Doskonali – jak doskonały jest Ojciec!

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki, mój „rodzony” Proboszcz. tak określam Księdza Prałata, bo był moim Proboszczem od powstania naszej Parafii i mojej Pierwszej Komunii Świętej – aż do kapłańskiej Prymicji i jeszcze dalej. Obecnie jest na emeryturze, mieszka przy Parafii, którą tworzył, ciągle wspierając obecnych Duszpasterzy posługą przy ołtarzu i w konfesjonale. Można pogratulować Jubilatowi naprawdę dobrej kondycji fizycznej – bo co do tej duchowej nigdy nie było wątpliwości. Życzę nieustannego zapału i mocy z Nieba!

Rocznicę święceń kapłańskich przeżywa także Ksiądz Piotr Jarosiewicz, pochodzący z naszej rodzinnej Parafii, posługujący obecnie w Diecezji drohiczyńskiej, Brat Księdza Rafała.

Imieniny natomiast przeżywa Aneta Jabłońska, która jeszcze jako Aneta Majewska była Szefową KSM w Parafii mojego pierwszego wikariatu.

Urodziny z kolei przeżywa Ksiądz Wojciech Cholewa, mój Kolega kursowy, Proboszcz Parafii Kolano, w naszej Diecezji.

I wreszcie, rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Justyna i Albert Dudzikowie. Albert – za moich czasów – był Lektorem w Parafii w Żelechowie.

Wszystkim świętującym życzę, aby zawsze i we wszystkim, ufali Bogu, dając się Mu we wszystkim poprowadzić – o czym więcej w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym, w Kościele Przemienienia Pańskiego w Łukowie, sprawowana będzie Msza Święta pogrzebowa ś.p. Kazimierza Małkińskiego, Ojca Księdza Tomasza, mojego Kolegi z Duszpasterstwa akademickiego. Poprzedzi ją modlitwa różańcowa, którą poprowadzę wraz z Młodzieżą z naszego Duszpasterstwa. Polecam ś.p. Kazimierza Waszej modlitwie!

Po Mszy wieczorowej zaś, w naszym Ośrodku – spotkanie ze Studentami, w ramach kręgu biblijnego. Zapewne – ostatnie w tym roku akademickim. Omówimy – między innymi – plany wakacyjne. Cieszę się z tej niewielkiej, ale bardzo zgranej i duchowo mocnej Ekipy.

I jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa: wspieramy modlitwą naszych drogich Ósmoklasistów, którzy dzisiaj rozpoczynają egzaminy. Dzisiaj z języka polskiego. A potem jeszcze jutro i pojutrze będą się zmagać. Niektórzy nazywają to małą maturą, bo procedury – przynajmniej niektóre – są bardzo podobne. Niech Ich Duch Święty oświeci i pozwoli swobodnie korzystać z tego, czego się w szkole nauczyli.

Wam wszystkim, moi Drodzy, życzę dobrego dnia!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 11 Tygodnia zwykłego, rok II,

16 czerwca 2020.,

do czytań: 2 Krn 18,25–31a.33–34; Mt 5,43–48

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI KRONIK:

Król izraelski Achab rozkazał: „Weźcie Micheasza i zaprowadźcie go z powrotem do Amona, dowódcy miasta, i do syna królewskiego, Joasza, i powiedzcie: «Tak rzekł król: Wtrąćcie go do więzienia i żywcie chlebem i wodą jak najskąpiej, aż do mego powrotu w pokoju»”. Na to Micheasz powiedział: „Gdybyś miał powrócić w pokoju, to znaczyłoby, że Pan nie mówił przeze mnie”.

Jednak król izraelski i Jozafat, król judzki, wyruszyli na Ramot w Gileadzie. Tam król izraelski powiedział Jozafatowi: „Zanim pójdę w bój, przebiorę się. Ty zaś wdziej swoje szaty”. Następnie król izraelski przebrał się i dopiero wtedy przystąpili do walki. A król syryjski dowódcom swoich rydwanów wydał taki rozkaz: „Nie walczcie ani z małym, ani z wielkim, lecz tylko z samym królem izraelskim”. Toteż kiedy dowódcy rydwanów zobaczyli Jozafata, powiedzieli: „Ten jest królem izraelskim”. Wtedy otoczyli go, aby z nim walczyć.

