Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ojciec Sebastian Feret – do niedawna: Gwardian i Proboszcz Parafii Świętego Brata Alberta w Lublinie, na terenie której mam swoje mieszkanie w bloku, przy ul. Kaskadowej; Człowiek życzliwy i gorliwy Kapłan. Życzę Mu ogromu łask Bożych. I o nie serdecznie się modlę!
Moi Drodzy, dzisiaj Ksiądz Marek głosi słowo Boże w Parafii na warszawskich Płudach, a ja będę posługiwał w Parafii w Grabowie Szlacheckim, gdzie zastąpię Proboszcza, Księdza Tomasza Radczuka, mojego Kolegę kursowego, przebywającego na urlopie.
Tymczasem, zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan mówi dzisiaj konkretnie i osobiście do mnie – właśnie do mnie? Jaką główną myśl wyprowadzę dla siebie z tego Słowa? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
16 Niedziela zwykła, A,
23 lipca 2023.,
do czytań: Mdr 12,13.16–19; Rz 8,26–27; Mt 13,24–43
CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Panie, nie ma oprócz Ciebie boga, co ma pieczę nad wszystkim, abyś miał dowodzić, że nie sądzisz niesprawiedliwie.
Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. Moc swą przejawiasz, gdy się nie wierzy w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo świadomych. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz.
Tak postępując nauczyłeś lud swój, że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi. I wlałeś swoim synom wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.
A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc się wziął na niej chwast?» Odpowiedział im: «Nieprzyjazny człowiek to sprawił». Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?» A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»”.
Inną przypowieść im powiedział: „Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach”.
Powiedział im inną przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło”.
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: „Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata”.
Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: „Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście”. On odpowiedział:
„Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie Królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie.
Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego.
Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Bardzo sugestywny obraz zawiera w sobie przypowieść Jezusa, z dzisiejszej Ewangelii. Słyszymy: Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A kiedy zboże podrosło i wraz z nim pojawił się chwast, słudzy gospodarza sugerowali mu, aby pozwolił im powyrywać chwasty.
Gospodarz jednak nie zgodził się, tak to uzasadniając: Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza.
To bardzo słuszne stanowisko gospodarza, jeśli przyjmiemy, że owym chwastem – jak o tym piszą komentatorzy biblijni i specjaliści – jest najprawdopodobniej gatunek trawy, zwanej życicą roczną, która nie dość, że wschodzi jednocześnie z pszenicą i jest do niej tak podobna, że do samego wykłoszenia trudno ją rozróżnić, to jeszcze jej korzenie są splątane z korzeniami pszenicy, dlatego próba jej usuwania z całą pewnością doprowadziłaby do wyrwania pszenicy.
Stąd też dopiero na końcu, w czasie żniw, gospodarz nakaże ich rozdzielenie, co jest zapowiedzią ostatecznego rozdzielenia dobra od zła – na końcu czasów. Sam Jezus tak o tym mówi w wyjaśnieniu swojej przypowieści: Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego.
A zatem, to się dokona – to się naprawdę dokona – możemy być spokojni i nie przerażać się tym, że tyle zła panoszy się na świecie i tylu złych ludzi zażywa spokoju, nikt im nie może nic zrobić, żaden grom z jasnego nieba na nich nie spada, a niekiedy nawet śmieją się oni w oczy ludziom uczciwym, sprawiedliwym, a nierzadko także pokrzywdzonym przez różne, także ich intrygi. I że różnej maści cwaniacy, kombinatorzy, oszuści, a wręcz przestępcy żyją sobie, jak pączki w maśle, a ludzie, którzy od rana do nocy harują i ledwo co spinają „koniec z końcem”, są kontrolowani i surowo karani za przekroczenie prędkości o dziesięć kilometrów.
