Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Iwona i Marcin Zagubień – bliscy mi Ludzie, z którymi miałem przyjemność współpracować w Parafii w Celestynowie. Dziękując Im za wszelką życzliwość i bliskość, życzę mocy Bożej i wszelkich natchnień z Nieba. Zapewniam o modlitwie!
A oto my, całą naszą Ekipą, serdecznie pozdrawiamy z Frącek, gdzie wczoraj dotarliśmy po zaledwie dwóch godzinach płynięcia. Według naszego aktualnego rozplanowania trasy, ten drugi dzień, a więc wczorajszy, jest taki właśnie spokojny i łagodny. Dzisiaj już trasa dłuższa – do Mikaszówki, gdzie oczekuje nas życzliwy i bardzo nam oddany Proboszcz, Ksiądz Andrzej Borkowski.
Ale i tu, gdzie dziś nocujemy, jesteśmy od dobrych kilkunastu lat bardzo serdecznie i życzliwie przyjmowani przez Gospodarzy, z Panią Alicją Bykowską na czele. Wielkie dzięki Wszystkim tym, do których przybywamy, za ich pozytywne nastawienie do nas.
Cieszymy się bardzo, że – jak to nakazuje coroczna tradycja naszych spływów – wczoraj wieczorem dotarła do nas Pani Doktor Joanna Borowicz. Jak zawsze, na krótko, bo już dzisiaj wieczorem musi wracać, ale my tu zawsze na Nią oczekujemy i cieszymy się, kiedy dojedzie, spotka się z nami, włączy się w nasze rozmowy, a dziś rano – poprowadzi nasze modlitwy. Bardzo dziękuję za tę stałą obecność, chociaż szkoda, że tak krótką… Ale – cóż… Obowiązki…
Moi Drodzy, zapraszam Wa już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszego dnia. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan konkretnie do mnie mówi? Duchu Święty, przyjdź i rozjaśnij serca i umysły!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 20 Tygodnia zwykłego, rok I,
23 sierpnia 2023.,
do czytań: Sdz 9,6–15; Mt 20,1–16a
CZYTANIE Z KSIĘGI SĘDZIÓW:
Wszyscy możni miasta Sychem oraz cały gród Millo zgromadzili się i przyszedłszy na równinę, gdzie stała stela w Sychem, ogłosili Abimeleka królem.
Doniesiono o tym Jotamowi, który poszedłszy, stanął na szczycie góry Garizim, a podniósłszy głos, tak do nich wołał: „Posłuchajcie mnie, możni Sychem, a Bóg usłyszy was także. Zebrały się drzewa, aby namaścić króla nad sobą. Rzekły do oliwki: «Króluj nad nami!» Odpowiedziała im oliwka: «Czyż mam się wyrzec mojej oliwy, która służy czci bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?» Z kolei zwróciły się drzewa do drzewa figowego: «Chodź ty i króluj nad nami!» Odpowiedziało im drzewo figowe: «Czyż mam się wyrzec mojej słodyczy i wybornego mego owocu, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?» Następnie rzekły drzewa do krzewu winnego: «Chodź ty i króluj nad nami!» Krzew winny im odpowiedział: «Czyż mam się wyrzec mojego soku, rozweselającego bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?» Wówczas rzekły wszystkie drzewa do ostu: «Chodź ty i króluj nad nami!» Odpowiedział oset drzewom: «Jeśli naprawdę chcecie mnie namaścić na króla, chodźcie i odpoczywajcie w moim cieniu! A jeśli nie, niech ogień wyjdzie z ostu i spali cedry libańskie»”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: «Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam». Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: «Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?» Odpowiedzieli mu: «Bo nas nikt nie najął». Rzekł im: «Idźcie i wy do winnicy».
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: «Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych». Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: «Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty». Na to odrzekł jednemu z nich: «Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?»
Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.
Żeby dobrze zrozumieć przesłanie dzisiejszego pierwszego czytania, powinniśmy wiedzieć, że Abimelek to człowiek nieprawy – to morderca swoich siedemdziesięciu braci. Wszyscy oni – a precyzyjnie: prawie wszyscy – zostali wymordowani, bo właśnie w ten sposób Abimelek chciał osiągnąć władzę. Zresztą – osiągnął. Ale raczej na krótko, bo dość szybko zawiązał się przeciwko niemu spisek i został zamordowany.
Kiedy jednak owym królem został, do możnych miasta Sychem przemówił Jotam – jedyny ocalały z rzezi, jaka spotkała jego braci. I to on dzisiaj – w dość oryginalny sposób – analizuje to, co się stało. Za pomocą obrazu drzew, które kolejno odmawiały objęcia władzy nad pozostałymi drzewami, aż oset zdecydował się tę władzę objąć – Jotam zadał możnym Sychem to jedno pytanie: Czy na pewno dobrze zrobili, wybierając przewrotnego Abimeleka na króla? Czy się nad tym zastanowili? I czego spodziewają się po takim wyborze?…
Oczywiście, to opowiadanie ma swój ciąg dalszy – na kartach Pisma Świętego łatwo ją znajdziemy – ale już to, co usłyszeliśmy dzisiaj, daje do myślenia: czy oset to jest ten jeden, jedyny i – co najważniejsze – odpowiedni kandydat do panowania nad innymi? Z pewnością, znamy odpowiedź… Ale w tym opowiadaniu odnajdujemy obraz sytuacji, która nie jest obca także nam dzisiaj – i to w bardzo szerokim zakresie.
