Dzięki łasce – i wierze!

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Piotr Antosiewicz, za moich czasów – Prezes Służby liturgicznej w Celestynowie. Niech Pan daje Mu każdego dnia swoje dobre natchnienia i wsparcie we wszystkim, czego się podejmuje. O tym dziś w rozważaniu. I o to chcę się dla Piotra modlić.

Dzisiaj liturgia Kościoła w Polsce dopuszcza wspomnienie dowolne Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki. I – jak co roku – wyrażam niemiłe zdziwienie, że jest to tylko wspomnienie dowolne! I tylko w kilku Diecezjach. Nie rozumiem tego – zważywszy, jak wielkim Patronem dla naszej Ojczyzny jest ten Kapłan Męczennik i jak bardzo jego świadectwo jest nam, Polakom, dzisiaj potrzebne.

Dlatego w swoim rozważaniu odwołuję się do jego postaci i jego świadectwa. Zachęcam też do obejrzenia filmów i programów, które na jego temat wyemituje dziś Telewizja TRWAM. Szczególnie polecam transmisję Mszy Świętej o godzinie 18:00.

Przypominam także i zachęcam do włączenia się w Nowennę przez wstawiennictwo Świętego Jana Pawła II, o zgodny z Prawem Bożym i polskim wyrok Trybunału Konstytucyjnego, w sprawie ochrony życia człowieka. Nowennę znajdziemy na: https://pro-life.pl/nowenna/

Nieustająco także zachęcam do włączenia się w czwartkową inicjatywę NIE LĘKAJCIE SIĘ, o której więcej znajdziecie na naszym forum pod datą 15 października. Tam też jest namiar na kamerę internetową w Bazylice Kodeńskiej, dzięki której możemy się łączyć w modlitwie, w czwartek, 22 października, już od godziny 20:45. Zapraszam, zachęcam i proszę – przekażcie to zaproszenie, komu tylko możecie!

Z niejakim opóźnieniem zamieszczam dzisiejsze rozważanie – za co przepraszam – ale od samego rana wychodzą różne sprawy w naszym Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego i trzeba coś załatwiać.

Zapraszam zatem już teraz do refleksji nad Bożym słowem i do odpowiedzenia sobie na pytanie: Co Pan konkretnie dzisiaj do mnie mówi?

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 29 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Bł. Jerzego Popiełuszki, Kapłana i Męczennika,

19 października 2020.,

do czytań: Ef 2,1–10; Łk 12,13–21

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: I wy byliście umarli na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni.

A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni. Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich, w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwa Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie.

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.

Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem”.

Lecz On mu odpowiedział: „Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?”

Powiedział też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia”.

I opowiedział im przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: «Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra.

I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj».

Lecz Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?»

Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”.

Jak bardzo nasze życie zależy od Boga! Jak bardzo jesteśmy słabi i bezradni, kiedy próbujemy sobie układać życie bez Niego, czy – co gorsze – nawet wbrew Niemu!

Oczywiście, powiedzmy to sobie bardzo jasno, że nie ma ani przez moment, przez najmniejszą chwilę, takiej sytuacji w naszym życiu, w której bylibyśmy zupełnie przez Boga pozostawieni sami sobie, bo gdyby coś takiego miało się wydarzyć, to w tej sekundzie przestalibyśmy istnieć! Bóg bowiem nieustannie podtrzymuje nas w istnieniu i chociaż my sobie z tego nie zawsze zdajemy sprawę, albo świadomie działamy wbrew Niemu, to On i tak, i tak, obdarza nas swoimi łaskami, daje dobre natchnienia, pomaga we wszystkim.

