Szczęść Boże! Moi Drodzy, prawie zapomnieliśmy o Wielkiej Księdze Intencji. A przecież ona istnieje na naszym blogu. Po przeprowadzce do nowego „locum” wykasowałem całą treść poprzedniej – zwłaszcza, że sporo z zapisów straciło swą aktualność.
Dlatego też w nowej Księdze umieszczę intencje, które uważam za ważne i aktualne, ale też zapraszam Was, moi Drodzy, abyście przesyłali do mnie – na „Kontakt / Napisz do mnie” – swoje intencje, które będę sukcesywnie zamieszczał. I będę znowu, co jakiś czas, przypominał, żebyśmy modlitwą ogarniali zapisane tam sprawy.
A jednocześnie, przypominam o naszej duchowej, modlitewnej łączności o godzinie 20:00 – przez odmówienie w ciszy serca „Ojcze nasz”, w miejscu aktualnego przebywania. Serdecznie do tego zachęcam!
I jeszcze przypominam, że dzisiaj ostatni dzień Oktawy Uroczystości Wszystkich Świętych. Możemy udać się na cmentarz, aby pomodlić się za Zmarłych i zyskać odpust zupełny, który wolno ofiarować wyłącznie za nich. Moi Drodzy, myślę, że warto się o to postarać – warto pomóc naszym Bliskim zmarłym.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 31 Tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Rz 15,14–21; Łk 16,1–8
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia, jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych uczuć, ubogaceni wszelką wiedzą; zdolni do udzielania sobie wzajemnie upomnień. A może niekiedy w liście tym zbyt śmiało się wyraziłem jako ten, który stara się przypomnieć wam pewne sprawy na mocy danej mi przez Boga łaski. Dzięki niej jestem z urzędu sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, sprawującym świętą czynność głoszenia Ewangelii Bożej, by poganie stali się ofiarą Bogu przyjemną, uświęconą Duchem Świętym.
Jeśli więc mogę się chlubić, to tylko w Chrystusie Jezusie z powodu spraw odnoszących się do Boga. Nie odważę się jednak wspominać niczego poza tym, czego dokonał przeze mnie Chrystus w doprowadzeniu pogan do posłuszeństwa wierze słowem, czynem, mocą znaków i cudów, mocą Ducha Świętego. Oto od Jerozolimy i na całym obszarze aż po Ilirię dopełniłem obwieszczenia Ewangelii Chrystusa.
A poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie znane, by nie budować na fundamencie położonym przez kogo innego, lecz zgodnie z tym, co napisane: „Ci, którym o Nim nie mówiono, zobaczą Go, i ci, którzy o Nim nie słyszeli, poznają Go”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».
Na to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mnie zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu».
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korców pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt».
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.
Dzisiejsze Boże słowo to jedno wielkie wołanie o roztropność i zaradność w codziennym chrześcijańskim życiu. Już w pierwszym zdaniu pierwszego czytania słyszymy stanowcze stwierdzenie Apostoła: Jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych uczuć, ubogaceni wszelką wiedzą; zdolni do udzielania sobie wzajemnie upomnień.
A jak się dowiadujemy z kolejnego zdania, tych upomnień niemało udzielał sam Paweł, dlatego – niejako „na wszelki wypadek” – zastrzega: A może niekiedy w liście tym zbyt śmiało się wyraziłem jako ten, który stara się przypomnieć wam pewne sprawy na mocy danej mi przez Boga łaski.
W sumie, to chodzi o rzeczy oczywiste: chrześcijanie, uczniowie Jezusa, winni sobie nawzajem udzielać upomnień, bo tego uczył – i dawał przykład – sam Jezus, jako że w ten sposób realizuje się odpowiedzialność za zbawienie drugiego. Jak zaznacza Apostoł, to łaska Boża jest pomocą w kształtowaniu takiej postawy. Dlatego może on stwierdzić: Dzięki niej [czyli właśnie łasce Bożej] jestem z urzędu sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, sprawującym świętą czynność głoszenia Ewangelii Bożej, by poganie stali się ofiarą Bogu przyjemną, uświęconą Duchem Świętym.
Przy czym, trzeba jeszcze koniecznie zwrócić uwagę na to zdanie: A poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie znane, by nie budować na fundamencie położonym przez kogo innego. Ciekawa informacja. Okazuje się bowiem, że Paweł nie chce wchodzić w czyjeś „zasługi”, nie chce niejako wykorzystywać pracy innych – chociaż nie byłoby zapewne niczym złym kontynuowanie i rozwijanie czyjegoś dzieła apostolskiego. Jednakże Paweł określa jako swój punkt honoru, aby zdobywać przestrzenie jeszcze przez nikogo nie zdobyte i nie zagospodarowane.
