„Mówię to, abyście byli zbawieni”

&

o. Wojciech Ziółek SJ, początek rekolekcji. Proszę o modlitwę

 (Wj 32,7-14) 
Pan rzekł do Mojżesza: Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej. I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem. Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Czemu to mają mówić Egipcjanie: W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i wygładzić z powierzchni ziemi? Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: Uczynię potomstwo wasze tak liczne jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą ją na wieki. Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.

(J 5,31-47)
Jezus powiedział do Żydów: Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o mnie wydaje, jest prawdziwy. Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem. Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu.

Wczoraj zaczęły się nasze wielkopostne rekolekcje, które prowadzi o. Wojciech Ziółek SJ. Dziękuję za Wasze modlitwy i o nie proszę, zwłaszcza w czasie trwania rekolekcji, a znaczy – do niedzieli w Surgucie a od niedzieli do wtorku w Nojabrsku.

Spójrzmy na dzisiejsze słowo:

I czytanie pokazuje nam niewierność ludu Izraela, gniew Pana Boga i modlitwę wstawienniczą Mojżesza.

„Sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej. I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku”.

Rzeczywiście zadziwia, jak szybko ów naród wybrany odstąpił od wierności Panu Bogu. Wystarczyło, że Mojżesz był na górze dłużej niż się spodziewali, a już ludziom przyszło do głowy, aby zrobić sobie bożka, cielca.

Dziwić się możemy dotąd, dopóki myślimy o tych, tam, ludziach z narodu wybranego, tych tam, pod Górą Synaj. Mniej się już temu dziwimy, kiedy spojrzymy, że to dotyczy nie ich, ale nas.

Jak niewiele potrzeba, by zdradzić, by zostawić, odejść… Czemu?

Znak pokoju – rekolekcje

Dla mnie jakimś trafnym obrazem do tych słów jest owo wydarzenie, omawiane także i na tym blogu, wydarzenie autorstwa naszego kolegi, ks. Rafała, dotyczące walki z bożkami.

W całym tym wydarzeniu dziwi mnie to, jak takie lokalne wydarzenie, zebranie i spalenie kilku rzeczy związanych z okultyzmem, mogło nabrać takiego rozgłosu?

Gwiazdy na scenach walczą o popularność, chcą by o nich mówiono, by ich pokazywano, by ludzie ich zauważyli; politycy lecą do dziennikarzy, by zaistnieć w społeczeństwie, by znano ich nazwisko; blogerzy prześcigają się w pomysłach i walczą o ilość wyświetleń i polubień w internecie. Tak trudno w tym świecie przebić się z jakąś informacją, ze swoją opinią – i nie mogą.

A tu, wydarzenie lokalne, niewielkiego znaczenia, w jednej parafii, zyskuje rozgłos światowy. Pytam – czemu? A może inaczej – kto za tym stoi? Czy nie został obrażony ktoś? Czy nie został dotknięty ktoś, kto ma wpływ na media? Czy owe krzyki i protesty wymierzone przeciw tej lokalnej akcji, nie są rykiem cielca ulanego z metalu?

W większości wypowiedzi mówi się o spalonych książkach. Czy chodzi tu o książki? Stowarzyszenie pisarzy polskich pisze protest? Czy w tej sprawie chodzi rzeczywiście o książki? Ile książek, zwłaszcza dziś, w dobie internetu, codziennie się wyrzuca?

Ów krzyk medialny, jest niewspółmierny do wydarzenia. Wydarzyło się coś małego i lokalnego, a krzyk jest na cały świat, nawet i w Rosji o tym piszą i mówią.

Coś mi tu nie pasuje…

A jeśli jest taki rozgłos to może trzeba by podjąć dyskusję – rzeczową, merytoryczną. Rzecznik Episkopatu Polski wydaje oświadczenie – „sprawa nie powinna się wydarzyć”. Z całym szacunkiem do rzecznika – mojego dobrego kolegi, i z całym szacunkiem do episkopatu, ale czy nie powinna? Rozumiem to stanowisko i jego potrzebę dla uspokojenia emocji, ale… Ów krzyk medialny pokazuje, że jest to temat nie omówiony, jest to temat za mało zgłębiony. Może warto zapytać o opinię na ten temat księży egzorcystów?

