O sprytnym Pawle…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Magdalena Balok, pisząca niekiedy na naszym blogu (ostatnio jakby rzadziej…), a ze mną prywatnie utrzymująca stały pisany kontakt w różnych ważnych i codziennych sprawach. Życzę Jubilatce, aby jako Żona i Matka dobrze realizowała każdego dnia swoje życiowe powołanie. Dziękując za stały kontakt, zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym, w naszym Ośrodku, o godz. 19:00, będzie sprawowana Msza Święta w intencji zmarłego rok temu Pana Profesora Michaela Ałani – Gruzina, który poświęcił się pracy naukowej na naszej Uczelni. Wśród swoich Współpracowników i Uczniów stworzył prawdziwą wspólnotę, która trwa, pomimo Jego nieobecności. Na pewno, wspiera Ich z Nieba.

Rok temu to Oni sami poprosili o Mszę Świętą w Jego intencji, w tym roku także się skrzyknęli. Wierzę, że uda mi się nawiązać z Nimi współpracę na stałe – w formie spotkań modlitewnych i dyskusyjnych. Bardzo dziękuję Im za inicjatywę wspólnego spotkania i modlitwy – zarówno przed rokiem, w siódmy, a potem trzydziesty dzień po śmierci Profesora, jak i teraz, w rok po Jego odejściu. Dużo obiecuję sobie po współpracy z tak zgraną Ekipą.

Szczególne słowa wdzięczności kieruję do Pani Doktor Renaty Modzelewskiej – Łagodzin, która kontaktuje się ze mną w imieniu tej Ekipy i koordynuje kolejne inicjatywy.

Moi Drodzy, zapowiadałem w środę, że dzisiaj dużo ważnych spraw, ale nie wiedziałem, że będzie też mowa o dużych zmianach, wręcz rewolucyjnych. A właśnie taka jedna zaszła.

Oto bowiem dowiedziałem się, że Państwo Anna i Tomasz Marczewscy sprzedali swój dom w Szklarskiej Porębie i przeprowadzają się bliżej Rodziców Pani Ani, czyli Państwa Haliny i Karola Orłowskich, poprzednich Gospodarzy. Z tego, co wiem, na takiej decyzji zaważyły względy rodzinne, natomiast osobiście nie ukrywam dużego zaskoczenia całą sytuacją i – co by nie mówić – zasmucenia. Wszak Szklarska Poręba towarzyszyła mi przez całe kapłaństwo. Ileż Młodzieży – i nie tylko Młodzieży – było ze mną w tym gościnnym Domu! Zarówno za czasów Państwa Orłowskich, jak i teraz – Państwa Marczewskich.

Ponieważ do końca czerwca zamierzają się Oni wyprowadzić, dlatego prawdopodobnie na początku czerwca udam się tam, aby się z Nimi na spokojnie rozmówić i ewentualnie znaleźć inne docelowe miejsce naszych wypadów. Z pewnością, skonsultuję sprawę z Proboszczem tamtejszej Parafii, Księdzem Bogusławem Sawarynem, który tyle mniej więcej czasu jest Szklarskiej, ile lat ja tam jeżdżę, więc zna tam wszystkich.

Ale nawet, jeżeli znajdziemy coś sensownego, to i tak… to nie będzie to! Jakiś rozdział w moim kapłańskim życiu, pod tytułem: wyjazdy do Szklarskiej Poręby, na Białą Dolinę – chyba się zamyka…

Ale ponieważ w ostatnich dniach, w rozważaniach słowa Bożego, nieraz mówiliśmy sobie, że w życiu chrześcijanina nie ma przypadków, tylko działanie Bożej Opatrzności, więc może właśnie taka zmiana jest akurat teraz potrzebna… A może przyniesie jakieś ciekawe rozwiązania… Zobaczymy! Panu naszemu to oddaję, na zasadzie: Ty się tym zajmij!

Moi Drodzy, jutro, po dłuższej przerwie, na naszym forum – słówko z Syberii! Zobaczymy, co tam u Nich. I co robili przez ten czas, kiedy u nas nie pisali. Będziemy mieli okazję znowu przeczytać i przemyśleć coś mądrego i głębokiego…

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan konkretnie mówi do nas przez to Słowo? Wzywajmy Ducha Świętego na pomoc, prosząc Go o światło i głębię refleksji…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 7 Tygodnia Wielkanocnego,

20 maja 2021.,

do czytań: Dz 22,30;23,6–11; J 17,20–26

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

W Jerozolimie trybun rzymski, chcąc się dowiedzieć dokładnie, o co Żydzi oskarżali Pawła, zdjął z niego więzy, rozkazał zebrać się arcykapłanom i całemu Sanhedrynowi i wyprowadziwszy Pawła stawił go przed nimi.

