Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym trzecią rocznicę Chrztu Świętego przeżywa mój Siostrzeniec, Tomek Niedźwiedzki. Niech łaska Boża działa w Nim i prowadzi przez całe życie! A On – niech z nią owocnie współpracuje.
Imieniny przeżywa dziś natomiast Renata Gulewska, pracująca niegdyś w obsłudze hotelu i restauracji „Jakubowa Izba”, przy trasie Warszawa – Lublin. Czasami, będąc w drodze, wpadałem tam na obiad. Z Panią Renatą, przy okazji tych odwiedzin, odbywaliśmy zwykle wiele rozmów o życiu i wierze, a dzisiaj odbywamy je drogą telefoniczną i smsową. Jest to bowiem Osoba, która te najważniejsze sprawy traktuje bardzo poważnie. Życzę zatem Solenizantce, aby Bóg sam czuwał nad Nią i nad Jej Rodziną, pomagając wprowadzać atmosferę Świętej Rodziny.
Urodziny zaś przeżywa dziś Ojciec Mateusz Fleiszerowicz, Franciszkanin, mój Kolega ze studiów prawa kanonicznego na KUL, a obecnie Proboszcz franciszkańskiej Parafii w Nysie. Niech Pan pomnaża owoce Jego duszpasterskiej posługi!
Do Osób świętujących dzisiaj dołączam jeszcze Księdza Biskupa Grzegorza Suchodolskiego, Biskupa Pomocniczego naszej Diecezji, który dwa dni temu świętował urodziny. Niech Go Pan wspiera i prowadzi w pełnieniu apostolskiej posługi!
Wszystkich świętujących zapewniam o modlitwie.
Moi Drodzy, dzisiaj nad ranem otrzymałem wiadomość o pożarze w Sanktuarium w Kodniu. Spaliła się część poddasza i najwyższego piętra w najnowszej części domu pielgrzyma, nad salą konferencyjną. Jest już o tym informacja na stronie naszej Diecezji:
Ponieważ przed chwilą dzwoniłem do Kodnia, by zapytać, co i jak, dowiedziałem się, że pożar stwierdzono ok. 1:00, a około 4:00 już był zasadniczo ugaszony. Ale zniszczenia są dość spore – zadymienie, ale i woda, którą gaszono ogień, a która zalała inne pomieszczenia. Nie jest znana przyczyna pożaru. Na szczęście, nikt nie ucierpiał.
Niech nas Matka Boża Kodeńska chroni od zła wszelkiego – od powietrza, głodu, ognia i wojny… W tych dniach, w Kodniu trwa stała adoracja Najświętszego Sakramentu w monstrancji, przywiezionej z Medjugorje. Oto dokładniejsza informacja o tej inicjatywie:
Zachęcam do łączności z Kodniem – drogą internetową. Można też osobiście przybyć. Módlmy się, moi Drodzy, by Pan jak najszybciej uwolnił nas od całego tego zamieszania, jakie mamy w związku z wirusami, męczącymi nas fizycznie, ale jeszcze bardziej duchowo. Módlmy się i nie traćmy nadziei! Wzywajmy wstawiennictwa Matki Bożej Kodeńskiej!
A oto jutro, na naszym forum, jak w każdy piątek – słówko z Syberii. Czyli – powiew świeżości.
Teraz zaś – zapraszam do pochylenia się nad dzisiejszym Bożym słowem. Co Pan mówi do mnie?
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 32 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie Św. Jozafata, Biskupa i Męczennika,
12 listopada 2020.,
do czytań: Flm 7–20; Łk 17,20–25
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILEMONA:
Bracie, doznałem wielkiej radości i pociechy z powodu twojej miłości, że mianowicie serca świętych otrzymały od ciebie pokrzepienie.
A przeto choć z całą swobodą mogę w Chrystusie nakładać na ciebie obowiązek, to jednak raczej proszę w imię miłości, skoro już jestem taki.
Jako stary Paweł, a teraz jeszcze więzień Chrystusa Jezusa, proszę cię za moim dzieckiem, za tym, którego zrodziłem w kajdanach, za Onezymem. Niegdyś dla ciebie nieużyteczny, teraz właśnie i dla ciebie, i dla mnie stał się on bardzo użyteczny. Jego ci odsyłam; ty zaś jego, to jest serce moje, przyjmij do domu. Zamierzałem go trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w kajdanach noszonych dla Ewangelii. Jednakże postanowiłem niczego nie uczynić bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z musu, ale z dobrej woli.
Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego. Takim jest on zwłaszcza dla mnie, ileż więcej dla ciebie zarówno w doczesności, jak w Panu. Jeśli więc się poczuwasz do łączności ze mną, przyjmij go jak mnie. Jeśli zaś wyrządził ci jaką szkodę lub winien cokolwiek, policz to na mój rachunek.
Ja, Paweł, piszę to moją ręką, ja uiszczę odszkodowanie, by już nie mówić o tym, że ty w większym stopniu winien mi jesteś samego siebie. Tak, bracie, niech ja przez ciebie doznam radości w Panu: pokrzep moje serce w Chrystusie.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”.
Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.
Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.
Przepiękne w swej wymowie przesłanie zawiera dzisiejsze pierwsze czytanie. Oto Paweł Apostoł zwraca się do Filemona. Kim jest Filemon? Już z treści listu wynika, że jest on chrześcijaninem, uczniem Pawła, człowiekiem w jakiś sposób z nim związanym. Ba, może nawet nie w „jakiś” tylko sposób, ale w sposób zasadniczy, wyraźny, mocny… W końcu coś chyba znaczą te oto słowa Apostoła: Ja uiszczę odszkodowanie, by już nie mówić o tym, że ty w większym stopniu winien mi jesteś samego siebie.
Ale Filemon, poza tym, że jest chrześcijaninem, uczniem Pawła, człowiekiem mocno z nim związanym, jest też właścicielem niewolników. Jak wiemy, chrześcijaństwo nie zniosło od razu niewolnictwa, sam Paweł w swoich listach poucza niewolników właśnie, aby byli z miłością posłuszni swoim panom, ci zaś winni z miłością swoich niewolników traktować. Oczywiście, na przestrzeni następnych wieków to właśnie myśl chrześcijańska zasadniczo wpłynęła na to, że niewolnictwo uznano za niegodne człowieka i zniesiono, jakkolwiek w niektórych częściach świata istniało jeszcze prawie do naszych czasów.
Tak więc, w czasach Jezusa i w czasach Pawła czymś normalnym było, że istniało niewolnictwo, dlatego Apostołowi zależało przynajmniej na tym, aby wzajemne relacje niewolnika i pana były w jak najwyższym stopniu ludzkie. I tak mogło sobie być i mogło się wszystko w miarę układać, o ile nie następował jakiś wyraźny wstrząs. A takim wstrząsem z pewnością zawsze była ucieczka niewolnika. I z czymś takim właśnie mamy tutaj do czynienia.
Oto bowiem Onezym – także nawrócony na chrześcijaństwo – był niewolnikiem Filemona. I to niewolnikiem, który od niego uciekł. O tym, jakie to kary spotykały zbiegłych niewolników, to chyba nie musimy sobie przypominać. Dość wspomnieć, że o ile w ogóle nie został od razu zabity – i to jeszcze w ciężkich mękach – to wypalano mu na czole rozżarzonym żelazem literę „F” – pierwszą literę wyrazu „fugitivus” – „uciekinier”, „zbieg”… I z tym piętnem chodził już do końca życia…
Tak więc sytuacja, opisana w pierwszym czytaniu – jakkolwiek dość trudna – była sytuacją ciekawą. Pan, który jest chrześcijaninem i niewolnik, który też jest chrześcijaninem. Niewolnik ten od swego pana ucieka, chroniąc się u Pawła Apostoła, który dla jednego i drugiego jest autorytetem. I co będzie teraz?
Właśnie. Sytuacja niezwykła. Oczywiście, Paweł mógł zatrzymać u siebie Onezyma i tematu w ogóle by nie było. Bo jestem najgłębiej przekonany, że Filemon nie odważyłby się wtargnąć do Pawła i zabrać niewolnika. No, chyba, żeby wyrzekł się wiary, ale w tamtym czasie ci, którzy nawracali się z pogaństwa na chrześcijaństwo, byli tak do tego przekonani i zapaleni, że nawet za cenę życia trwali przy nowej wierze. Tak więc, Onezym u Pawła byłby z całą pewnością bezpieczny.
Jednak Paweł decyduje się na krok bardzo odważny. Można nawet powiedzieć, że mówi Filemonowi swoiste „sprawdzam”, jeśli idzie o jego wiarę, o prawdziwość jego nawrócenia. Czy mu ufał i wierzył w siłę jego nawrócenia? Z pewnością, inaczej nie narażałby Onezyma. Czy jednak obawiał się – przynajmniej w jakimś stopniu – że mogą być problemy? Chyba tak, bo nawet z treści listu to jakoś wynika.
