Byś nie zapomniał o Panu!

B

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Arkadiusz Bylinka, należący w swoim czasie – jeszcze jako nie Ksiądz – do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Modlę się dla Niego o bezmiar Bożych łask i dobrych natchnień z Nieba.

Serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii! Za wskazanie nam, co może być naszą Górą Przemienienia, także za zachętę do poszukiwania punktów oparcia dla naszej wiary. A wreszcie także – za słowo mówione, także to w drodze… Bardzo zachęcam do uważnego przeczytania całego rozważania. Jeżeli ktoś już to uczynił, to niech to zrobi ponownie. Warto! Naprawdę, warto!

Swoją drogą, Ksiądz Marek wspomniał, że ilekroć zwraca się z prośbą o Wasze wypowiedzi, to Wy i tak nic nie piszecie. Może warto to zmienić? Zachęcam całym sercem! Zwłaszcza, że każde słówko z Syberii jest zawsze bardzo głębokie i wszechstronne!

Moi Drodzy, po raz kolejny podsyłam artykuł, który dotyczy obecnej sytuacji, a który wyraża w pełni moje stanowisko w tej kwestii. Tym razem, jest to artykuł autorstwa samego Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego:

https://pch24.pl/abp-stanislaw-gadecki-krytykuje-wladze-panstwo-nalozylo-na-kosciol-interdykt-pyta-o-zgodnosc-dzialan-pis-z-konstytucja/

O tym artykule już głośno w mediach. Ze swej strony – jak wspomniałem – w całości podpisuję się pod bardzo surową opinią Księdza Arcybiskupa. Zresztą, moje stanowisko w tej sprawie jest niezmienne od samego początku – łatwo to stwierdzić, czytając moje wypowiedzi na blogu.

Niestety, muszę się też zgodzić z wieloma komentarzami Czytelników, jakie znajdziemy poniżej, że to o wiele za późno! Przecież Ksiądz Arcybiskup akceptował tę sytuację – podobnie, jak i cały Episkopat – nie protestując wtedy, kiedy Władza narzuciła nam tak drastyczne, a wręcz skandaliczne zakazy i ograniczenia. Zarządzenia poszczególnych Biskupów poszły nawet o wiele dalej, niż decyzje rządowe. A teraz – takie radykalne stanowisko…

Raz jeszcze powtarzam – bardzo dobrze, że w ogóle jest. Chociaż szkoda, że tak późno…

Zastanawiam się, jakie wnioski wyciągnie z tego Władza? Podobnie, jak i z tego:

https://pch24.pl/swiat-protestuje-gwaltowny-sprzeciw-wobec-totalitaryzmu-medycznego/

Moi Drodzy, dzisiaj pierwsza sobota miesiąca. Przypominam o tym Wszystkim, którzy obchodzą ten dzień. Ponadto, kolejny dzień Pielgrzymki na Jasną Górę, w której uczestniczy chociażby Ksiądz Leszek, Autor rozważań w sobotę. Dlatego też dzisiaj moje rozważanie. Posobnie będzie w najbliższy wtorek, kiedy słówko zasadniczo powinna przygotować Ania, ale też jest na Pielgrzymce.

Zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, bądź natchnieniem i światłem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 18 Tygodnia zwykłego, rok I,

7 sierpnia 2021.,

do czytań: Pwt 6,4–13; Mt 17,14–20

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz mówił do ludu: „Słuchaj, Izraelu, Pan, nasz Bóg – Pan jedyny. Będziesz miłował twojego Pana Boga z całego swego serca, z całej swojej duszy, ze wszystkich sił swoich.

Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą między oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach.

Gdy Pan, twój Bóg, wyprowadzi cię do ziemi, którą poprzysiągł przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, że da tobie miasta wielkie i bogate, których nie budowałeś, domy pełne wszelkich dóbr, których nie zbierałeś, wykopane studnie, których nie kopałeś, winnice i gaje oliwne, których nie sadziłeś, kiedy będziesz jadł i nasycisz się, strzeż się, byś nie zapomniał o Panu, który cię wyprowadził z Egiptu, z domu niewoli.

Będziesz się bał Pana, swego Boga, będziesz Mu służył i na Jego imię będziesz przysięgał”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i padając przed Nim na kolana, prosił: „Panie, zlituj się nad moim synem. Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę. Przyprowadziłem go do twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić”.

Na to Jezus odrzekł: „O plemię niewierne i przewrotne! Dopóki jeszcze mam być z wami; dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie mi go tutaj”. Jezus rozkazał mu surowo i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie.

Wtedy uczniowie zbliżyli się do Jezusa na osobności i pytali: „Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?”

On zaś im rzekł: „Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: «Przesuń się stąd tam», i przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was”.

