Znaki, znaki, niezwykłe znaki…

Z

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, witam serdecznie, pozdrawiam i życzę
błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
15 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel –

Matki
Bożej Szkaplerznej,
do
czytań: Wj 2,1–15a; Mt 11,20–24

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Pewien
człowiek z pokolenia Lewiego przyszedł wziąć za żonę jedną z
kobiet z tegoż pokolenia. Ta kobieta poczęła i urodziła syna, a
widząc, że jest piękny, ukrywała go przez trzy miesiące. A nie
mogąc ukrywać go dłużej, wzięła skrzynkę z papirusu, powlekła
ją żywicą i smołą i włożywszy w nią dziecko, umieściła w
sitowiu na brzegu rzeki. Siostra zaś jego stała z dala, aby
widzieć, co się z nim stanie.
A
córka faraona zeszła ku rzece, aby się wykąpać, jej służące
zaś przechadzały się nad brzegiem rzeki. Gdy spostrzegła skrzynkę
pośród sitowia, posłała służącą, aby ją przyniosła. A
otworzywszy ją, zobaczyła dziecko: był to płaczący chłopczyk.
Ulitowała się nad nim mówiąc: „Jest on spośród dzieci
Hebrajczyków”. Jego siostra rzekła wtedy do córki faraona:
„Chcesz, a pójdę zawołać ci karmicielkę spośród kobiet
Hebrajczyków, która by wykarmiła ci to dziecko?” „Idź”,
powiedziała jej córka faraona. Poszła wówczas dziewczyna zawołać
matkę dziecka. Córka faraona tak jej powiedziała: „Weź to
dziecko i wykarm je dla mnie, a ja dam tobie za to zapłatę”.
Wówczas kobieta zabrała dziecko i wykarmiła je. Gdy chłopiec
podrósł, zaprowadziła go do córki faraona, i był dla niej jak
syn. Dała mu imię Mojżesz, mówiąc: „Bo wydobyłam go z wody”.
W
tym czasie Mojżesz dorósł, poszedł odwiedzić swych rodaków i
zobaczył, jak ciężko pracują. Ujrzał też Egipcjanina bijącego
pewnego Hebrajczyka, jego rodaka. Rozejrzał się więc na wszystkie
strony, a widząc że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w
piasku.
Wyszedł
znowu nazajutrz, a oto dwaj Hebrajczycy kłócili się ze sobą. I
rzekł do winowajcy: „Czemu bijesz twego rodaka?” A ten mu
odpowiedział: „Któż cię ustanowił naszym przełożonym i
rozjemcą? Czy chcesz mnie zabić, jak zabiłeś Egipcjanina?”
Przeląkł się Mojżesz i pomyślał: „Z całą pewnością sprawa
się ujawniła”.

Faraon
usłyszał o tej sprawie i usiłował stracić Mojżesza. Uciekł
więc Mojżesz przed faraonem i udał się do ziemi Madian.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW
IĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów
się dokonało, że się nie nawróciły.
Biada
tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie
działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i
w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi
lżej będzie w dzień sądu niż wam.

A
ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani
zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie
dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam:
Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie”.

Dzisiejsze
pierwsze czytanie to bardzo skondensowana historia życia Mojżesza
– człowieka, którego Bóg wybrał, aby wyprowadził naród
wybrany z niewoli egipskiej. Bóg go wybrał, czego pierwszym znakiem
i potwierdzeniem było to, że go w ogóle ocalił od
śmierci!
A potem poprowadził go tak dziwną i niezwykłą
drogą, że każdy kolejny „zwrot akcji” w jego życiorysie stał
się czytelnym sygnałem dla ludzi, iż człowiek ten musiał być
pod jakąś szczególną opieką Bożą.

Oto
bowiem ocalony od śmierci, na którą skazani byli wszyscy nowo
narodzeni chłopcy hebrajscy, stał się księciem na dworze
faraona!
Moi Drodzy, czy to nam nie przypomina innego
hebrajczyka, który w zupełnie innych, ale równie dziwnych
okolicznościach, został także księciem na dworze króla
egipskiego?…

Tak,
pamiętamy, bo czytaliśmy o nim niedawno: mówimy o Józefie.
Tamten również praktycznie skazany był na śmierć – nie wprost,
co prawda, ale przebywanie w niewoli i wykonywanie morderczej pracy w
wielu przypadkach do śmierci prowadziło. Józefa jednak ocalał,
stał się zarządcą całego Egiptu, ratując ten kraj i kraje
ościenne – w tym także swój – przed klęską głodu i
sprowadzając swoich rodaków do siebie.

