Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, mam nadzieję, że na wszystkich zegarkach zmienił się czas. Albo został zmieniony. I że nikt nie zaczął funkcjonować według czasu zimowego. Oby Pan dał, że nastanie też nowy, lepszy czas dla całego świata.
A ja, w ramach tych rekolekcji, które teraz wspólnie przeżywamy, chcę Was zachęcić do spokojnej lektury poniższego tekstu, który wyraża także moje spojrzenie na sprawę, często zresztą prezentowane na blogu. Proszę o spokojne i uważne przeczytanie:
https://www.pch24.pl/liturgia-w-czasach-zarazy,74760,i.html
I proszę o równie spokojne przemyślenie racji Autora. Nie ukrywam, że osobiście zabrakło mi podpisu pod tym tekstem. Mamy tylko informację, że jest księdzem i że jego nazwisko znane jest redakcji. Uważam, że skoro wypowiada tak odważne poglądy – moim zdaniem, słuszne – to powinien mieć też odwagę podpisać się publicznie pod nimi. Tego mi brakuje do całości obrazu.
A ze spraw bieżących, moi Drodzy, to zarządzeniem Biskupa Siedleckiego, w naszej Diecezji Msze Święte mogą być sprawowane tylko w kościołach parafialnych oraz kaplicach szpitalnych i pogrzebowych. Oznacza to, że w naszej Kaplicy w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego nie mogą.
Dlatego, postanowiliśmy wraz z Księdzem Tomkiem, że chcąc być z Wami i dla Was, będziemy organizowali adoracje Najświętszego Sakramentu, z możliwością Spowiedzi Świętej i Komunii Świętej. Adoracje te będą od poniedziałku do środy, w godzinach od 18:00 do 20:00, a w czwartek – jak w poprzednich tygodniach – całodniowa, od godziny 9:00 do 20:00.
Msze Święte też będziemy sprawować – to oczywiste – ale po cichu. Zapewniam jednak, że oczami wiary będę Was wszystkich widział w naszej Kaplicy, a sercem i modlitwą będę Was ogarniał. Proszę o łączność w modlitwie.
Na głębokie i pełne wiary przeżywanie tego, co dane nam jest teraz przeżywać – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
5 Niedziela Wielkiego Postu, A,
29 marca 2020.,
do czytań: Ez 37,12–14; Rz 8,8–11; J 11,1–45
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
Tak mówi Pan Bóg: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam”, mówi Pan Bóg.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka.
Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na skutki grzechu, duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Jezusa Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was Ducha.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Jezus usłyszawszy to rzekł: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”.
A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.
Mimo jednak, że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: „Chodźmy znów do Judei”.
Rzekli do Niego uczniowie: „Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?”
Jezus im odpowiedział: „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła”.
To powiedział, a następnie rzekł do nich: „Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić”.
Uczniowie rzekli do Niego: „Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje”. Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówił o zwyczajnym śnie.
Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: „Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego”.
Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć”.
Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie.
Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”.
Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”.
Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”.
Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?”
Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”.
Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: „Nauczyciel jest i woła cię”. Skoro zaś Maria to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać.
A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”.
Gdy więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzieście go położyli?”
Odpowiedzieli Mu: „Panie, chodź i zobacz”. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: „Oto jak go miłował!” Niektórzy z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?”
A Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
Jezus rzekł: „Usuńcie kamień”.
Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”.
Jezus rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?”
Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał”. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”.
Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
Jeżeli mówimy od jakiegoś czasu, że Bóg sam prowadzi tegoroczne rekolekcje wielkopostne i to nie tylko poprzez takie, a nie inne, poprowadzenie biegu spraw, ale i poprzez codzienne swoje Słowo; i jeżeli mówiliśmy tu sobie, że to Słowo faktycznie każdego dnia wytycza nam drogę refleksji, wskazując nam sposób przeżywania tego czasu; jeżeli zatem jesteśmy przekonani, że to Boże słowo do nas codziennie mówi, to dzisiaj wręcz woła, wręcz krzyczy – o jak największe zaufanie do Boga, o jak największą wiarę.
I tylko warto w tym momencie przypomnieć sobie i uświadomić, że to nie jest Słowo dobierane specjalnie na czas epidemii, ale są to czytania, które – jak w przypadku niedzieli – słyszymy co trzy lata, a w przypadku dni powszednich: codziennie, co roku, w te same dni Wielkiego Postu.
