Radosnego dawcę miłuje Bóg!

R

Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie ponownie pozdrawiam z Kodnia! Zapewniam, że jesteście nieustająco obecni w moich modlitwach… Tymczasem, przygotowania do Uroczystości koronacyjnych idą pełną parą. Pozwólcie, że przypomnę raz jeszcze ich przebieg:

https://koden.com.pl/2023/08/02/plakat-z-programem-na-300-lecie-koronacji-obrazu/

A oto opis i wygląd Koron, które – pobłogosławione przez Papieża Franciszka rok temu – już wkrótce zostaną przez jego Legata założone na Obraz:

https://koden.com.pl/2023/06/27/opis-nowych-koron-na-obraz-matki-bozej/

A pod rozważaniem – namiar na sześć audycji w Katolickim Radiu Podlasie na temat Sanktuarium Kodeńskiego i tychże Uroczystości. Zachęcam do posłuchania w wolniejszej chwili! Dwie ostatnie zawierają informacje organizacyjne, dotyczące poszczególnych dni.

I jeszcze jedna, ważna informacja:

https://oblaci.pl/2023/08/05/watykan-dlaczego-papiez-poslal-legata-do-kodnia/

A teraz już wsłuchajmy się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Co tak bardzo osobiście chce mi powiedzieć? Niech Duch Święty pomoże właściwie to odczytać i wziąć głęboko do serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Św. Wawrzyńca, Diakona i Męczennika,

10 sierpnia 2023., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Mdr 3,1–9; 2 Kor 9,6–10; J 12,24–26

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności.

Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.

W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki.

Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

ALBO:

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Bracia: Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. A Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre uczynki według tego, co jest napisane: „Rozproszył, dał ubogim, sprawiedliwość Jego trwa na wieki”.

Ten zaś, który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.

Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.

Patron dnia dzisiejszego, Wawrzyniec, był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów Papieża Sykstusa II. Pomimo, że wiele osób sławiło jego bohaterską śmierć – jak chociażby Święty Ambroży czy Święty Augustyn – to jednak wiadomości historyczne o nim posiadamy bardzo skromne. Właściwie źródłem jedynym jest „Liber Pontificalis” – „Księga Papieży”, który śmierć Wawrzyńca wiąże bezpośrednio z męczeństwem Świętego Papieża Sykstusa II, zamęczonego dnia 6 sierpnia 258 roku, wraz ze swoimi czterema diakonami.

Niektórzy pisarze współcześni w tym samym dniu i w tych samych okolicznościach sytuują męczeństwo Wawrzyńca. Temu jednak stanowczo sprzeciwia się powszechna i najdawniejsza tradycja rzymska. Jej wyrazem jest Passio”, czyli opis męki wielkiego Diakona.

Według niej, Wawrzyniec miał być wyłączony z grupy skazanych na śmierć wraz z Sykstusem II. Grupa ta stanowiła swoisty orszak Papieża. Wawrzyńca początkowo z niej wyłączono, bowiem był administratorem majątku Kościoła w Rzymie. Miał równocześnie zleconą opiekę nad ubogimi. Namiestnik rzymski liczył, że namową i kuszącymi obietnicami, a w razie potrzeby katuszami, wymusi na nim oddanie całego majątku kościelnego w jego ręce.

Wawrzyniec miał wówczas poprosić o kilka dni, aby mógł zebrać „skarby Kościoła” i pokazać je namiestnikowi. Kiedy nadszedł oznaczony dzień, Diakon zgromadził całą biedotę Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska. Miał przy tym powiedzieć: Oto są skarby Kościoła!”

Zawiedziony i rozwścieczony tyran kazał zastosować wobec niego wyjątkową katuszę: nakazał rozciągnąć Wawrzyńca na żelaznych rusztach, powoli podgrzewać i piec żywcem w ogniu. Według przekazu, Wawrzyniec miał się zdobyć jeszcze na słowa: Widzisz, że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na drugą stronę!”

Święty Papież Leon Wielki daje do tych słów piękny komentarz: Jak silny musiał być ogień miłości Chrystusowej, skoro gasił żar ognia naturalnego!”.Według wspomnianego opisu męki, Wawrzyniec miał być przedtem biczowany knutami z drutu, potem wieszano go, wyrywając członki ze stawów.

