Wstań, idź!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przeżywamy urodziny! Cała nasza blogowa Rodzina! Tak, to już dziewięć lat! Można powiedzieć, że odprawiliśmy wspólnie wielką blogową nowennę.

Dlatego zgodnie z tym, o czym napisałem w rozważaniu, składam dziękczynienie przede wszystkim Bogu za całe dobro, jakie się w nas wszystkich dokonało przez to dzieło. Dziękuję także za opiekę Matce Najświętszej i naszym Świętym Patronom. Szczególnie tym dzisiejszym, pod okiem których ono powstało.

Dziękuję za Osoby, dzieło to współtworzące, ale i im samym: Współautorowi – Księdzu Markowi; Moderatorowi – Krzysztofowi Fabisiakowi; Wszystkim kolejnym Współautorom, którzy na pewnym etapie pisali rozważania; wszystkim Komentatorom, szczególnie tym stałym; wszystkim Czytelnikom; a wreszcie – tym Wszystkim, którzy tworzą blogową Rodzinę i blogową Wspólnotę modlitwy. Wszystkim z całego serca dziękuję!

I obiecuję, w najbliższych dniach, Mszę Świętą w Waszej intencji i w Waszych intencjach. Niech Bóg będzie uwielbiony!

A jutro, w kolejny, jubileuszowy rok naszego Bloga, wprowadzi nas słówko z Syberii!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 32 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna,

Pierwszych Męczenników Polski,

do czytań: Mdr 6,1–11; Łk 17,11–19

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Słuchajcie, królowie, i zrozumiejcie,

nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży.

Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie

i chlubicie się mnogością narodów,

bo od Pana otrzymaliście władzę,

od Najwyższego panowanie:

On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi.

Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie

aniście prawa nie przestrzegali,

ani poszli za wolą Boga,

przeto groźnie i rychło natrze On na was,

będzie bowiem sąd surowy nad panującymi.

Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie,

ale mocnych czeka mocna kara.

Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby

ani nie będzie zważał na wielkość.

On bowiem stworzył małego i wielkiego

i jednakowo o wszystkich się troszczy,

ale możnym grozi surowe badanie.

Do was więc zwracam się, władcy,

byście się nauczyli mądrości i nie upadli.

Bo ci, co świętości święcie przestrzegają,

dostąpią uświęcenia,

a którzy się tego nauczyli,

ci znajdą słowa obrony.

Pożądajcie więc słów moich,

pragnijcie, a znajdziecie naukę.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.

Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”.

Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni.

Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin.

Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”.

Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.

Być może, przyjdzie nam taka myśl, żeby nie przejmować się zbytnio treścią pierwszego czytania, gdyż uznamy, że odnosi się ono wyłącznie do ludzi sprawujących jakąś władzę. A skoro tak, to wszystko nie do nas! Chyba, że to my właśnie należymy do tych, którzy jakąś władzę sprawują – a, to co innego. To wtedy do nas mówi Autor Księgi Mądrości. Jeżeli jednak władzy owej nie posiadamy, wówczas pierwsze czytanie możemy sobie „odpuścić”, a przejść do Ewangelii, bo w końcu jakąś myśl warto jednak dla siebie z Bożego Słowa wziąć…

Czy jednak rzeczywiście, tak powinniśmy myśleć? Czyż nie pamiętamy, że Słowo Boże – bez względu na to, o czym by szczegółowo nie mówiło – jest Słowem skierowanym do nas wszystkich, jest darem Bożym, ofiarowanym nam wszystkim?… Dlatego może jednak należałoby przynajmniej spróbować znaleźć coś dla siebie w tym dzisiejszym Bożym Słowie?…

A wówczas dostrzeżemy, że nawet jeśli rzeczywiście odniesiemy je do osób sprawujących jakąś realną władzę, to jednak dla nas będzie ono przypomnieniem – i, w pewnym sensie, pocieszeniem – że to w ręku Pana jest najwyższa i jedyna władza, przeto ci, którzy ją sprawują na ziemi, muszą się liczyć z Bogiem i Jego władzą, gdyż nigdy nie mają władzy absolutnej!

Chociaż zapewne niektórym wydaje się, że mają. I to do takich skierowane zostały słowa: On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi. Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie aniście prawa nie przestrzegali, ani poszli za wolą Boga, przeto groźnie i rychło natrze On na was, będzie bowiem sąd surowy nad panującymi. Jak się wydaje – wszystko jasne!

