Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Anna Kołodziejczuk, moja Fryzjerka z Białej Podlaskiej. Modlę się dla Niej o stały optymizm i radość życia, z których jest znana. A przy okazji życzę, aby ta cała armia stałych Klientów, których ma od lat, nie zamęczyła Jej wreszcie! Ja sam do nich się zaliczam, dlatego wiem, że nasza Jubilatka zawsze odbiera telefony i zawsze jest do dyspozycji. Mogłaby więcej odpoczywać, wyjeżdżać na jakiś dłuższy urlop, a nie tylko kilka dni. Zatem – życzę wszelkiego dobra i siły!
Moi Drodzy, wczoraj wieczorem wróciliśmy z Pielgrzymki na Jasną Górę. To był dobry czas! Niech Pan sam pomnaża jego owoce w życiu nas wszystkich, którzy uczestniczyliśmy we wspólnym pielgrzymowaniu.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi do mnie Pan? Co ważnego chce mi przekazać – w kontekście mojej życiowej sytuacji? Niech Duch Święty pomoże to odkryć!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 16 Tygodnia zwykłego, rok I,
21 lipca 2021., Siedlce,
do czytań: Wj 16,1–5. 9–15; Mt 13,1–9
CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Synowie Izraela wyruszyli z Elim. Przybyło zaś całe zgromadzenie synów Izraela na pustynię Sin, położoną między Elim a Synajem, piętnastego dnia drugiego miesiąca od ich wyjścia z ziemi egipskiej.
I zaczęło szemrać na pustyni całe zgromadzenie synów Izraela przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Synowie Izraela mówili im: „Obyśmy pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę”.
Pan powiedział wówczas do Mojżesza: „Oto ześlę wam chleb z nieba, na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie zbierał według potrzeby dziennej. Chcę ich także doświadczyć, czy pójdą za moimi rozkazami, czy też nie. Lecz w dniu szóstym zrobią zapas tego, co przyniosą, a będzie podwójna ilość tego, co będą zbierać codziennie”.
Mojżesz rzekł do Aarona: „Powiedz całemu zgromadzeniu synów Izraela: «Zbliżcie się do Pana, gdyż słyszał wasze szemrania»”. W czasie przemowy Aarona do całego zgromadzenia synów Izraela spojrzeli ku pustyni i ukazała się im chwała Pana w obłoku.
I przemówił Pan do Mojżesza tymi słowami: „Słyszałem szemranie synów Izraela. Powiedz im tak: «O zmierzchu będziecie jeść mięso, a rano nasycicie się chlebem. Poznacie wtedy, że Ja, Pan, jestem waszym Bogiem»”.
Rzeczywiście wieczorem przyleciały przepiórki i pokryły obóz, a nazajutrz rano warstwa rosy leżała dokoła obozu. Gdy się warstwa rosy uniosła ku górze, wówczas na pustyni pozostało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok tego synowie Izraela pytali się wzajemnie: „Manhu?”, to znaczy: „co to jest?” – gdyż nie wiedzieli, co to było.
Wtedy powiedział do nich Mojżesz: „To jest chleb, który daje wam Pan na pokarm”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Tego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:
„Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły miedzy ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.
Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Pierwsze dzisiejsze czytanie mówi nam o pokarmie, który – dosłownie – spadł z nieba. Ewangelia mówi o ziarnie, padającym na ziemię, na różne rodzaje gleby, wskutek czego wydaje ono plon stokrotny, albo nieco mniejszy, albo nie wydaje go wcale. Jak połączyć oba te przesłania?
Oczywiście, mamy na uwadze, że w Ewangelii słyszymy przypowieść Jezusa, a więc nie dosłowny opis jakiejś historii, która wydarzyła się w narodzie wybranym, ale raczej obrazowe ukazanie – i to także nie tyle zasiewu i plonowania ziarna jako takiego, ale Bożego słowa. Natomiast w pierwszym czytaniu mamy do czynienia z pokarmem doczesnym – z chlebem i mięsem, a więc po prostu z jedzeniem, które Bóg dał swemu narodowi, kiedy usłyszał, jak ten szemrze przeciwko Niemu. Co zatem łączy oba te przesłania? – zapytajmy raz jeszcze.
Na pewno, w jednym i w drugim przypadku, mamy do czynienia z darem Nieba: zarówno manna i przepiórki, jak i ziarno Bożego słowa to dary Boże, spadające dosłownie z Nieba, w sposób całkowicie niezależny od człowieka – w tym sensie, że nie jest on przyczyną tego daru, nie jest jego źródłem. To Bóg, sam z siebie, ze swojej dobroci i hojności, obdarowuje człowieka.
Jeden i drugi dar jest przeobfity: nikomu go nie zabraknie. Izraelici na pustyni mogli się najeść do syta; także ten, kto otrzymuje dar Bożego słowa, może go przyjąć dokładnie tyle, ile może, ale na pewno dużo, dużo mniej, aniżeli Bóg jest mu w stanie podarować.
