Takiego potrzeba nam Arcykapłana…

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzą:

Ksiądz Mariusz Szyszko – mój serdeczny i oddany Przyjaciel jeszcze z czasów wspólnej służby ministranckiej w naszej rodzinnej Parafii; Człowiek, któremu bardzo wiele zawdzięczam i który zawsze jest blisko, aby wspierać i pomagać;

Ojciec Mariusz Rudzki, Salezjanin, także pochodzący z naszej rodzinnej Parafii;

Ksiądz Biskup Henryk Tomasik – do niedawna: Biskup radomski, a wcześniej: Biskup Pomocniczy siedlecki, udzielający mi w swoim czasie święceń diakonatu i mój Profesor w Seminarium;

Kapłani znajomi i z różnych względów mi bliscy:

* Ksiądz Mariusz Zaniewicz,

* Ksiądz Mariusz Świder,

* Ksiądz Mariusz Korzenecki,

* Ksiądz Mariusz Lech;

* Ksiądz Henryk Demiańczuk,

Brat Mariusz Wojdowski, Oblat, przez wiele lat posługujący w Kodniu, gdzie był Szefem miejscowej dużej Jadłodajni;

Mariusz Kozłowski – mój Kolega z Klasy ze szkoły podstawowej;

Mężowie i Ojcowie trzech Rodzin, z którymi przyjaźń sięga jeszcze czasów pierwszego mojego wikariatu, w Radoryżu Kościelnym:

* Mariusz Niedziałkowski,

* Mariusz Kłusek,

* Mariusz Chmielewski;

Mariusz Kozak – życzliwy Człowiek, znany od lat.

Życzę Solenizantom, aby doświadczali w swoim życiu wielu cudów Bożej łaski – o czym więcej w rozważaniu – i umieli je w pełni wykorzystać. Zapewniam o modlitwie!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem do mnie się zwraca osobiście – właśnie dzisiaj? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 2 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Józefa Sebastiana Pelczara, Biskupa,

19 stycznia 2023., 

do czytań: Hbr 7,25–8,6; Mk 3,7–12

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Jezus może zbawiać na wieki tych, którzy przez Niego zbliżają się do Boga, bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi.

Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie. Prawo bowiem ustanawiało arcykapłanami ludzi obciążonych słabością, słowo zaś przysięgi, złożonej po nadaniu Prawa, ustanawia Syna doskonałego na wieki.

Sedno zaś wywodów stanowi prawda: takiego mamy arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w niebiosach jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, zbudowanego przez Pana, a nie przez człowieka.

Każdy bowiem arcykapłan ustanawiany jest do składania darów i ofiar, przeto potrzeba, aby Ten także miał coś, co by ofiarował. Gdyby więc był na ziemi, to nie byłby kapłanem, gdyż są tu inni, którzy składają ofiary według postanowień Prawa. Usługują oni obrazowi i cieniowi rzeczywistości niebieskich. Gdy bowiem Mojżesz miał zbudować przybytek, to w ten sposób został pouczony przez Boga: „Patrz zaś, abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki ci został ukazany na górze”.

Teraz zaś otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą służbę, o ile stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli.

Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste na Jego widok padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.

Tym dość trudnym, biblijnym i teologicznym językiem, jaki słyszymy w pierwszym czytaniu, Autor Listu do Hebrajczyków chce nas pouczyć i przekonać, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Arcykapłanem i Pośrednikiem między Bogiem, a nami. Jeżeli jednak zechcemy stworzyć sobie w umyśle i w sercu pełen obraz tegoż właśnie Chrystusowego kapłaństwa, trzeba nam będzie uważnie wczytać się we wszystko, co tenże Autor o Nim pisze.

Oto bowiem dzisiaj słyszymy następujące słowa: Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest obowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie. Prawo bowiem ustanawiało arcykapłanami ludzi obciążonych słabością, słowo zaś przysięgi, złożonej po nadaniu Prawa, ustanawia Syna doskonałego na wieki.

