Pomsta – a zemsta…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Kamila Malinowska, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Pan Jej we wszystkim błogosławi! Zapewniam o modlitwie!

I Was wszystkich o niej zapewniam – także w Kodniu, gdzie dzisiaj zamierzam odwiedzić Matkę naszą. Wspomnę o Was i Waszych sprawach – obiecuję!

A oto dzisiaj, z Parafii w Żelechowie, wyruszy Ekstremalna Droga Krzyżowa, na którą zamierza się wybrać kilkoro Studentów z naszego Duszpasterstwa – i nie tylko. Łączmy się z Nimi duchowo! I pamiętajmy o Drodze Krzyżowej w swojej Parafii.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co mówi do mnie Pan – właśnie do mnie?… Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 5 Tygodnia Wielkiego Postu,

31 marca 2023., 

do czytań: Jr 20,10–13; J 10,31–42

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

Tak, słyszałem oszczerstwo wielu: „Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!” Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: „Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!”

Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na sumienie i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę.

Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana. Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Żydzi porwali kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus: „Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?”

Odpowiedzieli Mu Żydzi: „Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga”.

Odpowiedział im Jezus: „Czyż nie napisano w waszym Prawie: «Ja rzekłem: Bogami jesteście?» Jeżeli Pismo nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: «Bluźnisz», dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu”.

I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał.

Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło.

W pierwszym dzisiejszym czytaniu z pewnością trzeba zwrócić uwagę na kilka ważnych stwierdzeń, dających naprawdę do myślenia. Jak chociażby to: Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: „Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!” To jacy to zaprzyjaźnieni, jeżeli wypatrują upadku? Czy prawdziwy przyjaciel wypatruje upadku przyjaciela – i jeszcze się z tego cieszy? A przecież słowa tych rzekomych przyjaciół naprawdę napawają wręcz lękiem, gdy mówią oni: Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!

To jeden aspekt, na który warto dziś zwrócić uwagę: kwestia prawdziwej, lub tylko udawanej przyjaźni. A jednocześnie pytanie, czy Prorok, skoro czuje się tak bardzo pokrzywdzony przez swych rzekomych przyjaciół, w ogóle powinien co do nich używać tego określenia: „przyjaciel”. Bo wydaje się, że chyba i wówczas, i dzisiaj – zbyt łatwo i zbyt często tego określenia używamy. Ono w końcu coś znaczy, dlatego może należałoby – dzisiaj także – używać go ostrożniej i tylko w odniesieniu do takich osób, którzy zostali w tej przyjaźni wypróbowani.

Kolejna kwestia, na jaką warto zwrócić uwagę w dzisiejszym pierwszym czytaniu, to te oto słowa osaczonego Proroka: Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Oto wielka nadzieja złożona w Bogu! Zauważmy, że Prorok ani na moment nie załamuje się, nie poddaje rezygnacji, nie rozpacza.

Owszem, nazywa rzeczy po imieniu, a prawda o nastawieniu ludzi do niego jest taka, jaka jest, więc trudno, żeby widział ją inaczej, ale w obliczu takiej właśnie prawdy on się nie poddaje i nie popada w marazm i zniechęcenie, ale natychmiast zwraca się do Pana! I można powiedzieć, że te słowa jego modlitwy brzmią wręcz optymistycznie, podniośle, radośnie! On naprawdę jest przekonany, że Bóg mu pomoże.

I czego dokona? Posłuchajmy: Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na sumienie i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę. Prorok mówi o pomście – nie o zemście. Być może, jest to kwestią tłumaczenia, bo podobnego słowa użyli – parę zdań wcześniej – jego przeciwnicy, ale wydaje się, że to jego ustach słowo to brzmi wiarygodnie i właściwie. Bo oddając w Boże ręce pomstę, Prorok oddaje po prostu wymierzenie sprawiedliwości.

Natomiast przeciwnicy raczej myśleli o zemście. Ich bowiem nastawienie na coś takiego wskazuje. A tymczasem, między sprawiedliwą pomstą, a złośliwą zemstą, naprawdę jest wielka różnica. Prorok liczy na pomstę Bożą, czyli na to, że Bóg, który wszystko wie i dokładnie widzi – odpowiednio zareaguje.

