Przyszło wielu celników i grzeszników…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Kamil Sionek, dobry i porządny człowiek z Parafii w Miastkowie. Dziękując za solidne świadectwo wiary i chrześcijańskiej postawy na co dzień – także troski o Rodzinę – życzę siły i dobrych natchnień na przyszłość! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, wczoraj zostałem poproszony, aby w zastępstwie Ojca Pawła Gomulaka, Koordynatora medialnego Polskiej Prowincji Oblatów, poprowadził audycję w Katolickim Radiu Podlasie, przygotowującą do wielkich uroczystości jubileuszowych w Sanktuarium w Kodniu. Dzisiaj będziemy rozmawiali o samym przebiegu uroczystości, o ich programie i charakterze. Zaczynamy o 21:40. Można nas słuchać także przez internet. Zapraszam do łączności: modlitewnej, internetowej i smsowej.

A oto dzisiaj – pierwszy piątek miesiąca. Przypominam tym, którzy go obchodzą. Ci zaś, którzy nie obchodzą – może by pomyśleli, by jednak obejść dziewięć pierwszych piątków miesiąca?… Z pewnością – warto! Poczytajmy o obietnicach Jezusa, związanych z tym nabożeństwem.

Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie właśnie dzisiaj? Duchu Święty, przyjdź i rozjaśnij umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 13 Tygodnia zwykłego, rok I,

7 lipca 2023.,

do czytań: Rdz 23,1–4.19;24,1–8.10.48.59.62–67; Mt 9,9–13

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Sara doczekała się stu dwudziestu siedmiu lat życia. Zmarła ona w Kiriat-Arba, czyli w Hebronie, w kraju Kanaan. Abraham rozpoczął więc obrzędową żałobę nad Sarą, aby ją opłakać.

A potem powstawszy odszedł od swej zmarłej i zwrócił się do Chetytów z taką prośbą: „Choć mieszkam wśród was jako przybysz, sprzedajcie mi tu u was grób na własność, abym mógł pochować moją zmarłą”. Tak przeto Abraham pochował swoją żonę Sarę w pieczarze na polu zwanym Makpela, w pobliżu Mamre, czyli Hebronu, w kraju Kanaan.

Abraham zestarzał się i doszedł do podeszłego wieku, a Bóg mu we wszystkim błogosławił.

I rzekł Abraham do swego sługi, który piastował w jego rodzinie godność zarządcy całej posiadłości: „Połóż mi twą rękę pod biodro, bo chcę, żebyś mi przysiągł na Pana, Boga nieba i ziemi, że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu, w którym mieszkam, ale że pójdziesz do kraju mego rodzinnego i wybierzesz żonę dla mego syna Izaaka”.

Odpowiedział mu sługa: „A gdyby taka kobieta nie zechciała przyjść ze mną do tego kraju, czy mogę wtedy zaprowadzić twego syna do kraju, z którego pochodzisz?”

Rzekł do niego Abraham: „Nie czyń tego nigdy, abyś miał tam wracać z moim synem. Pan, Bóg niebios, który mnie wywiódł z domu mego ojca i z mego kraju rodzinnego, który mi uroczyście obiecał: «Potomstwu twemu dam ten kraj», On pośle swego anioła przed tobą; znajdziesz tam żonę dla mego syna. A gdyby owa kobieta nie chciała przyjść z tobą, wtedy jesteś zwolniony z przysięgi; byłeś tylko z synem moim tam nie wracał”.

Sługa ów zabrał z sobą dziesięć wielbłądów oraz kosztowności swego pana i wyruszył do Aram-Naharaim. Tam sługa Abrahama wziął jego bratanicę Rebekę za żonę dla jego syna. Wyprawili więc Rebekę i jej piastunkę ze sługą Abrahama i jego ludźmi.

Izaak, który naówczas mieszkał w Negebie, właśnie wracał od studni Lachaj-Roj; wyszedł bowiem pogrążony w smutku na pole przed wieczorem. Podniósłszy oczy ujrzał zbliżające się wielbłądy. Gdy zaś Rebeka podniosła oczy, spostrzegła Izaaka, szybko zsiadła z wielbłąda i spytała sługi: „Kto to jest ten mężczyzna, który idzie ku nam przez pole?” Sługa odpowiedział : „To mój pan”. Wtedy Rebeka wzięła zasłonę i zakryła twarz.

Kiedy sługa opowiedział Izaakowi o wszystkim, czego dokonał, Izaak wprowadził Rebekę do namiotu Sary, swej matki. Wziąwszy Rebekę za żonę, Izaak miłował ją, bo była mu pociechą po matce.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim.

Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to faryzeusze, mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”

On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

Młody Izaak poślubił Rebekę. Mówi nam o tym pierwsze czytanie. Zanim jednak do tego doszło, wiele się wydarzyło, o czym nawet nie wiedział zapewne sam Izaak, ani – tym bardziej – Rebeka. Oto bowiem najpierw było polecenie Abrahama, skierowane do sługi, aby poszedł do kraju, z którego Abraham przed wielu laty wyszedł, by tam znalazł żonę dla Izaaka.

