Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu. W tym tygodniu Ks. Jacek będzie przeżywał swoje rekolekcje. Postarajmy się wspierać go modlitwą. A my postaramy się jakoś prowadzić blog, umieszczać rozmyślania, choć w takim uporządkowaniu i o czasie może się okazać trudnym. Ale zawsze coś będzie. Mam nadzieję. Przynajmniej się postaramy. Prośmy by Duch Święty nas prowadził.
(Ezd 1,1-6)
Aby się spełniło słowo Pana przepowiedziane przez usta Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, żeby ogłosił w całym swoim królestwie i wydał na piśmie, co następuje: „Tak mówi Cyrus, król perski: „Wszystkie królestwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, która jest w Judei. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim; a niech idzie do Jerozolimy w Judei i niech zbuduje dom Pana, Boga Izraela, to jest Boga, który jest w Jerozolimie. A każdego z tych, co przetrwali, współmieszkańcy wszystkich miejscowości, gdzie taki przebywa, mają go wesprzeć srebrem, złotem, sprzętem i bydłem, nadto dobrowolnymi ofiarami dla domu Boga, który jest w Jerozolimie”. Wtedy powstali naczelnicy rodów Judy i Beniamina, jak również kapłani i lewici, słowem każdy, którego ducha Bóg pobudził, aby ruszył w drogę zbudować dom Pana znajdujący się w Jerozolimie. A wszyscy sąsiedzi poparli ich wszystkim: srebrem, złotem, sprzętem, bydłem i kosztownościami, oprócz wszystkich darów złożonych dobrowolnie.
(Łk 8,16-18)
Jezus powiedział do tłumów: „Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.
Nikt nie zapala lampy…
Czy mamy zapaloną lampę (w rosyjskim tłumaczeniu świecę)?
Żeby rozmyślać nad sensem chowania lampy pod garnkiem, najpierw trzeba dojść do tego, że ta lampa w ogóle się świeci. Czy jest w nas światło?
Jeśli się modlimy, jeśli jesteśmy w stanie łaski, jeśli przyjmujemy sakramenty, jeśli rozmyślamy nad Słowem Bożym, to jest w nas Boże światło.
Trzeba więc na początku tego rozmyślania zapytać siebie – czy we mnie jest to światło Boże. Jeśli jego nie ma, bo np. dziś się jeszcze nie pomodliłem, to trzeba najpierw zapalić lampę, zapalić świecę. Dopiero wtedy możemy przejść do dalszego ciągu Ewangelii.
Czy jest we mnie światło?
Jeśli już widzimy światło, czujemy, że ono w nas jest, jest światło Bożej obecności, Bożej miłości, łaski, Słowa Bożego, to trzeba nam się ucieszyć i podziękować Panu Bogu za to. I pielęgnować to światło.
I dalej słyszymy, że światło nie ma sensu jeśli ono jest schowane. Logiczne…
Światło ma świecić, oświecać, pokazywać drogę, pomagać żyć. Życie bez światła jest ciężkie.
Ileż jest ludzi wokół nas, którzy takiego światła nie mają…
Co my robimy, żeby podzielić się światłem, żeby komuś oświecić życie?
Czasem krępujemy się, boimy się, rozmawiać z innymi o Bogu, o wierze, krępujemy się podzielić się wiarą, jakimś swoim duchowym doświadczeniem. A ludzie czekają…
Wspominałem już kiedyś chyba (jeśli czytaliście) o niedawnym ślubie w Nojabrsku. Panna młoda i pan młody mają po 72, 73 lata. Pan Renat – małżonek, jest z tatarskiej rodziny, więc rodzina muzułmańska. Pani Wanda, katoliczka. Pani Wanda, choć brała ze sobą nie raz do kościoła swojego, jeszcze wtedy – przyszłego męża, to jednak krępowała się jakoś głębiej mówić mu o Jezusie, czy zaproponować chrzest, chrześcijaństwo. Kiedy jednak ów pan młody przyszedł do kościoła przed ślubem, chciał ze mną porozmawiać. Okazuje się, że choć pochodzi z tatarskiej, muzułmańskiej rodziny, to tak naprawdę z islamem łączy go niewiele. Sam, jak twierdzi, obserwuje chrześcijaństwo, Kościół Katolicki i nie tylko nie wyklucza, ale wyraża swoje pragnienie, by przyjąć chrzest. Sam widzi, że musi się do tego przygotować, więcej wiedzieć, ale wyraźnie tego chce.
