Uwierzył człowiek Słowu…

U

Szczęść Boże! Moi Drodzy, zwracam się do Was z bardzo wyjątkową prośbą. Wyraziłem ją już w odpowiedzi na komentarz Wiesi pod sobotnim moim rozważaniem. Bo właśnie o to sobotnie rozważanie chodzi. I – jednocześnie – o piątkowe słówko Księdza Marka.

Otóż, jeżeli zgadzacie się z nami – albo z jednym z nas – w ocenie całej sytuacji i w proponowanych sposobach wyjścia z niej, i jeżeli uważacie, że to nasze pisanie mogłoby komuś wlać w serce trochę nadziei, to zechciejcie oba te teksty wskazywać do przeczytania i przemyślenia. Oczywiście także – do skomentowania.

Zwykle nie namawiam nikogo do czytania swojego bloga – chociaż wspominam, że istnieje – ponieważ jestem przekonany, że czytanie go nie jest do zbawienia koniecznie potrzebne. Natomiast tym razem chodzi mi o dotarcie z przesłaniem nadziei do jak największej liczby Osób. Widzę bowiem, jak tej nadziei obecnie wszystkim nam potrzeba.

Stąd też, jeżeli uważacie, że te nasze oba teksty – albo i inne, z ostatnich dni, bo sprawa cały czas żyje na blogu – mogłyby się do czegoś przydać, to skorzystajcie z nich. Naprawdę, nie chodzi nam o „podkręcanie” taniej popularności, ale o wspieranie się i budowanie nadziei.

A ja o wszystkich, którzy będą to czytali, obiecuję pamiętać w modlitwie – także w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu, w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach: w środę, po Mszy Świętej o godzinie 19:00 – do godziny 21:00; oraz w czwartek, przez cały dzień, od 9:00 do 19:00. Będę wtedy modlił się za Wszystkich, którzy zechcą nawiązać ze mną duchowy „telemost”.

Oczywiście, godzina 20:00 to także czas naszej łączności poprzez „Ojcze nasz”. Bądźmy razem! Trwajmy mocni w wierze!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 4 Tygodnia Wielkiego Postu,

23 marca 2020.,

do czytań: Iz 65,17–21; J 4,43–54

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan: „Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą.

Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy «Wesele» i z jej ludu «Radość». Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku narzekania.

Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat będzie znakiem klątwy. Zbudują domy i mieszkać w nim będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus wyszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.

Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający.

Jezus rzekł do niego: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie”.

Powiedział do Niego urzędnik królewski: „Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko”.

Rzekł do niego Jezus: „Idź, syn twój żyje”. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.

A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: „Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka”. Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: „Syn twój żyje”. I uwierzył on sam i cała jego rodzina.

Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.

Pierwsze czytanie, z Proroctwa Izajasza, rysuje przed naszymi oczyma bardzo radosną i optymistyczną wizję, przedstawiającą nowe niebiosa i nową ziemię. To Bóg sam je stworzy. W ten sposób przyszłe zbawienie wieczne ukazane zostało jako nowy akt stwórczy, a harmonia i szczęście, jakie będą panowały w tym nowym świecie, jako żywo przypominają te, z początków dziejów świata, kiedy został on dopiero stworzony, a nie skaził go jeszcze grzech pierwszych rodziców. Zbawienie ma – według Proroctwa Izajasza – polegać na powrocie do tamtej, pierwotnej harmonii i totalnego szczęścia.

A będzie to tak radykalna przemiana obecnego świata, dotkniętego właśnie złem i nieszczęściem, iż – jak słyszymy – nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. I chociaż może wydaje się nam, że jest to perspektywa bardzo, ale to bardzo odległa – może i prawdziwa, skoro Bóg tak mówi w swoim Słowie, ale raczej obliczona na bliżej nie określone „kiedyś tam” – to jednak warto uświadomić sobie, że skoro właśnie Kościół daje nam te słowa do rozważenia w kolejnym dniu Wielkiego Postu, to może to jednak ta perspektywa nie jest aż tak odległa?…

To znaczy, wieczne zbawienie stanie się – co daj Boże! – naszym udziałem wówczas, kiedy już przekroczymy próg życia, a nie wiemy, kiedy to będzie. Ale odnawianie tego świata przez Boga dokonuje się już teraz. Bo przecież Wielki Post, który przeżywamy, jest właśnie takim czasem odnawiania świata i stwarzania go na nowo. Szczególnie tegoroczny Wielki Post…

W wielu refleksjach i przewidywaniach, które dziś podejmuje się w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, co będzie po ustaniu pandemii – a takie odważne pytania już są stawiane – dominuje przekonanie, że będziemy już innym światem, innym Kościołem, innym narodem… Że sytuacja nasza będzie zupełnie inna, niż przed pandemią – czyli zaledwie przed dwoma, trzema tygodniami… Że nasze wzajemne relacje też już będą inne – kiedy wrócimy do ich tworzenia, bo już nie będziemy się bali przebywać z drugim człowiekiem i już „będzie można” podać drugiemu rękę…

Ale i z Bogiem te relacje będą jakieś inne – oby wzmocnione! I z Kościołem – kiedy już „będzie można” przychodzić na Mszę Świętą. Doprawdy, coraz bardziej powszechne przekonanie panuje, że obecna sytuacja tak radykalnie zmieni wszystko, iż – jak słyszymy dziś w pierwszym czytaniu – nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Będzie to tak radykalna zmiana.