Myślę, że mamy w naszym życiu i religijności problem z bożkami. Pełne są nasze mieszkania, nasze półki różnych talizmanów, amuletów czy literatury na ten temat. Oczywiście kiedy zaczynamy ten temat, zaczyna się duchowa walka, zaczyna się dziki ryk cielca, zaczyna się zdenerwowanie szatana.

Czy zatem trzeba go zostawić, żeby się nie rozzłościł? Czy może trzeba jak Mojżesz, zetrzeć go na proch, wsypać do rzeki i kazać pić wodę z tej rzeki?

„Sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej. I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku”.

Kiedy niedawno byliśmy u naszych parafian w domu, zwróciliśmy uwagę, omawiając I przykazanie, że na półce, przed ikoną Matki Bożej, stał mały posążek Buddy. Zaczęła się rozmowa, dyskusja – ale to jest pamiątka, ona nic nie znaczy. Jeśli pamiątka, to czemu stoi na tak ważnym miejscu, przed ikoną? Zadziwiające było, że ojciec rodziny, który nie uważa się za chrześcijanina, a raczej za człowieka poszukującego, za chwilą zdjął tę figurkę. Nie wiem, czy wyrzucił, czy schował, ale jej potem tam nie było.

Wielki Post jest też czasem walki z bożkami. Zróbmy może dziś porządek na naszych półkach, ale i w naszym życiu. powyrzucajmy, spalmy – amulety, figurki bożków, podkowy, coś co mamy „na szczęście”, a także literaturę, która o tym mówi, tego uczy, czy do tego zachęca.

Spójrzmy na nasze życie – gdzie jeszcze możemy znaleźć bożki? Co jeszcze powoduje, że szybko odwracamy się od jedynego Boga? Prośmy Ducha Świętego by nam to pokazał, by przed nami to odkrył.

W Ewangelii Jezus mówi: „Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni”.

Jezus mówi słowa, które się nie podobały słuchaczom, które też niszczyły bożki, które odkrywały czasem trudną prawdę, ale Jezus mówi – mówię to, abyście byli zbawieni. Piękna motywacja – starać się o swoje i innych zbawienie. Mówić to, co może pomóc innym w zbawieniu. Postępować tak, by samemu sobie pomóc w zbawieniu i innym. Tak działa, tak powinien działać Kościół, tak powinni działać ludzie Kościoła, czyli my wszyscy. Czy to co mówię, czy to co robię, pomaga innym w zbawieniu? Czy nie jest to tak, żeby się ludziom podobać?

„Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?”

Czy szukamy chwały Boga, czy swojej?

Bardzo ładną i dobrą myśl niedawno przeczytałem, słowa wypowiedział kard. Sarah: „Kościół nie jest stworzony po to, by słuchać, jest stworzony po to, by nauczać; jest „Mater et magistra”, Matką i nauczycielką”.

Dziś my mamy kult swojego zdania – ja uważam tak, ja myślę tak… I jestem w stanie krytykować papieża, biskupów, kapłanów, Kościół, ponieważ JA uważam inaczej. Trzeba najpierw słuchać i posłuchać się, a potem uważać swoje.

Jezus mówi czasem trudne słowa, Kościół czasem mówi trudne słowa, ponieważ – „mówię to, abyście byli zbawieni”.

A więc dziś, szukamy bożków, wyrzucamy, palimy, oczyszczamy się od nich – zgodnie z nauką Kościoła, zgodnie z Bożą nauką.

A jeśli jest to dla nas trudne, nieprzyjemne…? – No coż, mamy przecież Wielki Post.

I jeszcze jedno – Mojżesz modlił się o litość Pana wobec tych którzy się sprzeniewierzyli. Prośmy i my dziś o Boże Miłosierdzie wobec nas samych i tych, którzy się sprzeniewierzyli, którzy kłaniają się bożkom

A co na Syberii?

