Kto pokłada ufność w Bogu…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Grzegorz Zakrzewski, Organista w Parafii w Trąbkach;

Grzegorz Święciński, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;

Grzegorz Matysiak, Kościelny w Miastkowie, zwany – za czasów mojego wikariatu – Panem Dyrektorem.

Urodziny natomiast przeżywa Ksiądz Michał Mościcki, włączający się w swoim czasie w działalność moich Wspólnot.

Wszystkim świętującym życzę stałego zaufania do Boga – jak o tym mowa w dzisiejszym Bożym słowie. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, jak wiemy, wczoraj zapadła decyzja o zamknięciu placówek oświatowych, uczelni, instytucji kultury, ponadto odwołuje się imprezy tak zwane „masowe” i różne, zaplanowane wcześniej spotkania w większym gronie ludzi. W związku z tym, zawieszone zostały także zajęcia na Uniwersytecie Przyrodniczo – Humanistycznym w Siedlcach, przy którym pełnię, wraz z Księdzem Tomaszem Małkińskim, posługę duszpasterza akademickiego. W konsekwencji, żadnych naszych spotkań ze Studentami na Uczelni w tych dniach nie będzie.

Natomiast postanowiliśmy wczoraj z Księdzem Tomkiem, że Msza Święta w naszej Kaplicy będzie odprawiana. Nawet, jeżeli Studenci będą poza Uczelnią, może przyjść na nią każdy, kto tylko chce. I dlatego – tak, jak to jest stale – będą Msze Święte: w niedziele o godzinie 20:00 i od poniedziałku do czwartku, o godzinie 19:00.

Ponadto, w środę, o godzinie 18:30, będzie Droga Krzyżowa; Msza Święta – jak w każdą środę – będzie w intencji naszego Duszpasterstwa Akademickiego i w ogóle Młodzieży w Kościele, a po Mszy Świętej będzie adoracja w ciszy Najświętszego Sakramentu do godziny 21:00. Jak w każdą środę.

Serdecznie tą drogą Wszystkich zapraszam. Zresztą, gdyby ktoś chciał śledzić nasze działania w Duszpasterstwie Akademickim, to zapraszam na stronę: www.dasiedlce.pl

A przy okazji, moi Drodzy, serdeczny apel – także w kontekście dzisiejszego słowa Bożego: W obliczu tego, co się aktualnie dzieje w Polsce i na świecie, zachowajmy daleko posuniętą ostrożność, ale także – daleko posuniętą normalność i zdrowy rozsądek! Nie panikujmy i nie głupiejmy! Natomiast odczytujmy to, co się dzieje, w kontekście wiary: co Bóg chce nam przez to powiedzieć?

I czy nie jest tak, że nawet chcąc nam coś wyraźnie powiedzieć i nieco nas przestrzec, wybrał naprawdę bardzo łagodny wariant, bo ta epidemia nie zabija ludzi tysiącami lub milionami, a tak wielu już się z niej wyleczyło. Poza tym, w Polsce przebiega ona o wiele łagodniej, niż chociażby u naszych sąsiadów, czy w Europie lub na świecie. Znaczy to coś, czy nie znaczy?

Stąd też, moi Drodzy, jeszcze raz wielka prośba: ostrożność, ale i zdrowy rozsądek i normalność! A przede wszystkim – wiara w Boga! I modlitwa, połączona z refleksją, jak tego znaku i tego, co się teraz dzieje, nie zmarnować, jeśli idzie o rozwój naszej wiary. Jakie wnioski należałoby wyciągnąć z tego dla naszego życia i odniesienia do Boga i do drugiego człowieka?

Może nam w tym także pomoże jutrzejsze słówko z Syberii?…

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 2 Tygodnia Wielkiego Postu,

12 marca 2020.,

do czytań: Jr 17,5–10; Łk 16,19–31

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

To mówi Pan Bóg: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie. Nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście. Wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.

Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją! Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście. Także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.

Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne. Któż je zgłębi? Ja, Pan, badam serce i doświadczam sumienie, bym mógł każdemu oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego uczynków”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody.

Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz, i został pogrzebany.

Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu».

Lecz Abraham odrzekł: «Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać».

Tamten rzekł: «Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki».

Lecz Abraham odparł: «Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają.» «Nie, ojcze Abrahamie, odrzekł tamten, lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą.» Odpowiedział mu: «Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą»”.

Nawet w kontekście ostatnich wydarzeń, dziejących się w naszej Ojczyźnie i na całym świecie, słowa dzisiejszego pierwszego czytania – zapisane tyle wieków przed nami – okazują się tak bardzo aktualne. Bo – rzeczywiście – wyrażają prawdę ponadczasową: zawsze byli i są ludzie, którzy tylko sobie ufają, chociaż Bóg tyle razy udowadniał i do dziś udowadnia swoją miłość i troskę o człowieka. Pomimo tego, zawsze znajdą się tacy, którzy powiedzą Bogu: „A ja i tak wiem lepiej!”, „A ja i tak poradzę sobie sam!”

Chciałoby się zapytać: Naprawdę? Słyszymy dzisiaj z ust Jezusa o takim jednym, co to ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. I nawet nie dostrzegał, że u bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. A może i dostrzegał, może słudzy informowali go o jakimś natręcie, który dopomina się o coś do jedzenia – choćby resztek z pańskiego stołu – ale jego, wielkiego bogacza, nic to nie obchodziło. Do czasu.

