Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj Pierwsza Niedziela Wielkiego Postu i pierwsza niedziela miesiąca. O wchodzeniu w Wielki Post – więcej w rozważaniu.
I w słówku Księdza Marka:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zapraszam do refleksji. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…
Na przeżywanie dzisiejszego dnia – i całego Wielkiego Postu – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
1 Niedziela Wielkiego Postu, C,
6 marca 2022.,
do czytań: Pwt 26,4–10; Rz 10,8–13; Łk 4,1–13
CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz powiedział do ludu: „Kapłan weźmie z twoich rąk koszyk i położy go przed ołtarzem Pana, Boga twego. A ty wówczas wypowiesz te słowa wobec Pana Boga swego:
«Ojciec mój, Aramejczyk błądzący, zstąpił do Egiptu, przybył tam w niewielkiej liczbie ludzi i tam się rozrósł w naród ogromny, silny i liczny.
Egipcjanie źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe. Wtedy myśmy wołali do Pana, Boga przodków naszych. Usłyszał Pan nasze wołanie, wejrzał na naszą nędzę, nasz trud i nasze uciemiężenie. Wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką i wyciągniętym ramieniem wśród wielkiej grozy, znaków i cudów. Zaprowadził nas na to miejsce i dał nam ten kraj opływający w mleko i miód.
Teraz oto przyniosłem pierwociny płodów ziemi, którą dałeś mi, Panie».
Rozłożysz je przed Panem, Bogiem swoim i oddasz pokłon Panu, Bogu swemu”.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Cóż mówi Pismo? „Słowo to jest blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim”. A jest to słowo wiary, którą głosimy. Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych, osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej do zbawienia. Wszak mówi Pismo: „Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony”.
Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. „Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus pełen Ducha Świętego powrócił znad Jordanu i czterdzieści dni przebywał w Duchu na pustyni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie poczuł głód. Rzekł Mu wtedy diabeł: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem”.
Odpowiedział mu Jezus: „Napisane jest: «Nie samym chlebem żyje człowiek»”.
Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: „Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje”.
Lecz Jezus mu odrzekł: „Napisane jest: «Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz»”.
Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół. Jest bowiem napisane: «Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby cię strzegli», i «na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień»”.
Lecz Jezus mu odparł: „Powiedziano: «Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego»”.
Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od Niego aż do czasu.
Piękny gest – i bardzo głęboki, jeśli idzie o jego znaczenie – poleca dziś Mojżesz wykonać Izraelitom, kiedy staną przed Panem w Ziemi Obiecanej. Mają bowiem przynieść ze sobą pierwociny płodów ziemi, do której dotarli, która została im przez Boga dana – a dokładniej: przywrócona – i którą tylko dzięki Bożej pomocy mogli posiąść na nowo.
Mojżesz każe im wspomnieć burzliwą historię swego narodu, którą ujął w takich oto słowach: Ojciec mój, Aramejczyk błądzący, zstąpił do Egiptu, przybył tam w niewielkiej liczbie ludzi i tam się rozrósł w naród ogromny, silny i liczny. Egipcjanie źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe. Wtedy myśmy wołali do Pana, Boga przodków naszych. Usłyszał Pan nasze wołanie, wejrzał na naszą nędzę, nasz trud i nasze uciemiężenie. Wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką i wyciągniętym ramieniem wśród wielkiej grozy, znaków i cudów. Zaprowadził nas na to miejsce i dał nam ten kraj opływający w mleko i miód.
Moi Drodzy, w tych kilku zdaniach, bardzo zgrabnie sformułowanych, zawartych zostało czterysta trzydzieści lat niewoli egipskiej, ale i wiele lat wcześniejszych, kiedy to po tym, jak Józef, syn Jakuba, został najpierw sprzedany przez braci do niewoli egipskiej, a potem stał się namiestnikiem tego państwa, uratował Egipt przed głodem i sprowadził tam – w niewielkiej liczbie – swoją rodzinę i swoich rodaków, którzy potem rozrośli się do wielkiej liczby. A wreszcie także: słowa te, ułożone przez Mojżesza, obejmują czas wędrówki przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Tyle setek lat, ujętych w kilka zdań!