Oto dzisiaj sam Jezus udziela odpowiedzi na te dylematy i wątpliwości, pokazując bardzo mocne powiązanie – a może lepiej użyć słowa: splątanie – dobra ze złem, jakie widzimy w świecie, ale też: jakie każdy z nas widzi w samym sobie. Bo jak owe korzenie życicy rocznej splątane są z korzeniami pszenicy, tak i różne dobre myśli w nas i dobre pragnienia tak bardzo splątane są ze złymi myślami, złymi pragnieniami.
I dobre wybory, mądre decyzje i piękne czyny – tak często muszą współgrać z wyborami zła, fatalnymi decyzjami i złymi czynami. Trudno tu mówić nawet o współgraniu, bo współgranie zakłada jakąś zgodność, jakąś harmonię, a między dobrem a złem nigdy żadnej harmonii nie będzie! Natomiast zło faktycznie żyje, istnienie, funkcjonuje i – niestety – rozwija się obok dobra. To są fakty niezaprzeczalne. Takie są nasze obserwacje.
I cóż z tym robić? Obrażać się na te fakty? Obrażać się na Boga, że na to pozwolił? Obrażać się na samych siebie, że dopuszczamy w sobie samych zło do głosu, a dobro ciągle schodzi na dalszy plan? Nie. Na pewno, nie chodzi o żadne obrażanie się, nie chodzi też o złość – często bezsilną – na samych siebie, albo na innych. Tego na pewno nie potrzeba. Natomiast, trzeba o tym wszystkim po prostu wiedzieć i… «rosnąć aż do żniwa». Czyli żyć normalnie, widząc to zło – ale mu nie ulegać.
Bo nawet posługując się obrazem z dzisiejszej przypowieści Jezusa, możemy powiedzieć, że chociaż życica roczna rośnie obok pszenicy, jest do niej podobna, a jej korzenie są splątane z korzeniami pszenicy, to jednak pszenica do końca pozostanie pszenicą, a życica – życicą. Zboże pozostanie zbożem, a chwast – chwastem. W trakcie żniw jedno od drugiego zostanie ostatecznie rozdzielone. Natomiast pszenica nie stanie się chwastem. No, chyba, że się stanie, że da się mu zagłuszyć, przyćmić, że się go przestraszy…
Moi Drodzy, nam nie wolno dać się przestraszyć złu! O tym nam Jezus mówi w swojej przypowieści. Zauważmy to, że Jego dzisiejsze pouczenie to nie jest jedynie informacja o tym, że zło istnieje obok dobra. O tym to my sami wiemy – nikt nas nie musi o tym dodatkowo informować. Fakt, że Jezus nam o tym mówi, przekonuje nas, że cała ta sytuacja nie jest dla Niego zaskoczeniem – w tym sensie, że podstępne działanie złego ducha nie jest żadnym jego zwycięstwem nad Jezusem.
Wprost przeciwnie, jeśli się tak można wyrazić: Niebo dokładnie widzi wszystkie diabelskie zakusy i nawet najbardziej skryte działania. Szatan nie jest w stanie niczym Jezusa zaskoczyć, zaszachować, postawić pod ścianą. Jego podstępne intrygi są w rzeczywistości prześwietlone na wylot.
Natomiast to dzisiejsze pouczenie Jezusa mówi nam, co Bóg na to, że tak właśnie jest; na to, że zło się tak panoszy, że jest tak wszechobecne. Przecież my sami nieraz stawialiśmy – a może wciąż stawiamy – pytanie, dlaczego Bóg w ogóle pozwala na zło, dlaczego go od razu nie eliminuje?… Dlaczego – by użyć określeń z Ewangelii – pozwala obojgu róść aż do żniwa?…
Zapewne z tego samego powodu, dla którego chce, aby Jego królestwo rozrastało się od rozmiaru ziarnka gorczycy aż do wielkiego krzewu. Ziarno gorczycy czarnej uchodzi na Wschodzie za najmniejsze ze wszystkich nasion. Jego średnica nie przekracza jednego milimetra! Jak w ogóle zauważyć taki drobiazg? Tymczasem, wyrasta z niego krzew, osiągający wysokość czterech metrów – z pewnością, większy od innych jarzyn, a nawet niektórych drzew! Chętnie na jego gałęziach gnieździ się przeróżne ptactwo – zwłaszcza w porze owocowania – znajdując tam mnóstwo pokarmu.
