Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:
►Arcybiskup Henryk Hoser – za moich czasów: Biskup warszawsko – praski;
►Kamil Śledziewski – za moich czasów Lektor w Parafii w Tłuszczu, w Diecezji warszawsko – praskiej;
►Kamil Krupa – za moich czasów: Lektor w Parafii w Celestynowie, w Diecezji warszawsko – praskiej;
►Kamil Charkiewicz – należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot;
►Kamil Lewczuk – tak samo;
►Kamil Sionek – życzliwy Człowiek z Parafii w Miastkowie Kościelnym.
Wszystkim świętującym życzę wielkiego bogactwa serca, a jednocześnie – wielkiej prostoty serca. Zapewniam o modlitwie!
A oto dzisiaj odbędą się uroczystości pogrzebowe Księdza Krzysztofa Skwierczyńskiego, zmarłego nagle i niespodziewanie w niedzielę, w trakcie głoszenia homilii, Ojca Duchownego Kapłanów Diecezji siedleckiej oraz Alumnów siedleckiego Seminarium. O godzinie 10:00 będzie sprawowana Msza Święta w Katedrze siedleckiej, a o 13:00 – w rodzinnej Paprotni, koło Siedlec. Tam też ciało Kapłana zostanie złożone do grobu.
A u nas, w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, gdzie Ksiądz Krzysztof godzinami spowiadał swoich stałych Penitentów, o godzinie 19:00 będzie Msza Święta o pokój wieczny dla Niego. Po Mszy Świętej – tradycyjna środowa adoracja Najświętszego Sakramentu, do godziny 21:00, a w razie potrzeby nawet dłużej. To dobry czas, aby porozmawiać z Panem, w ciszy osobistego spotkania, o całym wielkim dobru, jakie pozostawił Ksiądz Krzysztof…
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi do mnie Pan? Niech Duch Święty będzie światłem i natchnieniem do odkrycia tego przesłania!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 15 Tygodnia zwykłego, rok I,
14 lipca 2021.,
do czytań: Wj 3,1–6.9–12; Mt 11,25–27
CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Gdy Mojżesz pasał owce swego teścia Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do Bożej góry Horeb. Wtedy ukazał mu się anioł Pana w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.
Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: „Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?” Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: „Mojżeszu, Mojżeszu!” On zaś odpowiedział: „Oto jestem”. Rzekł mu: „Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą”.
Powiedział jeszcze Pan: „Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga. „Teraz oto doszło wołanie synów Izraela do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie. Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź lud mój, Izraela, z Egiptu”.
A Mojżesz odrzekł Bogu: „Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić synów Izraela z Egiptu?” A On powiedział: „Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.
Trudno powiedzieć, by życie Mojżesza było nudne, jednostajne, czy choćby spokojne. W życiu tym bowiem było tyle zakrętów i totalnych zmian wszystkiego, że można by nimi obdarować kilka osób i stworzyć kilka życiorysów.
Oto bowiem Możesz, w ciągu całego swego życia, kilka razy musiał stawać się kimś diametralnie innym, niż był wcześniej. Urodził się jako członek narodu wybranego, pozostającego wówczas już od wielu lat w niewoli egipskiej. A urodził się w czasie zupełnie nie sprzyjającym narodzinom dzieci, a już szczególnie chłopców. Niezwykle brutalne bowiem, wręcz barbarzyńskie prawo, ustanowione wtedy przez faraona, nakazywało zabijać dopiero co narodzonych chłopców. Dziewczynki można było pozostawić przy życiu, ale chłopców – nie.
Dlatego mówimy, iż Mojżesz pojawił się na świecie w momencie, w którym tak naprawdę – według zarządzeń faraona – nie miał prawa się pojawić. A skoro się pojawił, to trzeba było go zabić! Na szczęście, odważna matka na to nie pozwoliła. Dokąd mogła, ukrywała dziecko, potem zdała je na łaskę Boga, a Ten z kolei sprawił, że zostało ono uratowane. Ponieważ zaś Bóg, kiedy udziela swoich darów, nie jest małostkowy i drobiazgowy, dlatego udziela pełną garścią – przeto nie dość, że chłopiec przeżył, to jeszcze mógł „legalnie” zamieszkać ze swoimi najbliższymi, a matka, za jego wykarmienie i wychowanie, otrzymała zapłatę!
W ten sposób Mojżesz, przez kilka pierwszych lat swego życia, mógł dzielić dole i niedole swojego ludu. Kiedy jednak dojrzał, znalazł się na dworze, jako przybrany syn córki faraona, a zatem – jako książę w królewskiej rodzinie. Po jakimś czasie jednak – o czym słyszeliśmy wczoraj – zapragnął wesprzeć swoich rodaków w ich ciężkiej pracy, dlatego udał się do nich i tam, wziąwszy w obronę jednego z nich, zabił egipskiego nadzorcę.