Kiedy Bóg wprowadzi swój naród do Ziemi Obiecanej, podaruje mu tam miasta wielkie i bogate, których Izraelici nie musieli wznosić, ani uposażać; domy pełne wszelkich dóbr, które to dobra już ktoś zebrał i w domach tych pozostawił; wykopane studnie – wykopane przez kogoś innego; winnice i gaje oliwne, których Izraelici nie sadzili, dlatego nie mogą sobie przypisywać żadnych zasług i dokonań. Wejdą – by tak rzec – na gotowe. Wszystko będzie im podarowane, wszystko już na nich czeka.

Oni mają tylko wejść – i do woli z tego wszystkiego korzystać. Ale też – mają pamiętać o Bogu, Twórcy i Dawcy tegoż wielkiego dobra. Już na początku pierwszego czytania słyszymy wezwanie, jakie Mojżesz kieruje do swego ludu: Słuchaj, Izraelu, Pan, nasz Bóg – Pan jedyny. Będziesz miłował twojego Pana Boga z całego swego serca, z całej swojej duszy, ze wszystkich sił swoich. A po wyliczeniu tego wszystkiego, co ma się stać udziałem ludu w Ziemi Obiecanej – dopowiada: Strzeż się, byś nie zapomniał o Panu, który cię wyprowadził z Egiptu, z domu niewoli. Będziesz się bał Pana, swego Boga, będziesz Mu służył i na Jego imię będziesz przysięgał.

Konkluzja wydaje się prosta: Bóg naprawdę swemu ludowi daje wszystko i tak naprawdę niczego w zamian od niego oczekuje, bo cóż ludzie mogą Bogu dać? Jeżeli oczekuje, to tylko jednego: miłości i posłuszeństwa. Ale znowu – nie dla siebie! Bo jakąż to korzyć z posłuszeństwa ludu miałby odnieść Bóg? Przecież On ma wszystko i niczego tak naprawdę nie potrzebuje. Jeżeli ktoś coś na tym miałby zyskać, to tylko ludzie, bo zawsze ten, kto posłuszny jest Bogu, najwięcej na tym zyskuje.

Bóg wszystko daje swemu ludowi i o wszystko dla niego zadba, ale miłości i życzliwości ludzkiej nie jest w stanie sam sobie zdobyć, skoro stworzył ludzi wolnymi. Dlatego – jeśli tak można to ująć – jest zdany na ich „łaskę i niełaskę”: oni przecież mogą Go szczerze kochać, ale mogą Go totalnie odrzucić. Niestety, wiemy, że często właśnie Go odrzucają, lekceważą, obrażają…

Dlatego Jezus dzisiaj mówi w Ewangelii o wierze jak ziarnko gorczycy jako warunku tego, by mogły dokonywać się prawdziwe cuda. Ziarnko gorczycy jest naprawdę maleńkie – jego wielkość mierzy się w milimetrach. A wyrasta do rozmiarów kilkumetrowego drzewa. Takim właśnie obrazem posługiwał się Jezus, zachęcając ludzi do budowania mocnych i owocnych relacji z Bogiem: wystarczyło mieć wiarę jak ziarnko gorczycy!

Trochę nas pewnie dziwią te słowa, bo wydaje się nam, że naprawdę szczerze wierzymy w Boga i modlimy się do Niego, i do kościoła chodzimy, i przykazania jakoś tam zachowujemy, i jesteśmy generalnie w miarę dobrymi ludźmi, a tu żadne spektakularne cuda nie dokonują się w naszej codzienności. Nie widzimy, by góry się przesuwały – jak to dziś obiecuje Jezus – a wręcz mamy wrażenie, że czasami trudności i przeciwności nas przytłaczają.

Ani też nikt nas nie wprowadził do wyposażonego domu, ani winnicy ani gaju oliwnego – a choćby ogródka warzywnego – nie podarował za darmo. Wszystko musieliśmy sami wypracować, zakupić, niemało zaoszczędzić, albo i zapożyczyć się… I ciągle musimy jakoś ten koniec z końcem wiązać, bo nikt nam nie chce nic dać za darmo.

A tu dzisiaj słyszymy, że wystarczy wzbudzić odrobinę wiary, a wszystko będzie nam dane w prezencie. To jak to w końcu jest? I jak wzbudzić w sobie tę wiarę, żeby była taka, jak trzeba? Jak ją wzmocnić? Do jakiego poziomu? Jaka ta wiara tak naprawdę ma być – jak duża – aby zaczęły się dziać te rzeczy, o których tu mowa?