Oczywiście, my nie wiemy tak naprawdę, jak będzie. Możemy przewidywać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że ekonomicznie będzie ciężko… A tak po ludzku – jak to będzie?… Jak teraz będą się układały nasze relacje z Bogiem, z Kościołem, z innymi ludźmi?…

To zależy od nas! Czy będziemy mieli odwagę tak uwierzyć Jezusowi, jak uwierzył pewien urzędnik królewski – jak go określa w dzisiejszej Ewangelii Święty Jan. Czyli, czy – po pierwsze – zwrócimy się przede wszystkim i z ogromną ufnością po pomoc do Jezusa, a nie tylko do ludzkich czynników; a po drugie: czy uwierzymy Mu dosłownie „w ciemno”, czyli bez wahania przyjmiemy każde rozwiązanie, jakie On sam zaproponuje. Czyli zgodzimy się na to, że może On rozwiązać problem tak, jak sam chce, a nie jak nam się wydaje, że powinien.

Zobaczmy, urzędnik królewski usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. Pewnie próbował różnych sposobów i prosił o pomoc różnych lekarzy, którzy – jak to jasno wynika z całej historii – nic nie pomogli. Kiedy zatem usłyszał, że Jezus jest w pobliżu, ani chwili się nie zastanawiał, tylko błyskawicznie znalazł się przed Nim ze swoją prośbą. To jest pierwszym elementem w jego postawie, w którym winniśmy go naśladować: od razu do Jezusa! Od razu! I tylko do Niego!

Potem wszystko dokonało się właściwie w jednej chwili. Powiedzielibyśmy – jednym zdaniem. Jezus po prostu stwierdził: Idź, syn twój żyje. Ot, tak, po prostu… Bez zbędnych ceregieli. Żadnych też długich wywodów, żadnych gestów czy znaków, które znamy z opisów innych uzdrowień – nic z tych rzeczy! Nawet samego chorego nie miał przed sobą. Możemy powiedzieć, że swoją uzdrawiającą posługę wypełnił w sposób „zdalny”… Coś nam to przypomina w obecnym czasie, prawda?…

A mądrość ojca polegała na tym, że – jak słyszeliśmy – uwierzył […] słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. Czyli, nie zadał całej masy zbędnych pytań, ani też nie wykazał żadnego wahania. Nie dopytywał Go, na przykład, w stylu: „To już? Tak szybko? Jednym zdaniem?… A może byś tak poszedł ze mną i zobaczył chorego?”… Nie, urzędnik uznał, że skoro Jezus tak zasadniczo i krótko odpowiedział, to znaczy, że wie, co robi – i że tak ma się wszystko dokonać.

Dlatego i my wierzymy, że skoro obecną sytuację powierzamy Jezusowi w szczerej modlitwie, to jest to jedyne słuszne i skuteczne działanie, jakie możemy podjąć – poza, oczywiście, tymi ludzkimi środkami ostrożności, które są w sposób rozumny konieczne. Jednak modlitwa – na pierwszym miejscu. I nawrócenie. I wielkie zaufanie do Boga, że On naprawdę wie, co robi. I że w ten sposób nie niszczy tego naszego świata, ale go odnawia. A my, jeżeli przeżyjemy to wszystko w mądry sposób, w łączności z Nim – tylko na tym skorzystamy.

Wierzysz w to?…

4 komentarze

  • Tak wierzę i ufam bezgranicznie naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi .Jest Wieki Post czas naszego nawrócenia i pokuty nie czekamy ale zwróćmy nasze serca z miłością do Pana Boga Ojca naszego najlepszego. Kościoły są otwarte codzienna msza i komunia święta, Pan Jezus czeka na nas on chce nas odnowić i uzdrowić, tylko pozwólmy ,otwórzmy nasze serce .Jezu ufam Tobie.

  • Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus. Witam ks. SYLWEK POLSKA. PIĘKNE TEKSTY DZIĘKUJĘ POMOGLY MI KAZANIE W NIEDZIELE PRZYGOTOWAĆ. MÓDLCIE SIĘ ZA POLSKĘ . TO NASZE REKOLEKCJE , KTÓRE BÓG SAM PROWADZI. POZDRAWIAM księdza serdecznie i siostrę Asie

    • Na wieki wieków. Amen. Serdecznie dziękuję Księdzu za dobre słowo! Pozdrawiam w Panu! Trwajmy mocni w wierze! I wspierajmy się wzajemnie!
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.