Światło, które jest w nas…

Ś

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym dziewiętnastą rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Kanonik Marek Jaśkowski, Proboszcz Parafii Świętego Józefa Robotnika w Surgucie, w Diecezji nowosybirskiej, na Syberii, w Rosji. W tym roku można już powiedzieć, że większość swego kapłaństwa – jak niektórzy mówią: „większą połowę” – Marek przeżył tam, w Rosji! Niech Mu Pan błogosławi i daje wszelkie natchnienia, aby w tych warunkach, w jakich pełni swoją posługę, dociera do serc ludzi z Dobrą Nowiną o Jezusie Chrystusie! Dzisiaj – i codziennie – zapewniam o modlitwie w intencji Jubilata!

Urodziny natomiast przeżywa dziś Dawid Błaszczak, życzliwy Człowiek z Białej Podlaskiej.

Z kolei, jutro urodziny przeżywać będzie Monika Ochnik, którą poznałem w pierwszej swojej Parafii, w Radoryżu Kościelnym, gdzie czynnie angażowała się w działalność KSM. Obecnie utrzymujemy stały kontakt. Dziękując za piękne świadectwo wiary, ale też za radość życia i taką zwykłą, ludzką dobroć, z jakich jest powszechnie znana, życzę Pani Doktor Bożego błogosławieństwo w niełatwej pracy w szpitalu i we wszystkim, co w swoim aktywnym życiu podejmuje.

Imieniny natomiast przeżywać będzie jutro Małgorzata Osypiuk, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

I jeszcze jedno wspomnienie, które mi umknęło: przedwczoraj, czyli w niedzielę, rocznicę święceń kapłańskich przeżywał Ojciec Bernard Morawski, kapucyn pochodzący z Parafii w Celestynowie.

Wszystkim świętującym życzę, aby dla tych, wśród których żyją i pracują, byli światłem i solą – jak o tym mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Będę się o to dla Nich modlił!

Moi Drodzy, nie wspomniałem wczoraj, że rozpoczęły się matury! Proszę o modlitwę w intencji młodych Ludzi, zdających ten ważny w życiu egzamin – zważywszy także na to, w jakich warunkach w tym roku się on odbywa. Niech nie tylko z nazwy będą dojrzałymi ludźmi – bo tyle znaczy łaciński przymiotnik: „maturus – ale też swoimi życiowymi wyborami potwierdzą prawdziwą życiową dojrzałość. A pierwszym z takich wyborów – i jednocześnie dużo większym egzaminem dojrzałości – będzie wybór drogi życiowej, zgodnej z wolą Bożą!

Moi Drodzy, módlmy się serdecznie i bardzo gorąco, aby wśród tegorocznych Maturzystów nie zabrakło takich, którzy odważą się – tak, odważą, bo obecnie w tych kategoriach trzeba widzieć ten wybór – pójść drogą powołania kapłańskiego i zakonnego!

I jeszcze jedna sprawa. Dużo tych spraw – i to różnorodnych – ale tak się akurat składa, że dużo się u mnie ostatnio dzieje. Otóż, jutro, w środę, w mojej rodzinnej Parafii – Sanktuarium Bożego Miłosierdzia – w Białej Podlaskiej, o godzinie 18:00, będzie sprawowana uroczysta Msza Święta w dwudziestą piątą rocznicę święceń kapłańskich Księdza Sławomira Zaczka, Wikariusza Parafii, bardzo gorliwego i głęboko przeżywającego swoje powołanie Kapłana. Ponieważ wiele grup parafialnych i pojedynczych Osób prosiło o odprawienie Mszy Świętych w intencji Jubilata, przeto przy Ołtarzu Pańskim stanie nas całkiem spora gromada Księży – głównie, pochodzących z naszej Parafii. Ja też zamierzam być wśród nich – także po to, aby podziękować Księdzu Sławkowi za Jego nieustającą życzliwość do mnie, w tym także: za organizowanie mi intencji do odprawiania (co jest dość ważne, kiedy się nie pracuje na Parafii), ale też za świadectwo traktowania Boga i wiary tak bardzo na serio!

Niech Najwyższy Kapłan błogosławi Księdzu Sławkowi – i niech błogosławi Jego Kolegom kursowym, wśród których chcę szczególnie wymienić Księdza Andrzeja Polaka, Proboszcza Parafii Ruda Wolińska, który wprowadzał mnie w życie seminaryjne. On był wtedy na czwartym roku, ja zaczynałem pierwszy – i mieszkaliśmy w jednym pokoju przez sześć miesięcy. To właśnie mądremu i życzliwemu wprowadzeniu przez ówczesnego Alumna, a teraz Księdza Andrzeja, zawdzięczam takie spokojne wejście w czas studiów seminaryjnych.

Niech Dobry Bóg błogosławi Jubilatom i nie pozwoli się im nigdy wypalić! Niech Duch Święty stale wzmacnia Ich ducha!

