Apostołowie Jezusa – czy samych siebie?…

A

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia
sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Agnieszka i Marek
Szelągowie, bardzo mi bliscy i życzliwi Ludzie z Celestynowa.
Urodziny
natomiast przeżywa Filip Odziemczyk, Lektor z Miastkowa i jeden z
Szefów Grup.
Życzę
Czcigodnym świętującym, by byli apostołami Jezusa – o czym
więcej dzisiaj w rozważaniu. Oczywiście, zapewniam o modlitwie!
Jutro
zaś, na naszym forum – słówko z Syberii. Tym razem już naprawdę
z Syberii.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
22 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Kor 3,1–9; Łk 4,38–44

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Nie
mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz
jako do cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie.
Mleko
wam dawałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i
nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście
cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to
czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku?
Skoro
jeden mówi: „Ja jestem Pawła”, a drugi: „Ja jestem Apollosa”,
to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo
kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według
tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg
dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który
podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg.
Ten,
który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według
własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy
pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą
budowlą.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Po
opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A
wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią.
On,
stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też
wstała i usługiwała im.
O
zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite
choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł
ręce i uzdrawiał ich.
Także
złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży”.
Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały,
że On jest Mesjaszem.
Z
nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy
szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby
nie odchodził od nich.
Lecz
On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą
Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”.
I
głosił słowo w synagogach Judei.

Zobaczmy,
jak wiele wysiłku wkładał Paweł Apostoł w to, by dźwigać
swoich uczniów ku wyżynom ducha; by nie pozwolić na to, aby
pozostali jedynie na poziomie ludzkim, doczesnym, przyziemnym…
Bardzo znamiennie w tym kontekście brzmią słowa: Nie mogłem,
bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do
cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie;
a także
następne: Mleko wam dawałem, a nie pokarm stały, boście
byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle
przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między
wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie
postępujecie tylko po ludzku?
Po
czym następują konkretne przykłady ludzkiego, płytkiego myślenia:
Skoro jeden mówi: „Ja jestem Pawła”, a drugi: „Ja
jestem Apollosa”, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże
jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których
uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan.
Tymczasem,
chrześcijanie mają cały czas wznosić swoją myśl ku Bogu
i w Nim widzieć źródło wszelkiego dobra, jakie w ich życiu się
dokonuje. Bardzo pokornie natomiast Paweł pisze w tym kontekście o
sobie i o innych Apostołach, jako sługach Bożych, narzędziach w
Bożym ręku. Stwierdza: My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga,
wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą.

A
zatem, to nie Paweł i Apostołowie mają być w centrum, na tak
zwanym „świeczniku”. To Bóg jest najważniejszy!
Apostołowie nie tworzą jakichś swoich własnych stronnictw, partii
czy fanklubów! Oni całą swoją posługę – a z nią także
ludzi, do których ją adresują – „przekierowują” na Boga!

I
to jest właściwa postawa apostolska, z której wzór winni
czerpać
także obecni apostołowie: pasterze Kościoła, ale i
wszyscy, którzy pracują z ludźmi i dla dobra ludzi, prowadząc ich
do zbawienia. Nigdy nie mogą ich prowadzić do siebie, ani
usiłować przy sobie zatrzymać! Jedynym, który starał się ludzi
związać ze sobą i przy sobie zatrzymać – i cały czas się o to
stara – jest Jezus Chrystus. Bo On jako jedyny – jako Bóg
Człowiek – ma do tego prawo!
Chociaż
z treści dzisiejszej Ewangelii mogłoby co innego wynikać. Oto
bowiem słyszeliśmy, że po dokonaniu wielu uzdrowień, po
uwolnieniu wielu ludzi z mocy złego ducha, z
nastaniem dnia wyszedł
[On] i udał się na
miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego;
chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł
do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o
królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”. I głosił słowo
w synagogach Judei.
Wtedy,
w trakcie ziemskiej działalności, nie dawał się nikomu
zatrzymać,
tylko przechodził z miejsca na miejsce, aby do jak
największej liczby ludzi dotrzeć ze swoim zbawczym przesłaniem.
Ale teraz bardzo chce się dawać zatrzymywać wszystkim, którzy
tylko chcą z Nim być. Chętnie daje się zaprosić do
wspólnoty ze sobą.
I
sam zaprasza do siebie wszystkich bez wyjątku,
aby z Nim byli –
teraz, i na całą wieczność! Czy jednak z naszej strony spotyka
się z pozytywnym odzewem? Czy dajemy się Jezusowi zaprosić? Czy
chcemy być z Nim
zawsze i w każdej sytuacji, w każdej
okoliczności? I czy innych – swoim przykładem, dobrym słowem i
modlitwą – prowadzimy do Jezusa, czy może chcemy zatrzymać
na siłę przy sobie, podporządkować, zniewolić?…
Jeżeli
my zadbamy o to, by ich doprowadzić do Jezusa, to już On sam
zadba
o to, aby i między nami, ludźmi, panowały dobre relacje
wzajemnej miłości i przyjaźni. Ale jeżeli kogokolwiek niewolniczo
zatrzymywać będziemy przy sobie, to i na Boga się zamkniemy, i
na innych ludzi.
Czy
zatem mogę uczciwie powiedzieć, iż staram się pomagać Jezusowi w
budowaniu tych najwłaściwszych, najlepszych relacji – z Nim i
z ludźmi?
Czy nikogo nie staram się zawłaszczyć, przywiązać
do siebie za wszelką cenę, podporządkować sobie, lub od siebie
uzależnić?… Czy jestem dla innych prawdziwym apostołem
Jezusa,
a nie apostołem samego siebie?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.