I oto te właśnie słowa ma przed Bogiem wypowiedzieć każdy z Izraelitów, składając jednocześnie koszyk z pierwszymi płodami ziemi – tak, właśnie tej ziemi, na nowo odzyskanej, a teraz już własnymi rękami uprawianej – mówiąc do Pana w tym momencie: Teraz oto przyniosłem pierwociny płodów ziemi, którą dałeś mi, Panie.
Można najbardziej obrazowo i najbardziej symbolicznie ująć to w stwierdzenie: „Oto składam przed Tobą, Panie, pierwszy owoc wolności! Plon wolności, którą Ty sam mi przywróciłeś, a którą ja dobrze zagospodarowałem i dzięki Twojej łaskawości mogę Ci dzisiaj ofiarować te pierwsze plony”. Tak można by inaczej ująć to stwierdzenie, które Mojżesz polecił dzisiaj wypowiedzieć synom Izraela. Owoc odzyskanej wolności, dobrze zagospodarowanej…
Trudno tu nie odnieść się bardzo krótko do naszej, polskiej wolności, tyle razy odzyskiwanej – za każdym razem: z Bożą pomocą, tak wyraźnie widoczną – a tak często źle zagospodarowywanej, wręcz marnotrawionej, rozmywanej i niweczonej w jałowych sporach. Takie to nasze polskie przyzwyczajenie – niestety…
Dzisiaj jednak nie podejmujemy szerzej tej kwestii – narodowej, historycznej – ale bardziej koncentrujemy się na kwestii duchowej. Oto Pan wyprowadził nas z niewoli grzechu, ciągle pomaga nam wychodzić z naszych wad i słabości, prowadzi nas swoimi drogami. Od tak wielu lat – często od samego urodzenia – jesteśmy ludźmi wierzącymi. Bóg także w naszym życiu dokonał i ciągle dokonuje wielkich rzeczy – tak, jak w historii narodu wybranego.
Jakie więc plony naszej wolności – naszej duchowej wolności – moglibyśmy złożyć przed Nim i powiedzieć, że są to właśnie owoce tej łaski, którą On nam dał? I że jest to nasza dobrze zagospodarowana wolność. Dobry i bogaty plon naszej wiary.
W tym kontekście, Paweł Apostoł mówi dzisiaj do Rzymian – ale i do nas wszystkich – w drugim czytaniu: Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych, osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej do zbawienia. Wszak mówi Pismo: „Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony”.
Moi Drodzy, nikt z nas, kto szczerze wierzy w Boga, nie będzie zawstydzony. Bo Bóg nikogo nigdy nie oszukał i zawsze jest wierny przymierzu z człowiekiem. Tylko, czy On sam nie musi się wstydzić za nas, za swoje dzieci?… Czy zawsze mamy co przed Nim położyć, czy zawsze możemy Mu podarować piękne owoce naszej wiary – dobrego wykorzystania naszej wolności?
Czy może tak, jak Izraelici, którzy doświadczywszy pierwszych trudów wędrówki przez pustynię, chcieli wracać do Egiptu, gdzie rzekomo mieli tak dobrze – tak i my powracamy do swoich wad, grzechów, złych przyzwyczajeń, słabości?… Spowiadamy się z nich, niby chcemy się z nich poprawić, niby chcemy z nimi zerwać, a one ciągle powracają! I nie dlatego, że jest tak ciężko z nimi zerwać – chociaż zapewne w jakimś sensie także – ale głównie dlatego, że my się wcale nie staramy z nimi zerwać. Nam – niestety – z niektórymi słabościami i grzechami jest po prostu dobrze.
