Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Dominik Kałaska, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach. Życzę Jubilatowi, aby tak, jak dzisiejsza Patronka, trwał zawsze przy Jezusie! I aby wyrażał to konkretem swojej postawy – postawy służby. Zapewniam o modlitwie.
Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym odbędą się uroczystości pogrzebowe zmarłego niedawno Księdza Prałata Eugeniusza Gaładyka. Jako Ojciec duchowny Seminarium siedleckiego, prowadził dwukrotnie tygodniowe rekolekcje przed moimi święceniami – najpierw diakońskimi, a następnie kapłańskimi. By dowiedzieć się nieco więcej o zmarłym Kapłanie, proponuję krótki artykulik:
To, co czytamy tam o niezwykłej pogodzie ducha Ojca Eugeniusza – to prawda. Potwierdzam! Przypominam sobie, jak obejmował posługę Ojca duchownego w Seminarium. Już wtedy bowiem zwrócił naszą uwagę swoją prostolinijnością i szczerością, swoją pogodą ducha i optymizmem. Niektórzy z Kleryków wieszczyli, że jak pobędzie trochę w Seminarium i zobaczy, jakie to trudne środowisko i trudna posługa – formowanie młodych, a przecież już dorosłych facetów w kierunku kapłaństwa – to szybko zmieni nastawienie i ten beztroski uśmiech zniknie z twarzy. A jednak – tak się nie stało.
Wyrażam dziś moją osobistą, serdeczną wdzięczność Ojcu Eugeniuszowi za wszelkie dobro i w modlitwie upraszam dla Niego łaski wiecznego zbawienia.
A jutro – na naszym forum – słówko z Syberii!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Marty,
29 lipca 2020.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza:
1 J 4,7–16; J 11,19–27 albo: Łk 10,38–42
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.
W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu.
W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.
Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata.
Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam.
Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Wielu Żydów przybyło do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu.
Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”.
Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”.
Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”.
Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?”.
Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”.
ALBO:
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».
A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Patronka dnia dzisiejszego, Marta, pochodziła z Betanii, miasteczka położonego na wschodnim zboczu Góry Oliwnej, w pobliżu wioski Betfage, odległego od Jerozolimy około trzech kilometrów. Była siostrą Marii i Łazarza, których Chrystus darzył przyjaźnią. Bardzo wiele razy gościła Go w swoim domu. Święty Łukasz opisuje szczegółowo jedno z takich spotkań, a opis ten słyszymy w dzisiejszej Ewangelii – jednej z dwóch, danych nam dzisiaj do wyboru, do odczytania w liturgii.
Martę wspomina w Ewangelii także Święty Jan – we fragmencie, który także mamy dziś do wyboru – odnotowując wskrzeszenie Łazarza. Wyznała ona wtedy wiarę w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego. Ewangelista Jan opisuje ponadto wizytę Jezusa u Łazarza na sześć dni przed Wieczerzą Paschalną, gdzie posługiwała właśnie Marta. To z Betanii Jezus wyruszył triumfalnie na osiołku do Jerozolimy w Niedzielę Palmową. Wreszcie w pobliżu Betanii Pan Jezus wstąpił z Góry Oliwnej do nieba.
Na Wschodzie kult naszej dzisiejszej Patronki datuje się od wieku V, na Zachodzie – od wieku VIII. Już w wieku VI istniała w Betanii bazylika na miejscu, gdzie miał stać dom Łazarza i jego sióstr. A prowansalska legenda głosi, że po Wniebowstąpieniu Jezusa Żydzi wprowadzili Łazarza, Marię i Martę na statek bez steru i tak puścili ich na Morze Śródziemne. Dzięki opiece Opatrzności, wszyscy mieli wylądować szczęśliwie na wybrzeżu Francji, niedaleko Marsylii. Łazarz miał zostać pierwszym biskupem tego miasta, Marta założyła w pobliżu żeński klasztor, a Maria pokutowała w niedalekiej pustelni. To jednak tylko piękna legenda…
Słuchając zaś Bożego słowa, przeznaczonego w liturgii Kościoła dokładnie na dzisiejsze wspomnienie, w obu fragmentach ewangelicznych, danych nam dziś do wyboru, widzimy Martę jako Osobę naprawdę bliską Jezusowi. Bliską w taki naturalny sposób, kiedy to starała się uczynić wszystko, co w jej mocy, aby jak najlepiej ugościć Go w swoim domu; ale też bliską w sposób duchowy, kiedy po śmierci brata swego, Łazarza, wyznała wiarę w zmartwychwstanie.
