Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiamy serdecznie z Syberii, z Surgutu. U nas mroźnie i śnieżnie. Dziś się znacznie ociepliło, jest tylko -22, ale za to śnieg zaczął padać. W tych dniach często było ponad 30 stopni mrozu. Ale to przecież Syberia.
Dziś rozważanie napisała dla nas s. Joanna, a ja kilka słów przekazuje w wideo-rozmyślaniu, na koniec.
Pozdrawiamy serdecznie, trzymajcie się dzielnie.
Niech Pan Bóg Wam błogosławi +
(1 J 4,7-10)
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
(Mk 6,34-44)
Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, ogarnęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia”. Lecz On im odpowiedział: „Wy dajcie im jeść”. Rzekli Mu: „Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?” On ich spytał: „Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie !” Gdy się upewnili, rzekli: „Pięć i dwie ryby”. Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi. Także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.
Dzisiejszy fragment Ewangelii jest szczególnie dynamiczny i bogaty w znaki, przez które Bóg chce do nas przemawiać.
Dla mnie osobiście ten fragment jest bardzo bliski, zawsze kiedy go czytam, wyobrażam sobie jakbym była tam razem z uczniami. Pamiętam że szczególnie przeżyłam go, kiedy pierwszy raz przyjechałam na Syberię, wtedy tylko w gości, na zaproszenie ks. Jarosława i właśnie w tym czasie po Bożym Narodzeniu była ta Ewangelia, byliśmy w ten dzień w kościele w Tobolsku, nie było tam księdza na stałe i przyszło kilka osób na Mszę Św., bo dowiedzieli się, że przyjedzie ksiądz. Ci ludzie dosłownie mówili, że czują się jak owce bez pasterza, i że tak pragną by w ich parafii, kościele był na stałe ksiądz. I chodź nie jestem księdzem, to czułam jakby Jezus konkretnie do mnie mówił: to wy dajcie im jeść. Dopiero później zrozumiałam te słowa, że i mnie Jezus tu potrzebuje.
Początek dzisiejszej Ewangelii ukazuje Jezusa jako Dobrego Pasterza, który troszczy się o swoje owce i zauważa ich potrzeby – duchowe i fizyczne. I jak widzimy Jezus karmi lud najpierw Swoim Słowem, bo widzi jak bardzo oni są Go spragnieni, chociaż może nie wszyscy by się do tego przyznali. Każdy człowiek ma potrzebę zaspokojenia tego głodu. Myślę że nie tylko wtedy 2000 lat temu, ale i dziś, wielu cierpi ten głód. I pewnie Ewangelista także by i o współczesnym pokoleniu napisał: „byli jak owce, które nie mają pasterza”.
Bycie jak owca bez pasterza, to bycie człowiekiem pozbawionym autorytetu, człowiekiem wiecznie szukającym sensu życia, swojego miejsca na świecie. Wkroczenie Jezusa w te wszystkie sfery, czyni w nas swoistą rewolucję. Tylko musimy pozwolić Mu się prowadzić, pozwolić by to On zaczął nas nauczać.
A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia. Lecz On odpowiedział: Wy dajcie im jeść!
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że to uczniowie są bardziej zatroskani o ten lud niż Jezus, jednak widzimy, że Jezus trzyma wszystko w swoich rękach, i wykorzystując okoliczności chce też pouczyć uczniów, że nie wszystko musi być racjonalnie i najlepiej żeby nas nie dotyczyła jakaś odpowiedzialność czy zaangażowanie. Jezus pokazuje, że będąc przy Nim, jest inaczej, wymaga od uczniów nie tylko konkretnego działania, osobistego zaangażowania, ale także pokory i zaufania Mu. Jezus wypowiadając słowa: ”Wy dajcie im jeść” wiedział jaka jest sytuacja z jedzeniem, i wiedział, że chociaż mają bardzo mało, mogą tym się podzielić. Potrzeba, aby zobaczyli co mają i przynieśli dla Jezusa to co mają.
Każdy z nas żyjąc w konkretnej rodzinie, państwie, przebywając w różnym towarzystwie zauważa głód ludzi, może nawet częściej ten duchowy aniżeli materialny. I dziś Jezus także do mnie i do ciebie kieruje słowa: Wy dajcie im jeść! Tak, to znaczy że możemy nakarmić ten lud, ale tylko według wskazań Jezusa. Zastanówmy się jaki mamy pokarm nawet w najmniejszej ilości, na przykład: nasz czas, nasze radości, zdolności, słowo, uśmiech, rzeczy materialne, cierpienie, może nawet problemy…
Co ja mam, czym mógłbym się podzielić. I tylko wtedy, kiedy to dostrzeżemy, najpierw oddajmy to Jezusowi, a On – wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich.
