Żyć po coś…

Ż

Szczęść Boże! Moi Drodzy, pamiętajmy w modlitwie o Pielgrzymach! Ja w tych dniach zastępuję Księdza Tomasza Radczuka, mojego Kolegę kursowego, Proboszcza Parafii Grabów Szlachecki, na Mszach Świętych o godzinie 20:00, połączonych z modlitwą za Pielgrzymów i Apelem pielgrzymkowym. Łączymy się w ten sposób z Pątnikami na trasie.

A teraz już wsłuchajmy się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Co tak bardzo osobiście chce mi powiedzieć? Niech Duch Święty pomoże właściwie to odczytać i wziąć głęboko do serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Św. Wawrzyńca, Diakona i Męczennika,

10 sierpnia 2022.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Mdr 3,1–9; 2 Kor 9,6–10; J 12,24–26

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności.

Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.

W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki.

Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

ALBO:

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Bracia: Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki według tego, co jest napisane: „Rozproszył, dał ubogim, sprawiedliwość Jego trwa na wieki”.

Ten zaś, który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.

Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.

Patron dnia dzisiejszego, Wawrzyniec, był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów Papieża Sykstusa II. Pomimo, że wiele osób sławiło jego bohaterską śmierć – jak chociażby Święty Ambroży czy Święty Augustyn – to jednak wiadomości historyczne o nim posiadamy bardzo skromne. Właściwie źródłem jedynym jest „Liber Pontificalis” – „Księga Papieży”, który śmierć Wawrzyńca wiąże bezpośrednio z męczeństwem Świętego Papieża Sykstusa II, zamęczonego dnia 6 sierpnia 258 roku, wraz ze swoimi czterema diakonami.

Niektórzy pisarze współcześni w tym samym dniu i w tych samych okolicznościach sytuują męczeństwo Wawrzyńca. Temu jednak stanowczo sprzeciwia się powszechna i najdawniejsza tradycja rzymska. Jej wyrazem jest Passio”, czyli opis męki wielkiego Diakona.

Według niej, Wawrzyniec miał być wyłączony z grupy skazanych na śmierć wraz z Sykstusem II. Grupa ta stanowiła swoisty orszak Papieża. Wawrzyńca początkowo z niej wyłączono, bowiem był administratorem majątku Kościoła w Rzymie. Miał równocześnie zleconą opiekę nad ubogimi. Namiestnik rzymski liczył, że namową i kuszącymi obietnicami, a w razie potrzeby katuszami, wymusi na nim oddanie całego majątku kościelnego w jego ręce.

Wawrzyniec miał wówczas poprosić o kilka dni, aby mógł zebrać „skarby Kościoła” i pokazać je namiestnikowi. Kiedy nadszedł oznaczony dzień, Diakon zgromadził całą biedotę Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska. Miał przy tym powiedzieć: Oto są skarby Kościoła!”

Zawiedziony i rozwścieczony tyran kazał zastosować wobec niego wyjątkową katuszę: nakazał rozciągnąć Wawrzyńca na żelaznych rusztach, powoli podgrzewać i piec żywcem w ogniu. Według przekazu, Wawrzyniec miał się zdobyć jeszcze na słowa: Widzisz, że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na drugą stronę!”

Święty Papież Leon Wielki daje do tych słów piękny komentarz: Jak silny musiał być ogień miłości Chrystusowej, skoro gasił żar ognia naturalnego!”.Według wspomnianego opisu męki, Wawrzyniec miał być przedtem biczowany knutami z drutu, potem wieszano go, wyrywając członki ze stawów.

W tymże opisie jest podany jeszcze jeden szczegół. Otóż, kiedy prowadzono Świętego Papieża Sykstusa – wraz z jego diakonami – na śmierć, chciał iść z nim także Wawrzyniec. Pytał nawet Papieża: Dokąd idziesz, Ojcze, bez syna? Jakże obejdziesz się bez swojego diakona? Nigdy nie odprawiałeś Eucharystii bez niego, czymże więc mogłem ściągnąć na siebie twoją niełaskę?” Na to miał odpowiedzieć Sykstus: „Dla mnie, steranego wiekiem, jest przygotowana mniejsza próba. Ciebie czekają wiele większe cierpienia, ale też i piękniejsza czeka cię korona”. Niektórzy z krytyków są skłonni ten dialog uznać za późniejszy, dodany do opisu męczeństwa, ku zbudowaniu wiernych.

