Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Chrztu Świętego przeżywa moja Siostrzenica, Emilka Niedźwiedzka. Modlę się dla Niej, aby wspierana świadectwem wiary całej Rodziny, rozwijała się duchowo, intelektualnie i na każdy w ogóle możliwy sposób – na chwałę Bożą!
Urodziny natomiast przeżywa dzisiaj Elżbieta Kowalska, bardzo energiczna i zaangażowana w budowanie dobra swojej Parafii Osoba z Trąbek.
Z kolei imieniny przeżywają dzisiaj:
►Ksiądz Grzegorz Lisiecki, mój Następca na wikariacie w Miastkowie Kościelnym;
►Grzegorz Pałyska, za moich czasów Lektor w Trąbkach i należący do ówczesnej Wspólnoty młodzieżowej;
►Magda Martyniuk – należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej.
Wszystkim świętującym życzę Bożej opieki i wszelkiego dobra, o co też dla Nich się modlę.
A u mnie dzisiaj taki zwykły czwartek, czyli od 10:00 – dyżur w gmachu przy ulicy Żytniej, a wieczorem Msza Święta i nabożeństwo majowe. Jakby co, to zapraszam!
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan konkretnie mówi do nas przez to Słowo? Wzywajmy Ducha Świętego na pomoc, prosząc Go o światło i głębię refleksji…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 7 Tygodnia Wielkanocnego,
25 maja 2023.,
do czytań: Dz 22,30;23,6–11; J 17,20–26
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W Jerozolimie trybun rzymski, chcąc się dowiedzieć dokładnie, o co Żydzi oskarżali Pawła, zdjął z niego więzy, rozkazał zebrać się arcykapłanom i całemu Sanhedrynowi i wyprowadziwszy Pawła stawił go przed nimi.
Wiedząc zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: „Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych”.
Gdy to powiedział, powstał spór między faryzeuszami i saduceuszami i doszło do rozdwojenia wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie. Zrobiła się wielka wrzawa, zerwali się niektórzy z uczonych w Piśmie spośród faryzeuszów, wykrzykiwali wojowniczo: „Nie znajdujemy nic złego w tym człowieku. A jeśli naprawdę mówił do niego duch albo anioł?”
Kiedy doszło do wielkiego wzburzenia, trybun obawiając się, żeby nie rozszarpali Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go spośród nich i zaprowadzić do twierdzy. Następnej nocy ukazał mu się Pan i powiedział: „Odwagi! Trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami:
„Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.
To nie jedyny taki przypadek w historii posługi apostolskiej, pełnionej przez Pawła, kiedy to swoją własną obronę mógł on ograniczyć do jednego zdania, albo nawet tego jednego nie musiał wypowiadać, bo okoliczności, jakie towarzyszyły przesłuchaniu, albo które w jego trakcie się wytworzyły, wyraźnie mu sprzyjały.
Przypomnijmy sobie w tym momencie chociażby niedawno odczytywaną w ramach liturgii – w ostatni piątek – historię tego przesłuchania, na którym to Paweł jednego słowa nie zdążył powiedzieć w swojej obronie, bo rzymski prokonsul Gallio uznał, iż to nie są jego kompetencje, by rozstrzygać sprawy żydowskich wierzeń, dlatego całe towarzystwo po prostu i bezceremonialnie wypędził z sądu. I tak skończył się tamta rozprawa, w Koryncie.
Dzisiaj Paweł powiedział jedno zdanie – tylko jedno, ale na tyle celne, że także doprowadziło to do zakończenia rozprawy. Z tą różnicą, że o ile w tamtym pierwszym przypadku okoliczności same tak się ułożyły, że Paweł nie musiał nic mówić, o tyle dzisiaj musiał zaangażować swój intelekt i swoją rozległą wiedzę, jaką nabył jeszcze w szkole Gamaliela, ale też swoją przytomność i trzeźwość umysłu, wyrażającą się w swoistym sprycie, jakim się posłużył. Jak to się dokładnie stało?
Autor Księgi Dziejów Apostolskich tak nam to relacjonuje: Wiedząc zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: „Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych”. Gdy to powiedział, powstał spór między faryzeuszami i saduceuszami i doszło do rozdwojenia wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie. Zrobiła się wielka wrzawa…
Gdyby nie to, że Pawłowi na pewno nie chodziło o pokonywanie i zwalczanie kogokolwiek, a o obronę prawdy i głoszenie Dobrej Nowiny, to byśmy powiedzieli, że pokonał swoich przeciwników ich własną bronią. Bo znając ich poglądy, niezwykle sprytnie wykorzystał je niejako przeciwko im samym. Raz jeszcze podkreślmy: jako Apostoł Jezusa Chrystusa na pewno nie chciał działać przeciwko komukolwiek, natomiast na pewno pokazał im wszystkim – posługując się ich własnymi poglądami – absurdalność zarzutów, jakie mu stawiają. Oraz to, że sami się ze sobą nawzajem nie zgadzają w tak zasadniczych kwestiach. Paweł wykazał to bezbłędnie i – jak widzimy – bardzo skutecznie.
