Szczęść Boże! Moi Drodzy, chociaż uroczystość liturgiczna została w tym roku przeniesiona na najbliższy wtorek, 26 kwietnia, to jednak już dzisiaj kalendarz przypomina nam o imieninach Wojciechów i Jerzych. Spośród grona moich Bliskich są to:
►Ksiądz Wojciech Cholewa – mój Kolega kursowy;
►Kapłani z różnych względów mi bliscy i życzliwi:
* Ksiądz Wojciech Bazan – dobry Kolega z Seminarium, nasz ostatni Rekolekcjonista w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego;
* Ksiądz Wojciech Lipka,
* Ksiądz Wojciech Sobieszek
* Ksiądz Wojciech Hackiewicz,
* Ksiądz Jerzy Duda,
* Ksiądz Jerzy Banak,
* Ksiądz Jerzy Przychodzeń,
* Ksiądz Jerzy Kalinka
* Ksiądz Jerzy Cąkała;
►Solenizanci, których spotkałem na przestrzeni kolejnych lat mojej pracy kapłańskiej jako zaangażowanych w życie Kościoła w różnych Wspólnotach młodzieżowych:
* Wojciech Wałachowski,
* Wojciech Bronisz,
* Wojciech Kubiak,
* Wojciech Sęk,
* Wojciech Głowienka;
►Wojciech Wysocki – z którym zapoznałem się poprzez osobistą korespondencję na blogu i z którym utrzymujemy stały kontakt;
►Jerzy Karlewski – z którym miałem przyjemność przez lata współpracować w ramach Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę;
►Jerzy Jaroń – Wójt Gminy Miastków Kościelny, Człowiek bardzo życzliwy, otwarty na współpracę na wielu frontach, a nade wszystko – Człowiek wierzący!
Urodziny zaś obchodzą dziś:
►Ojciec Mariusz Rudzki, Salezjanin, pochodzący z naszej rodzinnej Parafii – z którym przyjaźnimy się już od czasu wspólnej służby lektorskiej;
►Piotr Paziewski – należący w swoim czasie do jednej z moich Wspólnot młodzieżowych.
Z kolei wczoraj urodziny przeżywała Kinga Gawryś, moja była Uczennica z Gimnazjum w Miastkowie Kościelnym, zaangażowana w działalność młodzieżową tamtejszej Parafii.
Wszystkim świętującym życzę odwagi do nieustannego i radosnego świadczenia o Zmartwychwstałym! Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, bardzo dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii: zarówno to pisane, jak i to mówione, jak też wreszcie – to śpiewane! Pełna różnorodność! Oby trafiło do naszych serc to przesłanie Księdza Marka, by przeżyć paschalnych nie sprowadzić do poziomu tak zwanej szarej codzienności, ale by właśnie w codzienności nimi żyć! Zachęcam do przeczytania tego słówka jeszcze raz – i przemyślenia. Naprawdę warto!
A oto słówko Księdza Marka na dziś – chociaż myślę, że ten link macie już gdzieś na stałe pod ręką:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
A ja dzisiaj wieczorem, o godzinie 19:00, będę sprawował Mszę Świętą i głosił homilię w Pratulinie, w Sanktuarium Męczenników Podlaskich, przy Ich relikwiach. Byłem tam zaledwie dwa dni temu, z Młodzieżą, przygotowującą się do Bierzmowania, a dzisiaj będę tam w ramach odbywającej się w każdy dwudziesty trzeci dzień miesiąca – dzień ich styczniowego wspomnienia liturgicznego – Pratulińskiej Szkoły Wiary. To coś podobnego, jak Nowenna do Świętego Józefa w Szpakach, której jeden dzień także przypadł mi w udziale.
To właśnie po tamtej Mszy Świętej, Proboszcz i Kustosz Sanktuarium Pratulińskiego, Ksiądz Jacek Guz, który w niej także uczestniczył, zaprosił mnie na to dzisiejsze wydarzenie. Będzie ono transmitowane przez Katolickie Radio Podlasie. Zapraszam do łączności ze mną. Zwłaszcza, że chciałbym – a nawet prosił mnie o to Ksiądz Proboszcz – ponownie mówić o Duszpasterstwie Akademickim i w ogóle: o Młodzieży w Kościele. Zapraszam zatem do łączności i wspólnej modlitwy, dziękując jednocześnie za wczorajszą łączność z nami, w trakcie audycji w ramach cyklu DROGAMI MŁODOŚCI, także na falach tejże Rozgłośni.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota w Oktawie Wielkanocy,
23 kwietnia 2022.,
do czytań: Dz 4,13–21; Mk 16,9–15
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Przełożeni i starsi, i uczeni, widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że stoi z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi.
Kazali więc im wyjść z sali Rady i naradzali się. Mówili jeden do drugiego: „Co mamy zrobić z tymi ludźmi? Bo dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież temu nie możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie rozpowszechniało się to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to imię”.
Przywołali ich potem i zakazali w ogóle przemawiać i nauczać w imię Jezusa. Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy”.
Oni zaś ponowili groźby, a nie znajdując żadnej podstawy do wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy wielbili Boga z powodu tego, co się stało.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Oni jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć.
Potem ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli na wieś. Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.
W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego.
I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”.
Wiemy, że Księga Dziejów Apostolskich opisuje wydarzenia, dziejące się już po Wniebowstąpieniu Jezusa. Zatem, chociaż dzisiaj, w liturgii, jako pierwsze usłyszeliśmy czytanie właśnie z Dziejów Apostolskich, a dopiero po nim Ewangelię, to może jednak warto byłoby je odczytać w odwrotnej kolejności.