Dlatego także ludzie, którzy są odwróceni od Boga, zbuntowani przeciwko Niemu, czy wręcz twierdzą, że On w ogóle nie istnieje – tak naprawdę korzystają z Jego łaskawości i dobroci. Bóg nie przestaje ani na moment ich kochać. Natomiast z całą pewnością, mogliby uczynić o wiele więcej dobrego i swoje życie o wiele mądrzej przeżywać, gdyby przestali się już wygłupiać i pojednali się z Bogiem! Przestaliby wreszcie udawać i wmawiać sobie, że sobie ze wszystkim sami poradzą, a wyciągnęli rękę do Boga, dali się Mu poprowadzić, otworzyli przed Nim swoje serce, zaufali Mu bezgranicznie. Ile więcej dobrego mogłoby z tego wyniknąć!

Jak bowiem wygląda życie człowieka, próbującego sobie radzić bez Boga, albo wbrew Bogu, to słyszymy w pierwszym czytaniu słowa Apostoła Pawła: I wy byliście umarli na skutek waszych występków i grzechów, w których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata, według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni. Tak to właśnie wyglądało. Ale przyszedł ratunek. Skąd?

Apostoł wskazuje, iż to Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. I dodaje z przekonaniem: Łaską bowiem jesteście zbawieni. Po czym precyzuje: Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.

W tym momencie trzeba koniecznie dopowiedzieć, że to ostatnie zacytowane zdanie Apostoła nie oznacza bynajmniej, jakoby uczynki nie miały znaczenia. W wielu innych miejscach ten sam Święty Paweł – podobnie, jak chociażby Święty Jakub w swoim Liście – mocno podkreśla rolę uczynków wynikających z wiary. W jednym i w drugim przypadku inaczej po prostu rozłożone są akcenty.

Natomiast na pewno same dobre uczynki – bez wiary – nie są w stanie zbawić człowieka. Zresztą, czy można w ogóle uczynić coś naprawdę i trwale dobrego – bez łaski Bożej i wiary? Z codziennej obserwacji życia wynika, że ludziom przeciwnym Bogu także nieraz układa się w życiu i oni także są w stanie uczynić coś dobrego innym. Wspomnieliśmy już sobie, że Bóg nie przestaje kochać także tych, którzy Jego samego nie kochają, albo w Niego nie wierzą. Dlatego i oni są w stanie uczynić coś dobrego – przynajmniej doraźnie.

Czy jednak jest to dobro trwałe, przemieniające, zbawiające?… Czy o wiele więcej – i to trwałego dobra – nie uczyni człowiek, który żyje w pełnej jedności z Bogiem? Wówczas, z tym dobrem, które osiągnął lub uczynił, może stanąć na Sądzie Bożym. W przeciwnym razie, czeka go los bogacza z Jezusowej przypowieści, z dzisiejszej Ewangelii. Oto – jak słyszeliśmy – dobrze obrodziło [mu] pole. Wówczas rozważał sam w sobie: «Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj».

W końcu, miał czego używać! I byt na najbliższe lata miał rzeczywiście zabezpieczony! Ale nie pomyślał o tej dalszej przyszłości, tej wiecznej, która niespodziewanie okazała się perspektywą bardzo bliską. Okazało się bowiem, że na Sądzie Bożym miał stanąć jeszcze tej nocy. A wówczas miał się przekonać, że tak naprawdę jest totalnym nędzarzem. Bo tam nie zabrał ze sobą niczego – nawet źdźbła z tego, co mu na polach tak obficie obrodziło. Niestety, w jego sercu nic nie obrodziło – tam pozostała pustka.

Jezus sam wyjaśnia całą sytuację, mówiąc: Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem. A my możemy dopowiedzieć – w kontekście także pierwszego czytania – iż tak się dzieje z każdym, kto pokłada nadzieję tylko w sobie samym. Z pewnością – zawsze ostatecznie przegra! Chociażby tutaj, na ziemi, wydawał się być szczęściarzem i mógł – śmiejąc się ludziom wierzącym prosto w oczy – twierdzić, że sobie doskonale poradzi bez Boga, to jednak ostatecznie przegra! Wcześniej, czy później – a zwykle wcześniej, niż później – wyjdzie cała jego duchowa nędza!