Także wspomniany przez Jezusa zaczyn to często w Izraelu używany mały kawałek suchego ciasta, przypominający zasuszone ziarno. Bardzo mały, wręcz niewidoczny w wielkiej masie ciasta i z pozoru martwy – jednak zakwasza całe ciasto. Owe trzy miary mąki, wspomniane przez Jezusa, to – jak się wylicza – objętość około trzydziestu sześciu litrów. To chyba sporo ciasta… A taki mały kawałeczek ma moc je wewnętrznie ubogacić, przemienić.
I teraz, wziąwszy pod uwagę te wszystkie metafory, tworzymy sobie w sercu i w umyśle obraz działania Bożego w świecie. Jaki to obraz?
A czyż nie taki, o jakim Autor Księgi Mądrości mówi w pierwszym czytaniu? Słyszymy tam słowa modlitwy, skierowanej do Boga przez Autora natchnionego – Mędrca biblijnego – który wychwala Go on za Jego wyjątkowy sposób działania. Słyszymy: Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. Moc swą przejawiasz, gdy się nie wierzy w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo świadomych. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz. Tak postępując nauczyłeś lud swój, że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi. I wlałeś swoim synom wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie.
A znowu w drugim czytaniu odnajdujemy jeszcze jedną, ciekawą myśl: Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Oto Bóg pomaga człowiekowi nawet w modlitwie, dając mu swego Ducha, aby ten wręcz modlił się razem z człowiekiem, modlił się w nim i przez niego. Aby dawał mu natchnienie do modlitwy, aby podpowiadał mu nawet słowa modlitwy – słowa, których człowiek, sam z siebie, nie jest w stanie wypowiedzieć.
Jaki zatem obraz Boga – i Bożego działania – jawi się przed nami w dzisiejszych czytaniach? Czyż nie jest to obraz Boga łagodnego, wyrozumiałego i cierpliwego, który po wielekroć daje szansę człowiekowi i czeka, aż ten się nawróci, aż ten się opamięta i wejdzie ponownie na Jego drogi, jeśli z nich już zdążył zejść. To obraz Boga, który nie działa gwałtownie, na pewno nie pod wpływem emocji czy chwilowego uniesienia.
To obraz Boga, szanującego wolność, którą sam dał człowiekowi i musi w związku z tym znosić wiele jego złych decyzji, wiele fatalnych życiowych wyborów… To obraz Boga, który jest w swoim działaniu bardzo delikatny i wyważony. Co nie oznacza, że naiwny, albo bezsilny. Bo chyba dzisiaj wielu cwaniakom tak się wydaje.
Tak się wydaje tym wszystkim, którzy w oczy śmieją się Bogu i za nic mają Jego zasady. Tak się wydaje tym wszystkim, którzy zło czynią, na zło pozwalają, którzy zło promują, do niego zachęcają; którzy aktywnie przyczyniają się do tego, że zło jest – jak się wydaje – takie wszechwładne. Ale na szczęście – tak się im wszystkim jedynie wydaje!
Jak i to, że Boże królestwo ciągle pozostaje jedynie małym ziarenkiem, takim milimetrowym pyłkiem, podczas kiedy wielcy tego świata, politycy i inni decydenci, przekonani są, że to właśnie ich królestwa, ich urzędy, ich szerokie biurka i błyszczące limuzyny – to są atrybuty królestwa, ogarniającego świat. Podobnie, jak tym wszystkim, którzy już postawili przysłowiowy krzyżyk na normach ewangelicznych, dotyczących szeroko rozumianego „życia we dwoje” – czy to przed ślubem, czy po ślubie. Czy też tych norm, dotyczących życia społecznego, także politycznego.
