Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Regina Gromoł, za moich czasów – Dyrektor Liceum im. Joachima Lelewela w Żelechowie. Dziękując Pani Dyrektor za życzliwe przyjęcie mnie wówczas do Grona Pedagogicznego i świetną współpracę, a przy tym: wielorako okazywaną pomoc, życzę nieustannej mocy Bożej i wszelkich dobrych natchnień z Nieba. Zapewniam o modlitwie!
Pozdrawiam – wraz z całą moją Ekipą – ze Szklarskiej Poręby. Pamiętam o Was w modlitwie!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Ksiądz Marek wykorzystuje wszystkie nadarzające się okazje i ciekawe miejsca do nagrywania swoich „słówek – czy to wcześniej na kajakach, czy w czasie naszych górskich wędrówek. Oto Jego słówko na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Co konkretnie chce mi powiedzieć w tym kontekście życiowym, w jakim obecnie jestem? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 23 Tygodnia zwykłego, rok II,
7 września 2022., Szklarska Poręba,
do czytań: 1 Kor 7,25–31; Łk 6,20–26
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia: Nie mam nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który wskutek doznanego od Pana miłosierdzia godzien jest, aby mu wierzono. Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej. Jesteś wolny? Nie szukaj żony. Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić.
Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali, ci, którzy używają tego świata, jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
W owym czasie Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:
„Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy was zelżą i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.
Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom”.
Z pewnością, dzisiejsze pouczenie Pawła z pierwszego czytania, trudno odnieść tylko i wyłącznie do samych dziewic, o których wspomina on na początku. Gdyby bowiem tak było, to po co my dzisiaj mielibyśmy te słowa odczytywać i odnosić do swego życia? A przecież po to słuchamy Bożego słowa, przeznaczonego na dany dzień w liturgii Kościoła, aby je odnieść właśnie do swego życia – w tym konkretnym kontekście i w tej sytuacji, w jakiej się znajdujemy.
Oczywiście, Apostoł swoje słowa także pisał w określonej sytuacji i w określonym kontekście. Natomiast my staramy się odkryć, jak te słowa odnoszą się właśnie dzisiaj – właśnie do nas… Jak zatem odnoszą się do nas słowa: Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej. Jesteś wolny? Nie szukaj żony. Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić – jak te słowa zrozumieć?
Zwłaszcza, kiedy my dzisiaj tak mocno podkreślamy wartość życia małżeńskiego i stawiamy je na równi z życiem konsekrowanym i z życiem w dobrowolnie wybranej samotności… Wiemy, że za czasów Pawła – ale i za dużo późniejszych czasów, a w świadomości niektórych tak jest nawet do dzisiaj – życie poświęcone Bogu stawiano wyżej od takiego „zwykłego” życia małżeńskiego. Do dziś jeszcze niektórzy uważają, że ten, który idzie do seminarium, aby przygotować się do kapłaństwa, czy ta, która przekracza próg klasztoru – poświęca się o wiele bardziej, niż ci, którzy tak „zwyczajnie” chcą żyć w stanie świeckim, w małżeństwie…
My dziś – przynajmniej w oficjalnym przekazie w Kościele – tak nie mówimy i takich stwierdzeń nie słyszymy, bo podkreślamy i doceniamy poświęcenie małżonków w kształtowaniu chrześcijańskiego życia swoich rodzin, swoich dzieci – w obecnej, tak trudnej rzeczywistości i wobec tak nieprzychylnego nastawienia świata do chrześcijańskiego życia w rodzinie. Natomiast Paweł na pewno miał na uwadze ówczesne spojrzenie na te sprawy.
Miał też na uwadze trudny czas, jaki ówcześnie przeżywał Kościół – czas prześladowań, często krwawych. Łatwo było z ich powodu stracić życie, wynikiem czego chociażby żona takiego męczennika zostawała wdową, a dzieci – sierotami.
