Nabierzcie ducha i podnieście głowy!

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Paweł Siłaczuk, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Z kolei, imieniny przeżywają dzisiaj:

Katarzyna Centkowska – także należąca przed laty do jednej z młodzieżowych Wspólnot;

Katarzyna Baczkura – jak wyżej;

Katarzyna Pałysa, Mama Jakuba, za moich czasów: Prezesa Służby liturgicznej w Miastkowie;

Katarzyna Mucha – moja Koleżanka z czasów wspólnej pracy w Liceum im. Lelewela w Żelechowie.

Wszystkim świętującym dziś życzę odważnej wierności Jezusowi – o czym więcej w rozważaniu – zapewniając o swojej modlitwie!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszego dnia, oraz odnalezienia tego jednego, konkretnego przesłania, tak wyraźnie skierowanego do każdej i każdego z nas. Duchu Święty, działaj!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 34 Tygodnia zwykłego, rok I,

25 listopada 2021.,

do czytań: Dn 6,12–28; Łk 21,20–28

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:

Mężowie pobiegli gromadnie i znaleźli Daniela modlącego się i wzywającego Boga. Udali się więc do króla i oznajmili mu w sprawie zakazu królewskiego: „Czy nie kazałeś, królu, ogłosić dekretu, że ktokolwiek prosiłby w ciągu trzydziestu dni o coś jakiegokolwiek boga lub człowieka poza tobą, ma być wrzucony do jaskini lwów?”

W odpowiedzi król rzekł: „Sprawę rozstrzygnięto według nienaruszalnego prawa Medów i Persów”.

Na to odpowiedzieli zwracając się do króla: „Daniel, ten mąż spośród uprowadzonych z Judy, nie liczy się z tobą, królu, ani z zakazem wydanym przez ciebie. Trzy razy dziennie odmawia swoje modlitwy”.

Gdy król usłyszał te słowa, ogarnął go smutek, postanowił uratować Daniela i aż do zachodu słońca usiłował znaleźć sposób, by go ocalić.

Lecz ludzie ci pospieszyli gromadnie do króla, mówiąc: „Wiedz, królu, że zgodnie z prawem Medów i Persów żaden zakaz ani dekret wydany przez króla nie może być odwołany”. Wtedy król wydał rozkaz, by sprowadzono Daniela i wrzucono do jaskini lwów.

Król zwrócił się do Daniela i rzekł: „Twój Bóg, któremu tak wytrwale służysz, uratuje cię”. Przyniesiono kamień i zatoczono go na otwór jaskini lwów. Król zapieczętował go swoją pieczęcią i pieczęcią swych możnowładców, aby nic nie uległo zmianie w sprawie Daniela.

Następnie król odszedł do swego pałacu i pościł przez noc, nie kazał wprowadzić do siebie nałożnic, a sen odszedł od niego. Król wstał o świcie i udał się spiesznie do jaskini lwów. Gdy był blisko jaskini, wołał do Daniela głosem pełnym bólu: „Danielu, sługo żyjącego Boga, czy Bóg, któremu służysz tak wytrwale, mógł cię wybawić od lwów?”

Wtedy Daniel odpowiedział królowi: „Królu, żyj wiecznie. Mój Bóg posłał swego anioła i on zamknął paszczę lwom; nie wyrządziły mi one krzywdy, ponieważ On uznał mnie za niewinnego; a także wobec ciebie nie uczyniłem nic złego”. Uradował się z tego król i rozkazał wydobyć Daniela z jaskini lwów; nie znaleziono na nim żadnej rany, bo zaufał swemu Bogu. Na rozkaz króla przyprowadzono mężów, którzy oskarżyli Daniela, i wrzucono do jaskini lwów ich samych oraz ich dzieci i żony. Nim jeszcze wpadli na dno jaskini, pochwyciły ich lwy i zmiażdżyły ich kości.

