Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj wyruszam na dwudniową Pielgrzymkę autokarową po Sanktuariach Podlasia. Jest to inicjatywa Wspólnoty Niewidomych i Niedowidzących z Garwolina i Siedlec, w którą bardzo chętnie włączam się – oczywiście, na Ich zaproszenie – jako Diecezjalny Duszpasterz tego Środowiska.
Dzisiaj będziemy w Leśnej Podlaskiej i w Pratulinie, gdzie zapewne sprawować będziemy Mszę Świętą, natomiast nocleg zaplanowany jest w Kodniu. Będę więc… u siebie. A plany na jutro nie są mi do końca znane, aczkolwiek na pewno będą się one krystalizowały na bieżąco.
Chciałbym tu wyrazić szczere uznanie Pani Krystynie Chruściel i Pani Annie Bogusz, które animują tę Wspólnotę w Garwolinie, oraz Pani Annie Gębce z Siedlec. Panie te naprawdę mają w sobie gigantycznego ducha i zapał do podejmowania ciekawych inicjatyw.
Jak zawsze, zapewniam o modlitwie za Was w czasie całej Pielgrzymki, a szczególnie w poszczególnych Sanktuariach, a szczególnie – w Kodniu. Zwłaszcza w czasie nocnych rozmówek z Panem naszym i z Matką – w Kaplicy domowej.
Tymczasem, zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
A poniżej – słówko Janka. Jak co poniedziałek. Bardzo serdecznie dziękuję za przygotowanie rozważania, ale też za pomoc w prowadzeniu strony naszego Duszpasterstwa – i w ogóle za przyjaźń.
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim to konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 14 tygodnia zwykłego, rok II,
4 lipca 2022.,
do czytań: Oz 2,16.17b–18.21–22; Mt 9,18–26
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
To mówi Pan: „Chcę przynęcić niewierną oblubienicę, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca, i będzie mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy wychodziła z egipskiego kraju.
I stanie się w owym dniu, że nazwie Mnie: «Mąż mój», a już nie powie: «Mój Baal».
I poślubię cię sobie znowu na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do Niego i oddając pokłon, prosił: „Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”. Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”.
Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: „Ufaj córko; twoja wiara cię ocaliła”. I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: „Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi”. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
Bóg dziś, w swoim Słowie, wypowiada – w pierwszym czytaniu – bardzo ciekawe stwierdzenia: To mówi Pan: „Chcę przynęcić niewierną oblubienicę, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca i będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy wychodziła z egipskiego kraju.
Te słowa mogę odnieść do każdego człowieka, który odwrócił się od Pana. Bóg zawsze chce, by człowiek był przy Nim. Lecz – niestety – człowiek często odchodzi od Boga, ponieważ nie widzi sensu życia w jedności z Nim. Nie widzi w tym jakiegoś większego dobra dla siebie. Albo się na Boga obraził, bo Bóg nie dał tego, o co akurat prosił. Zaczyna więc taki człowiek kroczyć po ścieżce swojego życia o własnych siłach, według własnego pomysłu. I może na tej drodze nawet osiągać jakieś sukcesy!
Lecz gdy przyjdzie czas, kiedy to Pan przyjdzie do niego – lub po niego – to co taki człowiek, który odwrócił się od Boga, wtedy może Mu powiedzieć? Bóg nie będzie na niego krzyczał. Bóg nie będzie na niego się złościł. Bóg jedynie zapłacze… Ponieważ tak bardzo zależy każdym z nas!
Ostatnio na Facebooku czytałem bardzo ciekawy post. Autor, ks. Tomasz Białoń, tak pisał w komentarzu do czwartkowej Ewangelii:
„Zawsze porusza mnie to, w jaki sposób święty Mateusz w swojej Ewangelii pisze na temat swojego własnego powołania: „Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz”. Jezus nie widział celnika, grzesznika, oszusta itd. Widział człowieka. I to nie jakiegoś tam gościa. Widział konkretnego człowieka, z konkretnym imieniem.
Mateusz poczuł, że w Jezusowych oczach jest kimś ważnym. Że Jego spojrzenie nie osądza, ale zaprasza. Dlatego, kiedy Jezus powiedział: „Pójdź za mną”, Mateusz natychmiast wstał i poszedł za Nim. Chodząc za Jezusem dużo się nauczył i dużo zobaczył, ale zmieniło go przede wszystkim to jedno spotkanie. Spotkanie bardzo indywidualne, głębokie, przejmujące, poruszające serce.
Smak chrześcijaństwu nadają nie zasady, zwyczaje, wartości, ale spotkanie Jezusa. To w nim wszystko nabiera sensu.”
Właśnie! Musimy, moi Drodzy, poczuć tę miłość Boga do nas! Nieraz to może sprawiać kłopot. Lecz Jezus naprawdę nas kocha! NAPRAWDĘ! My musimy w to jedynie wierzyć i ciągle to sobie – i innym – uświadamiać!
Właśnie to, że w oczach Jezusa zawsze będziemy kimś – kimś bardzo ważnym! Lecz zadam pytanie w drugą stronę: Jak my widzimy Jezusa? Czy moglibyśmy powiedzieć, że spotkaliśmy JEGO? Czy bliżej nam do stwierdzenia, że spotkaliśmy się z CZYMŚ – z jakąś nieokreśloną siłą?
Dalej w czytaniu słyszymy: I stanie się w owym dniu – wyrocznia Pana – że nazwie Mnie: Mąż mój, a już nie powie: Mój Baal. I poślubię cię sobie [znowu] na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana.
Jeżeli ZAUFAMY Jezusowi i damy się Mu poprowadzić, to Jezus tak nas pokieruje, że poznamy Boga! Dojdziemy do życia wiecznego! Bo Jezus nas kocha! I chce naszego szczęścia, lecz pragnie naszego szczęścia bardziej w Niebie, niż na ziemi. Jeżeli zatem będziemy Mu oddani i będziemy szli za Nim, to dojdziemy do wiecznej radości! Lecz musimy iść z NIM – nigdy SAMEMU!
I MUSIMY W TO WIERZYĆ! Dziś Ewangelia mówi nam o wierze. Uzdrowienia dzieją się dzięki wierze! Chociaż mogą ludzie się śmiać, to wierzmy! Bo Jezus bardzo mocno i bardzo wyraźnie mówi: Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła.
I każdego dnia tak samo mówi do nas: Ufaj Janie! Ufaj Anno! Ufaj Bartłomieju! Twoja wiara cię ocali!
„Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”
Takie słowa mogła wypowiedzieć do Jezusa osoba, która bardzo kochała swoje dziecko i bardzo ufała Jezusowi i wierzyła w Jego moc.
Czy ja tak kocham? Czy ja tak ufam? Czy ja tak wierzę?
Właśnie, czy wierzę tak – aż tak – żeby prosić o cud?…
xJ