Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Beata Warpas, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Imieniny natomiast przeżywa Ksiądz Robert Furman – życzliwy mi Kapłan z Diecezji warszawsko – praskiej.
Niech Pan udzieli Obojgu bezmiaru łask swoich! O to będę się modlił.
A ja dzisiaj – cały dzień w Lublinie. Wieczorem zaś – Msza Święta w tutejszej Parafii Świętego Jana Kantego, z którą nawiązałem (odnowiłem) intensywną współpracę, stąd kiedy tylko jestem potrzebny – a jestem w Lublinie – chętnie tam jadę i odprawiam. A właściwie, to zawsze mogę tam pojechać, bo niezwykle życzliwy, otwarty i przebojowy Ksiądz Bogdan Zagórski, Proboszcz Parafii, całym sercem zaprasza. Zawsze i bez zapowiedzi! Wielkie dzięki, Księże Proboszczu, za tę życzliwość.
I także za dzisiejsze zaproszenie do odprawienia Mszy Świętej i wygłoszenia słowa Bożego – już z jutrzejszej 6 Niedzieli Wielkanocnej, bo tak w tej Parafii celebrowana jest Msza Święta w sobotę wieczorem.
Natomiast w wielu naszych Parafiach dzisiaj odbędzie się pierwsze w tym roku nabożeństwo fatimskie. Jeżeli tylko macie taką możliwość – weźcie w nim udział! Zachęcam!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Jak co sobotę, mamy przebojowe, mocne i przekonujące słowo Kacpra. Bardzo Mu za nie dziękuję! A zatem, co mówi dziś do mnie Pan? Duchu Święty, wskaż!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 5 Tygodnia Wielkanocy,
13 maja 2023.,
do czytań: Dz 16,1–10; J 15,18–21
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł przybył także do Derbe i Listry. Był tam pewien uczeń imieniem Tymoteusz, syn wierzącej Żydówki i ojca Greka. Bracia z Listry dawali o nim dobre świadectwo. Paweł postanowił zabrać go z sobą w podróż. Obrzezał go jednak ze względu na Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem. Kiedy przechodzili przez miasta, nakazywali im przestrzegać postanowień powziętych w Jerozolimie przez apostołów i starszych. Tak więc utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w liczbę.
Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali przejść do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im, przeszli więc Myzję i zeszli do Troady. W nocy miał Paweł widzenie: jakiś Macedończyk stanął przed nim i błagał go słowami: „Przepraw się do Macedonii i pomóż nam!” Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.
Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: «Sługa nie jest większy od swego pana». Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał”.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
W dzisiejszym czytaniu możemy zauważyć, że Paweł wyrusza w długą podróż. Postępuje zgodnie z tym, o co prosił Jezus: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię. Coś, co od razu rzuca nam się w oczy i mocno buduje, to fakt, że utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w liczbę. Misja, którą zlecił Jezus apostołom, jest realizowana i przynosi obfity plon. A co jeszcze jest ciekawe, to fakt, że Kościoły rosły w wierze, a następnie dopiero rosły w liczbę.
Daje nam to od razu do myślenia, że to nie była tylko liczba wiernych, którzy byli statystami, czy – jak to czasami potocznie się mówi – „robili za paprotkę”. To był Kościół utwierdzający się w wierze, aktywny i bardzo zaangażowany. Apostołowie pod natchnieniem Ducha Świętego pozyskiwali bardzo wiele dusz i prowadzili je ku zbawieniu.
To, co może nas jednak zdziwić, to fakt, że w niektórych miejscach na świecie Duch Święty zabronił głosić Ewangelii. Nasuwa się od razu pytanie: No, ale dlaczego, skoro Jezus wyraźnie powiedział: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię… Przypomnijmy sobie, ile razy w Ewangelii mamy pokazane sytuacje, kiedy to Jezus usuwał się w cień, ponieważ faryzeusze chcieli Go ukamienować, bądź zabić w inny sposób. Jezus nie przekonywał ludzi za wszelką cenę, nie starał się postawić na swoim, a z drugiej strony: nie wystawiał Ojca na próbę. Wiedział, że czasami lepiej odpuścić, odejść, zniknąć…
Myślę, że w przypadku Świętego Pawła było podobnie: Duch Święty dał mu jasno do zrozumienia, że tamte okolice Azji nie są jeszcze gotowe na przyjęcie Chrystusa i może czekać ich tam śmierć, więzienie bądź inne niebezpieczeństwa, a – jak wiemy – ich czas wtedy jeszcze nie nadszedł.