Zatem, dzisiaj słyszymy czytania z piątej Niedzieli Wielkiego Postu, które poprzednio słyszeliśmy w kościołach w dniu 2 kwietnia 2017 roku, przy czym wtedy oczywiście odczytywaliśmy je inaczej, niż dzisiaj, to jest w dniu 29 marca 2020 roku, kiedy jesteśmy w całkowicie innej sytuacji na świecie. I te słowa, które zawsze podnosiły nas na duchu, bo uświadamiały nam cudowną moc Boga – dzisiaj nabierają znaczenia absolutnie wyjątkowego!
Jakże bowiem wyjątkowo brzmi kategoryczne stwierdzenie Apostoła Pawła z Jego Listu do Rzymian, iż ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. To słowa skierowane do współczesnych Pawłowi wiernych Gminy rzymskiej, ale także i do nas. To pierwsze zdanie dzisiejszego czytania. Czy jednak i drugie zdanie moglibyśmy do siebie odnieść?…
W zdaniu tym Paweł – jak się wydaje – pochwala postawę swoich uczniów z Gminy rzymskiej, stwierdzając z przekonaniem: Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Z tonu wypowiedzi Apostoła można wywnioskować, że Duch Boży mieszkał w sercach wiernych. A w naszych – mieszka? My żyjemy według ducha, czy według ciała? Albo może inaczej: bardziej według ducha, czy jednak bardziej według ciała? Codziennie teraz zdajemy egzamin z tego, jak żyjemy…
W dalszej części swojej wypowiedzi Apostoł mówi o przywróceniu do życia naszych śmiertelnych ciał, co dokona się w wieczności, ale stanie się to wówczas, jeżeli już teraz będzie w nas mieszkał Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych.
Mowa jest zatem o zmartwychwstaniu, czyli o rzeczywistości, która przeczy ludzkiej logice i ludzkiemu postrzeganiu rzeczywistości. Bo takie czysto ludzkie rozumienie życia zakłada na jego końcu śmierć. Tyle widzimy, tyle na ziemi doświadczamy, dlatego też tak bardzo o to życie doczesne się boimy, tak bardzo go strzeżemy. A jednak Paweł przekonuje nas, że na tym życiu wszystko się nie skończy.
Także Ezechiel, mówiąc w proroczym widzeniu: Tak mówi Pan Bóg: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój; choć zapowiada w ten sposób powrót swego ludu z wygnania, to jednak – w kontekście drugiego czytania i Ewangelii – możemy powiedzieć, iż jest to sygnał do myślenia o powszechnym zmartwychwstaniu na końcu czasów.
A na pewno – o takim działaniu Boga, które przekracza ludzki sposób zaradzania problemom. Bo wygnanie do Babilonii wielu w narodzie wybranym uznało za ostateczną klęskę. A Prorok Ezechiel – w imieniu Boga – przekonuje, że to nie jest koniec. I że naród może się odrodzić – dosłownie: jakby powstać z grobów!
I to właśnie dokonało się w historii, opowiedzianej w dzisiejszej Ewangelii. Łazarz powstał z grobu, chociaż pozostawał w nim już od czterech dni, co oznaczało – wedle poglądów rabinackich – iż jego dusza definitywnie opuściła ciało, gdyż to miało się dokonywać po trzech dniach, zatem jego duchowo – cielesna jedność została zupełnie zakończona. Zresztą, także sam Ewangelista nazywa Martę, jedną z dwóch sióstr – «siostrą zmarłego». Nie było zatem wątpliwości, że Łazarz na pewno umarł.
A Jezus kazał mu wyjść z grobu! I ten wyszedł. Na oczach zdumionego tłumu – to się nie dokonało po cichu, ukradkiem, żeby potem ludzie mogli sobie powątpiewać, albo powtarzać te bzdury, które powtarzali nawet po Zmartwychwstaniu Jezusa, że uczniowie w nocy wykradli Ciało… Tutaj nikt nie miał wątpliwości, co się stało.
Bardzo wymownie relacjonuje to Ewangelista, gdy pisze: I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”. W ten symboliczny sposób Jezus uwolnił swego przyjaciela z więzów śmierci i przywrócił do życia. Do ziemskiego życia, chociaż my wiemy, że ten znak był jednoznaczną zapowiedzią ostatecznego zwycięstwa nad śmiercią i zmartwychwstania do życia wiecznego, jakie swoją Śmiercią i swoim Zmartwychwstaniem miał nam wysłużyć Jezus!