Wiedząc zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: „Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych”.

Gdy to powiedział, powstał spór między faryzeuszami i saduceuszami i doszło do rozdwojenia wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie. Zrobiła się wielka wrzawa, zerwali się niektórzy z uczonych w Piśmie spośród faryzeuszów, wykrzykiwali wojowniczo: „Nie znajdujemy nic złego w tym człowieku. A jeśli naprawdę mówił do niego duch albo anioł?”

Kiedy doszło do wielkiego wzburzenia, trybun obawiając się, żeby nie rozszarpali Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go spośród nich i zaprowadzić do twierdzy. Następnej nocy ukazał mu się Pan i powiedział: „Odwagi! Trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:

Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.

I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.

Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.

Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.

Być może, nawet uśmiechamy się lekko, kiedy słyszymy w pierwszym czytaniu, jak to Paweł – mówiąc kolokwialnie – „załatwił” swoich prześladowców. Kiedy bowiem faryzeusze i saduceusze wspólnie nastawali na niego, żądając dla niego wyroku skazującego, Paweł – wykorzystując swoją rozległą wiedzę na temat charakteru i zakresu wierzeń jednych i drugich – jednym trafnym zdaniem przeniósł na nich całe epicentrum konfliktu, samemu lokując się zupełnie na uboczu.

Wtedy to bowiem już nie z Pawłem, ale pomiędzy sobą poróżnili się saduceusze z faryzeuszami. Jedni i drudzy od dawna – dla samej zasady – nie pałali do siebie sympatią, ale wspólny wróg zawsze jednoczy. Tymczasem jednak, okazało się, że ten wspólny wróg opowiedział się po jednej ze stron. I to już wystarczyło, aby Paweł nie musiał nic więcej mówić, niczego tłumaczyć, bronić się przed zarzutami.

Bo nagle okazało się, że wśród oskarżycieli ma jednak obrońców, którzy – podobnie, jak on – wierzą w zmartwychwstanie. Możemy powiedzieć, że to bardzo sprytny sposób poradzenia sobie z problemem natarczywych i bezpodstawnych oskarżeń. Można bowiem tłumaczyć się, bronić, przywoływać różne argumenty – i jak najbardziej należy to robić, aby dać świadectwo prawdzie, ale też dopomnieć się o właściwe traktowanie, przynależne każdego człowiekowi z natury – bez niczyjej łaski. Ale można to też osiągnąć w inny sposób.

Każdy bowiem ma prawo do dobrej opinii o sobie, każdy ma prawo żyć w pokoju i spokoju, wyznając taką wiarę, jaką wyznaje i głosząc poglądy, do których jest przekonany. I nikt nie powinien nikomu tego zabraniać lub utrudniać, o ile te poglądy czy głoszone hasła nie powodują zamętu w społeczności, czyjejś szkody, czy wymierzonej przeciwko komuś agresji. Dopóki jest to spór na słowa i argumenty, to każdy ma prawo swoje zdanie bez żadnych przeszkód wygłaszać – dopóki to nie wchodzi w sposób czynny w sferę czyjejś wolności.

Niestety, chrześcijanom bardzo często tego prawa odmawiano – właściwie od początku istnienia Kościoła. Chrześcijanie zawsze byli prześladowani! Zawsze musieli się ze swojej wiary tłumaczyć. A wielokrotnie nawet nie dawano im możliwości wytłumaczenia, w Kogo i dlaczego wierzą, tylko od razu brutalnie torturowano i zabijano. Ci z kolei – o ile mieli taką możliwość – bronili się przed bezpodstawnymi, a częstokroć także absurdalnymi zarzutami. Paweł czynił to wielokrotnie, przed różnego rodzaju ludzkimi trybunałami.