W zeszłym tygodniu odbyliśmy dosyć ciekawą wyprawę duszpasterską. Pojechaliśmy na północ. Dla wielu Surgut wydaje się miastem północy, ale tam gdzie byliśmy na Surgut patrzono jak na ciepłe kraje i jak na symbol południa. Byliśmy bowiem 760 km. na północ od Surgut, a 60 km. na południe od koła podbiegunowego, miasto nazywa się Nowy Urengoj. To miasto było najdalej na północ położone, spośród miast tego wyjazdu, ale cała wyprawa była do kilku miast. Przy czym wszędzie trzeba było być wieczorem, ponieważ ludzie pracują. Cała wyprawa wyglądała tak: w niedzielę przejazd do Nojabrska – 320 km, w poniedziałek przejazd z Nojabrska do Gubkinskij (nie wiem jak to polsku odmienić, piszę w mianowniku) – 290 km., we wtorek przejazd z Gubkinskij do Nowego Urengoja – ok. 300 km., w środę przejazd z N. Urengoja do Tarko-Sale – 200 km., w czwartek z Tarko-Sale do Nojabrska – 380 km., w piątek z Nojabrska do Surgutu – 320 km. Km. tak trochę na oko podaję, mniej więcej.

Bardzo ciekawe, że we wszystkich tych miejscach poznawaliśmy nowych ludzi, przychodziło ich więcej niż spodziewaliśmy się, towarzyszyło jakieś ogromne Boże błogosławieństwo. Dlatego dziękuję Wam za Wasze modlitewne wsparcie.

Nowy Urengoj

W Nowym Urengoju oczekiwało nas kilka rodzin rodem z Kirgizji, z kraju gdzie katolików jest bardzo mało. Rodzeństwo, którzy pozakładali już swoje rodziny. Piękne było świadectwo ich wiary. Opowiadali o czasach swojego dzieciństwa, jak babcia prowadzała ich do kościoła, który był dosyć daleko, w Biszkeku. Kiedyś babcia zachorowała, choroba poważna, nie mogła jeździć do kościoła. Zazwyczaj w takich sytuacjach ksiądz interesował się i przyjeżdżał do chorego człowieka. W tym przypadku nikt się nie zjawił, nikt nie zadzwonił. Dzieci podjęły decyzję, że same zadbają, by sciągnąć księdza. Opowiadała to teraz już dorosła kobieta, która ma swoje dzieci. Wtedy była dziewczynką 12-letnią. Pojechała ze swoją młodszą siostrą. Jechały kilkoma autobusami, będąc uważnym, by nie zgubić się w wielkim mieście. Dotarły do kościoła. Otworzył im nieznajomy ksiądz. Okazuje się, że w tym czasie zmienili się księża i nowi nie znali ludzi, nie znali owej babci, dlatego i nie przyjechali. Widząc dzieci, słuchając ich opowiadań o swojej babci, nakarmili ich i wsiedli w samochód, i pojechali do babci, odwożąc dzieci do domu.

Wzruszająca historia. Teraz ci ludzie z wielką radością przyjęli nas i uczestniczyli we Mszy Św. Niektórzy z nich 2 lata nie byli już na Mszy Św., ponieważ ja nie wiedziałem, że tacy ludzie są na terenie mojej parafii. A oni znali odpowiedzi na Mszy, modlitwy, pieśni, gorliwie uczestniczyli.

Teraz będę się starał częściej być u nich. Pierwszy raz w życiu odprawiałem Mszę Św. w tym mieście. Wcześniej nie znałem tamtejszych katolików. Będziemy z ich pomocą szukać innych. W mieście ponad 100 tysięcznym musi ich być tam więcej.

