Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Iwona Zagubień, moja dobra Znajoma z czasów mojej posługi w Parafii w Celestynowie.
Urodziny natomiast przeżywa Ksiądz Dariusz Ostałowski, mój Kolega kursowy, Proboszcz Parafii Świętych Piotra i Pawła w Międzyrzecu Podlaskim.
Obojgu świętującym życzę ogromu łask Bożych i wszelkiego dobra! O to będę się dla Nich modlił!
A u mnie dzisiaj – zwyczajny wtorek. Czyli dyżur na Wydziałach przy ulicy Prusa, a o 19:00 – Msza Święta i nabożeństwo majowe.
Zapraszam teraz do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Co konkretnie chce mi wskazać? Czego ode mnie oczekuje? Duchu Święty, bądź światłem, natchnieniem i mądrością!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 7 Tygodnia Wielkanocnego,
23 maja 2023.,
do czytań: Dz 20,17–27; J 17,1–11a
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych Kościoła. A gdy do niego przybyli, przemówił do nich:
„Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich. Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa.
A teraz, naglony Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: bylebym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej.
Wiem teraz, że wy wszyscy, wśród których przeszedłem głosząc królestwo, już mnie nie ujrzycie. Dlatego oświadczam wam dzisiaj: Nie jestem winien niczyjej krwi, bo nie uchylałem się tchórzliwie od głoszenia wam całej woli Bożej”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł:
„Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.
Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.
Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał.
Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie”.
Z tego, co Paweł dzisiaj mówi, dowiadujemy się, że jego posługa przez cały czas dokonywała się – by tak rzec – w cieniu prześladowań i przeciwności, które mu fundowali zazdrośni przeciwnicy. On sam o tym dzisiaj mówi do «starszych Kościoła», czyli pasterzy Wspólnoty z Efezu: Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich. Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa.
Co więcej, jest on pewien, że te zasadzki żydowskie i inne przeciwności będą trwały nadal. Stwierdza bowiem wyraźnie: A teraz, naglony Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: bylebym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej.
Zatem, te przeciwności, te kłody, rzucane mu pod nogi, to taki chleb powszedni w misji apostoła – każdego apostoła, nie tylko Pawła. I nie tylko któregoś z grona Dwunastu, ale też każdego z grona chrześcijan – będących już z tego tytułu apostołami – i to na przestrzeni wszystkich wieków. Wyznawanie wiary, przyznawanie się do wiary, przyznawanie się do Jezusa Chrystusa, życie zgodne z Jego wolą – to wszystko zawsze spotykało się z zaciętym oporem ze strony wielu przeciwników.
Owszem, na przestrzeni wieków istnienia Kościoła różne było natężenie działania owych przeciwników i różna siła prześladowań, jakimi dręczyli wyznawców Chrystusa. I były takie okresy w historii, kiedy Kościół był potęgą – także polityczną – więc jego przeciwnicy może nie aż tak bardzo uzewnętrzniali swoje ataki. Ale – powiedzmy to sobie szczerze – sprzeciwy i trudności były zawsze! Nie było takiego okresu w historii Kościoła – na przestrzeni dwóch tysięcy lat jego istnienia – żeby Kościół był od nich zupełnie wolny. Bo nigdy nie był.
I dzisiaj także nie jest. I to nie tylko w tych miejscach, w których jest on prześladowany w sposób krwawy. U nas – na szczęście – takich ataków nie ma. Zasadniczo nie ma, bo pojedyncze akty fizycznej agresji co i raz się zdarzają. Ale zasadniczo możemy swobodnie chodzić do kościoła, możemy publicznie przyznawać się do wiary – bez obawy utraty życia. I oby tak zawsze było!
Natomiast i u nas nie brakuje ataków medialnych, czy takiego codziennego uprzykrzania życia ludziom wierzącym – w miejscu pracy, czy na uczelni, czy w szkole… Albo ze strony pracodawców lub przełożonych, albo ze strony kolegów i koleżanek – całego środowiska, które teraz naprawdę jest niejednokrotnie nastawione do wiary i do spraw z nią związanych z dużym dystansem (żeby się tak dyplomatycznie wyrazić…).