Natomiast nie możemy zapominać, że choć mówimy tu o jego wysokim wykształceniu i wysokiej inteligencji, i bardzo trzeźwym myśleniu, to jednak zasadniczym źródłem – by tak to ująć – jego powodzenia w całym tym spięciu była pomoc z Nieba. Tak, ta pomoc, o której Jezus wielokrotnie zapewniał jeszcze w czasie swej ziemskiej działalności, kiedy to uczył swoich wyznawców, aby nie obmyślali wcześniej swojej obrony, bo w tych najważniejszych momentach próby będzie im podane, co mają powiedzieć.
Można z całą pewnością powiedzieć, że te obietnice spełniły się w przypadku Pawła – tu na pewno mieliśmy do czynienia z osobistą interwencją Jezusa, której potwierdzeniem są zresztą Jego słowa, skierowane do Pawła zaraz po dzisiejszej rozprawie: Odwagi! Trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie.
Zestawmy te słowa, moi Drodzy, z tymi oto słowami Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Szczególnie zauważmy to stwierdzenie: dzięki ich słowu będą wierzyć…
Moi Drodzy, czy my się zastanawiamy – chociaż od czasu do czasu – nad tym, dzięki komu my wierzymy?… I komu zawdzięczamy to, że – żeby się tak wyrazić – mamy w co wierzyć?… Czyli, że mamy naukę katolicką, naukę Kościoła, która stanowi nasz wielki skarb i naszą osobistą, wielką wartość, którą możemy się szczycić, bo jest to bardzo spójny, logiczny i wiarygodny system prawd i twierdzeń, którymi kierując się w życiu, z pewnością uczynimy to życie mądrym, sensownym i celowym.
Żeby jednak ten logiczny system mógł się stać tym naszym bogactwem i naszą wartością, ktoś go musiał przemyśleć, ułożyć, uporządkować i odpowiedzieć na najważniejsze pytania, z nim związane. Oczywiście, jego źródeł doszukujemy się w Ewangelii, w nauce samego Jezusa Chrystusa, czy też w Dekalogu, czy w innych wskazaniach Pisma Świętego. To jest absolutny fundament i bezdyskusyjne kryterium. Natomiast wiele szczegółowych kwestii już od samego początku wymagało wyjaśnienia – tak, jak dzisiaj także wiele kwestii tego wymaga.
I tutaj właśnie trzeba nam docenić Pawła, ale i Piotra, ale i pozostałych Apostołów, który pod ten nasz logiczny, spójny, uporządkowany, a nade wszystko niezwykle wiarygodne system wierzeń położyli fundamenty. Oraz – co koniecznie musimy podkreślić po usłyszeniu historii Pawła, w dzisiejszym pierwszym czytaniu – którzy za ten logiczny system, za te prawdy, ponosili cierpienia, a nawet oddawali życie.
Czy my myślimy o tym, moi Drodzy, że naprawdę jesteśmy dłużnikami tych wielkich i świętych ludzi, którzy zostawili nam tak wspaniałe dziedzictwo? Dlatego właśnie możemy śmiało patrzeć w oczy całemu światu – wszystkim mądralom tego świata – i nie wstydzić się naszej wiary, bo system naszych wierzeń ma bardzo mocne fundamenty.
Mówiąc tak bardzo po ludzku i nieco kolokwialnie: bardzo tęgie głowy go tworzyły, równie tęgie głowy – po drugiej stronie barykady – usiłowały go zniszczyć i im się to przez dwa tysiące lat nie udało, a wreszcie: bardzo wielu wyznawców i świadków potwierdziło go swoim cierpieniem oraz życiem według tych zasad i życiem, złożonym w ofierze dla tych zasad. A to wszystko znaczy, że nie mamy do czynienia z jakąś słabą teorią, wymyśloną przez przypadkowego, domorosłego myśliciela czy sezonowego „przewodnika ludzkości”. Mamy do czynienia naprawdę z czymś bardzo konkretnym i wartościowym.
Obyśmy naszym własnym życiem także potwierdzali jego prawdziwość, spłacając w ten sposób dług wdzięczności wszystkim, którzy nam tę logiczną naukę wiary przekazali. I abyśmy ten dług spłacali przez to, że będziemy głosić te prawdy innym i przed innymi o nich świadczyć. Aby Jezus – kiedy wzniesie swoją modlitwę za tych, dzięki którym inni będą wierzyć – mógł myśleć i mówić także o nas…