Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny – i to okrągłe, dziesiąte – przeżywa moja Siostrzenica, Weronika Niedźwiedzka. Doskonale pamiętam, jak z niecierpliwością oczekiwaliśmy na Jej narodziny, które nastąpiły dwa tygodnie po zaplanowanym terminie. Cieszymy się wszyscy, że tak pięknie się rozwija, mądrzeje i pobożnieje. Życzymy, by tak było dalej – i jeszcze bardziej! Aby była radością całej naszej Rodziny i Wszystkich, których Pan postawi na Jej drodze. O to będziemy się dla Niej modlić!
Moi Drodzy, po odprawieniu dwóch Mszy Świętych w Ciepielowie, ruszam po swoją Ekipę, po czym już razem wyruszamy do Szklarskiej Poręby. Planujemy tam być do poniedziałku, 6 września. Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat nie będziemy mieszkać u Państwa Orłowskich i Marczewskich. Naszym nowym Gospodarzem będzie Pan Tomasz Drzyzga, Właściciel pensjonatu Marant, znajdującego się bardzo blisko kościoła, w którym rezyduje miejscowy – czyli nasz – Proboszcz i Dziekan, nieoceniony Ksiądz Bogusław Sawaryn. Na szczęście, On się ze Szklarskiej nie wyprowadził! Teraz pomógł nam w znalezieniu nowego miejsca i służy wszelką potrzebną pomocą. Wielkie dzięki Księdzu Dziekanowi za ogromną życzliwość!
Jednocześnie dziękuję Księdzu Piotrowi Oskrobie, Kapelanowi Domu Pomocy Społecznej „Nad Stawami” w Siedlcach, za zastąpienie mnie dzisiaj i za tydzień w Ośrodku naszego Duszpasterstwa, w sprawowaniu Najświętszej Ofiary. Dziękuję także Pani Renacie Kosieradzkiej i Panu Rafałowi Suchodolskiemu za to, że zgodzili się zadbać o przygotowanie liturgii i czuwanie nad wszystkim przez te dwie niedziele.
Moi Drodzy, jak zawsze – obiecuję pamięć o Was w modlitwie w Szklarskiej Porębie: zarówno na Mszach Świętych i w czasie modlitw osobistych i wspólnotowych, jak i w czasie moich wędrówek górskimi szklakami.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi do mnie Pan? Czego ode mnie oczekuje? Do czego tak szczególnie mnie wzywa? Duchu Święty, podpowiedz!
Na przeżywanie dzisiejszego Dnia Pańskiego i na cały tydzień, i na całe życie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
22 Niedziela zwykła, B,
29 sierpnia 2021.,
do czytań: Pwt 4,1–2.6–8; Jk 1,17–18.21b–22.27;
Mk 7,1–8.14–15.21–23
CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz powiedział do ludu izraelskiego: „A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, których uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy waszego Pana Boga, które na was nakładam.
Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny». Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?”
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Bracia moi umiłowani: Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępuje z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń.
A przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie.
Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Zebrali się u Jezusa faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie umytymi rękami. Faryzeusze bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Dlaczego twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?”
Odpowiedział im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: «Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie. Ale czci na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji”.
Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: „Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Wszystko to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”.
Prawdą jest, że Mojżesz – w imieniu Boga – nakazał bardzo skrupulatnie przestrzegać przepisów, zapisanych w Prawie, ustanowionym przez Boga. Słyszymy dzisiaj, w pierwszym czytaniu: A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, których uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy waszego Pana Boga, które na was nakładam.
Nawet dodał głęboką i przekonującą motywację do tego polecenia: Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: «Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny». Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?”
Możemy zatem powiedzieć, że przepisy, które Mojżesz zebrał i podał swoim rodakom do przestrzegania, są wyróżnikiem narodu wybranego na tle innych narodów. Są one znakiem Boga, który opiekując się swoim ludem i pragnąc jego dobra, dał mu właśnie takie Prawo: mądre, rozumne i roztropne. Dlatego naród ma go bardzo skrupulatnie przestrzegać.
Dlaczego zatem Jezus, w dzisiejszej Ewangelii, na pytanie faryzeuszy: Dlaczego twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?, odpowiedział tak ostro: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: «Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie. Ale czci na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji”.