Z tych słów jasno wynika, że mówimy o kimś niezwykłym – o kimś, kto swoją godnością, świętością i mocą znacząco przewyższa wszystkich swoich… no, właśnie, kogo? Odpowiedników? Czy tak możemy określić kapłanów Starego Przymierza? W świetle tego, co tu sobie zacytowaliśmy, na pewno nie możemy, bo ten jedyny i wyjątkowy Arcykapłan jest kimś innym, niż oni. Autor Listu do Hebrajczyków mocno to podkreśla.

Z drugiej jednak strony, w tym samym Liście, słyszeliśmy w dniach poprzednich, że ów Arcykapłan jest do ludzi podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Oraz, że nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A więc nie dość, że we wszystkim do ludzi podobny, to jeszcze musiał się czegoś uczyć – i to w dodatku przez cierpienie! To tak, jakby trzeba Go było dyscyplinować, doprowadzać do porządku opornego ucznia. Takie to określenia i takie obrazy, ukazane w tym właśnie Piśmie nowotestamentalnym, które w tych dniach czytamy w liturgii, tworzą jeden, zasadniczy obraz Jezusa Chrystusa, jedynego i najwyższego Arcykapłana Nowego Przymierza. Czy jest to obraz spójny, czy jakoś wewnętrznie sprzeczny?…

Intuicja i wiara podpowiadają nam, że trudno mówić o wewnętrznej sprzeczności w przypadku Jezusa Chrystusa, Bożego Syna. Może zatem lepiej mówić o doskonałym połączeniu tego, co Boskie, z tym, co ludzkie – z wyjątkiem grzechu. Ten wielki i niebieski Arcykapłan w najdoskonalszy sposób jest Bożym Synem – i jest człowiekiem. Jednym i drugim – w najdoskonalszej harmonii. Jak to rozumieć?

Naszym ludzkim umysłem z całą pewnością tego nie ogarniemy, ale czy naprawdę musimy? Czy nie możemy z tym poczekać do tej drugiej rzeczywistości, w której zobaczymy wszystko w całej pełni, a teraz – po prostu uwierzymy i damy się poprowadzić temu jedynemu Kapłanowi?

Dokładnie tak, jak dali się poprowadzić i poszli za Nim bohaterowie dzisiejszej Ewangelii. Oto słyszymy, że kiedy Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora, wówczas szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Dlaczego za Nim poszli?

Dlaczego nie odstępowali Go na krok? Dlatego, że wielu […] uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste na Jego widok padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”.

I dlatego także my, moi Drodzy, powinniśmy zawsze za Nim iść, zawsze z Nim być, słuchać Go i pozwolić się Mu prowadzić przez życie – właśnie dlatego, że On nas nigdy nie oszukał, nigdy nie zawiódł naszych nadziei i nigdy nas nie wywiódł na manowce grzechu i bezdroża beznadziei. Dlatego tak bardzo ważnym jest i koniecznym, byśmy się Go całym sercem trzymali, byśmy z Nim i przy Nim byli – szczególnie wówczas, kiedy staje pośród nas jako Kapłan, składający Ofiarę za nasze zbawienie.

Mówimy tu zatem o głębokim przeżywaniu Mszy Świętej, ale także o systematycznym i pobożnym przyjmowaniu Sakramentów Świętych, i o słuchaniu Bożego słowa – i wreszcie także o codziennym wypełnianiu woli i nauki Bożej w swoim życiu.

Jezus, najwyższy Kapłan, także w naszym życiu chce dokonywać takich cudów i znaków, jakich dokonywał w życiu bohaterów dzisiejszej Ewangelii – niekoniecznie, w taki sam sposób, ale jednak – natomiast żeby się to mogło dokonać, potrzeba z naszej strony takiego właśnie wytrwałego, a wręcz natarczywego trwania przy Nim, kroczenia za Nim każdego dnia i w każdej chwili życia, słuchania Go i głębokiego uwierzenia we wszystko, co mówi i co czyni dla naszego zbawienia.

