Sługa nie jest większy od swego pana

S
Nowy witraż w naszym kościele, bł. Władysław Bukowiński

Христос Воскрес!

Witam Was bardzo serdecznie i pozdrawiam z Syberii, z Surgutu.

Dziś i jutro znów tylko my… Jutro ciekawiej, bo siostry, a dziś tak sobie, nic szczególnego, ale jak ktoś nie ma co robić to zapraszam do przeczytania, a może i napisania coś. 

Niech Duch Święty da nam Swoje światło i łaskę, byśmy usłyszeli Słowo, byśmy otworzyli się na Słowo, byśmy zrozumieli Słowo, byśmy żyli Słowem. Amen. 

(Dz 13, 13-25) 

Odpłynąwszy z Pafos, Paweł i jego towarzysze przybyli do Perge w Pamfilii, a Jan wrócił do Jerozolimy, odłączywszy się od nich. Oni zaś przeszli przez Perge, dotarli do Antiochii Pizydyjskiej, weszli w dzień sobotni do synagogi i usiedli. Po odczytaniu Prawa i Proroków przełożeni synagogi posłali do nich i powiedzieli: „Przemówcie, bracia, jeżeli macie jakieś słowo zachęty dla ludu”. Wstał więc Paweł i skinąwszy ręką, przemówił: „Słuchajcie, Izraelici i wy, którzy boicie się Boga! Bóg tego ludu izraelskiego wybrał ojców naszych i wywyższył lud na obczyźnie w ziemi egipskiej i wyprowadził go z niej mocnym ramieniem. Mniej więcej przez czterdzieści lat znosił cierpliwie ich obyczaje na pustyni. I wytępiwszy siedem szczepów w ziemi Kanaan oddał im ziemię ich w dziedzictwo, mniej więcej po czterystu pięćdziesięciu latach. I potem dał im sędziów aż do proroka Samuela. Później poprosili o króla, i dał im Bóg na lat czterdzieści Saula, syna Kisza z pokolenia Beniamina. Gdy zaś jego odrzucił, powołał Dawida na ich króla, o którym też dał świadectwo w słowach: „Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej myśli, który we wszystkim wypełni moją wolę”. Z jego to potomstwa, stosownie do obietnicy, wyprowadził Bóg Izraelowi Zbawiciela Jezusa. Przed Jego przyjściem Jan głosił chrzest nawrócenia całemu ludowi izraelskiemu. A pod koniec swojej działalności Jan mówił: „Ja nie jestem tym, za kogo mnie uważacie. Po mnie przyjdzie Ten, któremu nie jestem godny rozwiązać sandałów na nogach”.

(J 13,16-20) 

Kiedy Jezus umył uczniom nogi, powiedział im: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować. Nie mówię o was wszystkich. Ja wiem, których wybrałem; lecz potrzeba, aby się wypełniło Pismo: Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę. Już teraz, zanim się to stanie, mówię wam, abyście, gdy się stanie, uwierzyli, że Ja jestem. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto przyjmuje tego, którego Ja poślę, Mnie przyjmuje. A kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał”.

W tygodniu modlitw o powołania, po niedzieli Dobrego Pasterza, słyszymy ten fragment Ewangelii, w którym Jezus zwraca się do uczniów, po umyciu im nóg. Ja przynajmniej patrzę na to w tym kontekście – Jezus wychowuje pasterzy.  Oni przechodzą swego rodzaju seminarium. 

Dziś wielu nauczycieli, katechetów, odkrywa metody aktywizujące, żeby lekcje nie były tylko gadaniem. Jezus odkrył to dawno – sam umył nogi, a tylko potem, do zszokowanych uczniów przemówił.

Jezus dał im przykład, pokazał jak to się robi, a potem tylko powiedział im, wyjaśnił: „Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować”.

Czy my chcemy być błogosławieni? Czy my chcemy być szczęśliwi? 

Chociaż ja, jak wspomniałem, patrzę na to przez pryzmat niedzieli Dobrego Pasterza, to jednak wezwanie do mycia nóg, a więc do służby, jest wezwaniem do wszystkich uczniów Jezusa, a nie tylko, choć owszem szczególnie, do pasterzy. 