Do tego momentu, kiedy to umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz, i został pogrzebany. A wtedy okazało się, że sytuacja tak naprawdę przedstawia się zupełnie inaczej. Dramatycznie inaczej! Bo ten, który na ziemi był bogaczem, po tej drugiej stronie życia okazał się zupełnym nędzarzem, kimś zupełnie przegranym. A ten, który żebrał o okruszyny i resztki ze stołu, okazał się niezmiernie bogaty, bo otrzymał w darze całą wieczność! A to przecież jest bogactwem nieprzeliczonym!

I wtedy potwierdziły się słowa samego Boga z dzisiejszego pierwszego czytania: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie. Nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście. Wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.

Tym miejscem «spalonym na pustyni» okazało się to właśnie miejsce, w którym znalazł się po śmierci. Dlatego błagał stamtąd: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Ten, który żałował okruchów ze swego stołu, teraz błagał o kroplę wody, która skapnęłaby z końca palca żebraka.

Ale nie mogła skapnąć, bo Niebo i piekło to rzeczywistości oddzielone od siebie radykalnie i nieodwracalnie; tak, że – jak mówił Abraham w przypowieści Jezusa – nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać. Bogacz potrzebował przejścia na ową drugą stronę życia, żeby się o tym przekonać.

My nie czekajmy aż do tego momentu, ale ciągle na nowo przypominajmy sobie – i wciąż, na nowo, zapisujmy to sobie w swojej świadomości, w swoim umyśle i sercu, że błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją! Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście. Także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.

Zatem, pokładajmy ufność w Panu! Niech On będzie naszą nadzieją! W naszych czasach chyba szczególnie takiego świadectwa potrzeba, bo ludzie – ufając tylko sobie – żyją w coraz większym «upale», czyniąc swoją ziemię coraz bardziej słoną i bezludną. I nie chodzi tu o zmiany klimatyczne – chociaż na pewno w jakimś sensie też – ale o sferę ducha. Jesteśmy społecznością coraz bardziej wyjałowioną duchowo! Bo coraz bardziej ufamy sobie, a coraz mniej Bogu.

Dlatego kiedy przychodzi ten wspomniany w Proroctwie Jeremiasza «upał», czyli jakiekolwiek trudności zewnętrzne lub duchowe, jesteśmy bezradni, bezsilni, rozłożeni na łopatki i ulegamy panice. A przecież ten, kto bezgranicznie ufa Panu, a nie w człowieku pokłada nadzieję, ten utrzyma świeżość zielonego drzewa, czerpiącego wodę ze strumienia – świeżość wiary, mądrość spojrzenia na każdy problem i zdrowy rozsądek w postępowaniu.

Warto więc zaufać Panu! Naprawdę! W każdej sytuacji! Warto – a wręcz jest to dzisiaj wyjątkowo konieczne i potrzebne! Zarówno dla naszego duchowego i doczesnego dobra, jak i dla dobra ludzi, wśród których żyjemy – potrzeba naszego odważnego świadectwa! Potrzeba owoców naszej wiary, naszego zaufania do Boga!

Niech uczeniu się i wzmacnianiu takiej postawy służy ten Wielki Post i wszystko, co aktualnie dzieje się wokół nas, a co będziemy przeżywać w pełnej łączności z Bogiem! I w absolutnym zaufaniu do Niego. TYLKO DO NIEGO!

2 komentarze

  • Kard. Stefan Wyszyński na Jasnej Górze w 1958 r. podczas ogólnopolskiej pielgrzymki pisarzy i prosił ich, aby jak psy lizali rany narodu: „Język leczący rany nędzarza! Język liżący rany, gdy nikt już nie chce tego czynić, «psi język». … macie być psami, może jedynymi, którym została jeszcze odrobina miłości do człowieka pokaleczonego i poranionego! Wasz język musi im służyć, gdy ludzie wielcy i wspaniali, ucztujący w pałacach, już nie widzą człowieka poranionego, wyrzuconego na ulicę, wciąż jeszcze bitego i kopanego! Ktoś musi się nad nimi zlitować, bo to przecież twój brat, twój rodak! A chociaż byłby i twoim wrogiem – człowiekiem jest! […] Nazwałem Was «psami» dlatego, że to właściwie Wy musicie użyć swego języka, aby «wylizać rany» pobitych. I nie cofnę tej nazwy! Bądźcie raczej psami, abyście tylko pełnili zadanie, które tak jest potrzebne cierpiącej duszy Narodu”.
    Powołując się na tę wypowiedź, tak odniósł się do niej Jan Paweł II w rozważaniu podczas audiencji generalnej 29 kwietnia 1992 r ” I pierwszy biskup i pierwszy Papież chce być takim liżącym rany naszego narodu psem. Chce być sługą. Niczego innego nie pragnę dla siebie”
    Dwa cytaty wielkich Polaków, Świętych Polaków.
    A ja… , czy potrafię lizać rany swoich bliskich, mojego otoczenia w którym żyję, bo przecież „nie zbawię ” całego świata, całej Polski…
    Jak reaguję na apele o modlitwę kierowaną do mnie przez duszpasterzy, poprzez zwykłe smsy…
    Czy jestem zainteresowana pomocą ludziom biednym , pogubionym…
    Czy mam czyste sumienie, czy nic mi ono nie wyrzuca…

    Pomyślę o tym w mojej izdebce, na spotkaniu z Panem na adoracji, na podsumowaniu dnia w wieczornym rachunku sumienia.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.