Niezwykłe okoliczności męczeńskiej śmierci Wawrzyńca, poniesionej 10 sierpnia 258 roku, rozbudziły w Kościele rzymskim niezwykły jego kult. Święty Augustyn pisze, że jak Jerozolima szczyci się Świętym Szczepanem, tak Rzym jest dumny ze Świętego Wawrzyńca. Największy zaś poeta starożytnego chrześcijaństwa, Prudencjusz, zapisał, że bohaterska śmierć Wawrzyńca zadała cios bałwochwalstwu, które od tego czasu zaczęło chylić się ku upadkowi – aż do ostatecznego zwycięstwa Chrystusowego Kościoła. Ciało Męczennika pogrzebał Święty Justyn. Co roku wierni tłumnie gromadzili się wokół grobu Męczennika.

Imię Świętego Wawrzyńca włączono do kanonu Mszy Świętej i do Litanii do Wszystkich Świętych. Z Rzymu jego kult przeniósł się na cały Kościół. Był on w starożytności i średniowieczu jednym z najbardziej popularnych Świętych. Już w pierwszej połowie IV stulecia na cmentarzu przy Via Tiburtina obchodzono święto ku jego czci. Kult Wawrzyńca dość wcześnie rozprzestrzenił się także na ziemiach polskich.

Słuchając czytań, przeznaczonych dokładnie na dzisiejsze Święto w liturgii Kościoła, warto zwrócić uwagę na te oto słowa Apostoła Pawła z pierwszego czytania: Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.

Trudno nie odnieść ich bezpośrednio do dzisiejszego Patrona, Diakona Wawrzyńca, który naprawdę okazał się dawcą nie tylko hojnym, ale i radosnym. Dawcą czego?

Własnego życia, które z radością poświęcił na służbę Kościołowi, a potem – z nie mniejszą radością – oddał na sposób męczeński. Sposób bowiem, w jaki zaprezentował namiestnikowi rzymskiemu „skarby Kościoła”, czy też niesamowity sposób, w jaki zniósł okrutne męczeństwo, pokazują jednoznacznie, jakiego ducha miał w sobie.

Oczywiście, czynimy tutaj to konieczne zastrzeżenie, że nie wiemy o nim zbyt dużo, ale jednak coś wiemy, a musimy pamiętać i o tym, że kult, jakim otaczany jest dany Święty, też jest jakimś świadectwem o nim. A skoro kult tego akurat Diakona pierwotnego Kościoła dotrwał aż do naszych czasów i dzisiaj jest obchodzony w formie bardziej uroczystej, bo święta liturgicznego, a nie jedynie wspomnienia – to znaczy, że człowiek ten czymś niezwykłym ujął ludzi współczesnych sobie, skoro ci przekazali wieść o nim do naszych czasów i to wieść tak niezwykłą. Kolejne pokolenia wiernych Kościoła przekazywały sobie tę wieść tak, że dotarła aż do naszych czasów.

Jak bardzo zatem niezwykłe i przekonujące musiało to być świadectwo – nawet, jeżeli nie za dużo o nim napisano. Okazało się jednak, że – jak to często powtarzamy – „ludzie swoje wiedzą”. I wiedzieli o Wawrzyńcze, że był bardzo gorliwy, że był całkowicie Kościołowi oddany, że w tej swojej posłudze był bardzo aktywny.

Zatem, to nie tylko męczeńska śmierć stanowi dziś przyczynę, dla której tak wysoko go cenimy. Ta śmierć była tylko przypieczętowaniem pięknego życia!

I tak jest właściwie we wszystkich przypadkach bohaterskiej śmierci Świętych Męczenników: ich śmierć nie jest oderwana od ich całej życiowej postawy. To zwykle nie jest tak, że ktoś całe życie zmarnował, albo był daleko od Boga, a potem męczeńską śmiercią nagle wszystko odkupił. Nawet Dobry Łotr, który w ostatniej chwili, umierając na krzyżu, szczerze się nawrócił i otrzymał obietnicę zbawienia, nie umierał za wiarę ani na świadectwo o niej, ale – jak sam stwierdził – ponosił słuszną karę za swoje uczynki.