A piszę o tym wszystkim już dzisiaj, ponieważ jutro, na naszym forum – słówko z Syberii. Lekka zmiana w naszej tradycji ostatnich tygodni wynika stąd, że w czwartek jest u nas Boże Ciało, a na Syberii – nie. Dopiero w niedzielę. W związku z tym, Ksiądz Marek musiałby znowu łączyć dwa różne wymiary liturgiczne w jednym dniu. Aby zatem tego uniknąć, jutro otrzymamy słówko Księdza Marka, a w piątek – Sióstr. Już teraz bardzo za to dziękuję, a Was, moi Drodzy, zapraszam do lektury i refleksji!

I zapraszam do refleksji i modlitwy nad życiem i śmiercią – ale i zmartwychwstaniem – a to w kontekście uroczystości pogrzebowych Księdza Piotra Wojdata, mojego Kolegi kursowego. Wczoraj odbyła się ich część pierwsza, w siedleckiej Katedrze. Oto relacja z tej Mszy Świętej:

http://podlasie24.pl//miasto-siedlce/kosciol/msza-swieta-zalobna-za-sp.-ks.-piotra-wojdata-2e8a1.html

Dzisiaj zaś udajemy się do Korytnicy Łaskarzewskiej, czyli do rodzinnej Parafii Księdza Piotra, by tam – pod przewodnictwem Księdza Biskupa Kazimierza Gurdy, Pasterza naszej Diecezji – dopełnić chrześcijańskiej powinności i po Mszy Świętej odprowadzić ciało Zmarłego na miejscowy cmentarz. Transmisja tej Mszy Świętej będzie – jak wczoraj – w Katolickim Radiu Podlasie. Proszę o duchową łączność!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 10 Tygodnia zwykłego, rok II,

9 czerwca 2020.,

do czytań: 1 Krl 17,7–16; Mt 5,13–16

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Po upływie pewnego czasu wysechł potok, przy którym ukrywał się Eliasz; w kraju bowiem nie padał deszcz. Wówczas Pan skierował do Eliasza to słowo: „Wstań! Idź do Sarepty koło Sydonu i tam będziesz mógł zamieszkać, albowiem kazałem tam pewnej wdowie, aby cię żywiła”. Wtedy wstał i zaraz poszedł do Sarepty.

Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Więc zawołał ją i powiedział: „Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił”. Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał na nią i rzekł: „Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba”.

Na to odrzekła: „Na życie Pana twego, Boga! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy”.

Eliasz zaś jej powiedział: „Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak: «Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię»”.

Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.

Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.

Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.

Z pierwszego dzisiejszego czytania dowiadujemy się, że Bóg nie opuszcza Eliasza i cały czas się nim opiekuje, chroniąc go przed skutkami suszy, którą sprowadził na ziemię, jako karę za bałwochwalstwo króla Achaba i odstępstwo narodu od jedynego i prawdziwego kultu. Wczoraj mówiliśmy sobie o tym, że Bóg sam wskazał Eliaszowi miejsce, w którym ma się schronić i potok, z którego ma pić wodę, kiedy jednak i ten potok wysechł, wówczas Bóg znalazł rozwiązanie także i tego problemu: Eliasz miał się udać do Sarepty Sydońskiej, gdzie pewna wdowa miała mu zapewnić pokarm w tym trudnym czasie.

Co ciekawe, Bóg – posyłając Eliasza – wyraźnie rzekł: Kazałem tam pewnej wdowie, aby cię żywiła. Tymczasem, trudno oprzeć się wrażeniu, że niewiasta owa o niczym nie wiedziała, dlatego na prośbę Eliasza o coś do jedzenia, zareagowała wręcz przerażeniem: Na życie Pana twego, Boga! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy.

W jak dramatycznym położeniu musiała się znajdować! Jak bardzo trudno było jej spełnić prośbę Proroka, skoro naprawdę nie miała z czego przygotować mu nawet małego podpłomyka!

Ale wtedy stała się rzecz znamienna – i w pewnym sensie dziwna: swoje polecenie w sprawie nakarmienia Proroka Bóg skierował do niej… przez samego Proroka! Okazało się, że to on sam, w tym momencie, otrzymał słowo dla niej – słowo, które oznaczało faktyczne rozwiązanie całego problemu, jaki do tej pory wydawał się nie do przekroczenia. Prorok, prosząc wdowę o pomoc i licząc na to, że to Bóg sam wskaże, jak ta pomoc ma być zrealizowana – w rzeczywistości, sam to podpowiedział! Oczywiście, w imieniu Boga, ale jednak to on sam to uczynił. Bardzo ciekawy sposób zaradzenia sytuacji wynalazł Bóg…

I może jest to, moi Drodzy, ważna sugestia dla nas, że my nieraz szukamy rozwiązania naszych różnych problemów gdzieś w zaświatach, wyglądamy ich z Nieba i zewsząd dookoła, a tymczasem Bóg daje nam je w ręce w najbardziej prozaicznych sytuacjach codzienności! Albo przez ludzi, z którym na co dzień żyjemy!