A jednocześnie, potrzeba takiego szczerego zachwytu niezwykłością tajemnicy tego jedynego i wyjątkowego kapłaństwa, które Chrystus ustanowił i przyjął – dla naszego zbawienia. To naprawdę coś wspaniałego i wielkiego! Moi Drodzy, nie wolno nam przejść obok tego obojętnie, nie możemy – naprawdę, nie możemy – nie skorzystać z bezmiaru tej Chrystusowej dobroci i łaskawości. Bo to wszystko dla nas… Dla nas – i dla naszego zbawienia!

Dobrze o tym wiedział i tak właśnie głęboko rozumiał tajemnicę Chrystusowego kapłaństwa – i swojego kapłaństwa – Patron dnia dzisiejszego, Święty Biskup Józef Sebastian Pelczar.

Urodził się 17 stycznia 1842 roku w Korczynie koło Krosna. Jeszcze przed urodzeniem został ofiarowany Najświętszej Maryi Pannie przez swoją pobożną matkę. Ochrzczony dwa dni po urodzeniu, wzrastał w głęboko religijnej atmosferze. Od szóstego roku życia był ministrantem w parafialnym kościele. Po ukończeniu szkoły w Korczynie, kontynuował naukę w Rzeszowie. Zdał egzamin dojrzałości w 1860 roku i wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu. 17 lipca 1864 roku, przyjął święcenia kapłańskie.

Podjął pracę jako wikariusz w Samborze, jednak niedługo potem został skierowany na studia w Kolegium Polskim w Rzymie, na których uzyskał doktoraty z teologii i prawa kanonicznego. Oddawał się w tym czasie głębokiemu życiu wewnętrznemu i zgłębiał dzieła ascetyków. Owocem tego stała się jego praca zatytułowana Życie duchowe czyli doskonałość chrześcijańska”. Przez dziesiątki lat służyła ona zarówno kapłanom, jak i osobom świeckim.

Po powrocie do kraju, w październiku 1869 roku, został wykładowcą teologii pastoralnej i prawa kościelnego w seminarium przemyskim, a w latach 1877 – 1899 był profesorem i rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obok zajęć uniwersyteckich był również znakomitym kaznodzieją, zajmował się też działalnością kościelno – społeczną.

Odznaczał się gorliwością i szczególnym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu, do Serca Bożego i Najświętszej Maryi Panny, czemu dawał wyraz w swej bogatej pracy pisarskiej i kaznodziejskiej. W trosce o najbardziej potrzebujących oraz o rozszerzenie Królestwa Serca Bożego w świecie założył w Krakowie w 1894 roku Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego , czyli Sercanek.

W 1899 roku, został Biskupem pomocniczym, a 17 grudnia 1900 roku Biskupem diecezjalnym Diecezji przemyskiej. Jako gorliwy pasterz dbał o świętość Diecezji. Swoją posługę opierał w wielkiej mierze na modlitwie, z której czerpał natchnienie i moc do pracy apostolskiej. Ubodzy i chorzy byli zawsze przedmiotem jego szczególnej troski. Jego rządy były czasem wielkiej troski o podniesienie poziomu wiedzy duchowieństwa i wiernych. W tym celu często gromadził księży na zebrania i konferencje oraz pisał wiele listów pasterskich. Popierał bractwa i sodalicję mariańską. Przeprowadził także reformę nauczania religii w szkołach podstawowych. Z jego inicjatywy powstał w diecezji Związek Katolicko – Społeczny. Zwiększył o pięćdziesiąt siedem liczbę placówek duszpasterskich.