Naturalnie, zdajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z biblijnymi obrazami, których z zasady nie odczytujemy dosłownie. Raczej staramy się w nich zobaczyć coś więcej, zrozumieć coś głębiej… I w tym przypadku niewątpliwie chodzi o naszą szczerą miłość do Boga, o wiarę w Niego i posłuszeństwo Jego woli. Akurat w tej kwestii nie ma mowy o żadnych obrazach – to mamy rozumieć bardzo dosłownie!

I starać się tę miłość ciągle w sobie rozwijać – podobnie zresztą, jak i wiarę. Modlić się o jej rozwój i budować wszystkimi możliwymi środkami duchowymi, jakie mamy do dyspozycji: Sakramenty, słowo Boże… Jednocześnie trzeba nam dziękować za to, co mamy, bo wszystko co mamy, to przecież nie od kogo innego, jak od Boga. To prawda, że musimy się napracować, ale powiedzmy sobie szczerze, że gdyby Bóg nie pobłogosławił naszej pracy i nie pomnożył dobra, które dzięki niej otrzymujemy, to nic byśmy nie mieli. Albo niewiele.

Owszem, są na świecie tacy ludzie, którzy uważają, że wszystko zawdzięczają jedynie sobie. To oni sami wszystko wypracowali, to oni sami do wszystkiego doszli, to oni sami wszystko zrozumieli. Naprawdę, nawet sobie nie zdają sprawy, jacy w ten sposób okazują się śmieszni! Gdyby tak mogli spojrzeć na siebie z boku, niejako oczyma Pana Boga, zobaczyliby, jacy tak naprawdę są nieporadni, słabi i bezbronni… A jeżeli tego nie doświadczają, to tylko dlatego, że Bóg nie przestał ich kochać i obdarzać swoimi dobrodziejstwami, nie pokazując im ich słabości i bezradności…

Czy zatem nie lepiej byłoby zdać się całkowicie na Boga, zaufać Mu szczerze, kochać Go coraz mocniej i z serca dziękować Mu za wszystko, co daje, ciesząc się tym – zamiast na siłę i uporczywie zamieniać się z Nim miejscami, starając się za wszelką cenę zająć pierwsze miejsce, które tylko Jemu się należy?… Co zyskuje człowiek, który koniecznie chce pokazać, że jest taki samodzielny, samowystarczalny i sam sobie wszystko zawdzięcza?

Szybko znajdzie się w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się ów człowiek z dzisiejszej Ewangelii, proszący o uwolnienie z mocy złego ducha swego syna. Jest to sytuacja totalnej bezradności. Także i uczniowie Jezusa jej doświadczyli, chociaż już od jakiegoś czasu byli w Jego szkole i wydawało się, że czegoś się nauczyli, że już wzrosła ich wiara.

Okazało się, że wszyscy, naprawdę wszyscy – my także – ciągle musimy starać się o wzrost swojej wiary i uczyć się jak najwięcej w szkole Jezusa. W tym życiu doczesnym na pewno nigdy nie będziemy mogli stwierdzić, że już wszystkiego się nauczyliśmy i wszystko zdobyliśmy.

Obyśmy chcieli pozostać do końca życia – uczniami… I tymi potrzebującymi, którzy wszystko chcą otrzymywać z ręki Boga… Wtedy dopiero tak naprawdę – najwięcej się nauczymy i najwięcej otrzymamy!

3 komentarze

  • A ja podzielę się  z Wami wydarzeniem, które miało miejsce w nocy z piątku na sobotę. Noc walki o Błogosławieństwo dla Polski w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej to wydarzenie, które mi osobiście dało Nadzieję, że tych, którzy chcą walczyć o Polskę modlitwą i Prawdą jest bardzo wiele. Bazylika w Licheniu była wypełniona po brzegi, czyli mogło być ok 15-20 tys ludzi, ponad 70 tys łączyło się duchowo  za pośrednictwem transmisji internetowej. To pokazuje, że Kościół w Polsce żyje i potrzebuje być razem, aby stawić czoła wszelkiemu kłamstwu jakim ludzie są dzisiaj karmieni. Kto ma czas zachęcam Was do obejrzenia transmisji z tego wydarzenia, naprawdę warto.
    https://youtu.be/baSWh5B45J8

      • Bardzo budujące! Jak i to, że jestem teraz w Kodniu i Pani Teresa, od lat posługująca tu na furcie i przyjmująca na pobyty – krótsze lub dłuższe – całe grupy Pielgrzymów mówi, że takiego oblężenia Kodnia dawno już nie było. A to przecież jeszcze nie odpust, bo ten będzie w najbliższą sobotę i niedzielę. Jakże to dobrze, że ludzie nie słuchają tych bzdur medialnych i nie dają się zastraszyć, tylko lgną do Boga i do Jego Matki, szukając tam pomocy! Przynajmniej cząstka naszego społeczeństwa, bo – niestety – nie brakuje także wyznawców wiary kowidowej…
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.