A pewien człowiek naciągnął łuk i przypadkiem ugodził króla izraelskiego między spojenia pancerza. Powiedział więc król woźnicy: „Zawróć i ratuj mnie z tej walki, bo zostałem zraniony”. Tego dnia rozgorzała walka, a król izraelski utrzymywał się stojąc na rydwanie naprzeciw Syryjczyków aż do wieczora, a zmarł o zachodzie słońca.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.

Micheasz został uwięziony, królowie zaś – wyruszyli na wyprawę, którą tak skrzętnie zaplanowali. Micheasza uciszono, zatem ostatnia przeszkoda na drodze do pełnego sukcesu została usunięta. Teraz już nie pozostało nic innego, jak ruszać i zwyciężać.

Tak by należało myśleć, zważywszy chociażby na słowa króla izraelskiego: Weźcie Micheasza i zaprowadźcie go z powrotem do Amona, dowódcy miasta, i do syna królewskiego, Joasza, i powiedzcie: «Tak rzekł król: Wtrąćcie go do więzienia i żywcie chlebem i wodą jak najskąpiej, aż do mego powrotu w pokoju».

W tym wszystkim jednak zastanawiające jest, że dostrzegamy jakiś dziwny niepokój w zachowaniu króla – i całkowity spokój w słowach i zachowaniu Proroka, który na powyższy wyrok, skazujący go na więzienie, odpowiedział krótko: Gdybyś miał powrócić w pokoju, to znaczyłoby, że Pan nie mówił przeze mnie. Przy czym, wcale nie wyczuwamy, jakoby miał wątpliwości co do tego, czy mówił przez niego Bóg, czy nie. On dobrze wiedział, że tak właśnie było: to Bóg przez niego ostrzegł obu królów, aby na wyprawę nie wyruszali.

Prorok nie miał wątpliwości co do przesłania, które przekazał. Słyszeliśmy wczoraj, że wyraźnie zadeklarował, iż nie będzie mówił tego, czego od niego oczekiwali królowie, ale dokładnie to, co każe mu powiedzieć Bóg! I tak uczynił, chociaż nie wzbudziło to uznania ze strony królów, szczególnie króla izraelskiego. Jednak Micheasz w ogóle na to nie zważał – był pewny tego, co ma powiedzieć, bez względu na konsekwencje.

I także w obliczu uwięzienia nie zmienił zdania ani przekonania: z całym spokojem zareagował na decyzję króla, wiedząc, że nie czeka go długi post o chlebie i wodzie – i nie dlatego, że król powróci w pokoju, jako zwycięzca, ale dokładnie odwrotnie: że poniesie sromotną klęskę. Zresztą, sam król izraelski chyba to też przeczuwał, skoro uwięził Proroka, usuwając go jakby z drogi do planowanego sukcesu, a już na samym polu bitwy postanowił walczyć w przebraniu! Dlaczego, skro był taki pewny zwycięstwa?

Szybko się miał przekonać, że słowo Boga, wypowiedziane przez Proroka, wypełni się co do joty: zginął, ugodzony przypadkową strzałą. Oczywiście, my wiemy, że przypadki występują tylko w gramatyce – w życiu nie ma przypadków, jest natomiast działanie Bożej Opatrzności, która wszystkim kieruje, pozwalając jednocześnie człowiekowi doświadczyć skutków swoich własnych decyzji i wyborów.

Cała wyprawa, o której mówimy, wyraźnie sprzeciwiała się woli Bożej, dlatego królowie i ich żołnierze nie mogli liczyć na Boże błogosławieństwo i opiekę. A wtedy to już wystarczy jedna, nawet niejako przypadkowa strzała, aby unicestwić ludzkie plany, podszyte pychą i arogancją! Bo tak właśnie kończą ludzie, uważający się za mądrzejszych od samego Pana Boga!

