Nasze imiona – w Niebie zapisane!

N

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa mój Siostrzeniec, Tomasz Niedźwiedzki, którego energia życiowa nas wszystkich zadziwia i napełnia radością, chociaż trudno nam wszystkim za Nim nadążyć. Całą Rodziną modlimy się za Solenizanta, aby przez całe swoje życie szedł przebojem, wsparty łaską Bożą i życzliwością ludzi. Aby nigdy tej huraganowej radości życia Mu nie zabrakło.

Imieniny przeżywają także:

Ksiądz Tomasz Tarasiuk – pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, posługujący w Diecezji warszawsko – praskiej;

Ksiądz Tomasz Jarzębski – Kapłan Diecezji warszawsko – praskiej, mój Poprzednik na wikariacie w Celestynowie;

Ksiądz Tomasz Wakuła – starszy Kolega z czasów seminaryjnych, a obecnie Kapelan Szpitala w Siedlcach, na którego zawsze mogę liczyć, jeśli idzie o zastępstwo na dyżurze spowiedniczym w Katedrze;

Ksiądz Tomasz Cabaj – Duszpasterz Akademicki w Białej Podlaskiejl

Tomasz Domański – młody i obiecujący Lekarz, przyjmujący Chorych w przychodzi w Siedlcach, ale też włączający się w działalność naszego Duszpasterstwa Akademickiego.

Urodziny natomiast przeżywa Ksiądz Przemysław Radomyski, mój Poprzednik w Duszpasterstwie Akademickim, a obecnie – Prefekt Seminarium Siedleckiego.

Drogim Solenizantom życzę podążania – przez całe życie – drogami Bożymi! O to będę się dla Nich modlił!

A ja od dzisiaj rozpoczynam niedzielą pomoc duszpasterską w formie „ruchomej”, albo „dynamicznej”, to znaczy, że po pożegnaniu z Ciepielowem postanowiłem nie wiązać się na stałe z żadną Parafią, ale być do dyspozycji moich Kolegów – Proboszczów, szczególnie tych z Kursu, i w miarę potrzeby udawać się do tej Parafii, w której w daną niedzielę najbardziej ta pomoc będzie potrzebna.

Już spotkało się to z pozytywnym odzewem ze strony Księży. Praktycznie wszystkie niedziele wakacyjne mam już rozdysponowane – w różnych Parafiach. Dzisiaj udaję się do Parafii Tuczna, niedaleko Białej Podlaskiej.

A wieczorem, o godzinie 20:00, odprawię ostatnią Mszę Świętą w dotychczasowym Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, przy ulicy Brzeskiej 37. Potem – na wyraźne polecenie Księdza Biskupa Kazimierza Gurdy – Duszpasterstwo Akademickie będzie miało wakacje, aż do października.

W tym czasie zostanie ono przeniesione i rozlokowane w Domu Księży Emerytów, przy ul. Kościuszki 10, gdzie było przed laty, chociaż wówczas były to zupełnie inne warunki i okoliczności. Próby rozmowy na temat tej zmiany nie przyniosły rezultatu. Więcej o tym w ogłoszeniach, zamieszczonych na stronie naszego Duszpasterstwa: www.da-siedlce.pl

Całą sprawę powierzam więc Panu i Jego Matce. Bo teraz jeszcze bardziej potrzeba Ich pomocy…

A przy okazji, przypominam o naszej WIELKIEJ KSIĘDZE INTENCJI na blogu. Chyba o niej ostatnio trochę zapomnieliśmy… Właśnie wczoraj ją nieco uaktualniłem, dopisując – między innymi – intencję, dotyczącą dialogu w Kościele.

Przypominam, że możecie, moi Drodzy, zgłaszać swoje intencje, które będę tam dopisywał. I proszę, abyśmy w tych intencjach jak najczęściej modlili się do Pana!

Przypominam również, że dzisiaj pierwsza niedziela miesiąca.

A oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, rozjaśnij umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

14 Niedziela zwykła, C,

3 lipca 2022.,

do czytań: Iz 66,10–14c; Ga 6,14–18; Łk 10,1–12.17–20

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Radujcie się wraz z Jerozolimą, weselcie się w niej wszyscy, co ją miłujecie. Cieszcie się z nią bardzo wy wszyscy, którzyście się nad nią smucili.

Ażebyście ssać mogli aż do nasycenia z piersi jej pociech; ażebyście ciągnęli mleko z rozkoszą z pełnej piersi jej chwały.

To bowiem mówi Pan: „Oto skieruję do niej pokój jak rzekę i chwałę narodów jak strumień wezbrany.

Ich niemowlęta będą noszone na rękach i na kolanach będą pieszczone. Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy.

Na ten widok rozraduje się serce wasze, a kości wasze nabiorą świeżości jak murawa. Ręka Pana da się poznać Jego sługom”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:

Bracia: Nie daj, Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Bo ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nie obrzezanie, tylko nowe stworzenie.

Na wszystkich tych, którzy się tej zasady trzymać będą, i na Izraela Bożego niech zstąpi pokój i miłosierdzie.

Odtąd niech już nikt nie sprawia mi przykrości: przecież ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa.

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa niech będzie z duchem waszym, bracia. Amen.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich:

Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.

Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi». Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają; bo zasługuje robotnik na swą zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże».

Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: «Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże». Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu”.

Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają”.

Wtedy rzekł do nich: „Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”.

W Księdze Proroka Izajasza nieraz natrafimy na takie słowa, jak te dzisiejsze – słowa niosące pocieszenie dla narodu, udręczonego różnymi doświadczeniami: a to niewolą, a to wojną i najazdami, a to znowu jakimiś trudnościami, których nigdy człowiekowi nie zabraknie. Zwłaszcza, jeśli mówimy o narodzie wybranym, a więc tym, który miał naprawdę burzliwą historię – burzliwą, bo sam ją sobie nieraz wzburzył, nie zachowując posłuszeństwa wobec Boga, buntując się przeciw Niemu.

Wtedy bowiem Pan zsyłał kary – nie dla zniszczenia narodu, nie dla jego poniżenia, ale wprost przeciwnie: dla jego upomnienia, z nadzieją, że się opamięta i dźwignie. A kiedy się już opamięta, to będzie szedł prostą drogą, wskazaną przez Boga.

I kiedy już wreszcie przychodziło owo opamiętanie, Bóg natychmiast wręcz spieszył z orędziem nadziei i pocieszenia: widząc pozytywne przejawy – dawał swemu ludowi szansę. Kolejną szansę! Nie sposób nawet policzyć i określić, którą to już z kolei…

I oto dzisiaj mamy taką właśnie zapowiedź, iż Bóg dźwignie swój naród, wybawi go z niewoli i nieszczęść, a wówczas na powrót zakwitnie w nim pokój i szczęście. Jakże bowiem inaczej rozumieć te pełne entuzjazmu i radości słowa: Radujcie się wraz z Jerozolimą, weselcie się w niej wszyscy, co ją miłujecie. Cieszcie się z nią bardzo wy wszyscy, którzyście się nad nią smucili. […] To bowiem mówi Pan: „Oto skieruję do niej pokój jak rzekę i chwałę narodów jak strumień wezbrany. […] Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy. Na ten widok rozraduje się serce wasze, a kości wasze nabiorą świeżości jak murawa. Ręka Pana da się poznać Jego sługom”.

Bóg sam przyniesie pokój i pociechę swojemu ludowi! Niezwykle optymistycznie, ciepło i serdecznie, brzmią słowa Bożej obietnicy! Można powiedzieć, że ludziom się po raz kolejny udało…

Tak, jak udało się siedemdziesięciu dwóm, których Jezus wysłał […] po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Można powiedzieć – dzisiejszym językiem – że wysłał ich na takie swoiste… praktyki duszpasterskie! Polecenie, jakie usłyszeli przed wyjściem, przybrało formę instrukcji, określającej bardzo konkretnie i precyzyjnie sposób działania w kolejnych miejscach, do których się udadzą.