Z naszej dzisiejszej perspektywy – to polecenie wręcz absurdalne: sługa ojca – w imieniu ojca ma poszukać żony dla syna, nawet tegoż syna o tym nie informując. Otrzymał bowiem tak szczegółowe instrukcje od ojca, że nie było tam nawet odrobiny przestrzeni na jakiekolwiek manewry ze strony samego zainteresowanego.

Dzisiaj akurat nie dane nam jest usłyszeć wszystkiego, co zawiera w sobie cała opisywana historia, bowiem czytanie stanowi wybór i połączenie niektórych tylko zdań tejże historii, inne pominięto. Dlatego chociażby nie słyszymy, jak sługa rozpoznaje – wśród wielu dziewcząt tegoż kraju – właśnie tę, którą ma ze sobą zabrać, nie słyszymy także o rozmowie z jej ojcem… I kilku jeszcze innych szczegółów nie słyszymy.

Z pewnością dlatego, aby czytanie liturgiczne nie było zbyt długie, wszak liturgia powinna mieć swoją dynamikę, dlatego czytania biblijne także w tę dynamikę powinny się wpasować. Chociażby swoją długością, dlatego poszczególne fragmenty są tak dobierane i tak skracane, aby oddawały istotę sprawy, natomiast pełna wersja wydarzeń, ukazanych w Biblii, pozostaje zawsze możliwą do odczytania przez każdego, kto sam po nią sięgnie.

Tak zatem, dzisiaj słyszymy tylko o tym, że sługa ów udał się w drogę, sprowadził Rebekę, ta spotkała swego przyszłego męża, zawarli małżeństwo i zamieszkali razem. Chciałoby się aż powiedzieć: ot, tak, po prostu. I żadnego słowa protestu ze strony Izaaka, cze Rebeki, że to ktoś inny za nich zadecydował.

Naturalnie, my sobie zdajemy sprawę, o jakich czasach i o jakiej kulturze w konkretnym narodzie i w konkretnym kontekście mówimy. Wiemy także, że mamy do czynienia z zapisem symbolicznym, metaforycznym, w którym ważniejsze od faktograficznej precyzji jest przesłanie, jakie niesie ten tekst. A przesłanie w ten sposób staje się bardzo czytelne: to Bóg sam kieruje losami swego narodu, począwszy od jego duchowych przywódców, od tych – powiedzielibyśmy dziś „po naszemu” – najważniejszych, w których życie wszedł bardzo intensywnie i bardzo bezpośrednio.

I raczej nie musimy chyba przypuszczać, że wbrew ich woli. Raczej – wprost przeciwnie. Zresztą, w ich sercach i umysłach było to przekonanie, że z Bogiem się nie dyskutuje, bo On z zasady wie, co robi i na pewno chce dobra swoich dzieci. Ponadto, Bóg w Starym Testamencie był zupełnie inaczej postrzegany, niż przez nas obecnie: On był o wiele bardziej „odległy”, majestatyczny, wielki i potężny!

Owszem, cały Stary Testament jest pełen pochwał i zachwytów nad Jego dobrocią, miłością i troską o ludzi, ale jednak inaczej Boga postrzegano, niż dzisiaj. Nie pozwalano sobie na tyle zbyt daleko idącej swobody, na ile my dzisiaj sobie pozwalamy. A tu akurat przydałaby się u nas jakaś zmiana i może jednak powrót do większego uszanowania i większego dystansu, bo dzisiaj zbyt wielu otwarcie lekceważy Boga i traktuje Go jak „kumpla”. Ale to już temat na inne rozważanie.

Natomiast właśnie dlatego, że wówczas tak, a nie inaczej, Boga postrzegano, toteż przyjmowano Jego zasady i Jego rozstrzygnięcia jako pewne i dobre – jakimi zresztą były. I także ludzkie zasady, oparte na tych Bożych, podobnie przyjmowano. Ludzkie zasady – jak chociażby szacunek do woli ojca, który był bardzo wprost i otwarcie znakiem Boga. I dlatego dzisiaj słyszymy o tym, że to Abraham od początku do końca – i ze szczegółami – ustawił życiową przyszłość swemu synowi Izaakowi, a on to przyjął. I już.

Raz jeszcze podkreślmy: zapewne nie o wszystkim słyszymy, pewnie jakieś rozmowy między ojcem a synem się odbywały, o czym Pismo Święte nawet nam nie wspomina. Ale na pewno rozumiano wówczas i za sprawę oczywistą uważano, że Bóg wie, co robi i chce dobrze dla człowieka, przeto Jego propozycję trzeba przyjąć i Jego plan na życie człowieka trzeba zaakceptować.

Bo też warto zaakceptować. Bo jak wygląda życie człowieka, układane według własnego planu – bez Boga, albo nawet wbrew Niemu – to nam dokładnie pokazuje przykład Mateusza, o którym mowa w dzisiejszej Ewangelii, oraz jego szemranego towarzystwa, z którym Jezus zasiadł do stołu. W przypadku Mateusza wiemy to na pewno, a w przypadku jego kompanów możemy się domyślać, iż dotarło do ich świadomości, dokąd doszli i co osiągnęli, idąc jedynie swoimi drogami. Dlatego postanowili coś z tym zrobić. Przynajmniej Mateusz postanowił i udało się mu, a o jego kompanach tego na pewno nie wiemy, ale możemy w to wierzyć.