I
oto inny hebrajczyk, ocalony od śmierci, który także stał się
księciem na dworze faraona – miał swój lud z tegoż Egiptu
wyprowadzić.

W
jednym i drugim przypadku widzimy nadzwyczajną interwencję Bożą
i Bożą opiekę – wyraźne prowadzenie przez Boga, który wybiera
konkretnych ludzi, aby ci, w Jego imieniu, dokonali wielkiego
dzieła.
Dlatego prowadzi ich drogą tak bardzo niezwykłą i
pełną dziwnych, a czasami wręcz niebezpiecznych „zwrotów
akcji”, ale ze wszystkich wyprowadza ich na prostą. Bo to
wszystko, co dzieje się w życiu owych wybranych, ma służyć
realizacji wielkich spraw!
Tak właśnie działo się w życiu
Józefa – tak też działo się w życiu Mojżesza.

Ale
chyba nie tak działo się w życiu mieszkańców miast, do których
Jezus dzisiaj zwraca się w Ewangelii. A zwraca się z wielkim
wyrzutem, mówiąc: Biada tobie, Korozain! Biada tobie,
Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was
się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły.
Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu
niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż
do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które
się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż
powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż
tobie…

Otóż,
właśnie! Wielkie znaki i dowody Bożej opieki miały miejsce nie
tylko w czasach Starego Testamentu. Jak dużo dokonał ich Jezus!
Ale, niestety, na wielu ludziach nie uczyniły one żadnego wrażenia,
dlatego nie odebrali płynącego z tych znaków przesłania do siebie
i nie zmienili swego złego postępowania, nie zwrócili się
ku Niebu… Bóg w ich życiu także bardzo konkretnie i
nadzwyczajnie zadziałał – a oni nic…

Dlatego
każdy taki – nazwijmy to tak – „zmarnowany znak”
stanie się powodem wielkiego oskarżenia na Bożym Sądzie.
Oskarżenia właśnie o to, że na wyraźne dowody Bożego działania
ludzie ci pozostali kompletnie nieczuli.

Zlekceważyli
je po prostu. Józef i Mojżesz – wprost przeciwnie: dali się
Bogu poprowadzić,
często bardzo niezwykłymi drogami. A my?
Jak reagujemy chociażby na to wielkie dobro, jakiego Bóg dokonuje w
naszym życiu przez Najświętszą Maryję Pannę?
Pytamy
o to dzisiaj, w dniu Jej liturgicznego wspomnienia jako
Matki
Bożej z Góry Karmel – Matki Bożej Szkaplerznej.
Z
czym związane jest to wspomnienie?
Kieruje
ono naszą uwagę na 
Mary,
objawiając
ą się właśnie na górze
Karmel,
znanej już z tekstów Starego Testamentu – z historii
Proroka Eliasza, opisanej w Pierwszej i Drugiej Księdze Królewskiej.
W XII wieku po Chrystusie, do Europy przybyli – prześladowani
przez Turków – duchowi synowie Eliasza, prowadzący życie
kontemplacyjne właśnie na Karmelu.
Jednak w Europie również
spotykali się z niechęcią. Na szczęście, Stolica Apostolska,
doceniając wyrzeczenia i umartwienia, jakie podejmowali, ułatwiała
im zakładanie nowych klasztorów.

Szczególnie
szybko zakon rozwijał się w Anglii, do czego przyczynił się –
między innymi – wielki czciciel Maryi, Święty Szymon Stock,
szósty
Przełożony generalny zakonu karmelitów.
Wielokrotnie błagał on Maryję o ratunek dla zakonu.

W
czasie jednej z modlitw w Cambridge, w nocy z 15 na 16 lipca 1251
roku, ujrzał Matkę Bożą w otoczeniu Aniołów.
Podała mu Ona
brązową szatę, wypowiadając jednocześnie słowa: „Przyjmij,
synu, szkaplerz twego zakonu, jako
znak mego braterstwa,
przywilej dla ciebie i wszystkich
karmelitów.
Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto
znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i
wiecznego zobowiązania.”