Pamiętajmy, że przez chrzest i bierzmowanie, wszyscy jesteśmy wezwani, zaproszeni, do udziału w pasterskiej misji Chrystusa. 

Każdy jest, albo może być dla kogoś pasterzem, znaczy tym, kto się troszczy, kto prowadzi, być autorytetem, wychowawcą. Zwłaszcza rodzice dla dzieci, ale nie tylko. 

Pomyślmy, co znaczy ten obraz – umycie nóg i słowa Jezusa.

Wielki Jezus, którego my chwalimy, uwielbiamy i wywyższamy, sam nie czyni się wielkim, mówi, jak wczoraj w Ewangelii z dnia, że mówi to co mu Ojciec powiedział, czyni się ostatnim z ostatnich na Krzyżu, myje uczniom nogi – posługa niewolnika, sługi. 

Ten wielki Jezus, którego my czcimy jako naszego Pana i Boga, on czyni siebie sługą, małym, ostatnim. I mówi nam – „sługa nie jest większy od swego pana”. Więc jeśli my jesteśmy, jeśli chcemy być sługami Jezusa, to nie możemy być od Niego więksi, a on czyni siebie najmniejszym, ostanim, sługą. A my nie powinnismy być więksi. 

Jak my lubimy jak nas chwalą, wyróżniają, jak nam służą… Lubimy jak liczą się z naszym zdaniem, podkreślają nasze zasługi… Lubimy świecić, lubimy być pierwszymi, głównymi… Jednak to nijak się ma do obrazu mycia nóg, do słów Jezusa – sługa nie jest większy od Pana. 

Świecenie, błyszczenie, oklaski, pochwały, to nie jest Ewangelia. Będziemy świętymi na świętych obrazkach, to wtedy będziemy świecić, teraz czas służyć. 

W tym roku, przez pandemię, Kościół zrezygnował w Wielki Czwartek z obrzędu obmycia nóg. I była zachęta – niech w domu, mąż żonie, żona mężowi obmyje nogi. W Wielki Czwartek, kiedy wcześniej był ów obrzęd, on był wzruszający, ludzie płakali, wzruszali się, głęboki znak, ale to jeszcze nie to… Służba to nie działanie na pokaz, nie wzruszenie, ale coś najbrudniejszego i najzwyczajniejszego. 

Nie ma miłości bez służby. 

Nie wiem czy to prawda, ale gdzieś słyszałem informację, że przez kwarantannę zwiększyła się znacznie ilość składanych pozwów rozwodowych. Co to znaczy? Znaczy że ludzie, którzy się kiedyś tak kochali, którzy obiecywali sobie miłość i wierność, nie umieją ze sobą być. Rozwala ich to, że są razem. A nawet jeśli to nieprawda, że tych rozwodów jest więcej, to jednak w internecie bardzo dużo jest humorów, żartów z serii – małżeństwo na kwarantannie. A jak to czasem niektórzy mówią – w każdym żarcie jest trochę… żartu. 

Może i ta kwarantanna, i ta pandemia, dana jest nam jak wielki dar, żebyśmy się nauczyli być razem, służyć sobie nawzajem, myć sobie nawzajem nogi, a więc wydoskonalić się w miłości. 

Bo może mężczyzna ożenił się z księżniczką, piękną, pociągającą, zawsze uśmiechniętą, a teraz widzi, że to rozczochrana baba, która nie sprząta, gada głupoty bez przerwy… A owa księżniczka wyszła za mąż za rycerza na białym koniu, dżentelmena, który z kwiatami przychodził, żartował, do kawiarni zapraszał, a tu teraz dziad jeden, leń śmierdzący, brudas, nic nie robi, tylko przerzuca kanały w telewizorze. 

Czasem mamy obraz idealnej rodziny, małżeństwa, jakiejś idylli…

Mycie nóg, to przyjęcie tego co najbrudniejsze w drugim człowieku, to zmierzenie się z tym co najbardziej śmierdzące w nim. Jak rodzice zmieniają pieluchy dzieciom, a jedna nie przestają ich kochać, dlaczego inaczej reagujemy w innych relacjach. 

