką wiarą, z jaką pokorą, z jaką otwartością człowiek przyjmuje słowo Boże.

Jak my jesteśmy otwarci na słowo Boże?

Jeśli czytacie te słowa, to znaczy, że jesteście otwarci. Jednak zawsze pozostaje pytanie, czy nie mogło by być lepiej?

Czego szukam w tym słowie – czy na pewno Pana Boga, Jego słowa, Jego woli?

Czego szukam? Kogo szukam?

„Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze”. – Kto słucha a nie rozumie… Czy staram się rozumieć słowo? Czy staram się rozmyślać, czytać komentarze, wnikać w słowo…?

„Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje”. – Czy moja wiara i słuchanie słowa nie jest zbyt emocjonalne i czy nie zależy od mojego nastroju, od moich emocji?

„Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne”. – Czy umiem odejść od innych spraw, zostawić je, uznać za mniej ważne, gdy słucham słowa? Zostawić inne sprawy, żeby posłuchać słowa – czy umiem?

„Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”. – Czy wprowadzam słowo w czyn, w życie, czy ono przynosi w moim życiu owoc konkretnych zachowań, czynów, nawrócenia?

Małżeństwo z Neftejuganska (70 km.) u których 
dziś urodziło się 3 dziecko

Jak słucham słowa? Jak czytam słowo? Jak jestem otwarty na słowo?

A co u nas?

Jak już Jacek wspomniał, niedługo planuję być w Polsce na urlopie. We wtorek lecę do Was.

Dlatego też do urlopu staram się podopinać różne sprawy i poodwiedzać ludzi, żeby długo nie byli potem bez sakramentów. W Surgucie będzie mnie zastępował greko-katolicki ksiądz, ale w innych miejscach Mszy nie będzie. Dlatego też sporo wyjazdów teraz. Dziś jestem w Uraju, w niedzielę jadę do Nojabrska i Kogałymu. Pakować się będę zapewne jak zwykle w ostatnich minutach przed wylotem.

W zeszłym tygodniu, jak to było wspomniane przeżywaliśmy w naszej parafii rekolekcje małżeństw. Jest niewielka grupa młodych małżeństw, z którymi dosyć regularnie się spotykamy i raz w roku robimy rekolekcje. Te były już trzecie. Myślałem, że małżeństw będzie więcej, ale na razie z obietnic nowych ludzi niewiele wyszło, ale za to ci co zawsze są wierni. Jedne małżeństwo tylko nie wiem czemu nie przyszło.

Jedna z uczestniczek rekolekcji, dziś rano urodziła dziecko – 3 dziecko w ich rodzinie. Jednak na rekolekcjach była.

Choć było, jak zawsze wiele przeszkód, to jednak rekolekcje były dobrym i głębokim czasem, wiele dobrych postanowień na najbliższy rok zostało podjętych.

A w tym czasie w Irkucku odbywało się ogólnorosyjskie spotkanie młodzieży, na którym ja nie mogłem być, ale była tam s. Teresa i przedstawiciele także i naszej parafii. Nie było ich wielu, ale byli. Ciekawa inicjatywa, raz na trzy lata, ogólnorosyjskie spotkanie młodzieży katolickiej. Niektórzy kilka dni jechali, żeby się tam dostać. Ciekawe były opowiadania i zdjęcia z tego wydarzenia.

Musiałem przerwać pisanie, bo przyszli ludzie w Uraju, odprawiliśmy Mszę Św., zjedliśmy wspólny obiad, porozmawialiśmy trochę. Za chwilę ruszamy w drogę powrotną. Wspólnota w Uraju zawsze mnie zadziwia, ich wiara, ich otwartość, ich gościnność.

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w Polsce.

I oczywiście proszę o modlitwę za mnie i moją parafię.

Pozdrawiam i błogosławię – w imię Ojca + i Syna i Ducha Świętego. Amen.

W drodze do Uraju

Spotkaliśmy lisa

Msza Św. w Uraju

Najmłodszy parafianin ochrzczony w maju

Na daczy w Uraju

7 komentarzy

  • "I dam wam pasterzy według mego serca, by was paśli rozsądnie i roztropnie. " Chcę serdecznie podziękować autorom, za tego bloga, za codzienne rozważania, sugestie, wyjaśnienia i stawiane w nich trudne pytania. Jestem niezmiernie wdzięczna, że mogę należeć do tej blogowej społeczności. Księdzu Markow życzę udanego wypoczynku i mam nadzieję, że urlop nie dotyczy obecności Księdza na blogu 🙂 Dołączam link do interesującego kazani księdza Pawlukiewicza, które przypomniało mi się po przeczytaniu dzisiejszego rozważenia. https://youtu.be/0OJxadJlAXc

  • Dziś ks. Jacek napisał "Bo ja też chciałbym bardzo, żeby Marek odpoczął i spotkał się z Rodziną i Przyjaciółmi". Księże Jacku, ponieważ my też jesteśmy Waszą rodziną w Jezusie Chrystusie , dlatego uważam że ks. Marek przyjeżdża do nas wszystkich 🙂 i chociaż przez słowo pisane komentarza do Słowa Bożego będzie chciał się z nami spotkać a my będziemy będziemy radowali się Jego obecnością w śród nas. 🙂

  • Właśnie szukałam coś o otwartości I znalazlam.dziekuje za ten artykuł, myślę że będę tu zagląda.
    Niech Bóg Księdza błogosławi.
    Piękne zdjęcia.
    Ja myślałam, że ram wieczny śnieg.
    Pozdrawiam
    Krystyna Dublin

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.