Byliśmy też w mieście Gubkinskij, gdzie na Mszę Św. przyszła piękna rodzina prawosławna, praktykujący prawosławni, rodem z Łotwy, przyjaciele naszych parafian. Potem zaprosili nas na kolację. Opowiadali nam o swojej córce, która wiele lat chorowała i umarła w wieku 23 lat. Ciekawym było posłuchać, jakim była człowiekiem. Choć ciężko chorowała, przeszła ponad 20 mikrowylewów, to zawsze w drugim człowieku zauważała coś dobrego – zachwycała się, jaki ten człowiek dobry, jaki piękny… A kiedy już nie miała nic dobrego co można by zauważyć, to milczała. Jak wiele możemy się od niej nauczyć.

Wiele ciekawych przeżyć było na tym wyjeździe. Samo spotkanie z tymi ludźmi, możliwość pobycia z nimi, w ich domach, w ich rodzinach, doświadczenie podróży, północy, różnej pogody, północnej przyrody, było pięknym doświadczeniem. Nawet jakieś trudności nie dawały się we znaki, bo więcej skupiły na sobie uwagi te piękne i dobre strony wyjazdu.

Teraz, wspomnę raz jeszcze, przeżywamy rekolekcje. Proszę Was o modlitwę za naszą parafię.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn i Duch Święty. Amen.

Pozdrawiam.

Z Bogiem.

Selfi – ekipa duszpasterska
Nowy Urengoj 

Przygotowanie obiadu – Wiktoria, Nowy Urengoj
Rekolekcje – Surgut

Częste zjawisko w mieszkaniach, koty
Tarko-Sale

Gubkinskij
Gubkinskij

Nowy Urengoj 
Tarko-Sale

Tarko-Sale 
Tarko-Sale

Gubkinskij

Nojabrsk – 5 lat mojej posługi w tej parafii – 25.03.

A niżej kilka filmików z naszej wyprawy.

24 komentarze

  • A ja zapytam Ks. Marka jak zapytałam Ks. Jacka czy jeśli spaliłabym Pismo Święte odbiło by się to bez echa? Zapewne nie mi by wystarczył spalić tylko jedno, żeby ludzie Księża rozpalili burze w około tego wydarzenia. Być może dla kogoś miały te książki tak duże znaczenie jak dla Księży Pismo Święte. A skoro mamy wolna wole powinniśmy sami decydować co będziemy czytać a co nie. Bez urazy dla Księży i kolegi Księży jak dla mnie było głupotą spalenie tych książek i sam rozpętał tą burze może akcja dość spontaniczna nie przemyślana ale skoro stało się jak się stało widać tak stać się miało. Po burzy wychodzi słonce i może zamiast sobie szkodzić warto pomyśleć co zrobić aby było lepiej a nie gorzej bo akcja z książkami nie jest jedyną akcja która szkodzi Księża i kościołowi.

  • Księże Marku, dlaczego księża mogą mieć własne zdanie odmienne od papieża, prymasa polski, biskupów a własne zdanie u "zwykłych" ludzi odmienne od zdania księdza jest traktowane jako zarzut

    "Dziś my mamy kult swojego zdania – ja uważam tak, ja myślę tak… I jestem w stanie krytykować papieża, biskupów, kapłanów, Kościół, ponieważ JA uważam inaczej. Trzeba najpierw słuchać i posłuchać się, a potem uważać swoje"

    ania

  • A propos księżego ogniska, to chociaż uważam, że prawo manifestowania swojej postawy wobec zagrożeń duchowych jest rzeczą bezcenną i istotną, to równie ważna jest umiejętność doboru odpowiednich form i narzędzi tego manifestowania. Musimy robić to nader umiejętnie, bo żyjemy w czasach, w których sam papież (jak donosi BBC w wersji arabskiej, bo po angielsku już nie) podczas podróży do Maroko stwierdza, żeby nie propagować chrześcijaństwa – stając się jednocześnie antytezą własnego powołania :-/.