I dlatego tak łatwo ulegamy pokusom diabła, który tylko czyha na każdą naszą chwilę wahania, żeby nam szepnąć do ucha: Powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem. […] Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. […] Rzuć się stąd w dół. Jest bowiem napisane: «Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby cię strzegli», i «na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień»…
Pokusa nadmiaru chleba, a więc pokusa sytości, a wręcz przesytu, bogactwa – i wszystkiego, co się z tym wiąże. Następnie – pokusa władzy, wyższości nad innymi, najlepiej nad całym światem! A przynajmniej – tym otaczającym nas światem. I wreszcie – pokusa samowystarczalności, własnej zaradności i zapobiegliwości, dzięki której rzekomo sami sami sobie ze wszystkim w życiu poradzimy, bez pomocy Bożej… Jezus Chrystus każdej z tych diabelskich propozycji mówi zdecydowanie: NIE!
A my – jak dobrze wiemy – różnie… Dlatego Jezus dzisiaj pokazuje nam, jak mamy się zachować, jak postąpić w obliczu pokusy, którą szatan co i raz bardzo sprytnie i podstępnie nam podsuwa. Zobaczmy, że robi to naprawdę sprytnie i przemyślnie, dlatego o tym musimy zawsze pamiętać, że jest on niezwykle inteligentny i przebiegły w swoich knowaniach i działaniach.
Stąd też nigdy nie powinniśmy próbować radzić sobie z nim sami – i nigdy nie powinniśmy wchodzić w żadne kompromisy z nim samym i z jego pokusami. Tym diabelskim podszeptom powinniśmy radykalnie i od razu mówić zdecydowane: NIE! Bez żadnej dyskusji i bez prób jakiegoś „dogadania się”. Nie, ze złym duchem – my, przyjaciele Jezusa i Jego wyznawcy – na pewno się nie dogadamy.
Zwłaszcza, że dla przeforsowania swoich niecnych zamiarów posługuje się on ewidentnym kłamstwem, jak chociażby tym, którym to przekonywał Jezusa, że da Mu wszystkie królestwa świata, bo to właśnie jemu, szatanowi, są poddane. Otóż, jemu nic nie jest poddane – poza tymi ludzkimi sercami, które same się mu, w sposób wolny, poddadzą.
Dlatego Jezus dzisiaj pokazuje nam, jak mu się nie poddawać. Jak zdecydowanie, radykalnie i od razu odsuwać od siebie wszelkie pokusy do złego. Jak nie ulegać pokusie dostatku, sytości, chciwości… Jak nie poddawać się pokusie władzy, rządzenia innymi, narzucania im swego zdania, ciągłego stawiania na swoim – za wszelką cenę i często wbrew zdrowemu rozsądkowi… A wreszcie także – pokusie samowystarczalności, radzenia sobie zawsze ze wszystkim samemu, także często wbrew zdrowemu rozsądkowi…
Jakże łatwo ulegamy każdej z tych pokus – przyznajmy szczerze. I to wszyscy, bez wyjątku, bez względu na wiek, życiowe doświadczenie i poziom posiadanej wiedzy o świecie, o Bogu, o sprawach wiary… I także bez względu na to, czy jest się osobą świecką, czy duchowną… Naprawdę, wszyscy jesteśmy narażeni na pokusy do złego – i wszyscy im ulegamy. Zbyt łatwo im ulegamy. Niewłaściwie wykorzystujemy wolność, daną nam przez Pana.
Dlatego mamy ten Wielki Post, żeby się chociaż trochę wyciszyć, żeby spokojnie pomyśleć, żeby zrobić solidny rachunek sumienia przed Spowiedzią, a znowu z tą Spowiedzią nie czekać do rekolekcji czy – tym bardziej – do ostatnich dni przed Świętami, ale odbyć ją jak najszybciej, aby z czystym sercem przeżyć cały Wielki Post.