Nasuwa mi się od razu myśl, że często podobną sytuację przeżywamy my sami. Z jednej strony, mamy obowiązek nieść Jezusa i Jego Ewangelię wszystkim ludziom, komu się da, z drugiej zaś strony: musimy również kierować się zdrowym rozsądkiem. Musimy umieć rozpoznać i przemyśleć, na ile ktoś jest gotowy, aby przyjąć Jezusa i Jego Słowo. Osobie, która jest niewierząca, albo wręcz wrogo nastawiona do Jezusa i Kościoła, nie możemy tak po prostu bezpośrednio zacząć cytować Pismo Święte, bo to nie za wiele zapewne da. Oczywiście, Jezus może poprzez swoją łaskę zadziałać i taka osoba może się nawrócić, ale najczęściej zareaguje agresją bądź lekceważeniem.
Czasami lepiej jest okazać miłość bliźniemu, pomóc mu, powiedzieć dobre słowo, niż od razu cytować Ewangelię. Chodzi mi o to, że to nasza postawa – to, co sobą reprezentujemy – ma dawać świadectwo, że żyjemy według tego, co nam powiedział Jezus. To właśnie ta miłość do bliźniego ma zburzyć grube mury, otaczające czyjeś serce, a nie słowa, które często nie niosą za sobą potwierdzenia w naszym życiu. To właśnie nasza postawa, nasze życie, ma głośno wołać do wszystkich, z którymi się spotykamy, że żyjemy w bliskości z Jezusem i zgodnie z Jego przykazaniami.
W Ewangelii natomiast otrzymujemy od Jezusa pewne wskazania, odnośnie do tego, jak obecny świat będzie się z nami obchodził. Jest to jasne i rzeczowe wyjaśnienie, dlaczego nie każdy przyjmie Jezusa, dlaczego nie każdy będzie nas dobrze traktował – mimo dobra i miłości, które chcemy innym nieść. Jak widzimy, bądź słyszymy, że jakaś dobra czy bardzo mocno wierząca osoba cierpi, nasuwa nam się pytanie – dlaczego? Jest taka dobra, a tak musi cierpieć… Dlaczego to dobrzy ludzie cierpią, a złym się powodzi?
Myślę, że w dzisiejszej Ewangelii wyjaśnienie mamy podane jak na tacy. Jezus, który był bez grzechu, który był pełnią miłości, został przez świat znienawidzony i zabity. Nasz Pan sam mówi: Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was miłował jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.
Jezus mówi, że to On sam nas wybrał. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że nasz Bóg, nasz Zbawca, do każdego z nas podchodzi i mówi: „Moja Córko, mój Synu – Ciebie właśnie zapraszam, abyś poszedł za mną”. I my, będąc z Panem, już na to wołanie odpowiedzieliśmy. Tak często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że Pan każdego dnia mówi do nas, abyśmy za Nim poszli. Czy ta droga będzie łatwa? Nie będzie łatwa. Czy ta droga będzie spokojna i pełna sukcesów? Nie będzie.
Jezus o tym mówi wprost, ale jakie to ma znaczenie, skoro On sam nas wybiera, On sam jest z Nami w każdej tej sytuacji. Jezus obiecuje, że co by się nie działo, to On z nami jest obecny i nie da nic ponad nasze siły i możliwości.
Uwierzmy w to i zaufajmy naszemu Bogu, który do każdego z nas – każdego dnia – mówi: Pójdź za Mną!, a na końcu drogi powita nas z otwartymi ramionami w swoim Królestwie, w którym nie będzie nienawiści, bólu, ani łez, tylko pełna, gorąca i nieskończona miłość.