Na wszystkich tych płaszczyznach – jak się wydaje – Bóg ze swymi zasadami jest w odwrocie! Podobnie, jak i w wielu parlamentach, urzędach, na wielu uniwersytetach, w wielu szkołach. Małe, milimetrowej wielkości ziarenko pewnie gdzieś tam znalazło swoje miejsce w jednym czy drugim sercu, ale w sferze publicznej, społecznej, politycznej – w ogóle go nie widać! Nie ma go! Nie liczy się zupełnie!
Czy aby na pewno?… Czy naprawdę wszyscy ci, którzy swoimi mackami i intrygami oplątali rzeczywistość, w której żyją, są przekonani, że tak już zostanie? I że Bóg nie upomni się o swoje zasady, o należne sobie miejsce w obecnym świecie i w życiu ludzi? Czy naprawdę się poddał, wycofał, z zażenowaniem spuścił wzrok i boi się odezwać, o cokolwiek upomnieć? A może to oplątanie jest już tak skomplikowane, że nawet Bóg nie jest w stanie go odplątać?
Nie! Tak nie jest! Bóg wszystko widzi i o wszystkim wie. I pozwala obojgu róść aż do żniwa. Daje szansę – wszystkim! Nawet największym kombinatorom, cwaniakom, złodziejom, kłamcom, krętaczom – i jakiej kategorii grzeszników by tu jeszcze nie wymienić – daje szansę wszystkim! I daje wszystkim czas. Nam również – w naszym osobistym wewnętrznym zmaganiu się dobra ze złem. Nam też daje czas.
Ale – do czasu. Do czasu żniwa. Wtedy oddzieli dobro od zła. Moi Drodzy, zawsze o tym pamiętajmy! I niech nas naprawdę nie przeraża to wszystko, co dzieje się na świecie – także niekiedy w Kościele… Niech nas to nie przeraża i nie zniechęca do dobra i codziennego budowania królestwa Bożego w sercach swoich i w sercach ludzi z naszego otoczenia. Niech nam to wszystko nie odbiera zapału do pracy! Bóg naprawdę nie przegrał! I nie dał się oszukać. Bóg nie jest głupi, naiwny i łatwowierny.
On dobrze wie, co się dzieje na świecie, co się dzieje w Kościele, co się dzieje w naszej Parafii, co się dzieje w naszej miejscowości, co się dzieje w naszej gminie, co się dzieje w Polsce, co się dzieje w nieszczęsnej tak zwanej Unii Europejskiej; co się dzieje w każdym ludzkim sercu. W każdym! W moim i Twoim – też. On to wszystko dobrze wie, dokładnie widzi – nic Mu nie umyka i nic Mu się z rąk nie wymyka, chociaż tak się może wielu wydawać. Na końcu czasów wszyscy przekonają się, że tak nie jest. A wielu przekona się znacznie wcześniej – jeszcze za życia, za tego swego czasu na ziemi.
Dlatego spokojnie róbmy swoje – czyńmy dobro, trzymajmy się chrześcijańskich zasad, bądźmy uczciwi, mówmy prawdę, kochajmy ludzi, módlmy się do Boga. To nie naiwność, ani znak słabości, ani znak przegranej. Nie, to jest właśnie jedyna i słuszna droga – jedyna właściwa i pewna droga w całej tej obecnej plątaninie dróg, propozycji na życie i recept na szczęście. Jedyna pewna i prosta droga – co nie znaczy, że łatwa – która doprowadzi do zwycięstwa: właśnie ta droga, którą wskazuje i którą prowadzi nad Jezus.
Dlatego trzymajmy się Go! I ani na krok nie odstępujmy. Ani na krok – i ani na moment. Wytrwajmy przy Nim! A na pewno zwyciężymy – wygramy całe swoje życie. I to doczesne – i to wieczne.