Ale też to dzisiejsze Słowo winien jednak odnieść do siebie każdy z nas. Dlaczego? Dlatego, że każdy z nas jest obarczony jakąś odpowiedzialnością za drugiego człowieka, choćby nawet w rodzinie, gdzie rodzice są odpowiedzialni za dzieci i starsze rodzeństwo za młodsze. A przecież takich zależności można znaleźć dużo więcej – właściwie na wszystkich odcinkach naszego życia. Przychodzi nam w jakiś sposób odpowiadać za drugiego człowieka, a co się z tym wiąże – sprawować nad nim określoną władzę.

I tutaj wskazania, zawarte w pierwszym czytaniu mają ogromne znaczenie i są czytelnym drogowskazem. A choćby te: Do was więc zwracam się, władcy, byście się nauczyli mądrości i nie upadli. Bo ci, co świętości święcie przestrzegają, dostąpią uświęcenia, a którzy się tego nauczyli, ci znajdą słowa obrony. Pożądajcie więc słów moich, pragnijcie, a znajdziecie naukę.

Cała rzecz w tym, moi Drodzy, aby dostrzegać obecność Boga i Jego sprawczą moc w tych naszych międzyludzkich relacjach. To On każdemu z nas powierza odpowiedzialność za tych, czy innych, konkretnych ludzi. Dlatego w łączności z Nim, w Jego imię i w sposób przez Niego wskazany, winniśmy tę odpowiedzialność realizować. Nigdy natomiast nie wolno nam skupić całej uwagi jedynie na sobie i na owej władzy, którą nad innymi mamy.

Niestety, dziewięciu uzdrowionych bardzo szybko zapomniało, przez kogo zostali uzdrowieni. Tylko jeden – i to w dodatku Samarytanin, a więc, w rozumieniu członków narodu wybranego, ktoś gorszy – wrócił, aby oddać chwałę Bogu, podziękować Jezusowi. Dlatego tylko On usłyszał od Jezusa słowa: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.

Nie wiemy, co one dokładnie oznaczają, wszak uzdrowionych zostało dziesięciu. Mamy prawo przypuszczać, że tenże Samarytanin otrzymał coś więcej. Być może, jego uzdrowienie Pan zechciał pomnożyć o określone duchowe dary. Z pewnością także, wezwał go do aktywnego dobrego działania – słowami: Wstań, idź! powierzył mu jakieś nowe, odpowiedzialne zadania!

A dlaczego tak się stało? Bo ten człowiek umiał dostrzec w zaistniałym wydarzeniu działanie samego Boga. I umiał za nie podziękować – pamiętał o tym.

Jakże ważnym jest, moi Drodzy, abyśmy zawsze pamiętali o obecności Jezusa i Jego działaniu we wszystkich okolicznościach naszej codzienności i w sprawach, które codziennie podejmujemy, także – w budowaniu naszych relacji z innymi.

Z całą pewnością, pamiętali o tym i dlatego w imię Boże podejmowali wszelkie swoje działania Patronowie dnia dzisiejszego, pierwsi Męczennicy Polski: Benedykt, Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn. Co o nich wiemy?

Ich obecność i działalność na ziemiach polskich była wynikiem propozycji, z jaką do Bolesława Chrobrego zwrócił się w roku 1001 cesarz niemiecki, Otto III. Cesarz ten mianowicie zaproponował założenie na naszych ziemiach wspólnoty zakonników, którzy głosiliby Słowianom Boże słowo. Za tą propozycją poszły szybko konkretne działania, których podjął się z polecenia cesarza jego krewny – Biskup Bruno z Kwerfurtu, późniejszy Święty i Męczennik, a jednocześnie wierny towarzysz Świętego Wojciecha i człowiek znający dość dobrze ziemie Słowian.

I to właśnie Biskup Bruno wybrał do tej misji Benedykta – Włocha urodzonego w 970 roku; a także starszego o trzydzieści lat Jana – również Włocha, człowieka stanowczego, skutecznego w działaniu i odznaczającego się wysoką kulturą. Kiedy przybyli oni do Polski wraz z Barnabą, trzecim swoim współbratem, założyli w 1002 roku pustelnię w okolicach Międzyrzecza. Wtedy dołączyli do nich Polacy: żarliwi religijnie nowicjusze Mateusz i Izaak, rodzeni bracia, pochodzący z możnego, a może nawet książęcego rodu; a także Krystyn – klasztorny sługa, pochodzący prawdopodobnie z pobliskiej wsi.

Wszyscy oni zobowiązali się do pustelniczego trybu życia, a przede wszystkim do prowadzenia pracy misyjnej. Benedykt i Jan nauczyli się nawet języka polskiego. Cały czas jednak czekali na biskupa Brunona z Kwerfurtu. Miał on wraz z nimi przybyć do Polski, ale wyruszył do Rzymu po papieskie zezwolenie na prowadzenie misji. Benedykt wysłał po niego najmłodszego ze swego grona, Barnabę, który długo nie wracał do klasztoru, czym wzbudził niepokój pozostałych mnichów. Okazało się jednak, że dzięki temu on jeden z całej szóstki ocalał.