Z drugiej jednak strony, logika podpowiada, że gdyby wszyscy wzięli słowa Pawła tak bardzo dosłownie, to skąd miałyby się brać dzieci i jak miałby się rozwijać Kościół, jak miałoby się rozwijać chrześcijaństwo, jak miałaby przetrwać dana społeczność? Dlatego jednak nie w dosłownym rozumieniu całej sprawy szukamy wyjaśnienia, a w dalszych słowach dzisiejszego pierwszego czytania: Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali, ci, którzy używają tego świata, jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.
A te słowa jakoś bardzo współgrają z tymi, które Jezus wypowiedział dzisiaj w Ewangelii, a w których czterokrotnie wybrzmiało słowo: Błogosławieni! i czterokrotnie słowo: Biada! Jest to w innej formie przekazane przesłanie, które u Świętego Mateusza ma kształt Ośmiu Błogosławieństw.
W tym dzisiejszym przekazie pewnie zastanawia nas i dziwi, dlaczego owo: Biada! słyszą ci, którzy się śmieją. Bo jeszcze bogacze, czy ci, których wszyscy chwalą – może faktycznie jakoś na to zasługują, chociaż – w sensie ścisłym – nic złego nie ma w samym bogactwie jako takim, czy w tym, że inni doceniają nas za coś. Ale może chodzi tu o fałszywy splendor i nadmierne bogactwo, więc jakoś to zrozumiemy. Ale fakt, że ktoś się śmieje, ma być zaraz powodem do potępienia?
Czyż nie promujemy w Kościele właśnie radosnego usposobienia i takiego radosnego podejścia do życia, jakiego przykład dało wielu Świętych, jak choćby Święty Franciszek, czy ostatnio beatyfikowany Jan Paweł I, zwany „Papieżem uśmiechu”?… Dlaczego więc Jezus stawia sprawę tak ostro? A Paweł – dlaczego tak ostro stawia sprawę życia w małżeństwie, którego jakby odradza, i życia bezżennego, które zdecydowanie zdaje się promować?…
Na pewno, jeszcze raz musimy wsłuchać się w te słowa: Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali, ci, którzy używają tego świata, jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.
I już odpowiedź chyba nam się kształtuje: nie ma nic złego w małżeństwie, ani w tym, że jedni płaczą, a drudzy się śmieją; nie ma nic złego w tym, że jedni nabywają różne rzeczy, a inni korzystają z tego świata – nie nic złego w tym, jeśli się pamięta, że czas jest krótki i że przemija postać tego świata. Czyli jeżeli wszystko to przeżywa się w łączności z Jezusem i jeżeli wszystko to jest naszą drogą do zbawienia, a nie jest na tej drodze przeszkodą.
My wszystko to, co przeżywamy, mamy adresować i ukierunkowywać na Jezusa, mamy Mu całe swoje życie powierzać, konsultując z Nim wszystko to, co przeżywamy i co jest naszym udziałem na co dzień. Także formę i kształt naszego życia, czyli nasze życiowe powołanie. Mamy cały czas pamiętać, że każdy dzień zbliża nas do ostatecznego spotkania z Panem i to tam, u Niego, nastąpi ten błogosławiony świat, który już nigdy nie przeminie i którego postać się nie zmieni.
Postać tego obecnego świata – ziemskiego świata – zmienia się, dlatego nie ma się co do niego przywiązywać. Owszem, to obecne życie też mamy przeżywać pięknie i godnie, ale zawsze pamiętając, że to nie ono jest naszym celem i sensem, ale życie wieczne.
Przeżyjmy zatem jak najpiękniej i jak najsensowniej dzisiejszy dzień, abyśmy – gdy będzie przemijał, gdy będzie się kończył – mogli powiedzieć, że zrobiliśmy wyraźny krok w kierunku Nieba… W kierunku tego świata, który nie przemija…
A kiedy tam wejdziemy – byśmy mogli usłyszeć, skierowane do nas: Błogosławieni!