A więc kocham swoją żonę z tym i w tym co w niej najbrudniejsze, co sprawia mi trudność, co mnie w niej denerwuje. Kocham męża w tym co mnie drażni, boli, co jest dla mnie niezrozumiałe. Służę jej, służę jemu, pomimo wszystko, nie tylko wtedy kiedy to jest przyjemne, miłe i wzruszające.   

To oczywiście tyczy się nie tylko małżonków, na przykładzie małżeństwa, rodziny, chciałem to jakoś zobrazować, ale to tyczy się różnych naszych relacji, w których mamy być pokornymi i uniżonymi sługami. Czemu? Bo tak nas nauczył Jezus, taki przykład dał nam Jezus, tego od nas oczekuje Jezus. Bo On umył nogi, a przecież sługa nie jest większy od swojego pana, więc i ja biorę miskę i idę myć nogi. 

Bardzo brakuje nam pokory… To rozwala relacje, a może i rodziny – brak pokory. Jezus próbuje jak umie, nas przekonać – jedyna droga, to droga pokory. 

I jeszcze co się tyczy służby drugiemu człowiekowi, to jest to służba nie tylko fizyczna, nie tylko konkretna praca, jest to także służba pocieszenia, służba zachęty. 

Bardzo lubię w tym fragmencie Dziejów Apostolskich to zdanie: „Przełożeni synagogi posłali do nich i powiedzieli: „Przemówcie, bracia, jeżeli macie jakieś słowo zachęty dla ludu”. 

Jeśli macie słowo zachęty… Można by rozwinąć tę myśl – jeśli nie macie słowa zachęty, to lepiej nic nie mówcie. Niech to będą słowa budujące, mobilizujące, zachęcające. Dosyć już słów obwiniających, dołujących, obrażających, pustych, plotek, narzekania, obmawiania, krytyki, przelewania z pustego w próżne. Dosyć! Ale jeśli macie słowa zachęty, to mówcie. 

Paweł i jego towarzysze, którzy do tej pory pokornie siedzieli i słuchali, wstali i przemówili. Paweł przemówił. Miał słowa zachęty, a były to słowa wiary, słowa Dobrej Nowiny, słowa o Jezusie. Jeśli brak nam słów zachęty, sięgnijmy po Ewangelię, czytajmy, rozmyślajmy. Jezus zawsze ma dla nas słowo zachęty, słowo nadziei, dobre słowo. 

I my, spróbujmy dziś dla innych mieć słowo zachęty, słowo dobre, słowo nadziei, pocieszenia, podtrzymania. Zwróćmy dziś uwagę, żeby nasze słowa były w takim duchu – zachęty. To jest też element mycia nóg, służby człowiekowi, czasem trudnej służby, kiedy przychodzi człowiek, czy dzwoni, czy pisze, i ciągle źle, strasznie, a będzie jeszcze gorzej… Mieć dla takiego człowieka słowa zachęty, a najpierw zwyczajnie go wysłuchać… Mieć słowa zachęty, dla męża, dla żony, dla dzieci… Mieć słowa zachęty dla trudnych braci… To też jest mycie nóg. Takie słowa miał i ma Jezus, z taki słowami nas posyła, a przecież „Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować”. 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

Zdjęcia – Dobry Pasterz – pasterz w 2020 roku…

 

 

 

 

95E0EA26-FBDA-4026-81A4-183F523BE423

Jeśli ktoś jest na Facebook… W niedzielę Dobrego Pasterza napisałem tak sobie kilka słów, jakby streszczenie kazania po rosyjsku. Zadziwiił mnie odzew po tych słowach. Jeśli ktoś sobie życzy, zapraszam.

Ks. Jacek prosił, żeby umieścić tutaj wspomniany wyżej tekst, więc umieszczam…

Noc głęboka… Niedziela Dobrego Pasterza się zaczyna. Syberia – Surgut. Właśnie skończyłem przygotowywać kazanie po rosyjsku. I tak sobie myślę – może by z Rodakami jakąś myślą się podzielić? Nie wiem, czy to dobra myśl, czy nie… spróbuję, jeśli co, pierwszy i ostatni raz w takiej formie.