W kontekście tego ostatniego, musimy zauważyć, że Marta była dobrą uczennicą Jezusa, skoro zdała ten nieplanowany egzamin z Jego nauczania, mówiąc: Wiem, że [Łazarz] zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Wynika z tego, że jej bliskość z Jezusem – by tak rzec – nie poszła na marne, nie była tylko bliskością zewnętrzną, okazyjną, taką na pokaz, ale niejako poszła w głąb. Z głębi ducha bowiem Marta mogła wypowiedzieć takie zdanie, jakie wypowiedziała.
I w ogóle, samo jej zwrócenie się do Jezusa o pomoc w sytuacji tak trudnej, jak śmierć brata, było znakiem jej najgłębszego zaufania w moc Bożą, której spodziewała się doświadczyć właśnie ze strony Jezusa. Zatem – by to jeszcze raz podkreślić – przyjaźń Marty z Jezusem była na wskroś duchowa, bardzo głęboka, bardzo samą Martę ubogacająca.
Z całą pewnością, możemy postawę Marty opisać i scharakteryzować słowami Świętego Jana, z dzisiejszego pierwszego czytania: Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. Oraz: Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
Swoją wyjątkową relacją z Jezusem dzisiejsza Patronka potwierdziła swą najgłębszą miłość do Boga. Miłość, która w jej przypadku naprawdę nie oznaczała tylko słów i zapewnień, albo ewentualnie samego tylko ulotnego uczucia, ale była świadomym życiowym wyborem i na wszystkie życiowe wybory wpływała.
W przeciwieństwie do wielu ludzi, którzy fakt spotkania z Jezusem potraktowali jako mało znaczące wydarzenie i nie zwrócili uwagi na to, z kim tak naprawdę mają do czynienia – nie wspominając już o tych, którzy widzieli w Nim wroga i próbowali Go zwalczać – Marta okazała się godna zaszczytu, jaki ją spotkał. Oczywiście – godna w czysto ludzkim rozumieniu, bo przecież nikt z nas nie jest w najmniejszym stopniu godnym Boga i Jego bliskości.
Natomiast w przypadku Marty rozumiemy to w ten sposób, że przede wszystkim nie przegapiła tego wielkiego szczęścia, jakim obdarzył ją Bóg, ale potraktowała je jako dar – i jednocześnie zadanie. I dobrze się z tego zadania wywiązała, odpowiadając Jezusowi swoją wiarą i postawą służby.
Wpatrzeni w przykład Świętej Marty, mamy okazję zastanowić się nad naszą wiarą i wynikającą z niej – lub nie – postawą służby. Czy bliskość z Jezusem nam nie spowszedniała? Albo czy nie traktujemy Jezusa jako kumpla, którego można sobie – ot, tak zwyczajnie – zlekceważyć i zostawić, jeśli się będzie miało taki kaprys, albo zły humor?… Czy zawsze jest On dla nas – oprócz tego, że Przyjacielem – to także Panem i Nauczycielem?
I czy fakt, że jesteśmy wierzącymi i mamy pełną wolność i możliwość praktykowania naszej wiary, uważamy za niezasłużony Boży dar, a jednocześnie – zadanie i zobowiązanie?…