Zatem, męczeńska śmierć, poniesiona z motywów najszlachetniejszych i najpiękniejszych, jest ukoronowaniem pięknego życia, całkowicie oddanego Bogu i Jego Kościołowi. I właśnie o takiej ofierze z własnego życia Jezus dzisiaj mówi w Ewangelii: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Oczywiście, nie mówimy o nienawiści rozumianej w sposób dosłowny, bo życie na tym świecie ma też swoją wartość – właśnie taką, o jakiej tu sobie mówimy. Natomiast mówimy o właściwym porządku, o właściwej hierarchii wartości i ważności, według której najważniejsze jest życie wieczne, a to ziemskie – ma do niego prowadzić, ma więc mu być w jakiś sposób podporządkowane. I o tyle będzie miało wartość, o ile będzie prowadzić do życia wiecznego. Jeżeli miałoby od niego oddalać, albo mu szkodzić, to siłą rzeczy takie życie nie będzie miało wartości, będzie bez sensu i bez celu, okaże się jedynie jakąś wegetacją i stratą czasu.

Jeżeli człowiek tak bardzo kocha swoje życie na tym świecie, że drży o każdą jego minutę i nie jest w stanie się z nim spokojnie i godnie rozstać – nie mówiąc już o poświęceniu go dla jakiejś wyższej idei – to taki człowiek okaże się totalnym przegranym. Bo w końcu i tak to jego ziemskie życie się skończy, a dodatkowo okaże się, że stracił wieczne.

Tymczasem, życie człowieka, które jak wartościowe i dobre ziarno, obumiera w codziennym poświęceniu, a może także i w pięknej śmierci – takie życie przynosi plon ogromny, przeobfity. A chociażby taki, jak w przypadku naszego dzisiejszego Patrona, którego kult trwa dwa tysiące lat – i przez cały ten czas nasz Święty jest dla wiernych Kościoła niezwykłym przykładem i wielkim orędownikiem w Niebie! Czy można mówić o większym jeszcze plonie, niż ten, który wydało to właśnie ziarno, rzucone w ziemię?

Moi Drodzy, niech nas Święty Wawrzyniec przekona – swoim stylem życia, swoim poświęceniem, swoim zaangażowaniem, ale też swoją pogodą ducha i gotowością oddania życia za wiarę – że i nasze życie musi mieć jakąś większą wartość.

To znaczy, że nie po to żyjemy, żeby jakoś przetrwać, wręcz przewegetować „od pierwszego do pierwszego”, żeby się dobrze najeść, zabawić, nacieszyć tym życiem, a potem, to już „niech będzie, co będzie”, ale żebyśmy mieli zawsze jak najwyższe aspiracje! Żebyśmy chcieli jednak coś ludziom z siebie daći coś po sobie pozostawić.

Żebyśmy zawsze stawiali na te najwyższe wartości w życiu, a przede wszystkim: na tę najwyższą z najwyższych, czyli Boga! I życie wieczne z Nim! I abyśmy nie bali się poświęcenia, ofiarowania swego życia innym, żebyśmy nie chcieli wszystkiego zagarniać tylko dla siebie, jedynie dla siebie, żeby nam czegokolwiek przypadkiem nie zabrakło…

Żebyśmy nie bali się stosować w życiu zasady, tak bardzo właściwej dla chrześcijanina, a wypraktykowanej przez dzisiejszego Patrona: zasady dawania z siebie więcej – zawsze więcej, zawsze jako pierwszemu i zawsze z miłością! Tylko takie życie ma sens: życie które jest ofiarowaniem; życie, które jest dawaniem siebie i z siebie innym; które jest spalaniem się z miłości, niczym świeca…

Im więcej bowiem człowiek chce z tego życia doczesnego zagarnąć dla siebie, czyli im więcej to życie kocha, tym bardziej je straci na wieczność. Im hojniej natomiast będzie je Bogu i ludziom rozdawał tutaj, na tym świecie – tym większe skarby zgromadzi w Niebie. Ale i na ziemi także zaskarbi sobie miłość i wdzięczność ludzi mądrych, którzy docenią takie poświęcenie i będą się na nim wzorować.

Nie bójmy się zatem żyć pięknie i ofiarnie – tak, jak Święty Wawrzyniec. Niech spełnią się w naszym życiu słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.