Dam wam serce nowe!

D

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia
sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Iwona i Marcin Zagubień,
za moich czasów w Celestynowie – bardzo zaangażowani w różnoraką
działalność parafialną. Bardzo Im jestem wdzięczny za 
to
radosne i twórcze zaangażowanie.
Natomiast
wczoraj imieniny przeżywał Cezary Kryczka, za moich czasów –
Lektor w Radoryżu Kościelnym, czyli na moim pierwszym wikariacie;
urodziny natomiast przeżywa Katarzyna Baczkura, angażująca się w
swoim czasie w działalność jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Wszystkim
świętującym dzisiaj i wczoraj życzę pełni radości i miłości
Bożej w sercach. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze gorące
słówko z Warszawy. Jak zawsze, jest nad czym pomyśleć… Więc –
pomyślmy…
Dobrego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
20 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ez 36,23–28; Mt 22,1–14

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
To
mówi Pan: „Chcę uświęcić wielkie imię moje, które
zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród
nich, i poznają ludy, że Ja jestem Pan, gdy okażę się Świętym
względem was przed ich oczami.
Zabiorę
was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i
przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą
wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej
zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha
nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam
wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić,
byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i
według nich postępowali.
Wtedy
będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i
będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu:
Królestwo
niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną
swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali
na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał
jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto
przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i
wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli
to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni
pochwycili jego sługi i znieważywszy ich, pozabijali.
Na
to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić
owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy
rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni
nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na
ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i
sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala
zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł
król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam
człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego:
«Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?».
Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce
i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności. Tam będzie płacz
i zgrzytanie zębów».
Bo
wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.

Jeśliby
chcieć streścić przesłanie dzisiejszego pierwszego czytania w
sposób mniej teologiczny, a bardziej potoczny i zwyczajny, to
powiedzielibyśmy, że mowa tu o „odkamienianiu” serca
ludzkiego.
My w naszej codzienności nieraz mamy do czynienia z
takim problemem, że oto kamień osadził się na czajniku,
czy na jakimś naczyniu, więc trzeba poszukać sposobu, aby go zdjąć
lub rozpuścić. Okazuje się, że nie zawsze jest to łatwe.
A
cóż dopiero powiedzieć i poradzić, kiedy owa kamienna powłoka,
twarda skorupa – osiada na sercu? Albo jeżeli wydaje się, że
całe serce – to jeden wielki kamień?…
Bóg,
przez Proroka Ezechiela, zapowiada dziś ratunek w takiej właśnie
sytuacji, gdy mówi: Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was
ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego
kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i
oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I
dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę
wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę
tchnąć w was…
A
zatem – całkiem nowe serce, nowy duch, odnowione spojrzenie na
wszystkich i wszystko. Dam wam serce nowe – jakże to
optymistycznie brzmi! Z samego tego zdania tchnie świeżością! A
kiedy człowiek pójdzie do innych z takim właśnie odnowionym
sercem – ileż tej świeżości, nowości i pokoju ducha wniesie
w swoje otoczenie!
Bo
to nie jest do końca tak, że serca – jako wewnętrznego organu
człowieka – nie widać na zewnątrz. Owszem, samego organu
nie widać, ale to, co ono symbolizuje i czym jest przepełnione –
widać bardzo dokładnie w całym postępowaniu człowieka.
Człowiek tym epatuje na zewnątrz, co nosi w sobie – właśnie, w
swoim sercu. Jeżeli jest to serce nowe, tchnące świeżością, to
tylko radość i nadzieję może nieść, bo cóż innego?
Jeżeli
jednak jest to serce skamieniałe w zawiści, zazdrości i
podłości – jak serca owych opornych gości, którzy zlekceważyli
zaproszenie na ucztę, o czym mowa dziś w Ewangelii – wówczas
dochodzi do takich sytuacji, jak ta, opowiedziana przez Jezusa: jest
rozczarowanie, złość, pretensje, ból… Zaproszeni goście
właśnie dlatego wszystko przegrali i stracili wielką szansę, że
w swym sercu byli bardzo zamknięci, ciaśni, skoncentrowani tylko
na sobie.
I jacyś tacy… starzy… Tak, zastarzali w
swoich mentalnych schematach.
I
to nie tylko ci, którzy wprost zlekceważyli zaproszenie i nie
przyszli, ale także ten, który przyszedł, ale nie miał szaty
weselnej. On też zalicza się do tych, którzy nie chcą niczego
w swoim sercu zmienić
– w swoim myśleniu, w swoim podejściu
do Boga, do ludzi, do całego świata… To jeden z tych, którym
dobrze w ich brudnych łachmanach. Bo się przyzwyczaili, bo
tyle już lat w tym samym chodzą. Cóż z tego, że śmierdzi na
odległość i sam widok odraża?! Cóż z tego, kiedy to jest
jego własne „wdzianko”! I co mu kto zrobi?!
A
jednak, Jezus dzisiaj wzywa nas wszystkich, abyśmy pozdzierali z
siebie – abyśmy na bieżąco zdzierali – te swoje duchowe
łachmany,
w których jest nam tak dobrze, ale przez które świat
nie może z nami wytrzymać.
Co
jest takim moim łachmanem?
Czego muszę się natychmiast pozbyć,
aby zacząć normalnie żyć?… I żeby ludzie ze mną mogli
normalnie żyć?…