  • Uważam, że wydarzenie, jakie miało miejsce w jednej z gdańskich parafii na zakończenie wielkopostnych rekolekcji, było nie tylko niefortunne, ale wręcz gorszące – pisze abp Wojciech Polak. Kult własnego JA mają chyba autorzy tego bloga, skoro prymas polski, episkopat i sam autor zamieszania mówią o tym, że była to pomyłka…

  • W dalszym ciągu moje JA nie zgadza się z opinią Księdza Marka, ale za to bardzo zgadzam się z opinią Prymasa "palenie książek objawia bowiem złudną wiarę, że usunięcie w ten spektakularny sposób złych czy szkodliwych duchowo treści, jakie – w ocenie autorów tego wydarzenia – zawierają palone książki czy przedmioty, jednocześnie uwolni ich czytelników od zainfekowania szkodliwą treścią. (…)
    "Drogą do nawrócenia nie jest palenie książek, ale ukazanie wiernym podstaw do krytycznej oceny tego, co czytają. Książek się nie pali. Książki się czyta i z ich treścią, także w sposób krytyczny, dyskutuje" – konstatuje Prymas Polski.
    Nie wiem czy powinnam w ogóle zamieszczać jakieś komentarze, bo w końcu "Trzeba najpierw słuchać i posłuchać się, a potem uważać swoje. A ja jednak nie do końca się Księdza
    w tym wypadku słucham, jednak dodam na usprawiedliwienie, że na tyle przeczytanych dotąd " słówek z Syberii" to pierwszy taki przypadek.
    Bardzo podoba mi się pomysł z filmikami, miło Księdza usłyszeć a nie tylko czytać. Serdecznie pozdrawiam!

    • Zgadzam się z Moniką. Są rzeczy bardziej szkodliwe,niż Harry Potter. Na temat "Zmierzchu" się nie wypowiadam, nie czytałam i na razie nie zamierzam.
      Sissi.

  • Kochani, pozwólcie na mały komentarz, bo mam wrażenie, że nie zostałem zrozumiany. Medialnie cała ta sprawa została sprowadzona do "spalenia książek". Ja, jeśli uważnie przeczytacie to co napisałem, nie piszę nic o paleniu książek, próbuję sprowadzić dyskusję na inny tor, ale mi się to nie udaje. Po pierwsze tam były nie tylko książki, po drugie, to był pewien znak, coś miał on wyrazić, a nie walczyć z książkami – ja tak to rozumiem. Kiedyś, może pamiętacie, ks. Drozdowicz, bodajże w Ziarnie, rozbił telewizor. Może nam trzeba takich znaków, żeby się nad czymś zastanowić?
    Ja w swoim rozważaniu, mówię o walce z bożkami, idolami, o czym było I czytanie, a nie o spaleniu książek. Dziwi mnie też rozgłos nadany tej sprawie, jakaś ogólnoświatowa histeria, wobec małej, lokalnej, mało znaczącej sprawy. Dziwi mnie to, że tak mała sprawa jest tak rozdmuchana. Cóż tam się takiego wydarzyło? – pomyślcie obiektywnie.
    A jeszcze co do swojego zdania – ja nie piszę, że nie wolno mieć swojego zdania, raczej bym napisał, że nie wolno nie mieć swojego zdania. Ja piszę o KULCIE swojego zdania, o patrzeniu na swoje zdanie jako na najwyższą wartość, której nikt nie może podważyć. Cały świat się myli, cały świat jest głupi, tylko ja mam rację. Ja zapraszam do obiektywnej i merytorycznej dyskusji, do wyrażania swojego zdania, ale też dopuszczania, że ktoś inny, zwłaszcza Kościół, też może mieć rację, tym bardziej, że Kościół ma asystencję Ducha Świętego i Jezus podpisuje się in blanco pod decyzjami Kościoła. Dlatego powinniśmy mu ufać.
    Pozdrawiam serdecznie z Syberii i błogosławię +
    Proszę o modlitwę za nasze rekolekcje i za mnie. Przepraszam jeśli kogoś uraziłem.
    ks. Marek – Surgut