To spowodowało, że musiał ratować się ucieczką, gdyż sam faraon nastawał na jego życie. Uciekł więc do kraju Madian, gdzie wszedł do rodziny Jetry i zajmował się – jak to dzisiaj słyszymy – wypasem owiec. Przyznajmy, że to naprawdę radykalna zmiana. Ale chyba Mojżesz nie narzekał, bo mógł prowadzić o wiele bardziej spokojne i sensowne życie, niż życie księcia – próżniaka, wśród zbytków królewskiego dworu.
Tymczasem, okazało się, że nie takiego życia oczekiwał od niego Pan. Okazało się, że te wszystkie radykalne zmiany, które co raz wywracały mu życie, miały go doprowadzić do tego momentu, o jakim słyszymy dzisiaj, a w którym to Pan powołał go do zadania szczególnego: Teraz oto doszło wołanie synów Izraela do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie. Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź lud mój, Izraela, z Egiptu.
To zmiana całkowita, bo i zadanie bezprecedensowe. Dlatego Mojżesz, który już chyba zdążył się przyzwyczaić do tego, że co i raz musi zaczynać wszystko od początku, jako ktoś inny, niż był dotychczas – w tym momencie zareagował pewną obawą: Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić synów Izraela z Egiptu? Jednak odpowiedź ze strony Boga nie pozostawiała żadnych wątpliwości: Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze.
Możemy więc powiedzieć, że mamy do czynienia z człowiekiem niezwykłym, którego Bóg wybrał do wyjątkowego zadania, dlatego kierował całym jego życiem i prowadził tak, by doprowadzić właśnie do tego momentu, w którym uczynił go wyzwolicielem swego ludu. Naród izraelski, pozostający w egipskiej niewoli, pod batem swoich prześladowców, od dawna wypatrywał tego Bożego wysłannika. Okazało się, że jest nim Mojżesz.
Zwykły człowiek – żaden anioł z Nieba. Zwykły człowiek, który wcale nie krył niedowierzania i obaw, kiedy stanął w obliczu takiego zadania. Nawet doświadczenie tak wielu radykalnych przeobrażeń jego życia nie było wystarczającym argumentem za tym, by od razu i bez żadnych pytań przyjąć Boże zaproszenie. Akurat ta propozycja była naprawdę wyjątkowa.
Natomiast argumentem najbardziej przekonującym za jej przyjęciem było – jak się wydaje – to stwierdzenie Boga: Ja będę z tobą. Jaki kontrargument można na to przywołać? Co lub kto może przeszkodzić w wypełnieniu wskazanego zadania, jeżeli sam Bóg obiecuje, że będzie z tym, który ma je wypełnić?
Warto w tym momencie wspomnieć, że dokładnie takie samo stwierdzenie bardzo często pada z ust Jezusa, przemawiającego do Siostry Faustyny Kowalskiej. Zapisała to ona w swoim „Dzienniczku”. Co i raz odnajdujemy to właśnie zdanie – najczęściej, jako odpowiedź na pytania, wątpliwości lub obawy Siostry, że może mieć trudności z wypełnieniem zadań, zlecanych jej na bieżąco przez Jezusa. Zwłaszcza, jeśli idzie o możliwe reakcje ludzi na jej słowa lub czyny, podejmowane na polecenie Pana.
W każdej takiej sytuacji ma pamiętać o Jego zapewnieniu: „Pamiętaj, że Ja jestem z Tobą”. Wielokrotnie zdanie to pojawia się na kartach „Dzienniczka”. Na tym bowiem polega przedziwna pedagogia Boga i Jego niezwykły styl, że powołuje człowieka do wielkich zadań i każe nieraz radykalnie zmienić kierunek życia, ale nigdy nie zostawia go samemu sobie. Jest z nim, wspiera go, prowadzi, daje dobre natchnienia.
Żeby zaś uwiarygodnić jak najbardziej swój sposób działania, wybiera słabych, będących na uboczu „wielkiego świata”. Można nawet domyślać się, że po to skierował Mojżesza do wypasania owiec, a wyprowadził go z książęcej komnaty, aby ten przyjął jak najprostszy styl życia i jako taki dopiero mógł podjąć się wielkich zadań. Aby nie ulegał pokusie polegania na sobie, a jedynie na Bogu. Na tym Bogu, który zawsze z nim będzie – tak, jak Jezus zawsze był z Siostrą Faustyną.
To właśnie w tym kontekście odczytujemy słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. To właśnie przez prostaczków Bóg dokonuje największych i najwspanialszych cudów i znaków!
Dlatego Mojżesz musiał stać się takim prostaczkiem, dlatego była taką także Siostra Faustyna. I każdy z nas, kto chce, aby Pan w jego życiu i przez niego jak najwięcej mógł zdziałać – musi maksymalnie uprościć swój styl życia, rezygnując z wszelkiej pozy i nadmiernego mniemania o sobie, wyciszając cały hałas, czyniony nieustannie wokół siebie, a wchodząc w osobistą relację z Jezusem, w ciszy swojego serca. Z tym Jezusem, który zapewnia: Ja zawsze jestem z Tobą!
Czy mając to wszystko na uwadze, mogę o sobie powiedzieć, żem Boży prostaczek?…