Podobnie wygląda każde inne działanie Jezusa, gdy współpracujemy z Nim… Gdy powierzamy Mu to co mamy, ale jednocześnie podejmujemy współpracę w rozwiązaniu ich.
Bierze je…
Patrzy w niebo…
Błogosławi…
Łamie…
Dzieli…
I tylko wtedy możemy być świadkami cudu: Jedli wszyscy do sytości. i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.
Kochani, serdecznie Was pozdrawiamy w tym Nowym Roku i życzymy, by Boża Dziecina wypełniała Wasze serca Miłością, Pokojem i Radością, byście jak pasterze, Trzej Królowie i Aniołowie byli dla każdego spotkanego człowieka świadkiem Bożej Miłości.
s. Joanna CSA
Dzielić się miłością, oznacza że jest jej coraz więcej – jakie to jest budujące Księże Marku. To tylko powino nas motywować do pomnażania czynów miłości, by każdy dzień pękał od niej w szwach.
„by każdy dzień pękał od niej ( miłości ) w szwach”. Podoba mi się takie powiedzenie. Niech będzie dla nas codziennym zadaniem.
Rzeczywiście, ciekawe stwierdzenie!
xJ
Chciałbym jeszcze dodać, co jest istotne, że Bóg umiłował nas pierwszy a co się z tym wiąże, wyprzedza nas także w przebaczaniu. Jedynego Syna swego ofiarował, abyśmy mogli skorzystać z tego przebaczenia. Moja interpretacja, że Jezus przyszedł na świat, kiedy on już istniał wraz z ludźmi (ale podkreślam to tylko moja interpretacja), dlatego że Bóg jednak zawierzył człowiekowi.. że człowiek, którego stworzył będzie Jego odbiciem i nie będzie zdolny popełniać grzechu. Dlatego Syn Boży przyszedł na świat „nieco później”, by nas z tego zła wybawić. Mimo iż Bóg zna ostateczne losy świata, jednak sprowadził swoje myślenie do naszego rozumu pojmowania, skoro tak nam , ludziom, zaufał. Chce zawsze byśmy Mu zaufali, że my wszyscy z Niego jesteśmy.
Proszę nie zapominać, że Bóg jest wszechwiedzący, dlatego od samego początku doskonale wiedział, że człowiek będzie grzeszył. To nie znaczy, że chciał tego, lub to spowodował. Ale na pewno dobrze o tym wiedział.
xJ
Ta Ewangelia jest potwierdzeniem jak inne jest myślenie ludzkie od Bożego.
Człowiek mówi: „Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia”.
Bóg – Jezus mówi:” Wy dajcie im jeść”
Człowiek niby się troszczy, jednak nie chciałby mieć kłopotu, ba nawet cudzą decyzją, cudzymi rękami chciałby załatwić swój punkt widzenia ” odpraw ich TY!” ,” niech kupią sobie”.
Człowiek z sam siebie nic nie potrafi, potrzebuje Bożej wskazówki, Bożej interwencji, Bożego prowadzenia a wówczas rzeczy niemożliwe stają się możliwe, dzieją się cuda na naszych oczach.
Może to nie była chęć załatwienia problemu czyimiś rękami – po prostu, Apostołowie mieli w świadomości, że ludzie przyszli do Jezusa, więc to Jego, a nie ich posłuchają – gdyby rzeczywiście miał ich odprawić. Natomiast On ich nie odprawił, tylko nakarmił. Ale – zauważmy to – nakarmił przez ręce Apostołów. W pewnym sensie, spełniło się polecenie: Wy dajcie im jeść. Bo to oni zanosili chleb ludziom – chociaż pomnożony przez Jezusa. Jednak ich udział i współpraca były konieczne. Jezus – we właściwym rozumieniu tego słowa – potrzebował ich pomocy. Także pokarm, który został wszystkim rozdany, nie był stworzony z niczego – zostało pomnożone to, co przynieśli ze sobą ludzie. Tak więc Bóg, do realizacji swych dzieł, potrzebuje udziału człowieka!
xJ
Za bardzo skupiłam się na słowach Apostołów ” odpraw ich” , które wydawały mi się niegrzeczne i stąd dalszy kierunek mojego myślenia. Oczywiście całkowicie zgadzam się z Księdza wypowiedzią o czym świadczy ostatnie moje zdanie. Dziękuję bardzo za rozwinięcie wątku współpracy Apostołów z Jezusem.
Pozdrawiam!
xJ
Szczególnie podobają mi się te dwa zdjęcia. Nawet nadałam im tytuł ” Świat widziany sercem”
Faktycznie…
xJ