Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Kinga Kaltenberg, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech dobry Bóg udzieli Jej wszystkiego, do dobre! Zapewniam o modlitwie!
I serdecznie pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby – wraz z całą Ekipą. Pamiętamy o Was w naszych modlitwach i rozmowach. I tak będzie nadal. A dzisiaj w planach są narty. Stoki są otwarte, śniegu w Szklarskiej dużo, słońce w tej chwili mocno świeci i rozjaśnia pasma górskich szczytów, także pokrytych śniegiem. Naprawdę, fantastyczny widok mam z okien swego pokoju.
A przy okazji – ciekawostka: to jest znowu pokój numer osiem – tak, jak u Państwa Orłowskich. A zatem, hasło: „kawa do ósemki” znowu doczekało się realizacji.
Dzisiaj zaś, do kawy – oczywiście pączki. Przecież to tłusty czwartek! Tylko się tam, moi Drodzy, nie przejadajcie!
Zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się właśnie do mnie – osobiście i indywidualnie? Duchu Święty, rozjaśnij umysły i serca!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 7 Tygodnia zwykłego, rok II,
24 lutego 2022.,
do czytań: Jk 5,1–6; Mk 9,41 – 50
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby.
Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabiliście sprawiedliwego: nie stawia wam oporu.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze.
Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.
Bo każdy ogniem będzie posolony. Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą”.
Smutny, a wręcz „ciężki” obraz przedstawia nam dziś pierwsze czytanie. Święty Jakub zwraca się w nim do tych, którym na świecie dobrze się powodzi: do bogaczy, a w tym także – do pracodawców, którzy zatrzymują zapłatę, należną pracownikom, sami zaś w posiadanych bogactwach pokładają całą swą ufność, lokując w nich całe swoje serce. Wielką przestrogą wobec nich brzmi to dzisiejsze czytanie – nie sposób znaleźć w nim jego sformułowania, lub zdania, które byłoby „lżejsze”, bardziej pozytywne, radosne, optymistyczne…
Nie, dzisiaj padają słowa ciężkie, surowe, bezkompromisowe. Wcale Jakubowi nie zależy na tym, żeby zdobyć względy u bogatych. Z naszego życiowego doświadczenia wiemy, że często u takich ludzi o takie względy właśnie się zabiega, bo to się – mówiąc kolokwialne – z różnych względów opłaca. Niekiedy – dosłownie, bo może jakiś grosz przy okazji wpadnie…
Tymczasem, Jakub w ogóle na to nie zwraca uwagi, tylko w bardzo zdecydowanych słowach upomina ludzi, dla których bogactwo materialne stało się po prostu wszystkim! A przecież owym «Wszystkim» dla człowieka winien być Bóg. I to właśnie Bóg upomni się o krzywdę tych okradanych, lekceważonych, poniżanych…
Naprawdę, trudno dociec, na co liczą i co sobie wyobrażają ludzie, którym się w życiu powiodło, jeśli idzie o tę stronę materialną, albo i tę społeczną, bo dostali jakiś fotel i biurko w jakimś urzędzie – i z tego powodu lekceważą innych. Albo też myślą sobie, że na krzywdzie swoich pracowników, którym zatrzymają zapłatę, zbudują swój dobrobyt. Czy naprawdę nie widzą bezsensu takiego myślenia?
Święty Jakub przestrzega: A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Otóż, właśnie! Oni chyba nawet nie mają świadomości, co ich czeka. A może nie chcą nawet takiej myśli do siebie dopuścić.
Apostoł mówi dalej: Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby. Oto są właśnie skarby, z jakimi na Sądzie Bożym staną tacy ludzie: rdza, mole, jedna zgnilizna… A dlaczego tak właśnie się stanie?
Apostoł jasno stwierdza: Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabiliście sprawiedliwego: nie stawia wam oporu. Owszem, on nie stawia oporu, bo nie jest w stanie, bo on się przecież nie liczy, bo przecież jest śmieciem!
Tak, w oczach świata, w oczach owych bogaczy – taki człowiek jest śmieciem! Jest nikim. On ma pracować – i nie dyskutować. A jak się nie podoba, to za bramę! Tam już następni chętni czekają.
Tyle tylko, że kiedyś wszyscy przekroczą bramę, za którą będzie czekał Bóg – jedyny i sprawiedliwy Sędzia, a wówczas wszystko zupełnie inaczej się ułoży i inaczej się okaże. Problem jednak takich ludzi – a właściwie, powiedzmy sobie szczerze, problem nas wszystkich – polega na tym, że my aż tak dosłownie i tak bardzo o tych sprawach nie myślimy. Albo za rzadko myślimy – o tym, że Bóg wszystko widzi, o wszystkim wie; że On wszystko naprawdę dobrze rozumie, dlatego nie będziemy musieli Mu niczego tłumaczyć z tego, cośmy tu, na ziemi, narobili…
Bo dzisiaj może ulegamy niekiedy takiemu przekonaniu, że skoro tu, na ziemi, da się to lub owo zakombinować, tu i tam sprawę zamieszać i zamataczyć, a innym znowu razem coś tam ukryć, to że i w Niebie takie sposoby też przejdą. Otóż, nie przejdą.
Dlatego trzeba nam tu i teraz tak żyć, by Niebo stanęło przed nami otworem. Dlatego nie wolno nam całej nadziei pokładać w tej ziemi – w jej sprawach, ale też i w jej bogactwach, które tak łatwo usidlają serce.
A przez bogactwa rozumiemy tu nie tylko sprawy materialne, które można zważyć, zmierzyć i przeliczyć, ale wszystkie sprawy, którymi świat mami człowieka: różne pokusy doczesne, różne wątpliwe lub grzeszne przyjemności, także ziemskie zaszczyty, stanowiska, tytuły… To wszystko może okazać się pułapką dla duszy. Nie musi, ale może.
Dlatego Jezus w Ewangelii bardzo radykalnie nakazuje: Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.
I to właśnie w tym duchu, Jezus zapewnia: Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Ale też bardzo jasno przestrzega: Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. A dlaczego tak – aż tak?
Dlatego, że najważniejsze w życiu człowieka jest Niebo, wieczne zbawienie, do którego dąży. Do którego powinien dążyć. Dlatego wszystko, co w tym dążeniu jest przeszkodą, trzeba usuwać natychmiast! I radykalnie! Owszem, nie ucinać rąk i nóg, nie wyłupywać oczu, ale zdecydowanie odwracać je od tego, co nie służy sprawie wiecznego zbawienia!
Moi Drodzy, naprawdę chodzi o to, byśmy więcej i bardziej myśleli o Niebie! Na co dzień. My wszyscy! Każda i każdy z nas! Bardziej wierzący i mniej wierzący. Abyśmy nigdy nie ulegli takiemu przekonaniu, że przecież „ja to wszystko wiem”, więc po co o tym ciągle przypominać?…
Właśnie po to, aby nie tylko w teorii wiedzieć, ale żeby naprawdę o tym myśleć przy podejmowaniu codziennych decyzji i wyborów. A także – przy spotkaniu z drugim człowiekiem. Niech potwierdzeniem tego, że „ja to wszystko wiem” będzie należyty sposób traktowania drugiego człowieka i przykład, jaki mu dam swoją postawą.