I ta jego wiara w moc Bożą i Bożą sprawiedliwość jest tak wielka, że w ostatnim zdaniu dzisiejszego pierwszego czytania słyszymy: Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana. Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców.

I teraz porównajmy to zdanie z pierwszymi zdaniami dzisiejszego pierwszego czytania. Czy widzimy różnicę – totalną różnicę w nastawieniu? Tam smutek z powodu złośliwości rzekomych przyjaciół – tu wręcz euforia z powodu spodziewanego, a nawet już dokonanego Bożego zmiłowania. Jak wielka musiała być wiara Proroka! I jak wielki błąd – w związku z tym – popełnili jego przeciwnicy…

A jak sprawiedliwy i wielki jest na tym tle Bóg! To On dopiero okazuje się tym prawdziwym i niezawodnym Przyjacielem, na którego zawsze można liczyć. Stąd też Prorok, osaczony i zdradzony przez ziemskich przyjaciół, dobrze wie, że tylko na Boga może liczyć.

W Ewangelii dzisiejszej tym osaczonym – stopniowo coraz bardziej osaczanym – jest Jezus. Próbuje On logicznie tłumaczyć swoim adwersarzom bezzasadność ich zarzutów. Powołuje się przy tym najpierw na mnóstwo dobra, jakie uczynił ludziom – także zapewne tym, którzy teraz Go oskarżają.

No to dobrze – zdają się mówić przeciwnicy – niech będzie, to dobro rzeczywiście zostało dokonane. Ale w takim razie – wysuwają kolejne oskarżenie: tym razem o bluźnierstwo! Na co Jezus wysuwa swoje kontrargumenty, tym razem z Pisma Świętego. Ale i to nie pomaga! A czemu nie pomaga? Czemu także te argumenty nie zostają uznane za prawdziwe?

Bo tu nie o prawdę chodziło. Przeciwnikom Jezusa – podobnie, jak przeciwnikom Proroka, czyli tym samym: Boga, o których mowa w pierwszym czytaniu – nie chodziło o prawdę. Chodziło o zemstę, o atak, o niesprawiedliwe oskarżenie. Dlaczego tak?

Dobre pytanie. Może to wyrzuty sumienia, które trzeba zagłuszyć, a może to wielka pycha, która każe tylko swoje racje stawiać zawsze na pierwszym planie i jeśli rzeczywistość nawet im przeczy, to tym gorzej dla rzeczywistości. Chyba tak naprawdę trudno byłoby dociec, czym kierują się różni przeciwnicy Boga, atakujący Go w Jego uczniach i wyznawcach – przez wszystkie wieki. Czym tak naprawdę się kierują?… Jakie argumenty mają na uzasadnienie takiego swego zachowania?…

Trudno dociec. Jedno natomiast trzeba sobie dziś mocno i jasno powiedzieć: z takimi ludźmi bardzo często naprawdę nie warto dyskutować. Bo oni nie są otwarci na żadne argumenty, na żadną prawdę. Oni chcą tylko dopiąć swego – za wszelką cenę! A takie nastawienie nie kwalifikuje się do żadnego dialogu. Dlatego trzeba takich ludzi – i ich ataki, ich arogancję i bezczelność – od razu oddawać Bogu! On będzie wiedział, co z tym zrobić.

Dokładnie tak, jak swoją sytuację oddał Prorok w pierwszym czytaniu: oddać Bożej pomście, aby samemu w ten sposób wyzwolić się od żądzy zemsty. Bo przed takową naprawdę musimy się strzec, na takową nie możemy sobie pozwolić, do powstania takowej w naszym sercu w żadnym wypadku nie możemy dopuścić. Ani do powstania nienawiści wobec przeciwników.

Owszem, zawsze możemy próbować z nimi rozmawiać i logicznie argumentować swoje nastawienie. Kiedy to jednak nie pomoże – a bardzo często nie pomoże – wtedy się modlimy. Za nich i za siebie.

Na pewno na tym nie przegramy! Bo Bóg już będzie wiedział, co z tym wszystkim zrobić…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.