My czasem boimy się, krępujemy się człowiekowi coś mówić, coś zaproponować, a potem okazuje się, że człowiek tylko na to czeka, by ktoś mu zaproponował.
Wczoraj był u nas koncert muzyki organowej i nie tylko organowej. Po koncercie zawsze staram się ludziom powiedzieć jakąś duchową myśl. Na koncert przychodzą w większości ludzie spoza parafii, najczęściej pierwszy raz są w kościele. Sam koncert jest już ewangelizacją, ale można jeszcze coś powiedzieć. Staram się zawsze wziąć jakąś myśl z tego koncertu i z niej wyprowadzić jakąś myśl dla duszy. Modlę się, by Duch Święty wskazał, co można powiedzieć. I wczoraj, przyszła myśl. Na koniec koncertu muzykantki zagrały piękną melodię, znanej nam pieśni – Być bliżej Ciebie chcę…
Powiedziałem ludziom, że mogą po koncercie podejść do ołtarza, jeśli ktoś sobie życzy i powiedzieć Panu Bogu – być bliżej Ciebie chcę. Widziałem, że wiele ludzi podchodziło i modliło się przed ołtarzem.
Czasem trzeba odważnie powiedzieć, podzielić się, zaprosić, zaproponować. Ludzie czekają, żeby ktoś im pomógł przyjść do Pana Boga, a my się chowamy pod garnkiem.
Spróbujmy dziś pomodlić się do Ducha Świętego o światło i po modlitwie z kimś podzielić się jakąś myślą wiary, odważnie zaświadczyć o Jezusie.
niech Was na to zadanie i jego wypełnienie, błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.
Zapraszam jeszcze do wersji gadanej, youtubowej…
Pokażę Wam jakieś zdjęcia, ale nie teraz, bo się spieszę. Ale przecież mamy cały tydzień. Do jutra. Piszcie komentarze…
Duchu Święty otwórz nasze oczy, otwórz nasze uszy i spraw, by Pismo Święte leżące gdzieś w szafie, ujrzało światło dzienne, bo przecież Słowo Boże w Nim zawarte jest płonącą lampą dla nas, jest Światłością dla świata. Amen.
Ps. Czternastego września rozesłałam do siedmiu osób informację, że jeśli chcą odmawiać Nowennę do Ojca Pio, to będę im rozsyłać codzienne linki z modlitwą na telefon. Wszystkie osoby z radością przyjęły propozycję. Wczoraj jedna z osób z kolei zapytała mnie, czy będę się modlić Nowenną do Michała Archanioła i jeżeli będę, abym Jej przysyłała na telefon codzienne modlitwy. Ja oczywiście bardzo chętnie rozpoczęłam dziś Nowennę ( bo należę do Róży Różańcowej pod patronatem Świętego Michała Archanioła ) i rozesłałam ją kolejnym trzem osobom, które dzięki mojej zachęcie już kilka miesięcy temu przystąpiły do tejże Róży przy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.
Dlatego, potwierdzam że otwartość na ludzi i dzielenie się z nimi swoimi przeżyciami wiary, wielokrotnie prowadzi do wzajemnego ubogacenia siebie.
Oczami wyobraźni widzę te rozsyłane kontakty jako nici, łączące osobę kontaktującą się z osobą „kontaktowaną”. Tworzą one – tak to widzę, po przeczytaniu świadectwa Anny – taką swoistą pajęczynę! Można powiedzieć – pajęczynę ewangelizacyjną! Tego jeszcze nie grali, prawda? Dziwne określenie… Ale takie mi przyszło do głowy!
xJ