Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym urodziny przeżywała Klaudia Kołodziejczuk, która przez pewien czas włączała się w działalność naszych Wspólnot młodzieżowych.
Natomiast dzisiaj urodziny przeżywają:
►Anna Szostak – Autorka rozważań wtorkowych na naszym blogu, Studentka UMCS, ale bardzo czynnie zaangażowana w działalność Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach; stała Uczestniczka audycji w ramach cyklu DROGAMI MŁODOŚCI, w Katolickim Radiu Podlasie;
►Paweł Siwiec – należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
Wszystkim świętującym życzę Bożego błogosławieństwa! Zapewniam o modlitwie!
Proszę o łączność ze mną oraz z Parafią Brzeziny – na czele z Jej Proboszczem, moim Przyjacielem, Księdzem Mariuszem Szyszko – w czasie Misji, jakie rozpoczęły się tam wczoraj, a potrwają do najbliższej niedzieli. Wczoraj było uroczyste wprowadzenie Księgi Pisma Świętego i intronizacja w kościele, a następnie – wręczenie każdej z Rodzin.
A dzisiaj – odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych i podziękowanie Bogu za dar Chrztu Świętego. Na ten akt wszyscy zapalą świece. Po jego dokonaniu, każdy dotknie chrzcielnicy, czyniąc pobożnie znak Krzyża. To dzisiaj. A co jutro – to napiszę jutro.
A oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zapraszam do pochylenia się nad dzisiejszym Bożym słowem i rozważenia go w skupieniu. Pomocą niech nam posłuży słówko Janka, przygotowane – jak w każdy poniedziałek. Bardzo za to dziękuję!
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Duchu Święty, przyjdź z pomocą!
Niech Was błogosławi Was Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 3 Tygodnia Wielkiego Postu,
21 marca 2022.,
do czytań: 2 Krl 5,1–15a; Łk 4,24–30
CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Naaman, wódz wojska króla syryjskiego, miał wielkie znaczenie u swego pana i doznawał względów, ponieważ przez niego Pan spowodował ocalenie Syryjczyków. Lecz ten człowiek, dzielny wojownik, był trędowaty.
Kiedyś podczas napadu gromady Syryjczyków zabrały z ziemi Izraela młodą dziewczynę, którą przeznaczono do usług żonie Naamana. Ona rzekła do swojej pani: „O, gdyby pan mój udał się do proroka, który jest w Samarii! Ten by go wtedy uwolnił od trądu”.
Naaman więc poszedł oznajmić to swojemu panu, powtarzając słowa dziewczyny, która pochodziła z kraju Izraela.
A król syryjski odpowiedział: „Wyruszaj! A ja poślę list do króla izraelskiego”.
Wyruszył więc, zabierając ze sobą dziesięć tysięcy talentów srebra, sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań zamiennych. I przedłożył królowi izraelskiemu list o treści następującej: „Z chwilą, gdy dojdzie do ciebie ten list, wiedz, iż posyłam do ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uwolnił od trądu”.
Kiedy przeczytano list królowi izraelskiemu, rozdarł swoje szaty i powiedział: „Czy ja jestem Bogiem, żebym mógł uśmiercać i ożywiać? Bo ten poleca mi uwolnić człowieka od trądu! Tylko dobrze zastanówcie się i rozważcie, czy on nie szuka zaczepki ze mną!”
Lecz kiedy Elizeusz, mąż Boży, dowiedział się, iż król izraelski rozdarł swoje szaty, polecił powiedzieć królowi: „Czemu rozdarłeś szaty? Niechże on przyjdzie do mnie, a dowie się, że jest prorok w Izraelu”.
Przyjechał więc Naaman swymi końmi, powozem, i stanął przed drzwiami domu Elizeusza. Elizeusz zaś kazał mu przez posłańca powiedzieć: „Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!”
Rozgniewany Naaman odszedł, mówiąc: „Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczony?”
Pełen gniewu zawrócił, by odejść. Lecz słudzy jego przybliżyli się i przemówili do niego tymi słowami: „Mój ojcze, gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: «Obmyj się, a będziesz czysty»”.
Odszedł więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony.
Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej.
I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
Siostry i bracia, w dzisiejszym Słowie, które sam Bóg do nas kieruje, możemy zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii, usłyszeć o wierze.