I aby w czystości serca podjąć refleksję, jakie to owoce mojej wiary mógłbym złożyć przed Panem i powiedzieć: „Panie Jezu, zobacz – to jest owoc mojej pracy nad sobą, to jest owoc mojej wiary w Ciebie. To i to zmieniło się w moim życiu po ostatnim Wielkim Poście i po Adwencie, i po rekolekcjach, i po ostatniej Spowiedzi”… Moi Drodzy, tyle mamy okazji i tych „dobrych czasów”, kiedy to możemy coś w swoim życiu zmienić, coś w sercu przemeblować… I tyle też mamy słów przypomnienia o tym – na każdych rekolekcjach, na Spowiedziach, a też każdy Wielki Post i Adwent rozpoczyna się od wskazania, po co jest ten czas i jak mamy go wykorzystać.
Jak go zatem wykorzystujemy? Czy mamy takie poczucie, że po zakończeniu poprzedniego Wielkiego Postu czy Adwentu udało się coś konkretnego w życiu zmienić, osiągnąć?… Choćby coś drobnego, ale jednak konkretnego – udało się?…
Czy może jest tak, że co roku słyszymy to samo – co zresztą sami dobrze wiemy – i nawet postanawiamy sobie to, czy tamto, ale ostatecznie stajemy przed Panem z pustym koszykiem, bez żadnych duchowych owoców naszej pracy, naszej wiary, dobrego wykorzystania naszej duchowej wolności?… Bo się okazało, że zbyt często i zbyt łatwo wracaliśmy do tej swojej egipskiej niewoli… Jak to było, moi Drodzy, po ostatnim Wielkim Poście?…
A nie mówimy sobie o tym po to, żeby się dołować, narzekać i wzajemnie oskarżać, ale po to, aby dobrze wejść w ten Wielki Post. On się zaczął w ostatnią środę, ale dzisiejsza pierwsza niedziela tego czasu także uważana jest za jego początek. Dlatego już dzisiaj postanówmy sobie, nad czym to będziemy konkretnie pracować w tym czasie, co konkretnie będziemy się starali w swoim życiu zmienić i przemeblować, żeby już tym razem nie stawać przed Panem z pustym koszykiem, ale właśnie móc przynieść i złożyć przed Nim liczne i dobre owoce naszej duchowej pracy, duchowej przemiany.
I samemu tak szczerze ucieszyć się, że tyle dobrego – z Bożą pomocą – naprawdę się dokonało! Tyle dobrego – z Bożą pomocą – udało się nam osiągnąć, wypracować, poprawić w sobie, zmienić na lepsze! Obyśmy wszyscy z taką radością i z pełnym koszem duchowych owoców mogli stanąć przed Panem – po przeżyciu tego Wielkiego Postu, który właśnie rozpoczynamy.
Dlatego już dzisiaj – już od dzisiaj – bierzemy się do pracy!
Właśnie wróciliśmy z mężem z biegu Wilczym Tropem. Od kilku lat jest to już nasza tradycja i mojej rodziny. Lokalne imprezy tego typu zbliżają też mieszkańców. Smutno mi się zrobiło, kiedy w przemówieniu padły słowa, że rok temu wspomniano, że jesteśmy tym pokoleniem, które nie pamięta wojny i nikt nie przypuszczał , że minie 6 miesięcy i nas to też dotknie.
Ale bardzo mnie uradowało to, że musiałam rano wstać na wcześniejsze spotkanie z Panem Jezusem w Eucharystii. Dziękuję za wyjaśnienie, że szatan nic nie ma a wszystko należy do Boga bo właśnie dziś na mszy zastanawiałam się dlaczego szatan obiecuje bogactwo Jezusowi.
Dobrej niedzieli z Bogiem.
Szukajmy dobrej ciszy, w której Pan podpowie jak omijać przeszkody zastawione przez manipulatora (celowo z małej). Jeśli jesteśmy z Panem, On w nas zadziała i nie straszne nam żadne pokusy.
Tak, to jest jedyny sposób na manipulatora (celowo z małej) – być zawsze blisko z Jezusem! Złemu nic się nie należy i nic do niego nie należy!
xJ