Ale nawet spoglądając na to wydarzenie w bliższej perspektywie, to widzimy, że w mocy Jezusa jest dokonywać rzeczy niemożliwych! Zupełnie niemożliwych – tak po ludzku! Przeczących logice i ludzkiemu doświadczeniu! Zwłaszcza, jeżeli dodamy, że owej publicznej, wręcz spektakularnej demonstracji Bożej mocy dokonał Jezus w czasie, kiedy już – mówiąc obrazowo – chmury się nad Jego głową zbierały, przeciwnicy się mobilizowali.
Echem tego zagrożenia było chociażby pytanie uczniów: Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?, kiedy usłyszeli, że wybiera się do Judei. Co Jezus odpowiedział im na te obawy? Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła.
Ówcześni Żydzi dzielili dobę na dwie równe części, po dwanaście godzin. Zatem dzień liczył dwanaście godzin i dopiero po ich upłynięciu można było mówić o nocy, która liczyła tyleż samo. Stwierdzenie Jezusa oznaczało, że w tym momencie jest dzień, czyli że jest to czas Jego działania i przeciwnicy nie mają do Niego dostępu. Nic Mu nie mogą zrobić – co bardzo mocno wyakcentował Ksiądz Marek w piątkowym rozważaniu. Dopiero kiedy nastanie noc, czyli kiedy przyjdzie czas, wskazany przez Boga, Jezus odda się w ręce przeciwników, aby dokonać dzieła zbawienia.
Dlatego poszedł do Judei, dlatego stanął przed grobem Łazarza i wbrew ludzkiej logice i ludzkiemu doświadczeniu, wbrew przekonaniu o nieodwracalności stanu człowieka w czwarty dzień po śmierci, wbrew zagrożeniu ze strony przeciwników – dokonał cudu! Na oczach tylu ludzi! Dokonał niemożliwego! Dla Niego jednak wszystko jest możliwe!
Moi Drodzy, z takim przesłaniem dzisiaj, w tę piątą już Niedzielę Wielkiego Postu, w dniu 29 marca Roku Pańskiego 2020, w obliczu pandemii koronawirusa, w trakcie ogólnoświatowych rekolekcji wielkopostnych, Pan do nas przychodzi. Z takim przesłaniem. Jakim? Zbierzmy raz jeszcze:
W pierwszym czytaniu: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój.
W drugim czytaniu: Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka.
I w Ewangelii: Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał”. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić”.
Słowo Boże, które już nie tylko mówi, ale wręcz woła, wręcz krzyczy o wielkiej mocy Bożej, która przekracza wszelkie ludzkie niemożliwości, słabości i obawy.
A skoro tak – i skoro my wierzymy we wszystko, co Pan do nas mówi w swoim Słowie, bo przecież na tej płaszczyźnie dokonuje się nasz dialog: na płaszczyźnie wiary – to postawmy sobie pytania, które same wręcz cisną się do głowy w tym szczególnym czasie:
Jak to jest z naszą – moją – wiarą? Czy wierzę, że w mocy Boga jest dokonać rzeczy po ludzku niemożliwych? Czy w ogóle tak naprawdę wierzę w Boga i Jego potęgę – czy może tylko wtedy, kiedy to nic nie kosztuje? Czy nie jest tak, że w „normalnym” czasie to bardzo wierzę i bardzo o tym mówię, że wierzę, ale jak przyjdzie co do czego, to tylko po ludzku sobie radzę?…
A jak to będzie potem, kiedy już – co daj Boże – wszystko się uspokoi: co my, Pasterze i Duszpasterze, będziemy mówili Wiernym o mocy Eucharystii, jeżeli teraz tak bez słowa zgodziliśmy się na jej praktyczne ograniczenie do minimum dla Wiernych? Czy transmisja telewizyjna to naprawdę to samo, co udział osobisty? W imię czego tęgie teologiczne głowy wręcz zachwalają taką formę uczestnictwa?
I jak to jest, że tyle się teraz mówi o ratowaniu zdrowia i życia ludzi (bardzo słusznie!) i ratowaniu ekonomii i gospodarki (bardzo słusznie!), a jakoś nie słychać o ratowaniu ducha człowieka? A przecież człowiek to ciało i duch. Ciała pewnie – daj Boże – ocalimy, a właściwie Bóg nam ocali. Ale co z duchem? Czy możemy sobie pozwolić, żeby tę sferę zostawić na „lepszy czas”, kiedy się wszystko uspokoi? Czy jednak wtedy nie staniemy w obliczu kryzysu jeszcze poważniejszego, bo zniszczony zostanie duch człowieka, jego morale? Także – a może przede wszystkim – jego wiara?