Ileż to bowiem razy my dokonujemy złych wyborów: czy to wybierając niewłaściwych ludzi na wysokie stanowiska, czy też dokonując niewłaściwego doboru środków i sposobów działania do aktualnych potrzeb, czy w ogóle: dokonując niewłaściwych wyborów moralnych, stawiając nie na tych, co trzeba, ludzi czy nie na te, co trzeba, wartości, cele… I zawsze przy tym kierujemy się jakimś kryterium, jakimś argumentem, często zapewne niejednym… Czy jednak aby na pewno słusznym? Ile czasu poświęcamy na refleksję, zanim dokonamy takiego, czy innego wyboru? A na modlitwę?…
Moi Drodzy, możliwość dokonywania wyborów jest znakiem naszej wolności. Umiejętność dokonywania wyborów jest znakiem naszej dojrzałości. Jedno i drugie trzeba ciągle kształtować, ciągle „aktualizować”, ciągle poprawiać. A tak naprawdę – to ciągle trzeba uzgadniać ze spojrzeniem i myśleniem Jezusa. Czyli pokonywać w sobie, przełamywać to ciasne, schematyczne i ograniczone ludzkie myślenie, a uczyć się myślenia Jezusa.
W dość mocny i – by to tak ująć – radykalny sposób zostało to pokazane w dzisiejszej Ewangelii. Prawdę mówiąc, to według naszych, ludzkich kryteriów – ale nawet według społecznej nauki Kościoła – takie rozliczenie pracownika i takie wynagrodzenie za pracę, jakiego dzisiaj dokonał ewangeliczny pracodawca, po prostu nie mieści się w głowie! To jawna niesprawiedliwość! Ale nie o ten przekaz akurat chodziło w dzisiejszej Ewangelii – nie o wytyczne, dotyczące sposobu wynagradzania pracownika, czy też w ogóle kształtowania relacji pracodawca – pracownik, i odwrotnie.
W tym, co tu dzisiaj słyszymy, chodzi o zaakcentowanie bardzo mocno i zdecydowanie, że Jezus w swoim myśleniu i działaniu kieruje się zupełnie innymi kryteriami i innym stylem, niż my się kierujemy. Bo my częstokroć dokonujemy takich właśnie wyborów, jak ten, o którym słyszymy w pierwszym czytaniu. Bo taka jest aktualnie koniunktura polityczna, lub medialna; tak a tak wskazują słupki sondażowe, albo też: taka jest teraz moda i aktualne trendy…
I zawsze znajdziemy mnóstwo argumentów, które skłoniły nas do tego, by – posługując się obraz z tekstu biblijnego – wybrać oset, zamiast czegoś o wiele bardziej wartościowego i pięknego. Jest to też poważne ostrzeżenie, moi Drodzy, przed naprawdę groźną ślepotą duchową i intelektualną, jaka może ogarnąć tak naprawdę każdego z nas, a która objawi się w tym właśnie, że damy się tak łatwo i jak dzieci podejść – i zrobić sobie wodę z mózgu.
Naprawdę, widząc i śledząc niektóre nasze wybory moralne – także te polityczne; także wybory polityczne Polaków na przestrzeni chociażby ostatnich trzydziestu lat – trudno nie odnieść wrażenia, że niekiedy jakaś ciemna pomroka ogarniała nasze umysły. Ale i w takich codziennych, powszednich sytuacjach, nieraz można odnieść wrażenie, że całe życiowe doświadczenie człowieka idzie gdzieś w kąt, bo sposób, w jaki zachował się w tej, czy innej sytuacji – będącej, owszem, jakimś sprawdzianem, ale nie aż takim ostrym – pokazuje, że coś jest nie tak z naszym myśleniem. Nawet – tak po prostu – z naszym zdrowym rozsądkiem.
Dlatego tak bardzo potrzeba naszego głębokiego życia duchowego, potrzeba modlitwy, naszego zasłuchania i zamyślenia się nad Bożym słowem, uzgadniania naszego życia z Bożym słowem; potrzeba kierownictwa duchowego, potrzeba systematycznej Spowiedzi, potrzeba kontaktu z mądrymi, pobożnymi i doświadczonymi życiowo ludźmi – aby kształtować w sobie Boże myślenie i Boże spojrzenie na rzeczywistość. Boże spojrzenie – tak radykalnie różne od naszego, ludzkiego, ograniczonego i schematycznego.
Trzeba nam kształtować w sobie Boże myślenie i Boże spojrzenie. Bo inaczej – ciągle będziemy wybierać oset…