Skąd aż taka reakcja? Przecież wszyscy powinni przestrzegać przepisów prawnych, także Apostołowie, skoro więc nie dokonali przepisanych obmyć, to nie powinni brać do ręki posiłku. Skąd taka reakcja Jezusa? Odpowiedź mamy w tych Jego słowach, które tu sobie przywołaliśmy: Jezus uznał to wszystko za «zasady, podane przez ludzi»! Powiedział wprost o uchyleniu Bożego przykazania, a trzymaniu się ludzkiej tradycji.
W dalszej części dzisiejszego fragmentu Ewangelii znajdziemy zresztą dokładniejsze wyjaśnienie całej sprawy. Jezus stwierdza: Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Wszystko to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.
Zatem, to nie brudne naczynie, szata, czy inny przedmiot sprawia zaciągnięcie nieczystości duchowej, trwałej, głęboko dotykającej człowieka. To nieczystość serca, złe myśli, złe pragnienia, niedobre intencje, nieszczere poruszenia serca – to wszystko czyni człowieka tak naprawdę nieczystym. A nie taki, czy inny kubek, czy nawet ręka, nie poddana rytualnym obmyciom. Jakże trudno było to przyjąć do wiadomości tym, którym łatwiej było po prostu zachować suchy przepis, niż postawić sobie jakiekolwiek wymagania moralne i zmienić coś w sposobie swego postępowania.
Do takiej właśnie, mądrej i solidnej postawy, wzywa w drugim czytaniu Jakub Apostoł, gdy pisze: A przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.
A zatem, nie suche przepisy – i nawet nie samo tylko Boże słowo, które usłyszane jednym uchem, może wypaść drugim… Słowo to musi być wprowadzone w czyn! Apostoł podpowiada tutaj konkretne działanie, które byłoby właśnie realizacją tegoż Słowa: opieka nad sierotami i wdowami, a więc osobami w ówczesnym narodzie wybranym najsłabszymi i praktycznie bezbronnymi. Opowiedzenie się po ich stronie i konkretna pomoc, im okazana, to największy dowód przejęcia się Bożym słowem i wprowadzenia go w czyn.
Bo Bóg zawsze opowiadał się po stronie najsłabszych i najbardziej bezbronnych. Praktykowanie więc takiej postawy z pewnością pomoże nam pokonać w sobie skłonności do tego wszystkiego, co jednym tchem wyliczył dzisiaj Jezus jako przejawy nieczystości w sercu i nieprawości w postępowaniu człowieka, czyli – żeby to jeszcze raz powtórzyć – złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota.
Zobaczmy, wszystkie te bezeceństwa jakoś dziwnie wielu ludziom, współczesnym Jezusowi, udało się połączyć ze skrupulatnym przestrzeganiem rytualnych przepisów Starego Testamentu! A o to na pewno nie chodziło Bogu, najmądrzejszemu Prawodawcy. On nie ustanowił nigdy przepisów dla samych przepisów – takich, które sankcjonowałyby tak wielką nieprawość. Jeżeli naród miał wypełnić takie czy inne zalecenia, lub też podlegał jakimś ograniczeniom, to tylko dlatego, by w ten sposób podnieść swój poziom moralny, by kształtować swoją postawę, zmieniać swoje myślenie!
Aby właśnie w swojej świadomości coraz bardziej dojrzewać do przekonania, że wszystko, co w życiu człowieka się dzieje, zależy od Boga i należy do Boga! Wszystkie rytualne przepisy, jakie rzeczywiście były narodowi wybranemu dane, miały skoncentrować uwagę i myślenie ludzi na Bogu, a oderwać od spraw czysto ludzkich i czysto ziemskich. Nigdy natomiast – z całą pewnością – nie było zgody Boga na to, by przestrzeganie tych przepisów mogło być przykrywką dla ludzkiej nieprawości, podłości, obłudy, nienawiści. A tak się w którymś momencie stało.