I można zastanawiać się, czy to właściwa postawa, czy nie – może niepotrzebnie tak bardzo akcentuje Paweł sprawę swego honoru, którym kieruje się przy podejmowaniu apostolskiej posługi, z drugiej jednak strony można zapytać: A czemużby nie? Co i komu przeszkadza, że w taki właśnie sposób pojmuje i realizuje swoją misję? Z całą pewnością – widząc jego nastawienie i efekty apostolskiej pracy – nie możemy odmówić mu szczerej i dobrej woli. A chyba o to właśnie chodzi! Skoro zaś tak, to może mniejsze znaczenie ma, jakich dokładnie metod i sposobów działania użyje.
Oczywiście, to nie oznacza, że cel uświęca środki – jak może wynikać z pobieżnej i niepogłębionej analizy dzisiejszej Ewangelii. Takie możemy odnieść wrażenie, skoro ewangeliczny pan pochwalił nieuczciwego rządce za to, że sprytnie „zakombinował”, żeby się wywinąć od odpowiedzialności za trwonienie majątku swego pana. Prawdę powiedziawszy, to można stwierdzić, iż zostało tu niejako pochwalone i postawione za wzór podwójne oszustwo: pierwsze to te, którym była cała dotychczasowa działalność nieuczciwego rządcy, a drugie to właśnie sposób wybrnięcia z problemów. Skoro pan pochwalił swego współpracownika, to możemy przypuszczać, że przymknął oko na jedno i drugie. I taki właśnie obraz przedstawia nam Jezus w Ewangelii?!
Jak zatem nie mówić, że w takim razie – faktycznie – cel uświęca środki! Tymczasem, my wiemy, że tak nie jest – i że Jezus wcale nie pochwalił nieuczciwości. Chciał nam natomiast uświadomić prawdę, bardzo aktualną także w naszych czasach, że w sprawach doczesnych i tych – nazwijmy je tak – przyziemnych, my naprawdę jesteśmy w stanie dosłownie dać z siebie wszystko, albo i więcej!
Nie żałujemy czasu, wysiłku, nieprzespanych nocy, nie brakuje nam też pomysłu i zaradności, żeby się jakoś ustawić w pracy, żeby zawalczyć o awans lub podwyżkę, żeby zdobyć lepsze stanowisko, lub mocniejszą pozycję w społeczeństwie; żeby wreszcie udowodnić innym swoją rację…
Gdy tymczasem w sprawach wiary, moralności, codziennego życia chrześcijańskiego i dokonywania wyborów, zgodnych z wyznawaną wiarą – jesteśmy jak małe, nieporadne dzieci. Błądzimy jakby we mgle. Nagle nie wiemy, jak sobie poradzić, jakie rozwiązanie wybrać, co postanowić… I oddzielamy żelazną barierą naszą codzienność od naszej religijności, bardziej pozostawiając tę drugą na dni świąteczne, na specjalne okazje…
A przecież Jezus i Paweł Apostoł przekonują nas, że mamy wszystkie swoje życiowe doświadczenia, obserwacje, przemyślenia, sposoby mówienia i działania – oddać na codzienną służbę Bożą! Mamy swoje chrześcijańskie życie kształtować według własnego stylu. Mamy iść własną drogą! Mamy wypracować własny, indywidualny sposób układania relacji z Jezusem. Zgodny oczywiście z Jego wolą i Jego nauką.
Wcale nie musimy naśladować innych, dopasowywać się do innych; wcale ten nasz styl nie musi się mieścić w ramkach jakiejś obyczajowej, czy – tym bardziej – politycznej poprawności, lub spełniać oczekiwań opinii publicznej. Wystarczy, że będzie zgodny z oczekiwaniami Jezusa i Jemu będzie się podobał – wówczas wcale nie musi podobać się ludziom.
Owszem, nie musi się także nie podobać, ale nie to jest w tym wszystkim najważniejsze. Kryterium stanowi tu bowiem odpowiedź na pytanie: Co na to Jezus? Czy może nas pochwalić za naszą zaradność, operatywność i pracowitość?
Czy może mnie osobiście za to pochwalić?…
Czy jestem uczciwa w pracy i w kontaktach z ludźmi?
Czy jestem roztropna w postępowaniu?
Czy rozważam wszystkie sprawy w kluczu swojej wiary?
Jak rozporządzam majątkiem, darami otrzymanymi od Boga?
Jak przyjmuję uwagi od bliskich, od przyjaciół i ludzi przypadkowych?
Czy potrafię zadbać o swoją przyszłość, o swoją wieczność?
Takie to pytania stawiam sobie po rozważaniu dzisiejszej Ewangelii.
Bardzo konkretne pytania…
xJ
Pusta Księga intencji, świadczy chyba, że pokładamy w sobie nadzieję :-), musimy to koniecznie zmienić… bynajmniej ja chcę…
Wspólnie zadziałamy w tym celu!
xJ