O myśleniu szerokim – i ciasnym…

O

Szczęść
Boże! Życzę Wszystkim Bożej mocy i światła z Nieba w jak
najpełniejszym przeżywaniu świętego czasu Wielkiego Postu. A
jeśli wierzyć wszelkim znakom na niebie i na ziemi, to jutro u nas
– słówko z Syberii. I nie tylko jutro…

Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
2 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Jr 18,18–20; Mt 20,17–28

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

Niegodziwi
rzekli: „Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza. Bo przecież nie
zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi
słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego
słowa”.
Usłysz
mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników. Czy złem za
dobre się płaci? A oni wykopali dół dla mnie. Wspomnij, jak
stawałem przed Tobą, aby się wstawiać za nimi, aby odwrócić od
nich Twój gniew.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Mając
udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze
rzekł do nich: „Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy
zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na
śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i
ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Wtedy
podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i
upadając Mu do nóg, o coś Go prosiła.

On
ją zapytał: „Czego pragniesz?”

Rzekła
Mu: „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie
jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie”.
Odpowiadając
Jezus rzekł: „Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić
kielich, który Ja mam pić?”

Odpowiedzieli
Mu: „Możemy”.
On
rzekł do nich: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak
należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie
się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował”.

Gdy
dziesięciu to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A
Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: „Wiecie, że władcy
narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie
tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się
wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być
pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem.

Na
wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono,
lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Sytuacja,
w jakiej znalazł się Prorok Jeremiasz, zapewne nie jest obca
wielu z nas.
Bo zapewne nieraz zdarzyło się nam okazać komuś
życzliwość i nawet – mówiąc kolokwialnie – nadstawiać za
niego karku, a on nie dość, że zwykłego „dziękuję” nie
powiedział,
to jeszcze stanął po drugiej stronie „barykady”.
Ot, taka sobie ludzka „wdzięczność”…

Widząc
to, Prorok Jeremiasz zwraca się do Boga jako jedynego
sprawiedliwego, na którego może liczyć i ze strony którego może
oczekiwać wsparcia. Wręcz poddaje całą sprawę pod Jego osąd.
Prosi: Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich
przeciwników.
Wysłuchawszy argumentów jednej i drugiej
strony, Bóg – jako sprawiedliwy Sędzia – podejmie właściwe
rozstrzygnięcie. Bo na ludzką sprawiedliwość – a już tym
bardziej wdzięczność – nie ma co liczyć.

Ze
strony ludzi jest to raczej otwarta wrogość, wyrażona w słowach:
Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza. Bo przecież nie
zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi
słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego
słowa.
Cóż można dodać do takich stwierdzeń?… Trudno
tu coś dodać – może poza spostrzeżeniem, że ludzki sposób
myślenia jest tak bardzo ograniczony, żeby nie powiedzieć:
ciasny.

W
pierwszym czytaniu wyraził się to w owej nienawiści do
Proroka Jeremiasza, o której tu sobie już wspominaliśmy. W
czytaniu ewangelicznym natomiast wyraziło się to w oczekiwaniu
matki synów Zebedeusza,
by Jezus jej synom „załatwił”
lepsze miejsca w swoim Królestwie. W obu przypadkach myślenie ludzi
i ich spojrzenie na rzeczywistość ziemską – a jeszcze bardziej
wieczną – mocno odbiegało od tego właściwego i zgodnego
z oczekiwaniami samego Boga. To było bardzo, ale to bardzo
przyziemne, ciasne,
mocno naznaczone egoizmem, a nawet zawiścią
– krótkowzroczne myślenie.
Na
cóż bowiem liczyli ci, którzy szykowali zasadzkę na Jeremiasza?
Że z nim wygrają? Że z Bogiem wygrają? A na co liczyła
matka synów Zebedeusza? Że „ogra” zasady, panujące w
Królestwie niebieskim i „bocznymi drzwiami” wprowadzi
swoich „synów” na niebiańskie „salony”?

Może
nawet uśmiechamy się w duchu, widząc jedne i drugie machinacje. A
tymczasem – czyż my nie wykazujemy się podobnym sposobem
myślenia?
Czy przypadkiem nie cieszy nas fakt potknięcia się
przez kogoś, fakt czyjegoś niepowodzenia? Czy tak po ludzku nie
zazdrościmy innym,
że im się to lub owo udało, lub odnieśli
jakiś sukces? Albo – czy wewnętrznie nie jesteśmy źle
nastawieni do tych, którzy nas upominają
w imię Boże,
wskazując nam niedociągnięcia i proponując inną drogę? Czy nie
myślimy sobie zaraz, że oni to jeszcze gorsi są od nas?
I
czy nie ma w nas takiego zupełnie i czysto ziemskiego spojrzenia
na sprawy duchowe, wskutek czego do minimum ograniczamy swoje
zaangażowanie w rozwój wiary, modlitwy i w pracę nad sobą,
kalkulując za każdym razem, co będziemy z tego mieli i czy
nam się to w ogóle opłaca?…
Moi
Drodzy, takich pytań możemy tu sobie postawić dużo więcej. Ale
może nie w tym rzecz, żeby je jakoś nadzwyczajnie mnożyć,
chociaż Wielki Post jest czasem sprzyjającym różnego
rodzaju rozrachunkom sumienia. Jednak Wielki Post jest też
czasem – i o to chyba bardziej by chodziło – przekraczania
swoich duchowym minimalizmów,
wychodzenia poza ramki swojej
przeciętności, politycznej i moralnej „poprawności”, swego
wygodnictwa, swoich doraźnych korzyści. I poszukiwania korzyści
duchowych.
Co
w tym kierunku dzisiaj zrobię? Może bardziej przyłożę się do
realizacji swojego wielkopostnego postanowienia? A może
dokładniej przyjrzę się moim myślom – o ludziach, o świecie, o
sprawach Bożych i o sobie – i wyciągnę jakieś konkretne
wnioski?…
A może zastanowię się, co, kiedy i komu – mogę
dać dziś z siebie „więcej”?…

2 komentarze

  • Może bulwersować zachowanie matki Jana i Jakuba synów Zebedeusza, może szokować jej pytanie a potem wręcz żądanie, aby Jezus zabezpieczył los Jej Synów w przyszłym Królestwie. Zauważam również że brak Jej taktu, aby po chwili gdy Jezus zapowiedział co go czeka w Jerozolimie, ale dostrzegam w Jej postawie; pokorę( oddała pokłon Jezusowi) szczerość , prawdomówność, "co w sercu to na języku", brak obłudy i ludzką troskę o karierę dzieci. Niektóre współczesne matki też tak mają; że dzieci są dla mich " pępkiem świata" ale Salome przeszła lekcję pokory godnie, bo znalazła się jako jedna z wielu kobiet pod krzyżem Jezusa. (Mt 27,56). Nie obraziła się na Jezusa, nie zerwała więzi łączącej jej rodziny z rodziną Jezusa.

    • Ja też uważam, że zachowała się po prostu jak każda dobra matka, zatroskana o swoje dzieci. Może to było takie trochę – by tak rzec – "niezgrabne" działanie, ale trudno odmówić jej szczerości i dobrej woli…
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.