Oto bowiem w nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku Bracia zostali napadnięci przez zbójców i wymordowani. Pierwsze ciosy mieczem otrzymał Jan, po nim zginął Benedykt. Izaaka zamordowano w celi obok. Mateusz zginął przeszyty oszczepami, gdy wybiegł z celi w stronę kościoła. Mieszkający oddzielnie Krystyn próbował jeszcze bronić klasztoru, ale i on podzielił los towarzyszy. Prawdopodobnie napad spowodowany był motywami rabunkowymi, ponieważ zakonnicy otrzymali od Chrobrego środki w srebrze na prowadzenie misji.

Benedykt, Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn są pierwszymi Męczennikami Polski, wyniesionymi na ołtarze. W poczet Świętych wpisał ich Papież Jan XVIII.

Wpatrując się w świetlany przykład ich świętości i przyzywając ich wstawiennictwa, a jednocześnie wsłuchując się uważnie w Boże słowo, przeznaczone na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, zastanówmy się raz jeszcze, czy zawsze pamiętamy o obecności Jezusa w naszej codzienności – i czy pozwalamy Mu działać w nas i przez nas?

Czy także odpowiedzialność, jaką sprawujemy nad kimkolwiek – powiedzmy wprost: władzę nad innymi – sprawujemy w Jego imię i ze świadomością, że to do Niego tak naprawdę należy wszelka władza? Czy – w związku z tym – nie wywyższamy się nad innymi?…

I czy mamy świadomość, że kiedyś przyjdzie nam zdać sprawę Bogu z tego, jak tę odpowiedzialność – tę władzę – sprawujemy?…

8 komentarzy

  • Wyrażam swoją wdzięczność wszystkim Autorom za codzienne prowadzenie mnie w Słowie Bożym. Proszę , Jezusa, by Duch Boży , Duch Ojca i Syna pouczał nas gdy nie rozumiemy Jego przekazu i nauczania, by otwierał nasze serca i umysły, użyźniał , uwrażliwiał na Jego Słowo i jednoczył nas w miłości, w drodze do Domu Ojca.
    Dzisiejsze słowa Jezusa „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” dotyczą wszystkich nas gromadzących się tutaj i wszystkich , którzy dziś usłyszą te Słowa w kościele. Wystarczy usłyszeć i przyjąć do siebie i podziękować. Jezu dziękuję Ci, bo Twoje słowo krzepi, podnosi na duchu, uzdrawia i jest drogowskazem, gdzie iść, jak postępować. Dziękuję Ci Drogo, Prawdo i Słowo Życia.

  • Już wiele razy dziękowałam za ten dar, jakim jest dla mnie ten blog. Dziękuję po raz kolejny. To jest jedyny blog, jaki czytam. Jest on dla mnie drugą modlitwą w ciągu dnia.

  • Dziękuję bardzo za blog obu księżom i innym piszącym komentarze. To już 9 lat. Dziękuję wszystkim komentatorom, którzy pojawiali się przez ten czas ze swoimi przemyśleniami, uwagami, dzielili przeżyciami, doświadczeniami dobrymi lub smutnymi.
    Zaczęłam zaglądać na blog ks. Marka i czytać po rosyjsku. Też bardzo ciekawe komentarze, zwłaszcza, że pisze tam sporo osób. Ale te pisane po polsku na tym blogu są rodzynkiem. Przybliżają nam codzienne sprawy parafii poza naszą ojczyzną czyli na misjach. Możemy docenić bądź porównać czego my nie mamy a czego oni. Jak można funkcjonować z dala od ojczyzny.
    Zazwyczaj mówi się o misjach np. w Afryce.
    Komentarze i wiadomości dopełniają filmiki i zdjęcia.
    Gratuluję pomysłu prowadzenia w ten sposób bloga.
    Życzę dużo wytrwałości i sił na dalsze lata. Niech Bóg prowadzi i błogosławi to dzieło.
    Wiesia.

      • Odczucia i opinie, oczekiwania każdy może mieć inne, osobiste. Ja powiedziałabym raczej, że oprócz komentarza do Słowa Bożego z Syberii płyną również do nas bardziej atrakcyjne, ” egzotyczne” wydarzenia i obrazy, które w naszej szarej rzeczywistości przyjmujemy jako coś innego, fajnego, poznawczego i stąd może taka opinia osób. Ja cenię sobie na równi słowo ” rodzime” i to ” z dalekiego wschodu”. Pozdrawiam obydwu Księży serdecznie.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.