W jednym zatem i w drugim przypadku ważne jest nastawienie serca człowieka jako odbiorcy daru. W historii z Księgi Wyjścia słyszymy, że to nastawienie było złe już na samym początku, zanim jeszcze Bóg zesłał swój dar. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że owo szemranie synów Izraela sprowokowało Boga do udzielenia daru. I w momencie, w którym został on zesłany, spowodował rzeczywiście wielkie poruszenie wśród ludu. Wiemy jednak z dalszych opisów, że potem zwyczajnie znudził się Izraelitom, dlatego znowu zaczęli szemrać!
Z kolei, słuchacze Bożego słowa również bardzo różnie na nie reagują: albo przyjmują je otwartym sercem, albo ulegają różnym okolicznościom i ograniczeniom, które sprawiają, że Słowo to pozostaje bezowocne w ich życiu.
Musimy zatem zapytać – i to właśnie połączy oba przesłania – o otwartość naszego serca na dary Boże, które każdego dnia otrzymujemy. Zarówno na te dary duchowe, jak Boże słowo i Sakramenty, jak też dary doczesne, a więc chociażby pokarm, o którym dziś mowa, ale też inne codzienne znaki Bożej troski o nas, jak wszelkie dobre natchnienia do podejmowania właściwych decyzji i wyborów w życiu; jak pomoc Boża w rozwiązywaniu różnych problemów i bieżących spraw, jak tyle różnych drobnych, dobrych okoliczności, które mają miejsce w naszym życiu, a które pokazują, że Bóg naprawdę o nas nie zapomniał – ani na moment.
Jak reagujemy na to przeobfite dobro, darowane nam przez Boga. Czy je w ogóle dostrzegamy? Czy za nie dziękujemy? Czy może szemrzemy i narzekamy, że to nie tak, że nie takie, jak byśmy chcieli, że za dużo, albo za mało?…
Moi Drodzy, chyba Bóg ma z nami naprawdę niemało problemów, bo już czasami nie wie, jak nam dogodzić… Dlatego może dzisiaj spróbujmy wyostrzyć swój wzrok, wyczulić nasze serca, by dostrzec, co właśnie dzisiaj Pan nam podaruje – choćby to było coś bardzo drobnego, albo takiego codziennego, oczywistego dla nas – i podziękujmy za to.
Może to będzie jakiś drobny gest życzliwości ze strony kogoś z naszego otoczenia, a może jakaś sprawa, która się szybko i dobrze rozwiąże, a może jakaś dobra wiadomość, która do nas dotrze… Już nie mówiąc o takich stałych znakach Bożego czuwania nad nami, jak to chociażby, że w ogóle żyjemy, że cieszymy się w miarę dobrym zdrowiem, że nie jesteśmy głodni, że nie żyjemy w atmosferze wojny i ciągłego zagrożenia życia – i czego by tu jeszcze nie wymienić!
Do tego trzeba nam jeszcze dodać to, o czym wprost dzisiaj słyszymy, a więc o obdarowaniu Bożym słowem, ale i Sakramentami, ale i natchnieniem do modlitwy i możliwością modlitwy… Znowu – cały bezmiar Bożych darów!
One wszystkie są dla nas na tyle codzienne i na tyle oczywiste, że ich w większości nawet nie zauważamy, nie mówiąc już o podziękowaniu za nie! A przecież trzeba jeszcze pamiętać o ich pomnażaniu, o ich owocowaniu w naszym życiu! Każde dobro bowiem, jakie otrzymujemy, zawiera w sobie zobowiązanie do jego pomnażania! O tym nie możemy zapomnieć!
Moi Drodzy, mamy więc nad czym myśleć – i jakieś konkretne wnioski z tego myślenia wyciągnąć… Zatem – dzisiaj ćwiczymy dostrzeganie i docenianie Bożych darów w naszym życiu!
„Oto siewca wyszedł siać. ”
Jestem dzieckiem Siewcy niebieskiego i siewcy ziemskiego.
Siewca – Bóg zapragnął mnie mieć i zasiał ziarno pragnienia w sercach moich Rodziców abym zaistniała i to Oni wypielęgnowali mnie i powierzyli z ufnością z powrotem Bogu, w Sakramencie Chrztu, by Ojciec najlepszy miał nade mną pieczę, sami nie szczędząc swych wysiłków, sił i energii aby mnie wychować, wykształcić w klimacie Bożych praw i Bożej miłości.
Chwała Bogu Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu!
Ps. Wczoraj z racji imienin dziękowałam Bogu za mojego ziemskiego Tatę i prosiłam o życie wieczne dla śp. Czesława.
Oto Siewca wyszedł siać… Siewca – i siewca… Bóg – i człowiek… Pan daje nam udział w swoim dziele, zaprasza do współpracy…
xJ