Właśnie w to, że postanowili następną część swego życia oddać już w ręce Boże i poddać wprost Bożemu prowadzeniu. Już nie eksperymentować i nie próbować o własnych siłach i własnym sposobem, bo przekonali się, dokąd doszli. Wierzymy, że ci wszyscy, którzy tamtego dnia znaleźli się z Jezusem przy stole, wyszli już inni – z mocnymi i konkretnymi, dobrymi postanowieniami na przyszłość.

Czego raczej nie można powiedzieć o faryzeuszach, którzy widząc to wszystko, co się działo i o czym tu sobie mówimy, jak zawsze wynaleźli problem i powód do czepiania się, dlatego wysunęli zarzut, że oto Jezus ucztuje z takim społecznym i religijnym marginesem. Na co Jezus musiał im mocno odpowiedzieć: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.

Przy czym słowo: «sprawiedliwych» raczej należy tutaj widzieć w ujęciu ironicznym, czyli dosłownie: «tych, którzy uważają się sami za sprawiedliwych». Czyli dokładnie – o faryzeuszach. Bo przecież dobrze wiemy, że w oczach Bożych wszyscy jesteśmy grzesznikami, natomiast to Jego miłosierdzie sprawia, że nie patrzy On na nasze grzechy, a dostrzega i podkreśla to wszystko, co w nas dobre. Pod warunkiem, że my sami mamy świadomość swojej grzeszności i naprawdę staramy się coś z tym zrobić.

Czyli – już tak bardzo konkretnie – odważymy się oddać ster swoich spraw w ręce Jezusa. On naprawdę nas ani nie zniewoli, ani na złe drogi nie sprowadzi. Możemy bez obaw poddać się Jego prowadzeniu. A jeżeli tak naprawdę chcemy eksperymentować z naszym życiem i sami je sobie ustawiać, według własnych planów, bez uwzględnienia tych Bożych – bo przecież my sami wiemy wszystko najlepiej i co nam tu ktoś będzie rządził, nawet Bóg – to tylko żebyśmy potem nie mieli do nikogo pretensji, że będzie tak, jak będzie. Bo na pewno nie będzie dobrze.

Pod kierunkiem Jezusa za to – będzie dobrze. Na pewno! I to tym lepiej, im bardziej się temu Jego kierownictwu poddamy, im bardziej w Jego ręce oddamy ster naszego życia i wszystkich naszych spraw!

2 komentarze

  • Czytam dziś z opóźnieniem i powiem tylko,że na TRWAM dziś pokazywali festiwal młodych z całego świata z Medziugorie z 2018r jedno ważne zdanie wypowiedziała młoda katoliczka,że jak były naloty samolotowe terorystów w USA i waliły się wieże ktoś z młodych tam zgromadzonych zapytał :gdzie jest Bóg? i ktoś drugi odpowiedział ,że wygoniliśmy go z naszych miast żyjąc tak jak by Jego/Boga/ nie było….więc zawsze mamy wybór jak żyjemy z Bogiem czy bez Boga a wiadomo jakie wartości promuje dzisiejszy świat a Ameryka/Sodoma i Gomora?/i pogoń za wiatrem/pieniądze,kariera za wszelką cenę nawet zdrowia,używki oraz upadek obyczajów,wartości rodzinnych i chrześcijańskich/ może takie czarnowictwo/ ale trzeba odnów moralnych społeczeństw i Boga w sercach ludzkich i na ulicach ,pracach,rodzinach .Bóg się nie narzuca ale przychodzi gdy człowiek go chce w swojej codzienności nie od święta i w trwogach /jak mówi porzekadło:Jak trwoga to do Boga./Można by rzec:Jak Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko inne jest na właściwym miejscu!I jeszcze jedno z tego festiwalu młodych katolików z całego świata przesłanie:rozesłanie młodych ludzi z tej oazy spokoju i radości tam gdzie są by nieśli Chrystusa i odwagi i wołanie pasterza tego festiwalu/:Nie dajce z kościołów zrobić muzea!a za św.Janem Pawłem II można powtórzyć:,,Niech zstąpi Duch Św.i odnowi oblicze tej ziemi!”

    • To sprawa oczywista – od dawna i dla wszystkich: Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu – wszystko jest na swoim właściwym miejscu. A to, co obecnie dzieje się na świecie, czyli cały ten bałagan, jaki widzimy i jaki nas tak bardzo niszczy – to skutek tego właśnie, o czym tu była mowa: że wyrzuciliśmy Boga z naszego życia, z naszej codzienności, z naszych serc. Tak właśnie wygląda świat bez Boga!
      Tylko dlaczego to właśnie Bóg jest oskarżany o wszystko? Najpierw nie dopuszcza się Go do głosu, a potem oskarża się Go o wszystko… I jaki to ma sens?…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.