Zauważmy, moi Drodzy, że słowa Jezusa są dość – by tak to ująć – stanowcze, a wręcz surowe. Bo Jezus nie wysłał swoich uczniów na poniewierkę i lekceważenie ze strony ludzi – wprost przeciwnie. Jasno określił, że dary, których uczniowie będą w Jego imieniu udzielali, mają swoją wartość. Dlatego jeżeli ktoś nie chce ich przyjąć, to ich po prostu nie otrzyma. Nie ma żadnego napraszania się o łaskę – wprost przeciwnie: to ludzie mają docenić, jak wiele otrzymują.

Jezus mówi: Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi». Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają; bo zasługuje robotnik na swą zapłatę. A zatem – widzimy nawet troskę o takie zwyczajne, materialne zabezpieczenie ich posługi: żeby mieli się gdzie zatrzymać, żeby mieli co jeść… Ale przede wszystkim – aby nikt nie lekceważył ich pracy.

Stąd wskazanie, że dar pokoju, który nie zostanie przyjęty, ma powrócić do uczniów. Komentatorzy biblijni zastanawiają się, jak rozumieć ów pokój, bo w tych słowach przybiera on postać czegoś wręcz materialnego, skoro można go dać, ale jeżeli nie zostanie przyjęty, to należy go ze sobą zabrać.

Nie wiemy dokładnie, jak to określić, ale wiemy, o co Jezusowi chodziło i jesteśmy pewni, że to On sam już zadbał o to, aby Jego darami nie szargano. Szczególnie, kiedy nieco dalej mówi: Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: «Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże». Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu”. A pamiętamy, jaki to los spotkał Sodomę i Gomorę, więc ta zapowiedź Jezusa naprawdę może mrozić krew w żyłach.

A zatem – jeszcze raz to mocno podkreślmy – nie można lekceważyć Bożych darów i łask! Nie wolno ich traktować jako czegoś, co się nam należy! To są za każdym razem znaki i dowody wielkiej miłości Boga do nas – miłości niczym przez nas nie zasłużonej! I te Boże dary niczym są przez nas nie zasłużone!

W Starym Testamencie Bóg na bieżąco o tym ludziom przypominał, reagując – jeśli to można tak ująć – od razu na niewłaściwe postawy. Polegało to na tym, że jeżeli naród wybrany otrzymał takie dary, jak te, o których mowa w pierwszym czytaniu, to dokąd z nich dobrze korzystał, a Boga chwalił i pełnił Jego wolę – wszystko szło dobrze.

Tyle tylko, że naród nigdy zbyt długo nie potrafił się tymi darami cieszyć, dlatego jeżeli było przez jakiś czas dobrze, albo wręcz wspaniale i doskonale – jak o tym dzisiaj słyszymy – to okazywało się, że chyba jest za dobrze, za słodko, więc trzeba sobie to życie jakoś „urozmaicić”… Wtedy pojawiały się odstępstwa od Boga, różne grzechy i inne głupoty, a w końcu – naprawdę wielkie przestępstwa i niegodziwości! A wtedy Bóg reagował karą, jaką na swój naród zsyłał, przez co ludzie momentalnie orientowali się, co utracili swoją pychą i lekkomyślnością. Właśnie tym, że nie docenili i nie uszanowali Bożych darów.

Przed taką właśnie postawą ostrzega dzisiaj w Ewangelii Jezus, co powinniśmy sobie wszyscy wziąć do serca, bo dzisiaj wydaje się, że Bóg milczy i nie reaguje na to wszystko, co się dzieje na świecie – na to całe zgorszenie i zło, jakie nas zewsząd otacza. Ale to tak naprawdę wcale nie oznacza, że stał się jakiś bezsilny i pozwoli sobie na lekceważenie ze strony ludzi – nic z tych rzeczy!

Każdy grzech, każde nieposłuszeństwo, każda nieprawość, każdy zły czyn, każde złe słowo – każde jedno! – i całe zło, jakie widzimy obecnie wokół siebie będzie musiało zostać odpokutowane! Jak nie w tym życiu, to po śmierci! Dlatego warto wziąć sobie do serca słowa Jezusowej przestrogi – i po prostu traktować Go poważnie! Przyjmować Jego dary.