Szymon
z radością przyjął ten dar i nakazał rozpowszechnienie go w
całym zakonie, a z czasem również w świecie.
W XIV wieku
Maryja objawiła się Papieżowi Janowi XXII, powierzając jego
opiece – jak się wyraziła – „Jej zakon” karmelitański.
Obiecała wówczas obfite łaski i zbawienie osobom należącym
do zakonu i wiernie wypełniającym śluby. Obiecała również
wszystkim, którzy będą nosić szkaplerz, że wybawi ich z
czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci.

Cały
szereg Papieży wypowiedziało się pozytywnie o tej formie czci
Najświętszej Maryi, obdarzając to nabożeństwo licznymi
odpustami.
Wydali oni około czterdziestu encyklik i innych pism
urzędowych w tej sprawie, chociaż w żadnym z nich wprost i w
całej pełni nie potwierdzili przywileju o dostąpieniu zbawienia w
pierwszą sobotę po śmierci.
Sygnalizowali go tylko częściowo.

Nabożeństwo
szkaplerza należało kiedyś do najpopularniejszych form czci
Matki Bożej.
Jeszcze dzisiaj spotyka się bardzo wiele obrazów
Matki Bożej z Góry Karmel, czyli Matki Bożej Szkaplerznej, oraz
poświęconych Jej ołtarzy i kościołów.

A
czymże w ogóle jest ów szkaplerz,
o
którym dzisiaj tak wiele mówimy?
Początkowo był on
wierzchnią szatą, używaną przez dawnych mnichów w czasie
codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc
rolę fartucha gospodarczego.
Potem przez szkaplerz rozumiano
szatę nałożoną na habit. Wszystkie dawne zakony noszą go
po dzień dzisiejszy. Współcześnie szkaplerz oznacza strój,
który jest zewnętrznym znakiem przynależności do bractwa,
związanego z jakimś konkretnym zakonem.

Ponieważ
noszenie szkaplerza takiego, jaki nosili przedstawiciele danego
zakonu, było niewygodnie i mało praktyczne, dlatego z biegiem lat
zamieniono go na dwa małe kawałki płótna, zazwyczaj z
odpowiednim wizerunkiem na nich.
Na dwóch tasiemkach noszono go
w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach, a drugie –
na piersi.
Taką formę zachowały szkaplerze do dnia
dzisiejszego. W roku 1910 Święty Papież Pius X zezwolił – ze
względów praktycznych właśnie – na zastąpienie szkaplerza
medalikiem szkaplerznym.

Szkaplerz
nosili liczni władcy europejscy i niemal wszyscy królowie polscy
począwszy od Świętej Jadwigi i Władysława Jagiełły –
a także liczni Święci, jak chociażby Jan Bosko, czy
Maksymilian Maria Kolbe. Sama Matka Boża, kończąc swoje objawienia
w Lourdes i Fatimie, ukazała się w szkaplerzu, wyrażając przy
tym wolę, by wszyscy go nosili.
W wieku dziesięciu lat przyjął
szkaplerz karmelitański także Święty Jan Paweł
II
– i nosił go do śmierci.

Szkaplerz
w obecnej formie jest bardzo praktyczny i wygodny do noszenia. W
przypadku szkaplerza karmelitańskiego na jednym kawałku powinien
być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na
drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część
powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Powinien być
on poświęcony według specjalnego obrzędu.

Szkaplerz,
będący znakiem Maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego
życia,
ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie
Najświętszej Maryi Panny,
potwierdzanym codzienną modlitwą
przez Jej wstawiennictwo.
Przeżywając
liturgiczne wspomnienie
Matki
Bożej tak bardzo serdecznie opiekującej się

swoimi dziećmi, a jednocześnie wsłuchując się w słowa Boga,
który
także – jako pierwszy – tę swoją miłość i opiekę okazuje,
odpowiedzmy szczerze na pytanie,
czy
w ogóle dostrzegamy

znaki Bożej interwencji w nasze życie –
i
jak na nie reagujemy?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.