Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam Was serdecznie z Surgutu, z Syberii. Kończymy nasz wspólny tydzień, ponieważ Gospodarz wraca. Modlimy się dziś o owoce jego rekolekcji, o moc Ducha Świętego dla Ks. Jacka.
Dziś autorem rozmyślania jest ks. Paweł Czeluściński, nasz nowy ksiądz, który dzielnie wchodzi w realia syberyjskie. Otoczmy go naszą modlitwą, i w ogóle proszę o modlitwę za naszą parafię i za mnie.
Niedawno do naszej parafii przybył jeszcze jeden gość, a nawet dwóch – św. Józef z Dzieciątkiem. Piękna figura św. Józefa, która swego czasu stała w antykwariacie w Wilnie. Nie dawało to spokoju pewnej pani, która zdecydowała się wykupić figurę, choć niewątpliwie była ona droga, i podarować komuś. Przez Siostry od Aniołów, dowiedziała się, że w Surgucie, na Syberii jest parafia św. Józefa. Więc tak się to zaczęło. Potem transport i… w środę figura była u nas. Dziś, choć święto św. Mateusza, to na zdjęciach św. Józef, myślę, że ci dwaj wielcy święci jakoś się dogadają. Zapraszam.
Na dzisiejszy dzień, niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.
(Ef 4, 1-7. 11-13)
Bracia: Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani w jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. Każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.
(Mt 9, 9-13)
Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to faryzeusze, mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.
Słowo Boże jest słowem zachęty do podjęcia konkretnych kroków w swoim życiu duchowym. Dzisiaj to słowo od samego początku kieruje nas na jakość relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. Co ma charakteryzować te relacje? Przede wszystkim pokora, cichość, cierpliwość, miłość. Pokora, w uznawaniu swoich ograniczeń i nie wynoszenia się nad innych. Cichość, w wewnętrznym skupieniu i porządku które są owocem czystego sumienia. Cierpliwość, w przyjmowaniu drugiego człowieka oraz pracy nad swoimi cnotami i wadami. Miłość, w okazywaniu sobie wzajemnie przebaczenia.
Każdy człowiek otrzymał i otrzymuje potrzebne łaski do wypełnienia swojego powołania życiowego jak i w codziennych sprawach. Łaska Boża jest nam potrzebna do wzrostu w wierze i dorastaniu do miary człowieczeństwa, jaką objawił nam Jezus.
W dzisiejszej Ewangelii obserwujemy scenę powołania Mateusza, który był celnikiem z zawodu. Nie wiemy czy chciał wykonywać taką profesję czy życie zmusiło go aby pracować jako poborca podatkowy na żołdzie okupanta, którym był Rzym. Praca nie dająca prestiżu ani szacunku, jedynie pozycję społeczną wynikającą z zarobków. To spotkanie dwóch osób, Jezusa i Mateusza, doprowadziło do przemiany życia i zmiany. Dokonało się to najpierw od prostego wydawałoby się spojrzenia. Jezus ujrzał go i powiedział „pójdź za Mną”. Chciałbym zatrzymać się nad tym jednym momentem. Spojrzenie które zmienia człowieka. Wzrok który daje nadzieję na lepsze życie i w ogóle na życie. Przypominam sobie historię pewnego człowieka, który jako młody chłopak, miał dość swojego życia i chciał popełnić samobójstwo. W pewnym momencie na ulicy ktoś spojrzał na niego i uśmiechnął się bardzo czule i szczerze. Ten chłopak pomyślał: może nie jestem taki zły, skoro ktoś obcy uśmiechnął się do mnie. Może warto jednak żyć. Tym człowiekiem jest Tim Guenard, francuski bokser i pisarz. Warto przeczytać jego książkę: „Silniejszy od nienawiści”, lub obejrzeć świadectwo jego życia.
Jezus chce miłosierdzia. Okażę je dzisiaj choćby w najzwyklejszym geście.
Autor: ks. Paweł Czeluściński, Surgut
Wczoraj miałam bardzo zły dzień w pracy.Jak to powiadają bez kija nie podchodz.Przez pierwsze 4 godz.nasz Pan Józef ochroniaz wiekowy człowiek chodził i ciagle mowił uśmiechnij się do mnie kiedy zobaczyl ze to nie pomaga zaczął mówić takie głupoty,że szok.A na wyjściu jego z pracy już totalnie dowalił i nie pozostało mi nic innego jak tylko uśmiechnąć sie do niego.Osobiscie staram się też go często ludzią okazywać szczególnie w mojej pracy bo bardzo dużo ludzi w ciągu 8 godz spotykam na swojej drodze.I czasem zwykły mały gest daje dużo radości nie dość że komuś to i mi.Fakt nie zawsze się tak da,ale Pan Józef jest najlepszym przykładem na to,że warto próbować.
M, sprawdziło się polskie powiedzenie że „uśmiech łagodzi obyczaje”. Dobrze, że Panu Józefowi udało się Ciebie choć na chwilę a może i dłużej rozchmurzyć. Dobrego dnia Ci życzę i miłych klientów.
Aniu dziękuję i wzajemnie dobrego dnia.A co do Pana Józefa to super gość jakich mało😊.
O to już drugi : -) św. Józef w Surgucie dobrze , że Ten przyniósł ze sobą najważniejszą osobę- Jezusa. To nic że mały, na ręku Opiekuna, bo On Miłością swą zmienił świat i wciąż go zmienia.
Święty Józefie prowadź parafię surgucką do Jezusa, ucz pracy wytrwałej dla Królestwa Niebieskiego i wraz z Maryją Matką Fatimską błogosławcie syberyjską ziemię i narody tam zamieszkałe. Święty Mateuszu wspieraj wszystkie działa i prace misyjne.
Kiedyś jadąc na uczelnię autobusem, niewyspana, zmęczona siedziałam przy oknie z niespecjalnie szczęśliwą miną. Autobus zatrzymał się na światłach i kiedy spojrzałam za okno, zobaczyłam jakiegoś mężczyznę w samochodzie obok, popatrzył na mnie, przyłożył sobie palce wskazujące do kącików ust i uniósł je do góry pokazując mi, żebym się uśmiechnęła. Oczywiście uśmiech pojawił się na mojej twarzy i do dziś ( a minęło kilkanaście lat) przypominam sobie tego obcego człowieka, kiedy robi mi się smutno, a wspomnienie zawsze wywołuje uśmiech.
Serdecznie dziękuję całej surguckiej ekipie za miniony tydzień. Odnoszę wrażenie, że siostry i księża tworzą tam naprawdę rodzinną i radosną załogę i naprawdę miło czyta się ich relacje i ogląda wspólne fotografie.
Figura Józefa z Dzieciątkiem piękna, naprawdę trafiony prezent dla parafii.
Serdeczne Bóg zapłać za ten tydzień!
Ja takie sytuacje, jak te opisane tutaj, nazywam „uśmiechami Pana Boga”. Bóg uśmiecha się przez uśmiech drugiego człowieka…
xJ