A jeżeli nie – to wziąć na siebie wszystkie skutki takiej decyzji: całą odpowiedzialność moralną za to, że życie mogło być szczęśliwe i bogate w łaski, a takie nie jest, bo sami tego nie chcemy, unikając Bożych darów.

Akurat w przypadku uczniów, wysłanych przez Jezusa i ich misji, o której mowa w dzisiejszej Ewangelii, te wszystkie ostrzeżenia i surowe słowa Jezusa okazały się trochę na wyrost, bo uczniowie wrócili mocno uradowani owocami swojej pracy i pierwszymi – powiedzmy to otwarcie – sukcesami apostolskimi. Czyli chyba nie było tak źle z przyjmowaniem ich obecności i darów duchowych, których udzielali w imię Jezusa – wydaje się, że było nawet całkiem dobrze.

Ale Jezus trochę jakby studzi ten ich entuzjazm – a może nie tyle studzi, co naprowadza na właściwe tory – kiedy mówi: Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie.

Czyli można się jak najbardziej cieszyć tym, czego się w imię Boże dokonało, ale o wiele bardziej trzeba się cieszyć samym Bogiem – i przyjaźnią z Nim! I wieczną nagrodą, czyli wiecznym przebywaniem z Bogiem w Niebie. To też ważne wskazanie, moi Drodzy, dla nas na dzisiaj – także dla nas, księży – że wszystkie nasze praktyki religijne, czy działania duszpasterskie, mają być czynione na Bożą chwałę i z myślą o Bogu. Nie na swoją własną chwałę, ale na Bożą chwałę! I z myślą o Bogu, a nie tylko o tym, jak to mi się świetnie udało.

Owszem, z tego należy się cieszyć i za to Bogu dziękować, ale Święty Paweł, w drugim czytaniu, podkreśla: Nie daj, Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Tu jest źródło prawdziwej radości człowieka: Krzyż Jezusa! Czyli nie własna chwała i własne zadowolenie i podkreślanie własnych zasług – ale Jezus!

I to ten prawdziwy Jezus, a więc nie ten słodki „Bobasek” z betlejemskiego żłóbeczka, z dziecięcego obrazka nad łóżeczkiem, ale Jezus żywy i prawdziwy, twardo stąpający po tej ziemi, ale i w całej pełni obecny w Niebie, a więc także – Jezus oddający swoje życie na Krzyżu, za zbawienie każdego człowieka. To On ma być w centrum naszego życia, to dla Niego mamy w swoim życiu starać się, pracować, poświęcać, pokonywać swoje słabości. Tak – wszystko dla Jezusa!

A wówczas «nasze imiona będą zapisane w Niebie». I tej zwyczajnej, ludzkie radości też nie zabraknie! Bo to nie jest tak, że jak się człowiek oddaje na służbę Bogu – czy w ogóle: chce coś robić dla Boga i z myślą o Nim – to już musi żyć tylko w umartwieniu, z niczego się nie cieszyć, bo cała jego radość jest dla niego „odłożona” tam, w Niebie – nie!

Zauważmy, że uczniowie, kiedy zobaczyli, jak wiele zdziałali z Bożą pomocą, tak zwyczajnie i szczerze cieszyli się z tego i Jezus im tej radości nie odebrał. Absolutnie – nic z tych rzeczy! Jezus tylko trochę… przesunął akcenty, na te bardziej duchowe… I pokazał, z czego tak naprawdę powinni się cieszyć, aby tej radości już nikt nigdy im – i nam – nie odebrał.

Bo jeżeli cieszymy się tylko z tych zewnętrznych spraw, jak sukcesy, powodzenia, osiągnięcia, to jak najbardziej jest to uzasadniona radość i jest to dobra radość, o ile dedykujemy ją Jezusowi i z Nim ją przeżywamy. Ale może się zdarzyć – i bardzo często się zdarza – że nam się wcale w życiu nie układa tak, jakbyśmy chcieli.