Słyszymy przecież, jak intensywnie przekonuje Filemona, by okazał miłosierdzie swojemu niewolnikowi, a przy tym powołuje się – no właśnie – na swoisty dług wdzięczności, jaki Filemon zaciągnął u niego. Musiał mieć zatem jakieś obawy, jednak przekonanie o sile wiary Filemona było większe.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus zapowiada, iż królestwo Boże będzie rodziło się w sercach ludzi w ciszy, w wielkiej dyskrecji… Zanim nastąpi koniec wszystkiego, panowanie królestwa Bożego będzie się dokonywało w zwykłej codzienności – w zwykły sposób… Także wśród cierpień i trudności – o czym sam Jezus wyraźnie mówi…
Moi Drodzy, Boże Królestwo zawsze rozwija się wówczas, gdy człowiek jest w stanie przełamać swoje schematy myślenia, kiedy jest w stanie oderwać się od swoich przyzwyczajeń, od swoich zwykłych zachowań – dla Jezusa! Kiedy jest w stanie nie upierać się bezwzględnie przy swojej racji, przy swoim przekonaniu, swoim zdaniu – tak w relacji z drugim człowiekiem, jak i z Bogiem. Kiedy człowiek jest w stanie dopuścić do głosu inne zdanie, inną myśl, aniżeli tylko swoją własną, to zawsze wtedy dokonuje się coś wielkiego: jakieś zwycięstwo, jakaś nowość, jakiś przełom…
Właśnie tego zażądał od Filemona Paweł Apostoł. Jaka była reakcja nawróconego właściciela niewolników? Jak przyjął Onezyma? Czy mu wybaczył – czy ukarał? Nie wiemy. Możemy tylko domyślać się, że raczej stanął na wysokości zadania i udowodnił Pawłowi Apostołowi, a nade wszystko sobie, że jest prawdziwym chrześcijaninem.
A kiedy mnie Jezus prosi, abym zrezygnował ze swoich utartych schematów i zachowań, żebym zmieniał sposób swojego myślenia, żebym nie upierał się bezwzględnie przy swoim zdaniu, żebym dopuścił czyjeś inne zdanie, nawet zupełnie przeciwne do mojego: czy w każdej takiej sytuacji jestem w stanie udowodnić Jezusowi, a nade wszystko sobie, że jestem prawdziwym chrześcijaninem?…
W dniu dzisiejszym mamy okazję przyjrzeć się, jak swoją wiarę i swoje chrześcijaństwo potwierdzał przez całe życie, a na koniec potwierdził męczeństwem – Święty Jozafat Kuncewicz, Biskup i Męczennik.
Urodził się w 1580 roku, we Włodzimierzu Wołyńskim. Pochodził z rodziny mieszczańskiej. Wysłany do Wilna, aby przygotować się do zawodu kupieckiego, zetknął się tam ze sprawą Unii. Wiedziony głosem odkrytego powołania kapłańskiego, w roku 1604 przyjął habit bazyliański oraz imię zakonne: Jozafat. W pięć lat później, po odbyciu studiów teologicznych, przyjął święcenia kapłańskie. W wieku trzydziestu ośmiu lat został Arcybiskupem unickim w Połocku, gdzie podjął pracę bardziej misjonarza, niż pasterza diecezji.
Będąc Biskupem, nadal prowadził życie skromne i surowe. Swoje jednoizbowe mieszkanie dzielił z pewnym bezdomnym człowiekiem. Jego działalność budziła niezadowolenie przeciwników Unii z Kościołem Rzymskim, dlatego kiedy wrócił z sejmu w Warszawie, w 1621 roku, doszło do zamieszek i tumultów prawosławnej ludności. I oto, kiedy Jozafat wyszedł do tłumu demonstrującego przed jego mieszkaniem w Witebsku, aby podjąć próbę dialogu, został napadnięty i zabity. Stało się to w dniu 12 listopada 1623 roku. Sponiewierane ciało utopiono w Dźwinie.
Arcybiskup Męczennik został kanonizowany w 1867 roku. Jego natomiast relikwie odbyły długą, tułaczą drogę. W związku z rozszerzającym się wpływem prawosławia na terenach wschodnich Królestwa Polskiego, były one składane w miastach Białorusi, na Litwie i w Polsce. W 1667 roku, powróciły do Połocka. W 1706 roku, z obawy przed profanacją, umieszczono je w kaplicy zamku Radziwiłłów w moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej.
Po kanonizacji Świętego, carat zażądał, aby je ukryto w podziemiu tamtejszego kościoła bazylianów. W 1916 roku przewieziono je do Wiednia. Od 1949 roku spoczywają w Bazylice Świętego Piotra na Watykanie.