Dziś Jezus mówi o sobie – Ja jestem bramą owiec.
„Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę”.
Jak można wejść i wyjść przez Jezusa?
Np. poranna i wieczorna modlitwa – wchodzimy w dzień i wychodzimy przez bramę jaką jest Jezus. Wtedy będziemy zbawieni, wtedy znajdziemy paszę. Wtedy będziemy mieli życie i to w obfitości. A więc, podstawa – zacząć dzień i zakończyć modlitwą, wejść i wyjść przez bramę jaką jest Jezus.
Wszystko u nas dobrze z tymi punktami planu dnia? – poranna i wieczorna modlitwa.

Teraz, nie wiem jak w Polsce, ale u nas trwa siedzenie w domu.
Normalnie wchodzimy przez mnóstwo bram, drzwi (w rosyjskim tłumaczeniu jest nie bramą owiec, a drzwiami owiec). A teraz, kiedy siedzimy w domu, gdzie wchodzimy i skąd wychodzimy?
Np. wchodzimy do internetu, a w nim wchodzimy na strony, albo do sieci społecznościowych. W owych sieciach wchodzimy na czyjąś stronę, albo w czat z kimś. Wchodzimy też do telewizora, włączamy go i wyłączamy, wchodzimy w jakiś program.
Jezus mówi dziś o dwóch rodzajach wejść i wyjść:
Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości.
Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich, owce. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć.
Są takie wejścia, których owocem jest to, że – to prowadzi do zbawienia, znajdujemy paszę – dobry pokarm, mamy życie i to w obfitości. Czujemy, że to wejście było Boże, od Boga, że po wyjściu z tego programu, strony internetowej, książki, filmu, czujemy się podniesieni na duchu, umocnieni, życie w obfitości. Dobry posmak.
Są jednak i takie wejścia, których owocem jest to, że ukradło nam to czas, a może i stan łaski, zabiło w nas radość, a wprowadziło smutek, depresje, zniszczyło w nas co mogło tylko zniszczyć.
Może warto dziś podzielić nasze wejścia i wyjścia na „+” i „-”
Warto minusy wyrzucić do kosza, a zostawić plusy.
Czy moje wejścia i wyjścia Bogu się podobają? Czy są z Nim? Czy On to pobłogosławił?
Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości.

Niedziela Dobrego Pasterza.
Narzekamy na pasterzy? Są słabi, mierni?
Kapłan z ludu brany… Jakie jest społeczeństwo, jakie są rodziny, tacy są i pasterze.
Mamy takich pasterzy jak się za nich modlimy.
Moi parafianie, pociągnięci przez nasze Siostry od Aniołów, Joannę i Teresę, zobowiązali się do modlitwy za księży (mnie i ks. Pawła). Każdy się zobowiązał jeden raz dziennie odmówić Modlitwę Pańską, od Wielkiego Czwartku do Zesłania Ducha Świętego. Odpowiedź była momentalna. Zdeklarowało się 125 osób, co na nasze warunki to dużo. Jeśli coś nam się tu udaje, to tylko dzięki tej modlitwie.

Dla kapłanów szczególnie, choć nie tylko… Chciałbym się podzielić tym, co mnie umacnia, pomaga, zachęca, co jest dobrym wejściem i wyjściem. Słowa kard. Roberta Saraha, na ten szczególny czas:
„Myślę, że wielu księży na nowo odkryło swoje powołanie do modlitwy i do wstawiennictwa w imieniu całego ludu. Ksiądz jest powołany do tego, by stale trwać przed Bogiem, żeby oddawać Mu cześć, wielbić Go i Mu służyć. W krajach przymusowo zamkniętych księża znaleźli się więc w sytuacji zapoczątkowanej przez Benedykta XVI. Uczą się spędzać dni na modlitwie, w samotności i ciszy, ofiarowanej za zbawienie ludzi. Jeśli nie mogą fizycznie trzymać za rękę każdego umierającego tak, jakby chcieli, odkrywają, że na adoracji mogą wstawiać się za każdym. Chciałbym, żeby chorzy, ludzie odizolowani i strapieni odczuwali tę tajemniczą obecność kapłańską. W tych strasznych dniach nikt nie jest sam, nikt nie jest opuszczony. Przy każdym czuwa Dobry Pasterz. W imieniu każdego Kościół czuwa i wstawia się jak matka. Księża mogą odkryć na nowo swoje duchowe ojcostwo poprzez nieustanną modlitwę. Na nowo odkrywają swoją głęboką tożsamość: nie są przede wszystkim animatorami spotkań czy wspólnot, ale są mężami Bożymi, ludźmi modlitwy, czcicielami Bożego Majestatu i ludźmi kontemplacji.
Bywa, że z powodu przymusowego odosobnienia odprawiają Mszę Świętą w samotności. Uświadamiają sobie wówczas niezmierną wielkość Ofiary Eucharystycznej, która nie potrzebuje wielkich rzesz ludzi, by przynosić owoce. Przez Mszę Świętą ksiądz dotyka całego świata. Jak Mojżesz i jak sam Jezus, księża odkrywają na nowo moc swojego wstawiennictwa, swoją funkcję pośrednika między Bogiem i człowiekiem”.