A nawet mamy wrażenie – jakże często my, księża, takie wrażenie mamy – że nasza praca w ogóle nie przynosi owoców, że nie porusza ludzkich serc, że zupełnie nie widać jej efektów, a nawet wzbudza niechęć, czy wrogość… Także – w przypadku nas, księży – ze strony naszych przełożonych, albo instytucji kurialnych… I cóż wtedy? Przestać się cieszyć? Stracić entuzjazm? Poddać się?

Podobnie i w życiu wszystkich wiernych: obok sytuacji radosnych i podnoszących na duchu – pojawiają się te trudne, bolesne, raniące serce… A najbardziej boli to, że nie rozumiemy – albo nie do końca rozumiemy – dlaczego spotyka nas taka niewdzięczność, czy brak życzliwości, kiedy my mamy szczere i dobre intencje, wychodzimy do kogoś z sercem, naprawdę starając się jak najlepiej wywiązać ze swoich zadań, czy zobowiązań…

W takiej sytuacji spotkać się z niewdzięcznością, afrontem, wrogością, albo nawet obojętnością, lekceważącym milczeniem – to bardzo boli… Ludzka niewdzięczność bardzo boli… Podobnie, jak i ludzka obojętność…

Ale to właśnie w takich chwilach nie tracą zapału i nie schodzą z raz obranej drogi ci, którzy wspomniane dobro czynią przede wszystkim dla Jezusa i ze względu na Niego. Oni się nie poddają i nie rezygnują – chociaż jest im ciężej i trudniej – bo wiedzą, że «ich imiona zapisane są w Niebie». I że tam są zapisane wszystkie ich dobre czyny i słowa – nic, naprawdę nic, nie zostanie tam przeoczone, ani pominięte, ani zapomniane.

Pamiętajmy o tym zawsze, a szczególnie – kiedy spotkamy się z niezrozumiałą niechęcią ze strony ludzi, z niewdzięcznością, zawiścią, albo innymi tego typu reakcjami. I kiedy odpowiedzią na nasze szczere starania i wysiłek, by coś dobrego zrobić i innym pomóc, będą kłody, rzucone pod nogi – nierzadko przez tych, ze strony których najbardziej spodziewalibyśmy się pomocy… Niestety, to bardzo boli!

Ale – nawet w takiej sytuacji – nie zrażajmy się i nie rezygnujmy z dobra, bo «nasze imiona zapisane są w Niebie», zapisane są w Bożym Sercu, które wyczuje każde, nawet najdrobniejsze, dobre poruszenie ludzkiego serca. I nie pozostawi go bez nagrody. I da owoce takiej postawy.

Tylko wytrwajmy, nie zrezygnujmy, nie poddajmy się! Wszak «nasze imiona zapisane są w Niebie» – czyli: jesteśmy zwycięzcami!