Bo oto w Ewangelii dzisiejszej otrzymujemy swoiste podsumowanie znaków i gestów, wykonanych przez Jezusa, mających na celu przekonanie Apostołów i wszystkich uczniów – a docelowo: także nas wszystkich – że On zmartwychwstał. Prawdziwie zmartwychwstał!
Słyszeliśmy, że najpierw ukazał się Marii Magdalenie – a było to już wczesnym rankiem, w sam dzień Zmartwychwstania. Ona powiedziała o tym Jego najbliższym, czyli Apostołom, których zastała w stanie totalnego rozbicia. Słyszymy, że byli pogrążeni w smutku i w płaczu. Rzecz jasna, w ogóle nie uwierzyli w to, co im mówiła.
Toteż Jezus sam im się pokazał: najpierw tym, którzy szli – może lepiej: uciekali – do Emaus, a potem już wszystkim pozostałym. Kiedy zaś spotkał się z nimi, wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Tak było zaraz po Zmartwychwstaniu. A jak było potem, już po Wniebowstąpieniu?
Zupełnie inaczej! Oto Piotr i Jan stają – by tak rzec – z otwartą przyłbicą przed żydowską elitą, patrzą im prosto w oczy i w odpowiedzi na zakaz nauczania o Jezusie i w Jego imię, odpowiadają odważnie: Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy.
Moi Drodzy, zestawmy ostatnie dwa zdania Ewangelii, zacytowane nieco wcześniej, z tym właśnie zdaniem. Czyż nie wynika z nich wprost, że w sercach Apostołów dokonało się coś wielkiego? Czy ci przestraszeni, zalęknieni, schowani przed światem biedni ludzie nie stali się ludźmi zupełnie nowymi? Oto ci, którzy tak bardzo się bali i nie wierzyli, że ich Mistrz naprawdę zmartwychwstał – nie mówiąc już o tym, by mieli o tym świadczyć – oto teraz stwierdzają, że mówienie o Zmartwychwstaniu i w ogóle świadczenie o Jezusie jest czymś tak absolutnie oczywistym i bezdyskusyjnym, jakby w ogóle nie było żadnej innej opcji!
Po prostu, o Zmartwychwstaniu nie można nie mówić! Mówienie o nim i świadczenie o nim jest czymś wręcz przypisanym do samego tego wydarzenia, wręcz należącym do natury tego wydarzenia!
Zmartwychwstanie nie było i nie jest prywatną sprawą Jezusa – On to uczynił dla nas, dlatego tyle znaków i gestów wykonał, aby wszyscy mogli się dowiedzieć i mogli się przekonać, że On, chociaż faktycznie zabity, to jednak naprawdę zmartwychwstał i żyje! Wszyscy mieli się o tym przekonać! I przekonali się!
Nie była to sprawa prywatna Jezusa, nie była to również prywatna sprawa Marii Magdaleny, nie była to wreszcie prywatna sprawa Apostołów. Jezus wyraźnie wysyła Marię Magdalenę z tą nowiną do Apostołów, a Apostołów wysyła z tą nowiną do całego świata! Mówi dziś w Ewangelii: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Idźcie i głoście Ewangelię, a więc Dobrą Nowinę, której fundamentem jest prawda o Zmartwychwstaniu!
Bez Zmartwychwstania nie byłoby ani Ewangelii, ani Kościoła, ani zbawienia – niczego by nie było! Jedynie strach, smutek i grzech. Dlatego nie można nie mówić o tak wielkim zwycięstwie Jezusa! I to nawet nie dlatego – nie tylko dlatego – że On sam o to prosił, ale przede wszystkim dlatego, że to się po prostu w głowie nie mieści, żeby takiej prawdy nie głosić! Ona sama z siebie domaga się głoszenia, a wręcz wołania, krzyczenia o niej na prawo i lewo! Na cały świat!
Tak, na cały świat – chociaż nawet cały świat jest zbyt małą przestrzenią, aby „pomieścić” taką nowinę. To dlatego Apostołowie, którzy słyszą dziś w Ewangelii polecenie, by szli i głosili – wypełnili to wezwanie z cały zaangażowaniem! Ci przestraszeni, biedni ludzie, zamknięci gdzieś tam razem, schowani przed światem – oto wychodzą na ten świat, wychodzą do tego świata i głoszą z całą mocą!
A napotykając na opór i zakazy, mówią niejako: „Nie ma takiej opcji! Nie ma po prostu takiej możliwości, byśmy nie głosili! Byśmy bardziej przejmowali się Waszymi zakazami, niż poleceniem naszego Pana! A przede wszystkim – tym, czego dokonał nasz Pan, a co domaga się głoszenia, choćby nawet Pan o to nie prosił!” Moi Drodzy, o takim nastawieniu do prawdy o Zmartwychwstaniu mówimy.
O takim nastawieniu, którego przykład dają nam Apostołowie, ale które po prostu nie może być inne! Nie może! Bo tu w końcu chodzi o Zmartwychwstanie, a nie coś innego.
A jakie jest moje nastawienie do tej prawdy? Czy także jestem przekonany, że nie mogę jej nie głosić i o niej nie świadczyć, czy właśnie jakoś sobie to wytłumaczyłem, by się za bardzo nie angażować i żyć swoim dotychczasowym życiem, na zasadzie: święta, święta – i po świętach… Wszystko po staremu – przed czym zresztą wczoraj przestrzegał Ksiądz Marek.
Naprawdę, można tak?… Da się tak?…