Czy dzisiaj wspieranie tej sfery nie byłoby pomocne w przeżywaniu tego trudnego czasu i mobilizowaniu ludzi do podejmowania tak surowych restrykcji? Czy – paradoksalnie – pozwolenie na przeżywanie Mszy Świętej w sposób roztropny, z zastosowaniem zasad, panujących choćby w komunikacji miejskiej, nie wzmocniłoby ducha ludzi i uodporniło na całą sytuację?
Czy psychologowie i psychiatrzy dadzą radę – pomogą wszystkim potrzebującym, których przybywa szybciej, niż tych, zarażonych wirusem? Czy wirus strachu, dezorientacji, a wręcz beznadziejności nie niszczy nas o wiele bardziej?…
Dlaczego nie możemy leczyć tych schorzeń w kościołach, chociaż przez tyle wieków nasi poprzednicy nie mieli wątpliwości, że tylko tam znajdą prawdziwy ratunek?…
I jak to tłumaczyć prostym, ale głęboko wierzącym ludziom, któzy pojmują te sprawy na zasadzie „zero – jedynkowej”, „czarno – białej”; na zasadzie: „tak, tak – nie, nie”? Co my, Pasterze i Duszpasterze, powiemy im wtedy, kiedy się to skończy? Czy będziemy im znowu mówić, jak wielką moc ma Eucharystia i zachęcać, wręcz nalegać, żeby przychodzili – bo „już można”?…
Czy wiara właśnie w takich sytuacjach najbardziej się nie sprawdza? A jeżeli nie w takich, to w jakich? Po czym poznać, że wiara jest całym sensem mojego życia, jego treścią i podstawą, a nie tylko teorią, zestawem tkliwych i sentymentalnych farmazonów, zachowywanych tylko na dobry czas, sprowadzonych do tradycji i zwyczajów, ale bez realnego wpływu na moje decyzje, wybory, postawy? Czy kiedy przychodzi trudny czas, to wtedy wiarę odkładam na bok i zaczynam sobie radzić po ludzku, a kiedy minie zagrożenie, to znowu zacznę wierzyć?…
Jak my, Pasterze i Duszpasterze, spojrzymy naszym Wiernym w oczy, jeżeli teraz nie mają oni przekonania, że jesteśmy z nimi i dla nich – przynajmniej, że robimy, co w naszej mocy, aby być?… Jak będziemy im tłumaczyć chociażby dzisiejsze Boże słowo – za trzy lata?… Czy będziemy znowu przekonywać o wielkiej, cudownej mocy Bożej?…
Pytania, pytania, same pytania…
Czy o to chodzi?
(ONET – 27 marca 2020 r.)
Wczoraj w godzinach wieczornych Diecezja Zamojsko-Lubaczowska otrzymała informację,
że zarażeniu wirusem uległ już drugi ksiądz. Jest to 42-letni wikariusz parafii Łabunie k. Zamościa. Do szpitala trafił 24 marca. Duchowny znajduje się w poważnym stanie. W reakcji na te doniesienie sanepid z Zamościa zaapelował do wszystkich wiernych, którzy mogli mieć z nim styczność.
– W związku z narażeniem na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 uczestników nabożeństw Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zamościu zwraca się z prośbą o pilny kontakt telefoniczny osób, które uczestniczyły w mszach świętych – czytamy w pilnym komunikacie Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Zamościu.
Konkretnie chodzi o osoby, które:
13.03.2020 r. uczestniczyły mszy św. w Parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Łabuniach
o godz. 7.00 i 17.00
13.03.2020 r. uczestniczyły w drodze krzyżowej w Kościele Filialnym Matki Boskiej Częstochowskiej w Majdanie Ruszowskim o godz. 16.00
14.03.2020 r. uczestniczyły we mszy św. w Parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Łabuniach
o godz. 7.00
14.03.2020 r. uczestniczyły w sakramencie spowiedzi św. w Parafii Św. Stanisława w Żdanowie w godz. 8.00-9.00
15.03.2020 r. uczestniczyły we mszy św. w Kościele Filialnym Matki Boskiej Częstochowskiej
w Majdanie Ruszowskim o godz. 10.00
15.03.2020 r. uczestniczyły we mszy św. w Parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Łabuniach
o godz. 16.00
16.03.2020 r. uczestniczyły we mszy św. w Parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Łabuniach
o godz. 7.00 i 17.00
17.03.2020 r. uczestniczyły we mszy św. w Parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Łabuniach
o godz. 7.00 i 17.00
Kontaktować się należy telefonicznie pod numerami….
Oto skutek fanatyzmu, nieodpowiedzialności i głupoty kolejnego wikarego…
Kto będzie następny?