A tak w ogóle, to my niekiedy oczekujemy, że Bóg jakoś specjalnie do nas przemówi, da nam jakiś nadzwyczajny znak, w cudowny wręcz sposób odpowie na nasze pytania i dylematy, gdy tymczasem – my sami, biorąc daną sprawę tak „na trzeźwo”, zgodnie z regułami normalnego myślenia i zdrowego rozsądku, zazwyczaj dobrze wiemy, jak ją rozwiązać.

Owszem, to nie zawsze odpowiada naszym oczekiwaniom, naszemu „chceniu” lub „niechceniu”, dlatego myślimy sobie, że może Bóg akurat pospieszy z jakimś nadzwyczajnym znakiem lub sposobem rozwiązania… A tymczasem, sami mamy je w ręku – wiemy, co powinniśmy zrobić, co powiedzieć, jak zareagować…

I to w tym kontekście trzeba nam przyjąć słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.

Moi Drodzy, tyle Bożego światła jest w nas samych! Przecież od dziecka przyjmujemy Sakramenty Święte, w tym szczególnie – Komunię Świętą. Oczyszczamy serce w Sakramencie Pokuty i Pojednania. Słuchamy Bożego słowa. Modląc się, wzmacniamy duchowe siły i upraszamy światła Ducha Świętego, który działa na tyle sposobów i dociera do naszych serc. Jesteśmy tak bardzo przez Boga obdarowani, Bóg tyle w nas duchowo inwestuje – i my nadal nie wiemy, skąd czerpać światło i siły do rozwiązywania problemów własnych i problemów innych osób? Może czas dostrzec całe to duchowe bogactwo, które jest w nas – i zacząć z niego czerpać, pełnymi garściami?…

Niech będą w tym dla nas drogowskazem jasne słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie! Wszystko jasne, czyż nie?…

10 komentarzy

  • Ja to mam intuicję, aby wejść na blog i odczytać o radosnej rocznicy święceń kapłańskich Księdza Kanonika Marka. Niech Jezus Najwyższy Kapłan będzie Jego niedoścignionym ( co prawda ) wzorem. Niech mocą Chrystusa i w Jego Imię głosi ludziom po krańce ziemi Dobrą Nowinę. Niech Bóg Najlepszy Ojciec błogosławi Księdzu Kanonikowi każdego dnia. Szczęść Boże.

  • Błogosławieństwa Bożego i prowadzenia drogami, które Ci Bóg wyznaczył Księże Kanoniku Marku. Dzięki Bogu, że mamy takich kapłanów, którzy Słowo Boże niosą na krańce świata. Dzięki za wszystkie słowa, które my również mamy okazję przeczytać lub usłyszeć na tym blogu. Te wszystkie świadectwa z pracy misyjnej są dla nas bardzo potrzebne. Polecam Cię Bogu w swoich modlitwach prawie codziennie mimo, że w Margaretkach wpisałam Was obu Księży braci na czwartek. Z kapucynem Bernardem widzimy się każdego roku jak przebywa w Polsce. Ostatnio był proboszczem w Adelajdzie i być może obecna sytuacja nie sprzyja podróży do Polski. Przyjeżdża zawsze do swojej mamy Urszuli, która w tym roku skończyła lub skończy 93 lata i pięknie spaceruje z pieskiem po osiedlu.
    Panie Boże dzięki Ci za tych kapłanów, którzy prowadzą wiernych w tych pielgrzymkach ziemskich do Boga i tych w niebie co prowadzą tamtych pielgrzymów jak świętej pamięci Ks. Piotr, co powiedział na pożegnanie Jego brat.
    Wiesia.
    Odwiedzając groby swoich rodziców i dziadków w Korytnicy Łaskarzewskiej, będę też pamiętała o grobie śp. Ks.Piotra.

  • Wszystkim wymienionym księżom polecam książkę Jacka Safuty „Mit chorób nieuleczalnych”
    Kochani o ile nie wątpię w waszą gorliwość i wytrwałość w głoszeniu Bożego Slowa to na zdrowiu nic się nie znacie, a ciężka praca jeszcze przed wami.

    • Drugiego zdania nie rozumiem. Co świadczy o tym, że nie znamy się na zdrowiu i jaka praca przed nami?…
      xJ

      • Do posługi potrzebna jest wiara, ale też i zdrowie, którego medycyna nie zapewni. Piszę to odnośnie przedwczesnej śmierci księdza Piotra.
        Wiem, że Pan oczekiwał go w Niebie, ale mnie na myśl przychodzą slowa: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało.” Najgorsze, że wciąż ich ubywa.

        • Dla mnie zaś ciekawym w tym zdaniu jest to, że Pan każe nam prosić – prosić siebie, jako Pana żniwa – o nowych pracowników. Można zapytać: to nie może sam dać, skoro jest Panem żniwa i wie, że robotników potrzeba? I że ich ubywa? Dlaczego nam każe prosić siebie samego o to?… Ciekawa sprawa… Przychodzi mi do głowy pewna odpowiedź, ale chwilowo zachowam ją dla siebie. A co Wy na to?
          xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.