Bez oglądania się wstecz!

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym dotychczasowy Biskup Pomocniczy
Diecezji siedleckiej, Piotr Sawczuk, o godzinie 11:00 odbędzie
ingres do Katedry drohiczyńskiej, jako nowy Pasterz tamtejszej
Diecezji.

Niech
Pan wspiera Księdza Biskupa w pełnieniu nowych zadań. Niech Jego
posługa przyniesie obfite owoce w sercach ludzi, szczególnie
młodych. O to chcę się dzisiaj modlić – i Waszym modlitwom
powierzam Jego osobę.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
15 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Wj 12,37–42; Mt 12,14–21

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Synowie
Izraela wyruszyli z Ramses ku Sukkot w liczbie około sześciuset
tysięcy mężów pieszych, prócz dzieci. Także wielkie mnóstwo
cudzoziemców wyruszyło z nimi, nadto owce i woły, i olbrzymi
dobytek. Z ciasta, które wynieśli z Egiptu, wypiekli niekwaszone
placki, ponieważ się nie zakwasiło. Wypędzeni z Egiptu bez
najmniejszej zwłoki, nie zdołali przygotować nawet zapasów na
drogę.
A
czas pobytu synów Izraela w Egipcie trwał czterysta trzydzieści
lat. I oto tego samego dnia, po upływie czterystu trzydziestu lat,
wyszły wszystkie zastępy Pana z ziemi egipskiej. Tej nocy czuwał
Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej. Dlatego noc ta
winna być czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich synów Izraela po
wszystkie pokolenia.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Faryzeusze
wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić.

Gdy
Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło
za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go
nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:

Oto
mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje
serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie
prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie
usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani
knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego
imieniu narody nadzieję pokładać będą”.

I
oto spełniły się pragnienia, marzenia i oczekiwania ludu,
marniejącego w niewoli egipskiej od tak wielu lat! Nawet, jeśli te
czterysta trzydzieści lat, o których dziś słyszymy, nie
były w całości czasem niewoli, bo jakaś część pobytu w Egipcie
przebiegała w pomyślności i obfitości, jaką Józef
„zafundował” swoim rodakom, to jednak przez wiele lat
trwał ucisk i mordercza praca, poniżanie i gnębienie
narodu, który z narodu gości – stał się narodem niewolników.

I
oto dzisiaj słyszymy o wyjściu ludu Izraela z niewoli egipskiej.
Krótki to opis, zawierający w sobie zaledwie kilka informacji –
między innymi tę, że wszystko odbywało się naprawdę bardzo
sprawnie,
bardzo dynamicznie. Autor natchniony relacjonuje, że
Izraelici z
ciasta, które wynieśli z Egiptu, wypiekli niekwaszone placki,
ponieważ się nie zakwasiło. Wypędzeni z Egiptu bez najmniejszej
zwłoki, nie zdołali przygotować nawet zapasów na drogę.


Nie
było im dane spokojne i powolne wyjście, nie było czasu na 
to,
by sobie
powspominać
i pogawędzić
,
jak to było ciężko przez tyle lat, a teraz
jak
to
już
będzie
dobrze;
nie było czasu nawet tak spokojnie
ucieszyć
się z tego, co się stało.

Trzeba było szybko wyjść,
nie
oglądając się za siebie.

Tak
zarządził Bóg. Jak się miało później okazać, było to bardzo
słuszne postanowienie, bowiem niedługo trzeba było czekać,
a
faraon rozmyślił się

co
do swego postanowienia o wypuszczeniu Izraelitów

i ruszył
za
nimi
w
pościg. Jednak i tutaj interwencja Boża przyszła z pomocą.

Niemniej
jednak, całe to opisywane wydarzenie jasno nam pokazuje – i uczy
nas – że w realizacji Bożych planów w swoim życiu trzeba być
zdecydowanym,
radykalnym i nie należy oglądać się wstecz.


Wiemy,
że później, w trakcie wędrówki przez pustynię, Izraelici
niejednokrotnie niestety
wstecz
się oglądali, wzdychając nawet za Egiptem,

gdzie rzekomo
było
im tak dobrze:

mieli dach nad głową i misy pełne jedzenia.
Szybko
zapomnieli o ucisku i poniżaniu

ze strony Egipcjan. Może właśnie dlatego Bóg polecił, aby samo
wyjście z niewoli odbyło się tak zdecydowanie i pospiesznie, by
ludzie nie oglądali się za siebie – bo kto wie,
czy
część by tam nie została?…

Ten
radykalizm
i zdecydowanie

widzimy także w działaniu Jezusa, opisanym w dzisiejszej Ewangelii.
Wiedząc o tym, że faryzeusze czyhają na Jego życie, po prostu
oddalił
się w inne miejsce i tam nadal działał.

Nie czekał z założonymi rękami, nie narzekał na swój los, nie
uskarżał się, tylko widząc, że w danym miejscu nic
aktualnie
nie
zdziała,
udał
się
w
inne
miejsce
– i tam nadal czynił dobro.

Zwróćmy na to uwagę: w nowym miejscu pobytu dokonał kolejnych
uzdrowień.

Można
by rzec, że w ten sposób niejako
wymknął
się prześladowcom,

którzy choć srożyli się i zagrażali Jego życiu, przecież nie
byli w stanie Go powstrzymać! I 
nie
byli w stanie zmienić Bożych planów,

które Jezus konsekwentnie w swoim życiu realizował – także
poprzez to, że kiedy nadszedł Jego czas, oddał się dobrowolnie w
ręce prześladowców i złożył w ofierze swoje życie.

W
tym jednak momencie, o którym dziś mowa, podjął
takie
działania, jakie można było podjąć,
aby
nadal móc realizować swoją misję. I w tym działaniu był bardzo
zdecydowany, a wręcz – dynamiczny.
Moi
Drodzy, częstą przeszkodą w naszym dobrym działaniu i w
realizacji naszych dobrych postanowień jest właśnie
opieszałość
i brak
konkretu.
My się za długo zabieramy do pracy, za mało jesteśmy zdecydowani,
a może i za mało odważni… Często realizację dobrych zamierzeń
odkładamy
na
później, na jutro…

Łatwo też zniechęcamy się, poddajemy, rezygnujemy, wycofujemy się
z pola duchowej walki…

A
tymczasem –
potrzeba
zdecydowania, odwagi, konkretu, jednoznaczności!

Trzeba iść naprzód – bez ociągania się i oglądania wstecz! W
sprawach Bożych – tylko taki styl obowiązuje! Tylko taki! Niczego
nie osiągnie ktoś, kto dużo planuje, obiecuje i ma dużo dobrych
planów, ale 
nie
jest radykalny, odważny i śmiały

w ich realizacji! Dobro trzeba realizować
od
razu! Natychmiast!

Śmiało i dynamicznie kroczyć do przodu – bez oglądania się
wstecz, bez marudzenia, narzekania na trudności i użalania się nad
sobą!

Albo
nad ciężkimi czasami, które rzekomo są tak
ie
ciężkie, jak
ie
nigdy nie były… Nie, to nieprawda!
Każde
czasy niosą ze sobą swoje trudności,

ale też każde czasy – niosą swoje nadzieje. A przecież to nie
czasy i okoliczności – same z siebie – są takie czy inne. To
ludzie
tworzą czasy i okoliczności

konkretni ludzie! A Bóg zawsze pomoże i zawsze poprowadzi, o ile
tylko ludzie Mu na to pozwolą.
Bez
względu na czasy i okoliczności.

Co
my na to?…

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.