A oto jak świętość naszego dzisiejszego Patrona charakteryzował i opisywał Papież Pius XI, w encyklice „Ecclesiam Dei”:
„Zgodnie z przedziwnym zamiarem Boga, Kościół tak został ustanowiony, aby w pełni czasów mógł się okazać jako wielka rodzina, obejmująca cały rodzaj ludzki. Wiemy, że z woli Bożej wyróżnia go, oprócz innych wspaniałych znamion, także ekumeniczna jedność. […]
Aby zaś owa jedność i zgoda trwała na zawsze, Bóg w swojej opatrzności poświęcił ją jakby pieczęcią świętości i męczeństwa zarazem. Tej właśnie chwały dostąpił arcybiskup Połocka, Jozafat, obrządku słowiańskiego wschodniego, w którym słusznie upatrujemy wspaniałą chlubę i ostoję Słowian wschodnich. Nikt chyba nie wsławił bardziej ich imienia, nikt bardziej nie przyczynił się do zbawienia tych ludów, jak właśnie ów Pasterz i Apostoł, zwłaszcza gdy swą krew przelał za jedność Świętego Kościoła.
Pod wpływem pochodzącego od Boga natchnienia zrozumiał, że najwięcej będzie się mógł przysłużyć przywróceniu jedności, skoro w Kościele Powszechnym zachowa wschodni obrządek słowiański oraz bazyliańską regułę życia monastycznego. Zatroskany przede wszystkim o jedność swoich współziomków z Katedrą Świętego Piotra, szukał wszędzie sposobów budowania tej jedności i jej umacniania.
W szczególności badał księgi liturgiczne, które według zaleceń Ojców stosowane były na Wschodzie, także przez chrześcijan odłączonych. Po tym starannym przygotowaniu podjął się dzieła przywracania jedności. Czynił to z tak wielką mocą, a zarazem łagodnością, oraz tak bardzo owocnie, iż sami jego wrogowie nazwali go „duszochwatem”.
Tyle z papieskiej encykliki. Słuchając tychże słów i wpatrując się w przykład świętości dzisiejszego naszego Patrona, a jednocześnie wsłuchując się bardzo uważnie w Boże słowo, zastanówmy się, czy nasza codzienna postawa jednoznacznie potwierdza wyznawaną przez nas wiarę? Czy Pan może liczyć na nasze właściwe wybory moralne – także wtedy, kiedy nie do końca będzie to po naszej myśli?…
Intronizacja Chrystusa na Króla Polski.
https://youtu.be/le04p_XGuxU
Od 2:22 można posłuchać homili ks. arcybiskupa Andrzeja Dzięgi pochodzącego z naszej diecezji.
Dziękuję za ten namiar. Homilia Księdza Arcybiskupa bardzo podnosi na duchu. Jakże nam dzisiaj potrzeba takiego jednoznacznego przekazu! Jakże dzisiaj potrzeba takich słów prorockich – spokojnych, a jednocześnie trafnych i głębokich. Ksiądz Arcybiskup – w całym obecnym zamieszaniu – zabiera głos w sposób niezwykle mądry i pasterski. Niejednokrotnie już dziękowałem Mu za to – jako, że mam zaszczyt znać Go osobiście i mieć z Nim kontakt telefoniczny. Jeszcze raz dziękuję za ten link i relację z uroczystości.
xJ
Obejrzałam Mszę Świętą z tego wydarzenia ale też przeczytałam informację kto był świeckim przedstawicielem tejże inicjatywy i mam mętlik w głowie. Alicja Maria Michalina, Cyprian Polak, Grzegorz z Leszna, Anna od Jezusa oraz inni wiarygodni współcześni mistycy…….
https://przymierze-milosci.weebly.com/intronizacja.html
Ufam Księdzu Arcybiskupowi, że rozeznał tę sytuację, zanim się w nią włączył. Poza tym, uważam, że nawet jeśli faktycznie różni dziwni ludzie tam się pojawili, to homilia Księdza Arcybiskupa fantastycznie ustawia całą sprawę w duchu nauki Kościoła i nadaje jej właściwy sens.
xJ
Dziękuję za odpowiedź.
Dziś obudzę się pełen nadziei i zastanowię się jakie zadania wyznaczył mi Pan.
Spróbuję ułożyć swój plan dnia według Jego zamysłu, żebym na koniec dnia mógł Mu spojrzeć w oczy.
I to jest przekładanie Bożego słowa na konkret codzienności. Świetnie!
xJ