Król Dariusz napisał do wszystkich narodów, ludów i języków zamieszkałych po całej ziemi: „Wasz pokój niech będzie wielki. Wydaję niniejszym dekret, by na całym obszarze mojego królestwa odczuwano lęk i drżenie przed Bogiem Daniela. Bo On jest Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi. On uratował Daniela z mocy lwów”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą. Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.

Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.

Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.

Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.

Bardzo dynamiczna i pełna wielu zwrotów akcji opowieść, zapisana w pierwszym czytaniu, nasuwa niemało ciekawych skojarzeń i każe postawić kilka zasadniczych pytań.

Oto widzimy króla, który jest zakładnikiem swojego własnego rozporządzenia. On sam bowiem rozkazał, by jego poddani jedynie jemu oddawali cześć boską, gdy tymczasem spod tego polecenia wyłamał się człowiek, którego król tak bardzo szanował i wysoko cenił; człowiek naprawdę mu bliski. I co teraz robić?

Król chętnie obszedłby – przynajmniej w tym jednym przypadku – swój własny dekret, ale przecież sprawę rozstrzygnięto według nienaruszalnego prawa Medów i Persów. A według tegoż prawa, żaden zakaz ani dekret wydany przez króla nie może być odwołany. Nawet przez samego króla! Bardzo trudna – od ludzkiej strony – sytuacja, a od strony prawnej: bardzo niebezpieczna.

Wszak dekret królewski – choćby wydany przez najmądrzejszego na świecie króla – jest tylko dziełem człowieka, a jako takie, może być błędne. A w tym dzisiejszym przypadku, mamy do czynienia nie tylko z prawem błędnym, ale i głupim, o czym król przekonał się – można tak to ująć – na samym sobie. Tak, na samym sobie, skoro bowiem skutki jego dekretu dotknęły człowieka tak bardzo mu bliskiego, to można powiedzieć, że to tak, jakby dotknęły jego samego. Zresztą, jego zachowanie w nocy, w której Daniel przebywał wśród lwów, mówi samo za siebie.

Zatem, czy król naprawdę nie mógł być bardziej twórczy i zaradny, by – pod jakimkolwiek pretekstem – obejść swój własny dekret, skoro przekonał się, jak bardzo jest on szkodliwy? A czy prawa Medów i Persów naprawdę są nienaruszalne? A niby dlaczego? Czy dane one zostały z Nieba, jak chociażby Dekalog, czy jednak stworzyli je ludzie? Skoro zaś stworzyli je ludzie i jakiś król kiedyś podpisał się pod nimi, przykładając swoją pieczęć, to czy inny król nie może ich zmienić, także podpisując się pod tym i przykładając swoją pieczęć?

Następnie: dlaczego ci, którzy oskarżali Daniela, zostali tak surowo ukarani przez króla? Jak bowiem słyszymy, kiedy okazało się, że Daniel ocalał, rozradowany król kazał go natychmiast wyciągnąć z jaskini i równie natychmiast umieścić w niej oskarżycieli Proroka, razem z ich rodzinami. Dlaczego? Przecież oni tylko skrupulatnie przestrzegali przepisów, wydanych przez króla.

A ten z kolei, na początku całej sprawy wydawał się być nie tylko zakładnikiem własnego dekretu, ale też zakładnikiem opinii swoich możnych i całego otoczenia. Skąd my to znamy, prawda?…

I – zapewne – gdyby Daniel został przez owe rozjuszone zwierzęta pokonany, król jeszcze bardziej byłby zastraszony i jeszcze bardziej uzależniony od swego dworu. Skoro jednak stało się inaczej, nagle poczuł się władny, aby wydać nowe zarządzenie, co wyraził w słowach: Wydaję niniejszym dekret, by na całym obszarze mojego królestwa odczuwano lęk i drżenie przed Bogiem Daniela. Bo On jest Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi. On uratował Daniela z mocy lwów. A więc jednak można było!

