Co się w tych dniach stało…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Anna i Marek Gugałowie, a więc Prorektor naszej siedleckiej Uczelni i Jego Żona. Życzę Jubilatom codziennego odkrywania piękna życia małżeńskiego, przeżywanego w jedności z Jezusem! Zapewniam o modlitwie!

Także Was wszystkich o niej zapewniam – tu, u Matki Kodeńskiej, skąd jednak zaraz wyruszam do Siedlec, bo o 11:00 u nas Msza Święta w intencji Duszpasterstwa Niewidomych i Niedowidzących. Potem spotkanie wielkanocne. A o 19:00 – jak co środę – Msza Święta w intencji Duszpasterstwa Akademickiego, Środowiska Akademickiego i Młodzieży w Kościele, po czym adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy, do godziny 21:00. Zapraszam!

Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii, do którego rozważanie – zamiast poniedziałku – przygotował Janek. Serdecznie Mu za to dziękuję!

Zatem, co Pan konkretnie do mnie mówi – właśnie przez to Słowo, które dotyczy… słuchania Słowa! Co Pan do mnie konkretnie mówi? Duchu Święty, pomóż wsłuchać się i odkryć to ważne przesłanie.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa w Oktawie Wielkanocy,

12 kwietnia 2023.,

do czytań: Dz 3,1–10; Łk 24,13–35

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Kładziono go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wstępujących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę.

Lecz Piotr wraz z Janem przypatrzywszy mu się powiedzieli: „Spójrz na nas”. A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. Piotr powiedział: „Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!” I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. Natychmiast też odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, skacząc i wielbiąc Boga.

A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali w nim tego człowieka, który siadał przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.

On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?” Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”.

Zapytał ich: „Cóż takiego?”

Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: Były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”.

Na to On rzekł do nich: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.

Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”

W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

A OTO SŁÓWKO JANKA:

To dzisiejsze czytanie z Dziejów Apostolskich uświadamia nas, jak wielką moc może mieć nasza wiara, a w szczególności nasza modlitwa. Przykład chromego, oraz Piotra i Jana, daje dużo do myślenia. Bo zobaczmy, ten chromy prosił o jedno: o jałmużnę. A Piotr mówi do niego tak:  Nie mam srebra ani złota […], ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach.

I powiem Wam szczerze, że osobiście jestem naprawdę przekonany, iż modlitwa naprawdę pomaga. Nawet, jeżeli myślimy niekiedy z niedowierzaniem: Tak, tak, na pewno: pomodlę się i ktoś odzyska zdrowie. Już to widzę”… To musimy przypomnieć sobie w takim razie, że wielu ludzi podobnie mówiło dwa tysiące lat temu, że „niemożliwe, że Jezus zmartwychwstanie! To jest niemożliwe!”

I słusznie myśleli. Bo przecież – po ludzku sądząc – po takich mękach, po takim wysiłku, po przebiciu rąk i nóg, a w końcu także boku, człowiek nie ma szans na zmartwychwstanie! I jeszcze jedno: człowiek nie ma możliwości – od środka grobowca – przesunąć ciężki kamień.

Jednak Bóg mówi: Dla Mnie, nie ma rzeczy niemożliwych!” I udowodnił to wiele razy, na przestrzeni wieków! I będzie nadal pokazywał! Lecz to od nas zależy, kiedy w końcu się obudzimy i zrozumiemy, że to, co się dzieje wokół nas, a co nas tak bardzo nieraz zaskakuje, to nie przypadek, czy zbieg okoliczności Lecz, ale to wielkie dzieła Boże!

Tak, jak w Ewangelii dziś słyszymy o tym, jak to dwaj uczniowie idą drogą z Jerozolimy do Emaus. Oni po prostu nie wierzą, że Chrystus zmartwychwstał, nie pojmują tego. I zobaczmy, że Jezus szedł tuż przy nich! Ba, nawet do nich mówił, rozmawiał z nimi, nauczając ich o tym, co mówili prorocy właśnie o Nim, jako o Synu Bożym. A ci dwaj tak szli i szli, nie wiedząc nawet, że to sam Jezus idzie z nimi!

I zobaczcie, że jest tam taki moment,w którym uczniowie zapraszają Go do siebie, bo noc się zbliża, więc oni chcą Go zatrzymać na noc – nie wiedząc dalej, kto to jest! I dopiero, gdy Jezus połamał chleb, ci dwaj uczniowie rozpoznali, że to był ten sam Jezus, który kilka dni temu umarł na Krzyżu.

Kiedy czytałem tę Ewangelię, to zrodziła mi się myśl, że czasem my sami zapraszamy Boga do naszego życia, nie znając Go. Ale właśnie życzę każdemu – i sobie też – by przyszedł taki moment w naszym życiu, w którym tak, jak ci dwaj uczniowie w Ewangelii, my także w pełni przejrzymy na oczy i powiemy z całkowitą i niezachwianą wiarą, że jednak Bóg jest! I żyje! I działa! I uwierzymy w Niego jeszcze bardziej!

I jeszcze mocniej uwierzymy w zmartwychwstanie Jezusa! I będziemy je głosić wszystkim wokół – tak, jak uczniowie z Emaus, kiedy już uwierzyli…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.