W tymże opisie jest podany jeszcze jeden szczegół. Otóż, kiedy prowadzono Świętego Papieża Sykstusa – wraz z jego diakonami – na śmierć, chciał iść z nim także Wawrzyniec. Pytał nawet Papieża: Dokąd idziesz, Ojcze, bez syna? Jakże obejdziesz się bez swojego diakona? Nigdy nie odprawiałeś Eucharystii bez niego, czymże więc mogłem ściągnąć na siebie twoją niełaskę?” Na to miał odpowiedzieć Sykstus: „Dla mnie, steranego wiekiem, jest przygotowana mniejsza próba. Ciebie czekają wiele większe cierpienia, ale też i piękniejsza czeka cię korona”. Niektórzy z krytyków są skłonni ten dialog uznać za późniejszy, dodany do opisu męczeństwa, ku zbudowaniu wiernych.

Niezwykłe okoliczności męczeńskiej śmierci Wawrzyńca, poniesionej 10 sierpnia 258 roku, rozbudziły w Kościele rzymskim niezwykły jego kult. Święty Augustyn pisze, że jak Jerozolima szczyci się Świętym Szczepanem, tak Rzym jest dumny ze Świętego Wawrzyńca. Największy zaś poeta starożytnego chrześcijaństwa, Prudencjusz, zapisał, że bohaterska śmierć Wawrzyńca zadała cios bałwochwalstwu, które od tego czasu zaczęło chylić się ku upadkowi – aż do ostatecznego zwycięstwa Chrystusowego Kościoła. Ciało Męczennika pogrzebał Święty Justyn. Co roku wierni tłumnie gromadzili się wokół grobu Męczennika.

Imię Świętego Wawrzyńca włączono do kanonu Mszy Świętej i do Litanii do Wszystkich Świętych. Z Rzymu jego kult przeniósł się na cały Kościół. Był on w starożytności i średniowieczu jednym z najbardziej popularnych Świętych. Już w pierwszej połowie IV stulecia na cmentarzu przy Via Tiburtina obchodzono święto ku jego czci. Kult Wawrzyńca dość wcześnie rozprzestrzenił się także na ziemiach polskich.

Słuchając czytań, przeznaczonych dokładnie na dzisiejsze Święto w liturgii Kościoła, trudno nie zwrócić uwagi na te oto słowa, zapisane przez Apostoła Pawła w pierwszym dzisiejszym czytaniu: Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.

Bo mamy tu zachętę nie tylko do tego, by dać z siebie jak najwięcej, jak najhojniej; aby dać z całego serca – oczywiście, rozumiejąc słowo: „dać” w sensie szerokim, nie tylko w sensie jakiejś materialnej darowizny – ale mamy także zachętę do tego, by dać z siebie w sposób radosny! Zaprawdę, radosnego dawcę miłuje Bóg! Czyli nie na zasadzie, że daję, ile już naprawdę muszę i to jeszcze ze spuszczoną głową, albo wściekły, że muszę coś swojego poświęcić, że muszę siebie samego poświęcić – no, właśnie, nie! Naprawdę, ważnym jest, aby ofiarować siebie – lub coś z siebie, coś od siebie – w sposób chętny i radosny! Dokładnie tak, jak czynił to nasz dzisiejszy Patron.

Naturalnie, zdajemy sobie sprawę, że starożytna hagiografia przypisała mu może na wyrost pewne słowa lub gesty, ale też nie można z góry niejako zakładać, że wszystko tam było tylko piękną opowieścią i że nie było prawdą, iż akurat tak, a nie inaczej, reagował w chwili znoszenia niezwykle brutalnej tortury przypalania ogniem. Skądinąd wiemy, że Pan daje siły ludziom odważnym w chwilach próby do znoszenia takich, a nawet jeszcze cięższych cierpień. Chociaż akurat wobec Wawrzyńca brutalni oprawcy zastosowali mocniejszy „zestaw” diabelskich atrakcji.