Tylko, czy trzeba było aż tak mocnego znaku i czy musiało się to stać za cenę życia ludzi, którzy – co by nie mówić – jednak starali się uszanować królewskie zarządzenie? Zobaczmy, ileż to zamieszania powoduje sytuacja, w której człowiek stawia się na miejscu Boga!

A znowu – jak wielką moc ma świadectwo wierności Bogu! Bohaterski Daniel swoim męstwem i niezłomnością – można to chyba tak ująć – zmienił porządek w państwie! Porządek prawny. Naruszył rzekomo nienaruszalne prawa Medów i Persów! Zmienił nastawienie samego króla, sprowadzając go niejako z boskiego piedestału, na którym on sam się rozsiadł. Jakże więc bardzo warto – i jak bardzo trzeba – pozostawać wiernym Bogu! I to bezwzględnie! Nawet za najwyższą cenę!

Chociaż bowiem trzeba będzie przejść przez niejedną jaskinię lwów i może nie zawsze uda się z niej wyjść tak zupełnie bez szwanku i bez jednego zadrapania, jak wyszedł Daniel, to jednak ostatecznie i tak jest się zwycięzcą!

Co więcej, Jezus dzisiaj zapewnia wszystkich, którzy przy Nim wiernie trwają, że nawet straszne wydarzenia, jakie będą mieć miejsce w świecie i w przyrodzie – w bezpośredniej bliskości Jego powtórnego przyjścia – także nie powinny budzić w sercach Jego przyjaciół lęku.

Jakkolwiek bowiem, zapowiada On, iż będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałąto jednak zaraz dodaje: A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.

Zatem, nie ma na świecie nikogo takiego, na kim można by się było oprzeć pewniej, niż na Bogu! I nie ma niczego takiego, co byłoby dla człowieka większym i skuteczniejszym wsparciem, niż Prawo Boże, sumiennie przestrzegane. Stąd też, naprawdę nie ma sensu szukanie wsparcia czy poklasku u ludzi, czy staranie się o wzrost słupków sondażowych opinii publicznej. Przecież to wszystko – tylko do czasu! I nie ma sensu poleganie na różnych okolicznościach, chwilowo sprzyjających. One się w jednej chwili mogą zmienić!

Jedyne, co ma sens i co naprawdę warto – to polegać jedynie na Jezusie i Jemu bezgranicznie ufać! Zawsze – i we wszystkim! Choćby całe stado lwów miało się srożyć i cała wataha psów wściekle ujadać! Choćby cała ziemia i «moce niebios zostały wstrząśnięte»! Trwając w jedności z Jezusem – zawsze będziemy bezpieczni! On nam dzisiaj wyraźnie mówi – i dobrze, gdybyśmy naprawdę wzięli to sobie do serca: A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie!

4 komentarze

  • ..”natychmiast umieścić w niej oskarżycieli Proroka, razem z ich rodzinami. Dlaczego?”…
    – No właśnie.. DLACZEGO???
    – Tak. „sprawiedliwy” Bóg karze „winowajców”wraz z rodzinami…
    – To ja tak „sprawiedliwego/” Boga i bojącego się jakiejkolwiek dyskusji księdza oszołoma mam… Mniejsza o adres.
    Wiekuistego samozadowolenia życzę,..

      • Dziękuję Panom, że po raz kolejny wyręczyli mnie w konieczności odpowiadania temu naszemu Mędrcowi. Tylko do jednego się odniosę: jeżeli ta wzmianka o księdzu bojącym się jakiejkolwiek dyskusji odnosi się do mnie, to z całą pokorą i uprzejmością nie przyjmuję tego zarzutu. Bo ja właśnie zapraszam i zachęcam do dyskusji. A że fakt, iż nie zgadzam się z czyimiś poglądami i z nimi polemizuję jest dla ich Autora jednoznaczne z tym, że boję się dyskutować, to już Jego problem, nie mój.
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.