Dlatego chyba trzeba nam to sobie jasno uświadomić, zdać sobie z tego dobrze sprawę i nie robić z tego problemu, że tak było, tak jest i tak już zawsze będzie: za głosicielami Ewangelia, za świadkami Chrystusa i wiary w Niego – niczym cień będą szły prześladowania, realizowane w różnej formie. Częściej pewnie na płaszczyźnie psychologicznej, moralnej, słownej, ale nie można też wykluczyć fizycznej, brutalnej agresji. Z tym się musimy liczyć.
I z tym musimy się nauczyć żyć! I nie oczekiwać chrześcijaństwa łatwego i przez cały świat oklaskiwanego, noszonego na rękach, bo takiego chrześcijaństwa nie ma. Bo nigdy nie było. I na pewno – niestety – nie będzie. Mówimy: „niestety”, bo chcielibyśmy, żeby było. Bo co by to komuś przeszkadzało, żeby chrześcijanie wszędzie i zawsze swobodnie i bez przeszkód swoją wiarę wyznawali, nie wadząc nikomu, ale przy założeniu, że i im nikt wadzić nie będzie. No, niestety, tego raczej – na tym świecie – nie doczekamy…
Dlatego musimy uznać przeciwności, trudności i krzyże, jakie nas na drodze wiary spotykają, za coś normalnego, z czym trzeba po prostu – jakby to dziwnie nie zabrzmiało – oswoić się. I za coś, co chociaż nieraz nam krwi nam napsuje i niejedną łzę wyciśnie, to jednak na pewno nie może nas zniechęcić do wiary i do Kościoła. Wręcz przeciwnie, te krzyże i trudności, jeżeli znoszone są z godnością, w jedności z Jezusem i z Jego pomocą, a do tego są ofiarowane w jakiejś konkretnej intencji, mogą nas tylko do Boga zbliżyć, a naszą wiarę wynieść na bardzo wysoki poziom!
Święty Paweł, mówiąc dzisiaj o prześladowaniach, które jego spotykały, wyraźnie zaznacza, że i tak, pomimo ich wszystkich, zamierza dopełnić swego dzieła. W tym kontekście mówi nawet, że «nie ceni sobie życia» – oczywiście, tego ziemskiego życia, [byleby] tylko dokończył biegu i posługiwania, które [otrzymał] od Pana Jezusa: [byleby] dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej. Bo to jest najważniejsze! Bo to jest życie wieczne – a ono jest właśnie najważniejsze!
Mógł tak jednak powiedzieć dlatego, że był naprawdę bardzo, ale to bardzo mocno zjednoczony z Jezusem Chrystusem. Czyli, że spełniły się na nim słowa Jezusa, wypowiedziane w dzisiejszej Ewangelii: Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. […] Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi.
Święty Paweł należał – z całą pewnością – do tych, o których Jezus mówi dziś do swego Ojca: Ty mi ich dałeś. A więc – do wybranych i umiłowanych, na których Jezus szczególnie liczy. Tacy ludzie są cali dla Jezusa! We wszystkim. Także wtedy, gdy mówią – tak, jak dzisiaj Paweł powiedział – o sobie i swojej posłudze: Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały…
Pierwsze skojarzenie, jakie nam się zapewne nasuwa, jest takie, że człowiek ten się przechwala. Albo że robi z siebie męczennika. Jednak ludzie Boży, ludzie Chrystusowi – w ten sposób dają świadectwo prawdzie. Oni tak żyją i tak postępują – nie dla ludzkich pochwał, ale dla swego Mistrza i Przyjaciela, Jezusa Chrystusa! Bo są z Nim w pełni zjednoczeni, są cali dla Niego.
Dlatego także nie odstraszą ich od Niego żadne przeciwności, cierpienia i kłody, rzucane pod nogi przez przeciwników. One wszystkie jeszcze bardziej ich do Jezusa zbliżą i z Nim zjednoczą, bo przecież On także to wszystko przeszedł i na sobie odczuł.
Zatem i my także – nie szukajmy łatwego chrześcijaństwa, wolnego od krzyży i przeciwności, bo takiego chrześcijaństwa po prostu nie ma. Raczej starajmy się to wszystko, co trudne, przeżywać razem z Jezusem – z wiarą i godnością – aby w ten sposób osiągać szczyty świętości!