Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
►Maciej Dziak – Lektor w Miastkowie Kościelnym, za moich czasów: Szef jednej z Grup ministranckich;
►Piotr Fabisiak – Syn Moderatora naszego Bloga i Jego Żony Magdaleny, a Brat Julii Zofii;
►Łukasz Skrzek – Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej i Lektor w Parafii w Ciepielowie, w Diecezji radomskiej, na trasie naszej Pielgrzymki.
Życzę Jubilatom, aby każdego dnia coraz bardziej uzgadniali rytm swoich serc z rytmem serca Jezusa! Więcej o tym w Bożym słowie i w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!
Drodzy moi, ja dzisiaj pozdrawiam Was z Siedlec, skąd zaraz wyruszam do Lublina – dla załatwienia kilku spraw bieżących – i na wieczór wracam do Siedlec. Podróż będzie czasem do modlitwy i refleksji.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan do mnie dzisiaj konkretnie mówi, co mi na dziś wskazuje jako główną myśl, główne przesłanie? Duchu Święty, natchnij i poprowadź!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 27 Tygodnia zwykłego, rok I,
10 października 2025.,
do czytań: Jl 1,13–15;2,1–2; Łk 11,15–26
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JOELA:
Przepaszcie się, a płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo zniknęła z domu Boga waszego ofiara z pokarmów i napojów.
Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana: Ach, biada! Co za dzień! Blisko jest dzień Pana, a przyjdzie jako spustoszenie od Wszechmogącego.
Dmijcie w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Niechaj zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju, bo nadchodzi dzień Pana, bo jest już bliski. Dzień ciemności i mroku, dzień obłoku i mgły. Jak zorza poranna, rozciąga się po górach lud wielki a mocny, któremu równego nie było od początku i nie będzie po nim nigdy aż do lat przyszłych pokoleń.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
On jednak znając ich myśli rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan sam z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was Królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda.
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.
Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy niż poprzedni”.
Zwykle, kiedy mówimy o potrzebie nawrócenia, to kładziemy największy nacisk na jego wymiar wewnętrzny – czyli na zmianę myślenia, osobistego nastawienia i podejścia do Boga, do ludzi, do siebie samego – a dopiero potem mówimy o znakach zewnętrznych. To znaczy, tak wygląda to prawidłowe, najbardziej właściwe ujęcie tego tematu, mocno akcentowane w nauczaniu Kościoła. Bo wiemy, że praktyka idzie swoim torem…
Otóż, nie powinno się – wedle tegoż wspomnianego nauczania Kościoła – kłaść zasadniczego akcentu na same gesty, znaki i praktyki. A do tego – na zwyczaje i tradycje. Bo one nie zawsze „dotykają” ducha, nie wyrażają wewnętrznego nastawienia. Albo próbują zastępować owo wewnętrzne zmaganie się i duchową walkę ze swoimi wadami. Zresztą, sam Jezus nieraz mówił o tym – a chociażby w słowach: Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa niebieskiego…
A tymczasem dzisiaj słyszymy Proroka Joela, który zdecydowanie wzywa: Przepaszcie się, a płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo zniknęła z domu Boga waszego ofiara z pokarmów i napojów. Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana: Ach, biada! Co za dzień! Blisko jest dzień Pana, a przyjdzie jako spustoszenie od Wszechmogącego. Dmijcie w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Niechaj zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju…
Słyszymy nawet wezwanie do płaczu! Czy to w ogóle możliwe, żeby płakać „na zawołanie”? Bo akurat z wezwaniem do narzekania może problem jest mniejszy, gdyż z narzekaniem to my sobie dobrze radzimy… Nie trzeba nawet specjalnego wysiłku, żeby je zacząć.
Chociaż akurat tutaj nie o takie narzekanie chodzi, jakie my najczęściej praktykujemy, ale takie, które oznacza uznanie swojej grzeszności, przyznanie się do niej, czyli niejako narzekanie na samego siebie, na swoje własne postępowanie. I do tego właśnie wzywa Prorok. Czyli – co by nie mówić – do kolejnego znaku zewnętrznego. Jednakże, chyba mamy pełną świadomość tego, że taki płacz i takie narzekanie nie będą możliwe, jeżeli zabraknie owego właściwego nastawienia wewnętrznego. Same zewnętrzne znaki – w tym przypadku – byłyby jakąś groteską, jakąś kpiną.