Dlatego na pewno warto dać Jezusowi zielone światło i pozwolić Mu działać w swoim życiu. Zresztą, czyż to nie jest dla nas z wielką korzyścią? Czy naprawdę nie zyskujemy w ten sposób wielkiej pomocy i duchowego wsparcia? Jaki jest sens – nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi i jakimkolwiek logicznym argumentom – radzić sobie tylko o własnych siłach?… Bóg i tak, i tak pomoże – ale przecież mógłby pomóc o wiele bardziej! Jakie argumenty przemawiają za tym, aby z tego nie skorzystać?

Z całą pewnością tak właśnie patrzył na te sprawy i takimi zasadami kierował się w życiu i kapłańskiej posłudze, Patron dnia dzisiejszego, Błogosławiony Ksiądz Jerzy Popiełuszko.

Urodził się w Święto Podwyższenia Krzyża Świętego, 14 września 1947 roku, we wsi Okopy, w parafii Suchowola, z rodziców Władysława i Marianny z domu Gniedziejko. W dwa dni po urodzeniu, 16 września, został ochrzczony w kościele parafialnym i tam też bierzmowany w 1956 roku.

Do Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego uczęszczał w Suchowoli. Tam również, w parafialnym kościele, był ministrantem. Uzyskawszy świadectwo maturalne, zgłosił się w dniu 24 czerwca 1965 roku do Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, gdzie przygotowywał się intelektualnie i duchowo do kapłaństwa.

Podczas tych studiów musiał odbyć dwuletnią służbę wojskową w specjalnej jednostce dla kleryków w Bartoszycach. Z tego okresu znany jest fakt mężnej postawy Alumna Jerzego, który nie pozwolił odebrać sobie medalika i różańca, za co był szykanowany przez władze wojskowe. Celem tych szykan i obostrzeń w służbie było zniechęcanie żołnierzy – kleryków do powrotu na drogę powołania kapłańskiego.

Jerzy jednak powrócił, ale niemal natychmiast musiał poddać się operacji tarczycy oraz podjąć leczenie choroby serca. Przeżycia w wojsku, choroba i pobyt w szpitalu bardzo uwrażliwiły go na potrzeby, cierpienia i krzywdy bliźnich. Stał się opiekuńczy i zatroskany, zwłaszcza o chorych. W dniu 28 maja 1972 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Po święceniach pracował w Ząbkach koło Warszawy, a następnie w Warszawie – Aninie, w Parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu i w kościele akademickim Świętej Anny, gdzie prowadził konwersatoria dla studentów medycyny, organizował rekolekcje i obozy o charakterze rekolekcyjnym oraz kierował duszpasterstwem pielęgniarek.

Od 20 maja 1980 roku zamieszkał przy Parafii Świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie jako rezydent pomagał w pracy parafialnej oraz prowadził zebrania formacyjne dla studentów Akademii Medycznej, prowadził duszpasterstwo pielęgniarek, a co miesiąc urządzał dla lekarzy spotkania modlitewne. Uczestniczył także w przygotowaniu dwóch wizyt papieskich, roztaczając z ramienia Kościoła – wraz ze swoją kilkusetosobową grupą medyczną – opiekę zdrowotną nad Pielgrzymami.

I wreszcie – z czego jest chyba najbardziej znany – bezkompromisowo zaangażował się w duszpasterstwo świata pracy, zarówno w okresie tworzenia się „Solidarności”, jak i później, gdy trwał stan wojenny w Polsce oraz po jego zniesieniu. Pomimo szykan ze strony czynników państwowych i esbeckich oraz pomówień i oszczerstw w środkach masowego przekazu, był rzecznikiem i obrońcą godności człowieka, praw ludzkich do wolności, sprawiedliwości, miłości i prawdy, a także heroldem Pawłowego i papieskiego nauczania, że zło należy zwyciężać dobrem.

Prawdy te głosił wraz ze swym Proboszczem, Księdzem Prałatem Teofilem Boguckim, przede wszystkim podczas nabożeństw za Ojczyznę, urządzanych w kościele Świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu od czasu ogłoszenia stanu wojennego we wszystkie ostatnie niedziele miesiąca.

