Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiam z Lublina, skąd rano udaję się do Siedlec, gdzie wezmę udział w inauguracji roku akademickiego Akademii Mazovia w Siedlcach. Potem dyżur spowiedniczy w Katedrze siedleckiej, a potem przejazd do Samogoszczy i Msza Święta o 18:00. Tam też będę jutro – i przez wszystkie niedziele października. Wrócą w ten sposób wspomnienia tego roku, kiedy to już jako Duszpasterz Akademicki pomagałem tam w pracy duszpasterskiej.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
A poniżej – jak co sobotę – słówko Kacpra, któremu serdecznie dziękuję za jasny i radykalny przekaz, oraz odważne dzielenie się świadectwem własnego powracania do Boga i do wiary. To naprawdę wymaga zdecydowanego nastawienia naprawdę – i za to Kacprowi dziękuję szczególnie. Za to, że tak właśnie jest nastawiony!
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem do mnie przychodzi? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 25 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie Św. Hieronima, Kapłana i Doktora Kościoła,
30 września 2023.,
do czytań: Za 2,5–9.14–15a; Łk 9,43b–45
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA ZACHARIASZA:
Podniósłszy oczy patrzyłem. I oto zobaczyłem człowieka ze sznurem mierniczym w ręku. Zapytałem go: „Dokąd idziesz?” A on rzekł: „Chcę przemierzyć Jerozolimę, aby poznać jej długość i szerokość”.
I wystąpił anioł, który do mnie mówił, a przed nim stanął inny anioł, któremu on nakazał: „Śpiesz i powiedz temu młodzieńcowi: «Jerozolima pozostanie bez murów, gdyż tak wiele ludzi i zwierząt w niej będzie»”.
„Ja będę dokoła niej murem ognistym, mówi Pan, a chwała moja zamieszka pośród niej”.
„Ciesz się i raduj, Córo Syjonu, bo już idę i zamieszkam pośród ciebie, mówi Pan. Wówczas liczne narody przyznają się do Pana i będą ludem Jego, i zamieszkają pośród ciebie”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: „Weźcie wy sobie dobrze do serca te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.
Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
Dzisiejsze pierwsze czytanie jest bardzo piękne. Oto Zachariasz ma trzecią wizję, w której Bóg mówi, że sam zamieszka pośród swojego ludu tak, że nie będzie już żadnych granic czy murów, a On sam, Bóg, będzie otaczał swój lud opieką. A przecież naród wybrany wiele razy zawodził Boga tak, że Bóg jakby nie chciał już więcej ze swym ludem przebywać.
Nasuwa mi się myśl, że tak mało jest teraz ludzi, którzy faktycznie żyją tak, aby Boża chwała objawiała się tu na ziemi, wśród ludu. Bóg chce zamieszkać pośród nas, chce nas otaczać swoją chwałą, ale to my sami nie umiemy tego przyjąć – a może nawet nie chcemy tego przyjąć. Jesteśmy tak bardzo nauczeni pewnych obrządków i tradycji, które wykonujemy wręcz automatycznie, że nie zadajemy sobie nawet pytania, czy to faktycznie przybliża mnie do Boga? A przecież o to w tym wszystkim chodzi.
W ostatnim czasie uczestniczyłem w kilku różnych wydarzeniach i spotkaniach, związanych z Bogiem i wiarą. Nie tylko katolickich, ale i protestanckich. To, co bardzo mocno widać już na pierwszy rzut oka, to fakt, że ludzie chyba nie do końca tę relację z Bogiem mają zbudowaną. Przejawia się to tym, że próbują albo coś zdziałać swoimi własnymi siłami, albo – wręcz odwrotnie – myślą, że sama modlitwa zdziała cuda.
I o ile modlitwa jest czymś potrzebnym, wskazanym i jest to coś pięknego, ponieważ jest to czas spędzony z Bogiem, to jednak trzeba sobie zawsze stawiać pytanie, czy nasza modlitwa to faktycznie spotkanie z Bogiem – czy wypowiedzenie kilku regułek, w mylnym przekonaniu, że to załatwi sprawę, albo coś cudownie się zmaterializuje?