Myślę, że wszyscy sprzedawcy w sklepach, kierowcy autobusów, pracownicy stacji benzynowych – sami fanatycy! Gdyby tak się udało wszystkich zamknąć w klatkach!
xJ
Tak jest wychodzi na to,że jestem fanaktyczką,która jest głupia i nie odpowiedzialna,która naraża swoje zdrowie i zdrowie,życie moich bliskich wstając codziennie i wychodzę do pracy.Jednak dzieki takim fanaktyką jeszcze życie jakoś funkcjonuje. Ja jestem zwykły sprzedawcą,który dziś ma 5 dzień w pracy jest totalnie zmeczony, ale mam zadanie muszę iść dziś do pracy bo wiem,że są tam ludzie,ktorzy beda mnie potrzebować.I tak samo uważam jest z Zakonikami,Ksieżmi i wszystkimi innymi zawodami oni są dla ludzi,ktorzy ich potrzebuja.
Żeby było jasne: ja nie uważam Pani i innych, szczerze i odważnie poświęcających się Ludzi, za fanatyków. Taka opinia wynika z wypowiedzi poprzedniego Rozmówcy.
xJ
Ja to wiem☺i wiedziałam jeszcze zanim Ksiądz to napisał.
Ja to wiem☺i wiedziałam jeszcze zanim Ksiądz to napisał.
I super!
xJ
Przeczytałam. Zgadzam się z końcowymi wnioskami i wcześniejszą argumentacją tychże.
Ja osobiście również zdaję egzamin ze swojej wiary w rzeczywistą ofiarę męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa w każdej Eucharystii.
Dzisiejsza Ewangelia mówi mi, że Jezus działa w sposób przemyślany, ukierunkowany by jego działanie przyniosło chwałę Ojcu.
Pomyślę więc;
Co przyświeca mojemu codziennemu działaniu…
Dlaczego Marta nakazując Marii iść do Jezusa posłużyła się kłamstwem…
Dlaczego Jezusa wzruszyły do łez słowa żalu Marii a nie słowa Marty mimo iż były takie same….
Czy moja wiara jest bliższa wierze Marty, czy Marii…
Jaką mam więź z Jezusem teraz, dziś…
Co muszę zrobić aby ufać Bogu bezgranicznie…
Czy chodzi o wnioski z tego tekstu, który wskazałem we wstępie?
I o jakie kłamstwo Marty chodzi?…
xJ
1. Tak, z podanego linku strony PCH24.
2. Marta skłamała siostrę, że Jezus ją wzywa do siebie. „Nauczyciel jest i woła cię”
Mógł wołać, a Ewangelista tego nie zaznaczył. Przekaz ewangeliczny jest – siłą rzeczy – nieco skrótowy… Myślę sobie – ale nie mam pewności – że może jednak w takiej sytuacji, jak śmierć brata, to siostry jednak nie oddziaływały na siebie podstępem… Ale to tylko taka moja dywagacja…
xJ
Może tak, może nie. Ewangelia ta dość szczegółowo opisuje to wydarzenie i spotkania osób, więc dlatego taki wniosek wyciągnęłam , może fałszywy… nie obstaje przy swoim zdaniu ;-).
Ja też nie jestem pewny swego zdania. Próbujemy odczytać słowo Boże najgłębiej, jak tylko potrafimy – wsparci łaską Bożą!
xJ
https://ekai.pl/czechy-biskup-zarazony-covid-19-w-powaznym-stanie/
Wspierajmy go modlitwą – jak wszystkich Chorych! Nie tylko na koronawirusa!
xJ
„Czy dzień nie ma dwunastu godzin?Kto chodzi za dnia, nie potyka się, gdyż widzi światło tego świata. Kto natomiast chodzi nocą, potyka się ,ponieważ nie ma w nim światła „Takim światłem dla nas katolików jest Ojciec Święty, biskupi,księża jak mamy iść w ciemności będziemy się potykać, my potrzebujemy Eucharysti i spotkania z Panem Jezusem Chrystusem wNajświętszym Sakramencie .”Ja jesten zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie,nawet jeśliby i umarł, będzie żył. Każdy kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.Czy wierzysz w to?”Tak Panie wierzę, i dlatego chciałabym mieć wybór czy chce uczestniczyć we Mszy Świętej, czy obejrzeć ja w telewizji.Dziś obejrzałam w posłuszeństwie Kościołowi, ale głód i tęsknota.Amen
To zrozumiałe… To wynika ze szczerej wiary…
xJ