Kiedy jednak człowiek w takiej decydującej chwili, całym sercem zwróci się do Pana i Jemu bezgranicznie zaufa, i Jemu odda całą tę sprawę, wówczas Pan da siłę, aby znieść cały atak zła, jaki przeciwnicy fundują. Jest to o tyle niezwykłe, że często ludzie, obserwujący takiego męczennika z boku, nie mogą znieść widoku tych cierpień, ani nawet myśli o nich, a męczennik znosi same cierpienia! Bo Pan go wspiera.

I jeśli to jest ktoś, pokroju Wawrzyńca, który – jak się domyślamy – musiał być z natury człowiekiem pogodnym, inteligentnym i mającym poczucie humoru, to również w takiej trudnej chwili Pan pozwolił mu ten humor zachować i śmiać się w oczy prześladowcom, czym tylko powiększył rozmiary swojego moralnego zwycięstwa, przy jednoczesnym powiększeniu rozmiarów ich totalnej klęski, czego wyrazem była ich wielka furia i tak naprawdę: poczucie bezradności, z pełną świadomością totalnej przegranej.

Jest to, moi Drodzy, coś naprawdę niezwykłego: z jednej strony można mówić o przegranej Wawrzyńca, czy innych Męczenników, dzisiaj tu przywołanych, czy jakichkolwiek innych, na przestrzeni dwóch tysięcy lat istnienia Kościoła – z drugiej jednak strony dzisiaj to właśnie tych przegranych wspominamy i czcimy jako prawdziwych zwycięzców. To oni dzisiaj są szczęśliwi – na wieki! Ich zaś przykład jest światłem na drodze do świętości dla wszystkich, którzy jeszcze pielgrzymują przez ziemię.

A ich prześladowcy?… Cóż o nich można powiedzieć?… Jak są wspominani?… I jak wygląda ich wieczność? Tego ostatniego akurat nie wiemy, natomiast wiemy, że nie mogą liczyć na tak dobre wspominanie przez ludzi. A najczęściej – odchodzą w zasłużone zapomnienie. Ich życie zostało tylko dla nich, dlatego zmarnieli, nie pozostawili po sobie żadnych dobrych owoców. Ci natomiast, którzy obumarli – jak ziarno, rzucone w ziemię, w radosnym darze miłości do Boga i do ludzi – ci przynoszą plon stokrotny.

Wyraźnie zapowiada to Jezus w dzisiejszej Ewangelii, gdy mówi: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Moi Drodzy, na pewno nie wszyscy ucieszą się taką propozycją, bo powiedzą, że skoro dopiero w wieczności coś dobrego się zadzieje, to co w takim razie z doczesnością? Czy lata na ziemi w ogóle się nie liczą i mogą być pasmem samych cierpień, niepowodzeń i kłód, rzucanych pod nogi, na co my obowiązkowo mamy reagować uśmiechem i dobrym humorem – jak jacyś ludzie nie do końca zdrowi na umyśle. Wiemy, że tak naprawdę – to nie o to chodzi.

Bo chyba wszyscy możemy powiedzieć – i dać temu świadectwo – że Pan już tutaj, na tym świecie, często bierze w obronę swoich wyznawców, odważnych świadków wiary i świętości. Już tutaj pozwala im doświadczyć wielkich zwycięstw, co – znowu – doprowadza często do wściekłej furii ich przeciwników. To też się często zdarza.

Natomiast ta dzisiejsza lekcja, jaką nam daje Wawrzyniec, ma nam uświadomić i przekonać nas, że warto być wiernym Bogu – zawsze i do końca! Pomimo wszystko – i pomimo wszystkich! I że nie ma takiego ognia diabelskiego, którego prawdziwy przyjaciel Jezusa nie byłby w stanie znieść. Przeto, jeżeli ktoś odchodzi od Boga i Kościoła, uskarżając się na zło świata, to niech odważy się przyznać, że to nie okoliczności były takie straszne, ale to jego wiara była zbyt mała lękliwa…