5 komentarzy

  • Czcigodny Księże Jacku, stajemy dzisiaj razem w pełnym posłuszeństwie decyzji Ks. Biskupa Kazimierza, aby po raz ostatni w tym miejscu jako w Kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego karmić się Bożym Słowem i żywym Ciałem naszego Pana Jezusa Chrystusa.
    Dzisiaj w sposób szczególny chcemy podziękować za to miejsce Duchowi Świętemu, który jest Gospodarzem tej kaplicy od samego początku jej funkcjonowania i który swoją mocą przyprowadził nas tutaj i pozwolił na tworzenie i umacnianie więzi z Kościołem Chrystusowym. Dziękujemy za to miejsce świętej pamięci Ks. Stefanowi Kornasowi, który włożył w tę kaplicę wiele pracy i serca, abyśmy mogli się tu gromadzić i wielbić Boga.
    Dziękujemy Bogu w Trójcy Jedynemu za wszelkie łaski i dary jakimi raczył nas obdarzyć i doświadczyć pod kopułą tej kaplicy.
    Tutaj jedni przychodzili bo była to po prostu ostatnia Msza Święta w Siedlcach, inni pojawiali się tutaj sporadycznie, aby modlić się w konkretnej zamówionej wcześniej intencji Mszy Świętej, jeszcze innym było tu po prostu po drodze, ale jest jeszcze inna grupa osób nie licząc studentów, którzy przychodzili tutaj bardzo często, bo poprostu czuli się tutaj zaopiekowani duszpastersko. Te wszystkie osoby, dziękują dzisiaj Tobie Księże Jacku, za to wszystko dobro jakie nagromadziło się w naszych sercach dzięki Twojej Kapłańskiej posłudze w tym miejscu.
    Żadne słowa nie są w stanie wyrazić naszej wdzięczności za Twoją otwartość, trud i dotychczasową sumienną pracę duszpasterską.
    Przed nami wszystkimi trudne trzy miesiące, które będą tak naprawdę czasem próby, w którym Bóg zechce sprawdzić naszą wiarę, potrzebę codziennego zgłębiania Bożego Słowa i pełnego uczestnictwa w Eucharystii.
    Módlmy się za siebie nawzajem, aby nie był to dla nas czas wakacji od Kościoła, ale żeby był to czas poszukiwania, rozeznawania Bożej woli i dawania odważnego świadectwa życia według Ewangelii.
    Dlatego nie żegnamy się dzisiaj, ale mówimy do zobaczenia w nowym miejscu i w nowych okolicznościach.
    Szczęść Boże.
    P.S z k(ł)odami też sobie poradzimy

    • Bardzo serdecznie dziękuję Rafałowi za te przepiękne, mocno zobowiązujące, a przeze mnie nie zasłużone słowa. I mógłbym w tym momencie odpowiedzieć krótko: nawzajem! Bo szczerze i serdecznie dziękuję Rafałowi za wspieranie mnie przez cały ten czas modlitwą, obecnością, troską o Kaplicę i dobrą radą! A jednocześnie – jasnym stanowiskiem w sprawach wiary i chrześcijańskiego życia.
      Dziękuję za takie bardzo spokojne, ale zawsze rzeczowe i stanowcze wypowiadanie się – i to często wśród ludzi, nie w ukryciu, ale odważnie i bez kompleksów – na temat wartości wiary katolickiej, wyznawanej i nauczanej zgodnie z wielowiekową tradycją Kościoła. Dziękuję za trzeźwą i logiczną ocenę obecnego stanu Kościoła, za mądre i odważne podejście do szaleństwa covidowego – i za to, że właściwie we wszystkich sprawach, jakie podejmujemy w rozmowach, zasadniczo się zgadzamy.
      Nie ukrywam, że dużym wsparciem i źródłem nadziei i spokojnego spojrzenia w przyszłość jest dla mnie świadomość, że Rafał pomoże mi przenieść cały Ośrodek do Domu Księży Emerytów i pomoże tam właśnie rozkręcić działalność. Zrobimy wszystko – jak napisał Rafał – żeby od początku października tam właśnie ruszyć pełną parą z naszą działalnością.
      Bez pomocy Osób życzliwych i bliskich nie miałbym z czym ruszać. Dlatego dziękuję serdecznie Panu Rafałowi Suchodolskiemu, ale także Panu Tadeuszowi Gocowi, Pani Agnieszce Piątek, Pani Kamili Marczuk, Panu Profesorowi Markowi Gugale, Panu Doktorowi Łukaszowi Domańskiemu, Pani Doktor Adrianie Pogodzie – Kołodziejak, Państwu Urszuli i Marcinowi Paczuskim, Panu Michałowi Lorentowiczowi, Panu Sebastianowi Rymuzie, Pani Emilii Porzezińskiej – i Wszystkim, którzy do naszej Kaplicy częściej przybywali, aby współtworzyć dobro liturgiczne i duszpasterskie tego miejsca.
      Na obecność Wszystkich liczę także w nowym miejscu. Wierzę, że tam również wszyscy włożymy całe serce w wychwalanie Pana i wspólne formowanie ducha chrześcijańskiego.
      Niech Pan będzie uwielbiony w bogactwie serc ludzi dobrych i życzliwych!
      xJacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.