Zatem, znaki zewnętrzne muszą mieć związek z wewnętrznym nastawieniem. I – jako takie – jednak są konieczne. Podobnie, jak i odpowiednie słowa dla wyrażenia swojego stanowiska w tej tak ważnej sprawie. A na to z kolei zwraca nam uwagę dzisiejsza Ewangelia. Oto Jezus w dość stanowczych słowach reaguje na słowa zarzutu, jaki usłyszał po wyrzuceniu złego ducha: Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy.
Swoją drogą, to już kolejny przykład niesamowitego cynizmu, z jakim spotykamy się na kartach Ewangelii, kiedy czytamy choćby o uwolnieniu od złego ducha, albo od choroby fizycznej, albo o jakimś innym cudzie, a ludzie źle nastawieni do Jezusa – w ogóle nie poruszeni cudownością danego znaku – mówią coś takiego, co tu sobie zacytowaliśmy, albo (w innym przypadku) przełożony synagogi wygaduje jakieś bzdury, że «leczyć ze swoich dolegliwości» to się można w inne dni, a nie w szabat. Jak można aż tak cynicznie reagować na cuda! Czy można się aż tak wewnętrznie zablokować? Jak widać – można…
Dlatego tak ważne jest połączenie znaków zewnętrznych z wewnętrzną intencją serca, aby jedno i drugie wyrażało owo najlepsze nastawienie człowieka, jego ducha pokuty i nawrócenia, jego otwieranie się na Boga i na drugiego człowieka. Bez tych zewnętrznych znaków trudno jest bowiem mówić o pełnym wyrażeniu tego nastawienia.
Bo jeżeli ktoś chociażby mówi, że nie będzie „klepał” formułek modlitewnych, gdyż modli się całym swoim życiem, to możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa, a wręcz pewności powiedzieć, że nie modli się wcale. Albo jeżeli ktoś nie ma w miejscu swojego zamieszkania czy pracy jakiegoś znaku swojej wiary – krzyżyka czy obrazka – bo mówi, że on ma te znaki w sercu, to możemy śmiało powiedzieć, że tam też ich nie ma.
J jeżeli ktoś mówi o tym, że ma w sobie ducha chrześcijańskiego i jest blisko Boga, a nie podejmuje chociażby postów czy wyrzeczeń, ograniczających swoje zachcianki i swoje „widzimisię”, to o jakim duchu chrześcijańskim możemy mówić?… Albo kiedy ktoś twierdzi, że ma świetny kontakt z Bogiem w swoim sercu, jest głęboko wierzący, albo że chciałby mieć taki kontakt, ale żyje w ciągłym hałasie medialnym, nie dba o ciszę w swoim życiu, faszeruje swoją głowę natłokiem przeróżnych informacji, to o jakim kontakcie z Bogiem – jakimkolwiek wręcz – można mówić?…
Zatem, znaki zewnętrzne i praktyki chrześcijańskie – w tym szczególnie praktyki pokutne – są konieczne! I odpowiednie słowa – czasami odważne i konkretne, wbrew tym, których tyle na co dzień słyszymy – też są potrzebne! Ale jedne i drugie, a więc słowa i gesty, mają wypływać z serca, z naszego najgłębszego przekonania – i wyrażać najlepsze i najszczersze nastawienie naszego umysłu, naszego serca…

To samo pierwsze czytanie słyszymy na początku Wielkiego Postu, w Środę Popielcową.
Kolor postu i pokuty (fiolet) składa się z czerwonych i niebieskich promieni Bożego miłosierdzia. Pan, podobnie jak w chrzcie, obmywa nas z grzechu wodą i daje nam swoją Krew (Eucharystię), aby wzmocnić naszą odporność na grzech.
Wielokrotnie popadałem w nierząd i obrażałem w myślach Maryję Dziewicę, ale nie odczuwam skruchy ani nawet pragnienia, by to uczynić.