A te serdeczne więzy Księdza Jerzego ze światem pracy, zwłaszcza z pracownikami Huty Warszawa, zadzierzgnięte zostały w sposób niemal przypadkowy, jednak z pewnością opatrznościowy, gdy w sierpniu 1980 roku odprawił na terenie tegoż zakładu Mszę Świętą dla robotników. Oni sami z taką prośbą zwrócili się do Prymasa Wyszyńskiego, a ten wysłał kapelana, aby znalazł do tego zadania jakiegoś księdza. Kapelan natrafił na Księdza Jerzego i jego – jako pierwszego – poprosił. I tak się zaczęło – i tak już zostało, aż do owego pamiętnego 19 października 1984 roku.

Wtedy to bowiem, późnym wieczorem, wracając samochodem z posługi duszpasterskiej w Bydgoszczy, Ksiądz Jerzy został zatrzymany przez trzech funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i uprowadzony. Stało się to na szosie w Górsku, niedaleko Torunia. Nastało wtedy dziesięć dni modlitewnego oczekiwania w wielu świątyniach kraju, zwłaszcza w kościele na Żoliborzu, na powrót kapłana. Niestety, w dniu 30 października 1984 roku odnaleziono zmasakrowane ciało Księdza Jerzego, na tamie we Włocławku.

Pogrzeb, zgodnie z wolą katolickiego społeczeństwa, odbył się w Warszawie 3 listopada 1984 roku. Ksiądz Jerzy Popiełuszko został pochowany w grobie przy kościele Świętego Stanisława Kostki. W dniu 6 czerwca 2010 roku, w Warszawie, odbyła się Jego beatyfikacja.

A oto jego słowa, wypowiedziane w czasie nabożeństwa różańcowego – ostatniego nabożeństwa, odprawionego za życia ziemskiego – w Bydgoszczy, w dniu uprowadzenia i zamordowania, 19 października 1984 roku:

Tylko ten może zwyciężać zło, kto sam jest bogaty w dobro, kto dba o rozwój i ubogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią o ludzkiej godności dziecka Bożego. Pomnażać dobro i zwyciężać zło, to dbać o godność dziecka Bożego, o swoją godność ludzką.

Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności. Wolność dana jest człowiekowi jako wymiar jego wielkości.

Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to kierować się w życiu sprawiedliwością. Sprawiedliwość wypływa z prawdy i miłości. Im więcej jest w człowieku prawdy i miłości, tym więcej i sprawiedliwości. Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie brak jest miłości i dobra, tam na jej miejsce wchodzi nienawiść i przemoc.

Zwyciężać zło dobrem, to zachować wierność prawdzie. Prawda jest bardzo delikatną właściwością naszego rozumu. Dążenie do prawdy wszczepił w człowieka sam Bóg, stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa. Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje. Prawdziwa miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Obowiązkiem chrześcijanina jest stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci, tylko plewy nie kosztują. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić.

Aby zwyciężać zło dobrem, trzeba troszczyć się o cnotę męstwa. Cnota męstwa jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu. Chrześcijanin musi pamiętać, że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju. Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości.

Aby zło dobrem zwyciężać i zachować godność człowieka, nie wolno walczyć przemocą. Komu nie udało się zwyciężyć sercem i rozumem, usiłuje zwyciężyć przemocą. Każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości. Najwspanialsze i najtrwalsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna historia, to walki ludzkiej myśli. Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy.” To ostatnie zapisane słowa, jakie pozostawił nam Ksiądz Jerzy – jego swoisty testament…

Wzmocnieni tymi słowami i ubogaceni niezwykłym świadectwem jego świętości, ale też obdarowani słowem Bożym dzisiejszej liturgii, zapytajmy raz jeszcze samych siebie: Czy ufam we wszystkim i zawsze tylko Jezusowi, czy jednak bardziej sobie i swoim możliwościom? Czy daję Jezusowi codziennie zielone światło do działania w moim życiu?…

6 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.