    • "Dziwi mnie też rozgłos nadany tej sprawie, jakaś ogólnoświatowa histeria, wobec małej, lokalnej, mało znaczącej sprawy. Dziwi mnie to, że tak mała sprawa jest tak rozdmuchana. " – no to mnie dziwi, że Ksiądz się dziwi :). Mając na uwadze to, co dzieje się wokół Kościoła (w ostatnich latach coraz bardziej intensywnie) było "jasnym jak słonce i prostym jak drut", że ta gówno-burza zostanie podchwycona wszędzie, gdzie tylko to będzie możliwe – a reakcje w Internecie (tutaj również) świadczą o tym i potwierdzają to, jak daleko i głęboko doszło do zaorania i ludzkiej wiary i kondycji postrzegania spraw. Jeszcze raz napiszę to, co napisałem wyżej: uważam, że prawo manifestowania swojej postawy wobec zagrożeń duchowych jest rzeczą bezcenną i istotną, to równie ważna jest umiejętność doboru odpowiednich form i narzędzi tego manifestowania. Musimy robić to nader umiejętnie…

    • Kiedy byłam małym dzieckiem mama uczyła mnie szacunku do ksiażki.Bo książka była czymś co miało mnie czegoś nauczyć. Bardzo mi się podoba to,że mają Księża swoje własne zdanie bo dzięki niemu każda ze stron ma możliwość wypowiedzenia go i zrozumienia. A na koniec gdyby nie cale to zdarzenie być może nie było by tematu do dyskusji?.

    • Robert nie bardzo rozumiem skoro uważasz, że nic takiego się nie stało a zrobiła się gówno-burza z tego bo jakiś tam Ksiądz spalił jakieś tam książki o magii to czy twoja córka kiedy będzie miała przeczytać np: „Alicje w Krainie czarów”, „Hobitta bądź „Opowieści z Narni ,” Nie będzie tego czytała bo to są książki o magii. Czy jeśli nie będzie wierzyła w Boga tylko nie wiem w coś całkiem innego niż ty jako jej tato pójdziesz i spalisz wszystko co nie jest związane z twoim Bogiem. Sorry jak dla mnie to kompletny egoizm skoro jest to gówno-burza to po co bierzesz w niej udział?. Bo tego nie rozumiem. Każdy ma prawo wierzyć w co chce i przepraszam, ale mnie może uraził spalenie tych książek może ja wierzyłam w nie w magie która była w nich opisana a mimo to nie idę nie pale Pisma Świętego bo twój Bóg nie jest moim Bogiem i nie podoba mi się że ty w niego wierzysz a ja nie.

    • Właśnie widzę, że nie rozumiesz…. JESZCE RAZ:
      "….uważam, że prawo manifestowania swojej postawy wobec zagrożeń duchowych jest rzeczą bezcenną i istotną, to równie ważna jest umiejętność doboru odpowiednich form i narzędzi tego manifestowania. Musimy robić to nader umiejętnie…"!!!!!!!!!!!

    • A to co zrobił ten ksiądz to właśnie było taką nieumiejętną, niedopasowaną formą przekazu komunikatu, który przy całych dobrych intencjach (którymi zresztą wiemy co jest wybrukowane) przynosi więcej szkody niż znikomego pożytku.

    • Dzięki za całą tę dyskusję. Szczególnie Księdzu Markowi, że raz jeszcze jasno przedstawił swoje stanowisko, pod którym się i ja podpisuję. A co do gestu, wykonanego przez Księdza Rafała, to myślę, że nie będziemy w stanie poznać w pełni, czy przyniósł on więcej szkody, czy pożytku. Bo z rozmów z ludźmi na różne tematy, nie tylko na ten, ale i na inne, poruszane na tym blogu, widzę, że wielu takich, którzy na przykład zgadzają się ze mną nawet w moich dość radykalnych poglądach – nie pisują na blogu. Ale w bezpośredniej rozmowie swoje zdanie wyrażają. Dlatego, podobnie jak Ksiądz Marek myślę, że gest Księdza Rafała poruszył ludzi i zmobilizował do dyskusji. Wierzę, że także do osobistej refleksji nad całą sprawą. I może wówczas okaże się, że jednak przyniósł jakieś dobro…
      Jeszcze raz dziękuję za całą dyskusję!
      Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.