A czyż nie pamiętamy rozbudowanej i wielowątkowej, bardzo logicznej i ubogaconej argumentami historycznymi – mowy Świętego Szczepana? Trudno ją nawet nazwać mową obronną, bo jemu nie zależało na ocaleniu własnego życia tak bardzo, jak bardzo zależało mu na dowiedzeniu prawdy i zmianie postawy swoich prześladowców. Dlatego nie zabrakło tam słów twardych i bezkompromisowych – całkowicie jednak zgodnych z prawdą! To, jak wiemy, rozsierdziło oskarżycieli i Szczepan został ukamienowany.

Paweł także wielokrotnie odpierał różne zarzuty, ale nigdy nie czynił tego dla ratowania swego życia za wszelką cenę. Natomiast domagał się poszanowania prawdy i też nie miał ochoty cierpieć ponad to, co niejako „musiał” wycierpieć. Dlatego powoływał się na swoje prawa obywatela rzymskiego, a dzisiaj wykorzystał sprzyjające okoliczności, a do tego swoje rozległe wykształcenie i wrodzoną zaradność, aby uwolnić się od ataku przeciwników w nieco łatwiejszy, niż zwykle, sposób.

Naprawdę, nie musiał za każdym razem ponosić najcięższych kosztów obrony przed atakami. Jeżeli okoliczności temu sprzyjały, czemuż by nie skorzystać z takiej sytuacji i nie „obejść” problemu, zamiast wchodzić w całą jego istotę? Paweł właśnie tak zrobił: inteligentnie i sprytnie usunął się z pola walki, zostawiając swoich przeciwników po dwóch stronach barykady, skłóconych ze sobą. Dobrze wykorzystał nadarzające się okoliczności. Wierzymy, że stało się to dzięki natchnieniu Ducha Świętego!

Wszak Jezus, zapowiadając swoje odejście i zesłanie Ducha – przestrzegał uczniów, że będą prześladowani, ale mają nie obmyślać wcześniej swojej obrony. W godzinie próby bowiem będzie im podpowiedziane, co mają mówić. Jak widzimy, może być też podpowiedziane, że mają nic nie mówić, albo powiedzieć tylko jedno, trafne zdanie. Duch Święty w taki właśnie sposób może człowieka natchnąć. Najważniejsze, aby ów prześladowany uczeń Chrystusa był jak najmocniej zjednoczony ze swoim Mistrzem. A wtedy – bez względu na zewnętrzne okoliczności – zawsze będzie moralnym zwycięzcą.

O taką mocną i trwałą jedność ze sobą dzisiaj Jezus modli się dla swoich uczniów. I nie tylko dla tych, których w tamtej pamiętnej chwili – w czasie Ostatniej Wieczerzy – miał przy sobie, ale za wszystkich następnych, za cały przyszły Kościół. Mówi: Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.

Takie mocne zjednoczenie z Chrystusem daje człowiekowi wewnętrzną siłę, ale i mądrość, potrzebną do tego, aby w żadnej sytuacji nie utracić poczucia swojej ludzkiej i chrześcijańskiej godności: aby kiedy nawet przyjdzie się bronić przed niesprawiedliwymi i krzywdzącymi zarzutami czy atakami ze strony kogokolwiek, nigdy nie czynić tego za wszelką cenę i poniżej pewnego poziomu. A niekiedy nawet z pewną dozą sprytu i humoru. Bo czemuż by nie? Czy zawsze trzeba wytaczać największe działa i strzelać z najcięższej amunicji?… Jeżeli okazja sama wchodzi niejako w ręce, czemu z niej nie skorzystać?…

W każdym razie, co by nie mówić, to życie ucznia Chrystusa naprawdę jest ciekawe…

4 komentarze

  • Dziękuję Ks. Jacku co prawda to prawda tak jakoś ostatnio mniej pisze na blogu, ale za to staram się zaglądać codziennie na niego.

    • Droga Madziu, przeglądając kilka dni temu archiwa Naszego Bloga wyczaiłam Twoje urodziny ale wczoraj nie przeczytałam całego wpisu, skoncentrowałam się na Czytaniach, stąd moje opóźnienie w złożeniu Ci życzeń. Po tym wyjaśnieniu przechodzę do sedna. 🙂
      Życzę Ci otwartości na Boga a w tych dniach szczególnie na Ducha Świętego, który jest naszym Pośrednikiem, Parakletem i Pocieszycielem. Życzę na co dzień pogody ducha, radości, zdrowia , uśmiechu, którego On jest gwarantem.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.