Ludzie tacy – choćby byli nawet królami i mieli wielką ziemską władzę, i wielką siłą zbrojną dysponowali, i wielkim bogactwem mogli się poszczycić – z pewnością nie mają w sobie wewnętrznego pokoju i w ostatecznym rozrachunku przegrywają.

Z kolei ludzie, którzy ufają Bogu, na Niego się zdają, Jego wolę w życiu wypełniają, dają Mu pierwsze miejsce w swojej osobistej hierarchii wartości i ważności – nawet, jeśli w zewnętrznym odbiorze są przegranymi, bo chociażby zostają uwięzieni, to jednak pozostają ludźmi wewnętrznie wolnymi, ich serca zaś przepełnia pokój.

Taki pokój przepełniał Micheasza, natomiast dwaj wielcy – w zewnętrznym odbiorze i swoim własnym mniemaniu – królowie ostatecznie przegrali: król izraelski zginął, a król judzki wrócił w niesławie, totalnie skompromitowany!

Dlatego właśnie Jezus zachęca nas w Ewangelii, abyśmy bezgranicznie zdali się na Boga w swoim życiu, czego konkretnym wyrazem ma być miłość, okazywana wszystkim ludziom, nawet nieprzyjaciołom. W ten sposób wpiszemy swoją postawę i działanie w plany Boga, który nigdy nikogo z góry nie odrzuca i nie przekreśla. Widać to chociażby po tym, iż sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Właśnie, to nie On sprawia, że jedni są sprawiedliwi, a drudzy nie. On okazuje swoją miłość i troskę jednym i drugim. To ludzie przyjmują różne postawy i na końcu będą musieli zdać z nich Bogu rachunek. Stąd też, z naszej strony zawsze powinien być spokój i totalne zaufanie do Boga. I dobre nastawienie do wszystkich.

Naprawdę, nic na tym nie stracimy, a bardzo dużo zyskamy. Bóg zaś sam weźmie sprawy w swoje ręce i tak poprowadzi, aby było jak najlepiej i jak najsprawiedliwiej. My nie musimy się o to martwić – to nie do nas należy sąd nad światem i nad ludźmi. Należy tylko do Boga.

Do nas należy… kochać ludzi, mieć dobre nastawienie do nich. I dać się Bogu we wszystkim poprowadzić. Naprawdę, najlepiej – i najdalej – w ten sposób dojdziemy…

Czy tak właśnie podchodzę do życia – do Boga i do innych ludzi?… Czy nie uważam się czasami za mądrzejszego od samego Pana Boga? Czy daję się Mu we wszystkim poprowadzić – bez żadnych zastrzeżeń?…

2 komentarze

  • Życzenia Księdza Jacka się spełniły . To był bardzo dobry dzień. Rozpoczęłam go z Bożym błogosławieństwem, bo przyjęłam je z Twoich kapłańskich ust Księże Jacku i zakończyłam dzień błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem po procesji i indywidualnym na zakończenie uwielbienia w kościele.
    U nas było inne Czytanie czytanie z (1 Krl 21, 17-29).
    W dzisiejszej Ewangelii Jezus podnosi nam poprzeczkę by miłować nieprzyjaciół. Jako dobry Nauczyciel i dobry Człowiek pokazuje swoim przykładem życia wśród wrogów, swoich zabójców że taka miłość jest możliwa i konieczna do naszego zbawienia.
    Ps. Miałam ostatnio okazję sprawdzić swoje uczucia w stosunku do złodzieja , którego podły czyn naraził mnie na kupienie nowych kwiatów na grób Rodziców i powtórny wyjazd łącznie przeszło 100km. Nie życzyłam mu źle, lecz by Bóg okazał mu swoje miłosierdzie i dał opamiętanie i nawrócenie.

    • Dokładnie tak! Natomiast, tak po ludzku, nie ma słów potępienia dla takiego czynu, jakim jest okradanie grobów! To już jest kompletne zdziczenie i upadek człowieczeństwa! I proszę mi nie zarzucać, że przesadzam! Nie wycofam się z żadnego z tych określeń: zdziczenie i upadek człowieczeństwa! Żeby nie uszanować czci Zmarłych… Brak słów!
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.