5 komentarzy

  • Opowieść ta mogła powstać tylko w głowie szaleńca i dziw bierze, że przypisano ją Jezusowi.
    1. Król zabija poddanych spieszących do utrzymującej także włądcę pracy i pali własne miasto… Oszołom, wariat czy katecheta gimnazjalny?
    2. Król każe porywać z drogi przypadkowych ludzi na ucztę i wtrąca do ciemnicy człowieka za to tylko, że porwany biedak nie wdział wcześniej świątecznej szaty [której może nie miał w ogóle?]. Takich gościnnych gospodarzy najleiej omijać na odległość roku świetlnego!
    – Brak w tym jakiejkolwiek logiki – jak zwykle w tego typu "pouczeniach" pisanych przez prostaków dla ciemniaków. Ale za to jaka okazja do pseudomoralnych dywagacji na temat tych, którym "dobrze w ich brudnych łachmanach". Tymczasem nieraz wystarczy częściej dawać do prania… sutanny.

    (-) Coraz mniej ufający urzędnikom Pana B.

    • Odrobina dobrej woli wystarczy, aby właściwie zrozumieć ten fragment Ewangelii Jezusa. Wystarczyło jakikolwiek prosty komentarz biblijny przeczytać, a i na naszym blogu nieraz o tym dyskutowaliśmy. Ale jak się chce tylko walczyć i na swoim stawiać, żeby innym "dokopać", to mamy to co mamy…
      Ks. Jacek

  • Jestem przybraną, przysposobioną córką Króla. Czy oczekuję na spotkanie z Nim. Czy oczekuję na zaproszenie na ucztę… Jak się do niej przygotowuję…czy siedzę bezczynnie, mówiąc jakoś to będzie…czy myślę o sukni godowej, białej, czystej, pięknej…czy myślę o prezencie, o darze jaki złożę u stóp Pana młodego, Królewicza.
    Czy dzisiejsza nauka płynąca z Ewangelii przeraża mnie, czy w ogóle w tą przypowieść Jezusa nie wierzę, czy wkładam ją między bajki… jakie wywołuje we mnie reakcje; strach lęk czy może zastanowienie nad własnym życiem.
    Czy przygotowuję lub mam przygotowaną odpowiedź na pytanie Jezusa "Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?"
    Ja i Bóg. Na pewno dojdzie kiedyś do spotkania oko w oko, twarzą w twarz. Jakie to będzie spotkanie…czy będzie to piękne spotkanie jak w tej piosence?
    https://www.youtube.com/watch?v=Pv8dEXxlrcA

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.