To jest dokładnie tak, jak w przypadku odejścia kogoś z kapłaństwa, czy życia zakonnego. Kiedy się potem kogoś takiego spotyka, zawsze słyszymy, że to atmosfera wśród księży była nie do zniesienia, że to kuria ciągle się czepiała, że biskup się na niego uwziął, że w zakonnej wspólnocie tyle już było obłudy, że nie dało się już tego dłużej tolerować, ani znosić…

Przyznaję, że nie zdarzyło mi się rozmawiać z taką osobą – spośród tych odchodzących – która by przyznała, że całą sytuację spowodowała jej słaba wiara. Albo że odejście z kapłaństwa spowodowany był – bo najczęściej bywa – osłabieniem życia religijnego, modlitewnego. Nie, to cały świat jest zły, to ludzie dookoła wredni, to skandale w Kościele tak często się szerzą, to księża i zakonnice dają zły przykład, to to….; to tamto…. I tak w kółko!

Moi Drodzy, powiedzmy to sobie tutaj bardzo zdecydowanie i prosto w oczy: nie ma tak naprawdę żadnej zewnętrznej przyczyny dla odejścia od Boga i porzucenia wiary – podobnie, jak nie ma żadnej zewnętrznej przyczyny odejścia z kapłaństwa lub z zakonu! Nie ma takiej przyczyny!

Chociaż wiele z zarzutów, dotyczących różnych postaw kapłanów, lub wiernych świeckich, niestety jest prawdą. I trzeba je potwierdzić – tak, tego typu postawy mają miejsce. Nie brakuje obłudy, wzajemnej wrogości, podejrzliwości, traktowania się w sposób skandaliczny, a nawet gorszący! Niestety, często jest to prawdą. Ale nigdy nie było, nie jest i nie będzie – bo nie może to być – przyczyną rezygnacji z wiary, rezygnacji z Boga, rezygnacji z kapłaństwa, czy życia zakonnego.

Bez względu na okoliczności i tłumaczenie się samych zainteresowanych – przyczyna za każdym razem tkwi w nich samych! Trudności, przeszkody, złe traktowanie, a nawet wprost wycelowana w człowieka nienawiść ze strony ludzi – to spotyka wszystkich. Owszem, raz w większym, raz w mniejszym stopniu, ale wszyscy przez to przechodzą. A jednak nie wszyscy odchodzą. A niektórzy – jak Wawrzyniec – jeszcze się śmieją w oczy prześladowcom. I tym bardziej – pozostają wierni Bogu.

Oby to była także opowieść o nas – o tych wiernych Bogu, którzy od Niego na krok nie odstąpią! Bez względu na cokolwiek – zostaną przy Nim. I to jeszcze – z radością w sercu i uśmiechem na twarzy! Albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg…

AUDYCJE KODEŃSKIE W KATOLICKIM RADIU PODLASIE

3 marca 2023.

http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2023/03/03/przygotowanie-do-jubileuszu-300-lecia/

21 kwietnia 2023.

http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2023/04/21/przygotowanie-do-jubileuszu-300-lecia-koronacji-obrazu-mb-kodenskiej/

5 maja 2023.

http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2023/05/05/czym-jest-szkaplerz-jaka-jest-jego-historia-skad-wzial-sie-szkaplerz-kodenski/

2 czerwca 2023.

http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2023/06/02/koden-ktory-wybrala-maryja/

7 lipca 2023.

http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2023/07/07/przebieg-uroczystosci-koronacyjnych/

4 sierpnia 2023.

http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2023/08/04/koronacja-obrazu-mb-kodenskiej-powrot-do-tamtych-wydarzen/

2 komentarze

  • „Etenim passer invenit sibi domum,
    et turtur nidum sibi, ubi ponat pullos suos :
    altaria Tua, Domine virtutum.”
    „Nawet wróbel znajduje swój dom,
    a jaskółka gniazdo, gdzie złoży swe pisklęta:
    przy ołtarzach Twoich, Panie Zastępów.”
    (Psalm 84:4 ; liturgia godziny czytań 6 sierpnia)

    W mojej parafii (Katedra Przemienienia Pańskiego,Nowosybirsk ) dzisiaj jest rocznica (26 lat) poświęcenia katedry. Dlatego święto świętego Wawrzyńca zostaje przeniesione na 12 sierpnia.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.