Często przeprowadzał wizytacje kanoniczne w parafiach. W 1901 roku powołał do życia redakcję miesięcznika „Kronika Diecezji Przemyskiej”. W 1902 roku urządził bibliotekę i muzeum diecezjalne, założył Małe Seminarium i odnowił katedrę przemyską. Jako jedyny biskup w tamtych czasach, pomimo zaborów, odważył się w 1902 roku zwołać Synod diecezjalny – po stu siedemdziesięciu dziewięciu latach przerwy, aby oprzeć działalność duszpasterską na mocnym fundamencie prawa kościelnego. Wśród tych wszechstronnych zajęć przez cały czas prowadził także działalność pisarską.

Posiadał rzadką umiejętność doskonałego wykorzystywania czasu. Każdą chwilę umiał poświęcić dla chwały Bożej i zbawienia dusz. Był ogromnie pracowity, systematyczny i roztropny w podejmowaniu ważnych przedsięwzięć, miał doskonałą pamięć. Oszczędny dla siebie, hojnie wspierał wszelkie dobre i potrzebne inicjatywy.

Zmarł w Przemyślu, 28 marca 1924 roku, w opinii świętości. Beatyfikowany został w Rzeszowie, 2 czerwca 1991 roku, przez Jana Pawła II. A już 18 maja 2003 roku, Jan Paweł II kanonizował Błogosławionego Biskupa Józefa Sebastiana Pelczara.

W homilii powiedział wtedy: Dewizą życia Biskupa Pelczara było zawołanie: «Wszystko dla Najświętszego Serca Jezusowego przez Niepokalane Ręce Najświętszej Maryi Panny». To ono kształtowało jego duchową sylwetkę, której charakterystycznym rysem jest zawierzenie siebie, całego życia i posługi, Chrystusowi przez Maryję. Swoje oddanie Chrystusowi pojmował nade wszystko jako odpowiedź na Jego miłość, jaką zawarł i objawił w sakramencie Eucharystii.”

Tyle Jan Paweł II. A sam Święty Biskup Józef Sebastian, w swoim dziele „Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska”, tak pisał: „Jaka to chwała, jakie szczęście dla nas, iż Pan Bóg pozwala miłować siebie, iż nas przypuszcza do słodkiej poufałości z sobą i przyjaciółmi nawet swoimi nazywa. […] Jeśli chcesz poznać ogrom tej miłości, rozważaj dzieła Boże, spełnione dla człowieka, a mianowicie trzy wieczne pomniki miłości: żłóbek, krzyż i ołtarz. Szczególnie stań pod krzyżem i przypatrz się miłości Ukrzyżowanego, przypatrz się Ukrzyżowanemu. Stań przed Przenajświętszym Sakramentem i rozważ to niezmierne wyniszczenie się Boga utajonego, tę ogromną ofiarę z siebie, to całkowite oddanie się człowiekowi z miłości bez granic. Wniknij potem do Serca Jezusowego i przypatrz się Jego miłości.

Zaprawdę, żaden rozum nie zdoła pojąć, jak wielki płomień trawi to Serce Najmiłościwsze. Gdyby Mu było polecone nie raz, ale tysiąc razy za nas umrzeć, albo za jednego człowieka to samo wycierpieć, co wycierpiał za wszystkich, miłość Jego byłaby tę śmierć tysiąckrotną chętnie przyjęła i tyle cierpiała dla jednego, ile dla wszystkich. Gdyby było potrzebne, aby Pan zamiast trzech godzin aż do sądnego dnia na krzyżu wisiał, miłość Jego niewyczerpana i to byłaby spełniła. A więc Jezus więcej nas miłował, aniżeli dla nas wycierpiał.” Tyle nasz dzisiejszy Patron.

A my, zapatrzeni w przykład jego świętości, ale też zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się, jakie miejsce w naszym życiu i w naszym sercu zajmuje Jezus Chrystus – jedyny i najwyższy Kapłan, ofiarujący się dla nas i dla naszego zbawienia?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.