Widzę w ludziach sporo frustracji, żalu, pretensji i niezrozumienia. Chciałbym im więc postawić pytanie: Czy kierujesz się w życiu miłością do bliźniego, czy wręcz manifestujesz jakieś wygórowane, prywatne oczekiwania i jeśli ktoś ich nie spełni, to… robi się problem!
Będąc ostatnio na pewnej konferencji usłyszałem od głoszącego, że jeśli w danej wspólnocie, grupie czy środowisku, dzieje się źle, to problem z reguły jest w nas samych. Uważam, że jest w tym wiele prawdy. Często szukamy problemu na zewnątrz, nie dostrzegając, że to może problem w nas powoduje jakąś blokadę. Bóg chce zamieszkać pośród swojego ludu i chce, by każdy z nas – swoim życiem i postępowaniem – przybliżał Jego chwałę innym ludziom.
Zadajmy sobie zatem pytanie – tak całkiem szczerze: Jeśli dzisiaj Jezus zrobiłby rachunek sumienia mojego serca, to czy okazałoby się, że żyję tak, iż każde moje spotkanie z innym człowiekiem przybliża do tegoż człowieka chwałę Bożą? Czy jestem przykładem miłości Boga i reprezentuję – jeśli tak można powiedzieć – Jego interesy, czy tylko swoje własne? Odpowiedź – taka bardzo intymna i szczera – może wywołać szok, bo być może okaże się, że nie traktujemy bliźniego z odpowiednim szacunkiem i zrozumieniem.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii zapowiada uczniom po raz kolejny, że zostanie wydany ludziom. Dzisiaj słyszymy, że zostanie przez nich osądzony. Nikt tego za bardzo nie rozumie, ale i tak nikt nie chce zapytać, o co tu chodzi. My też czasami wolimy schować głowę w piasek, zamiast podjąć jakiś temat – bo tak jest łatwiej.
Mam wrażenie, że w obecnych czasach coraz mniej ze sobą rozmawiamy, a coraz więcej „czegoś się domyślamy”. Powstają z tego powodu nieporozumienia i konflikty, które nas dzielą, zamiast łączyć. Jezus ma dla każdego z nas zadanie i misję do wykonania. Dlaczego boimy się zapytać Go: „Panie, co mam czynić? Panie co znaczą Twoje słowa?”
Wiecie, sam bardzo często staram się rozeznać, co mam zrobić i dokąd się udać. Tyle, że obecnie coraz częściej rozumiem, że to nie chodzi o to, by dostać znak od Boga – chociażby taki: „Idź dwa kilometry w prawo, a potem w lewo.” Sytuacje, które nas w życiu spotykają, a są darem od Boga, niosą nam bardzo wiele znaków i podpowiedzi. Tylko – czy potrafimy je odczytać, bądź zadać Panu pytanie, co one znaczą? Czy może jesteśmy trochę podobnie do uczniów, którzy potulnie podążają za Panem, ale nie wiedzą do końca, o co tu w tym wszystkim chodzi?…
Zachęcam Was wszystkich do poświęcenia czasu na spotkanie z Bogiem i zadanie Mu pytania: „Panie, co dalej?” Znajdźcie sobie takie miejsce, takie warunki, w których będziecie sam na sam z Panem. Jezus chce zamieszkać pośród swojego ludu, Jezus chce, by Jego chwała manifestowała się w naszym życiu. Tylko musimy pamiętać, że to my jesteśmy odpowiedzialni i od nas tak naprawdę zależy, czy spotkany bliźni – po spotkaniu z nami – będzie napełniony chwałą Boga, czy zgorzknieniem i rozczarowaniem, spowodowanym naszą postawą, kształtem naszego człowieczeństwa?…