Dlatego to właśnie przewrotni faryzeusze tak skrupulatnie rozliczali Apostołów z przestrzegania przepisów Prawa Mojżeszowego, co nie przeszkadzało im samym żyć w grzechu, naginając tak naprawdę te przepisy do swojego widzimisię. Oznaczało to, że słowo Pana nie było «w nich zaszczepione» – jak dziś mówi Święty Jakub – tylko było niejako obok nich. A w ich sercu lęgła się nieprawość i grzech. Skoro zaś serce ludzkie nie znosi pustki, a jednocześnie nie ma w nim Boga – to ktoś, lub coś, musi to miejsce zająć! Kto lub co? Dobrze wiemy…
Tylko, że potem dochodzi do takiej przedziwnej sytuacji, iż ktoś faktycznie bardzo sumiennie przestrzega przepisów, danych przez Boga, gdy tymczasem, tak naprawdę, sercem swym daleko jest od Niego. Cóż za paradoks! A jednak…
Moi Drodzy, musimy chyba szczerze przyznać, że do takich paradoksów co i raz dochodzi także w naszym życiu: z praktykowaną codziennie, nawet bardzo solidną religijnością, w jakiś przedziwny sposób łączymy nasze złe przyzwyczajenia, wady i grzechy, z których nijak nie chcemy się poprawić. Jest nam z nimi po prostu dobrze… Tłumaczymy je bardzo prosto i zwyczajnie: tacy już jesteśmy! Albo – jak to niektórzy dość cynicznie ujmują – „takimi nas, Boże, stworzyłeś, to takimi nas masz”!
I może dojść do takiej sytuacji, że ktoś naprawdę ofiarnie zaangażuje się w sprawy Boże – a zapomni w tym wszystkim o Bogu! Będzie nawet codziennie chodził na Mszę Świętą, a nawet dwa razy dziennie, przyjmując dwukrotnie w ciągu dnia Komunię Świętą; będzie się angażował w różne wspólnoty i akcje duszpasterskie, będzie czynnie uczestniczył w życiu swojej Parafii, jeździł na wszystkie możliwe pielgrzymki – a żyć się z nim nie będzie na co dzień dało, bo będzie siał intrygi i niezgodę, roznosił plotki, a zadufany w sobie, będzie na innych patrzył z góry.
Dokładnie tak, jak faryzeusze, którzy pogardzali innymi, sami siebie uważając za najpobożniejszych i najwierniejszych Bogu. Dobrze wiemy, jak ich postawę oceniał Jezus! Niestety, takie rozdwojenie grozi także duchownym.
Można bowiem zaangażować się w animowanie, prowadzenie i koordynowanie tysiąca akcji większych lub mniejszych, można wszystkie swoje siły wypalić w bieganiu za tysiącem spraw, związanych z budową kościoła, lub jego remontem, lub różnymi innymi pracami, przecież koniecznymi dla zachowania jakiegoś należytego stanu parafialnej infrastruktury – i wszystko to traktować jako angażowanie się w sprawy Boże! Bo przecież faktycznie: świątynia, plebania, salka parafialna, dzwonnica, płot wokół kościoła – to wszystko ostatecznie zaistniało dla rozwijania chwały Bożej, dla rozwoju życia religijnego wiernych. Trzeba się więc angażować w utrzymanie tego wszystkiego, remontowanie, odnawianie…
Ale – właśnie – myśląc o Bogu, iż to wszystko dla Niego i dla rozwoju Jego królestwa w sercach ludzi, a nie dla rozwoju chwały własnej i własnego prestiżu w oczach przełożonych, czy w oczach wiernych. Moi Drodzy, jakże łatwo może dojść do takiego rozminięcia!
Czy to w życiu osób duchownych, czy osób świeckich – nigdy nie może dojść do takiego rozstrzału pomiędzy religijnością i pobożnością zewnętrznie praktykowaną, a codzienną postawą, łączącą głęboką, osobistą więź z Bogiem z czynieniem innym dobra. Nie może być tak, że skrupulatnie będziemy wypełniać religijne praktyki, wszystkie posty zachowywać, a swoją codzienną postawą przeczyć temu drugiemu. Nie możemy też z tego powodu nigdy nikim pogardzać, uważając kogokolwiek za słabiej od nas wierzącego, czy mniej od nas rozmodlonego, czy mniej od nas religijnego. Nawet, jeżeli – obiektywnie patrząc – tak to w istocie wygląda, to nigdy tak naprawdę do końca nie wiemy, co kryje się w sercu drugiego człowieka i jaką tak naprawdę ma on rzeczywiście relację z Bogiem.
My możemy odpowiadać jedynie za stan naszego serca. I tego właśnie dopilnujmy, aby tam nigdy nie było żadnego rozdwojenia, czy – tym bardziej – przepaści między zewnętrzną praktyką, a miłością w sercu: miłością do Boga i do drugiego, bardzo konkretnego człowieka, którego mamy przy sobie. Tu i teraz.