Proszę o modlitwę!
Wam błogosławię:
Да благословит Вас Всемогущий Бог, Отец + и Сын, и Дух Святой. Аминь.

10 komentarzy

  • Dziś tylko Ksiądz Marek – pokorny Pasterz Syberyjskiej trzody. Ja osobiście zawsze czekam na te wpisy i nie wiem co Księdza dziwi w tym odzewie do wpisu na Facebooku, zawsze mądrze i z serca Ksiądz piszę i ludzie to doceniają. Za dzisiejsze rozważanie również dziękuję, daje do myślenia, jak zawsze…

  • … lecz potrzeba, aby się wypełniło Pismo:…czyż nie skończyły się czasy w których ten cytat ma sens i uzasadnienie ? To my piszemy przyszłość. Bóg , ją zna ale nie pisze a tym samym my nie wypełniamy żadnego pisma. …mylę się ?

      • Moim zdaniem, dokładnie w każdym. Nawet datę końca świata to my napiszemy i chociaż Bóg ją zna to wszak wszystko w naszych rękach. Gdyby było inaczej, Bóg by nie istniał. Jesteśmy wolni …do bólu wolni. Moim zdaniem.

        • No jak możemy napisać datę końca świata skoro Bóg ją zna?
          To nieco niedorzeczne.
          Sami z siebie nic nie możemy uczynić pomimo tego że jesteśmy wolni. Tylko takie iluzje sobie tworzymy na swoje potrzeby.

          • Ja też nie bardzo rozumiem, jak to my mamy napisać datę końca świata…
            xJ

          • Naszymi czynami piszemy.
            Życiem, zachowaniem, stosunkiem do innych do siebie. Do Ziemi, jej zasobów. Szafuje się określeniem :”Boski plan”…Jak już wspomniałam Bóg wie, co było, co jest i co będzie ale ta wiedza nie jest jednoznaczna z ingerencją. Jeśli nawet owa się zdarza, to my jesteśmy pomysłodawcami, i realizujemy ów plan.Gdyby Bóg manipulował rzeczywistością…mieli byśmy do czynienia z matrixem a nie światem realnym
            Bóg nigdy nie odmawia prośbom. Taki banał w który mało kto wierzy . Prawda jest jednak dosłowna. Bóg nie odmawia żadnej , nawet najmniejszej prośbie , pod jednym drobnym warunkiem-owa musi prowadzić do dobra, być dobrem, Miłością. Oczywiście, prośby są spełniane wg Boskiego postrzegania czasu i rzeczywistości a nie naszego.
            Wywołaliśmy wiele wojen….zginęło sporo ludzi…to spektakularne wydarzenie ale codziennie morduje się na świecie , setki, może tysiące ludzi i nikt tego wojną nie nazywa. Coraz więcej ludzi nazywa mordowanie ludzi , zabiegiem…jaki sens będzie miał świat , kiedy nikt nie pochyli się nad mordowanym a wszyscy uznają to za zabieg.
            Proszę wybaczyć sposób pisania….ja mówię i przepisuję , rozpraszam się i wracam więc chaos ale może uda się wyłowić co miałam na myśli.
            Szczęść Boże….jak fajnie to powiedzieć,człowiekowi powiedzieć….

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.