I tak, czytanie z Drugiej Księgi Królewskiej stawia nam dziś przed oczami postać Naamana. Jak dowiadujemy się z tego tekstu, był on chory na trąd. I tak, jak każdy, kto zachowuje, intensywnie szuka ratunku i sposobu wyleczenia, tak i Naaman szukał wyjścia ze śmiertelnego niebezpieczeństwa. I okazało się, że taki ratunek się znalazł.
Młoda kobieta, która usługiwała żonie Naamana, powiedziała: O, gdyby pan mój udał się do proroka, który jest w Samarii! Ten by go wówczas uwolnił od trądu. I zobaczmy: Naaman bez wahania udał się do swojego króla, aby oznajmić mu, że chce udać się do Proroka, do Samarii. Król pozwolił Naamanowi, więc ten wyruszył. Uwierzył i wyruszył bez wahania!
Zobaczcie, jaką on w tym momencie miał mocną wiarę! Tak by się przynajmniej wydawało. Bo kiedy dotarł już do Proroka Elizeusza, ten powiedział mu prosto i krótko: Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty! I okazało się, Naaman poczuł się zawiedziony.
Myślał, że to będzie wyglądało zupełnie inaczej. On sam opisał to tak: Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Pana, Boga swego, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym. I rozgniewany odszedł od proroka. Tym razem nie uwierzył.
Lecz, na szczęście, jego słudzy zachowali trzeźwe myślenie i przekonali go, by się wykąpał w Jordanie – i to siedem razy, jak nakazał Prorok. Zrobił to. A wtedy okazało się, że jak na początku odszedł zasmucony, to po wypełnieniu polecenie Elizeusza wszystko się zmieniło. Kiedy uwierzył i wykonał to, nakazał Prorok, mógł odejść radosnym i bardzo szczęśliwym!
I tak również jest w naszym życiu. Często prosimy i idziemy do Pana z prośbą, aby nas wysłuchał, podpowiedział, co mamy czynić. I Pan tę modlitwę wysłuchuje. Wysyła do nas ludzi, którzy przychodzą z pomocą. Jest to konkretna pomoc od Pana. A my nie za bardzo wierzymy, iż to jest pomoc od Niego. Bo inaczej to sobie wyobrażamy.
Może myślimy, że Pan ukaże się nam we śnie i powie, co mamy robić. Pan może zadziałać i w ten sposób – czemu nie? – lecz w głównej mierze posługuje się znakami i ludźmi. Czyli tak, jak to uczynił w historii, opisanej w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Nawet sam Prorok Elizeusz nie wyszedł do Naamana, tylko wysłał sługę, by przekazał mu to, co ma robić. A dlaczego tak jest?
Ponieważ Pan chce, abyśmy uwierzyli! Uwierzyli, że On naprawdę działa cuda! Że działa przez ludzi i że jest w każdym człowieku! Nawet aklamacja, wyśpiewana przed dzisiejszą Ewangelią, przypomina nam o tym. A brzmi ona tak: Pokładam nadzieję w Panu i w Jego słowie, u Pana jest bowiem łaska i obfite odkupienie.
Musimy zatem wierzyć Panu! Że On panuje nad wszystkim! Bo tak jest. I teraz od samego człowieka – od każdej i każdego z nas – zależy, czy my w to wierzymy. Czy wierzymy w to, co Pan do nas mówi: w modlitwach, przez ludzi, przez znaki?…
Dzisiejsza Ewangelia również jest mocna. Jezus otwarcie mówi do swoich słuchaczy, że mają słabą wiarę. Że muszą pracować nad tym grzechem. Ostatecznie, mógł im tego nie mówić. Ale powiedział – po to, aby ludzie uwierzyli w Jego czyny. W Jego słowa! On zrobił to z miłości do nich! A oni zaczęli się oburzać – i nawet chcieli Go zabić!
I my również, moi Drodzy, napominajmy grzeszących! Lecz nie przez to, że wytkniemy wszystko, co kto źle robi, lecz porozmawiajmy z taką osobą na osobności, spokojnie, kulturalnie, z uśmiechem… Bo może to mieć duże znaczenie dla zbawienia tej osoby! Bo Pan tego chce – chce zbawienia nas wszystkich!
Wszyscy jesteśmy trędowaci, mniej lub bardziej. I niby chcemy się tego pozbyć a nie chcemy. To nie jest trudne, lecz haczyk jest w tym, że ma być po naszemu. Tak się nie uda. Rozwiązanie jest takie proste, ale mieści się poza naszym upartym wyobrażeniem.
W pełni zgadzam się z całą tą wypowiedzią! Zresztą, bardzo ciekawą.
xJ