Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Jadwiga Deres, bardzo życzliwa i aktywna Osoba w Parafii w Trąbkach. Dziękując za wiele życzliwości, jakiej osobiście doznałem w czasie mojej posługi w tej Parafii, życzę Solenizantce wszelkiego dobra. I zapewniam o modlitwie.
A ja mam dzisiaj bardzo aktywny dzień. Najpierw jadę z Lublina do Samogoszczy, gdzie odprawię Mszę Świętą i pomogę w Spowiedzi. Potem przejadę do Parafii Wargocin–Wróble, gdzie – na prośbę Parafian – odprawię Mszę Świętą w intencji Proboszcza, Księdza Pawła Smarza, z okazji Jego pięćdziesiątych urodzin, o których wspomniałem wczoraj. Potem razem przejedziemy ponownie do Samogoszczy, gdzie dzisiaj jest odpust. Zapewne zdążymy na procesję eucharystyczną.
Następnie przejadę do Domu rodzinnego, aby zagłosować w wyborach i w referendum, do czego i Was bardzo serdecznie zachęcam. Potem przejadę do Siedlec, gdzie w miejscu funkcjonowania Duszpasterstwa Akademickiego (celowo nie używam określenia: „ośrodek Duszpasterstwa Akademickiego, bo takowego nie posiadamy, odkąd wyrzucono nas z naszego Ośrodka przy ulicy Brzeskiej), aby odprawić Mszę Świętą o 20:00 i nabożeństwo różańcowe. Ot, taki sobie „spokojny” dzień…
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan do mnie mówi dziś osobiście przez swoje Słowo? Z jakim konkretnym wskazaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, pomóż odczytać…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
28 Niedziela zwykła, A,
15 października 2023.,
do czytań: Iz 25,6–10a; Flp 4,12–14.19–20; Mt 22,1–14
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody.
Raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł.
I powiedzą w owym dniu: „Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze”.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:
Bracia: Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku.
A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków. Amen.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: „Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi.
Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: «Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę». Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa; a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy ich pozabijali.
Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi, i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”.
Jak słyszymy w pierwszym czytaniu, Bóg zaprasza wszystkich na ucztę. Tak, wszystkich – wszystkich ludzi wszystkich czasów! Wyraźnie mówi o tym Prorok Izajasz. Ale mówi też, że ta uczta będzie pod każdym względem niezwykła – i przeobfita! Jak bowiem słyszymy, Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.
Jednak – by tak to kolokwialnie ująć – nie chodzi o zwykłe najedzenie się do syta, żeby nie powiedzieć: obżarstwo. Tu chodzi o coś więcej! Mówią o tym kolejne zdania dzisiejszego fragmentu Izajaszowego Proroctwa: Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody. Raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł.
Zauważmy, że te zdania następują bezpośrednio po tych, mówiących o uczcie, są z nimi nierozerwalnie związane. Bo właśnie owa uczta, o której mowa, to nie taki sobie zwykły posiłek, ale to znak i zapowiedź pełni szczęścia, do jakiej Bóg zaprasza – na swej Górze, czyli w Niebie – wszystkich ludzi bez wyjątku! Zaprasza ich do radości niczym już nigdy nie zmąconej, ani niczym nie zagrożonej.
Zdarcie zasłony, zakrywającej twarz, oznacza pokonanie wszelkich smutków i mroków. Zniszczenie śmierci raz na zawsze – oznacza dokładnie to, co oznacza. «Otarcie łez z każdego oblicza i odjęcie hańby swego ludu» oznacza ostateczne pokonanie wszystkiego, co człowieka zniewala, ale też umniejsza i kompromituje w oczach świata, a nawet: w jego własnych oczach.
Mówiąc krótko: na tej niezwykłej uczcie ludzie odnajdą swoją godność, swoją wielkość, swoją wyjątkowość i indywidualność – po prostu: pełnię szczęścia. I tak będzie przez całą wieczność. Już nigdy nikt niczym i w żaden sposób tego stanu nie zmieni. Żeby jednak stać się uczestnikiem takiej właśnie uczty – takiej radości i szczęścia – trzeba nade wszystko skorzystać z zaproszenia na nią. A z tym – jak nam to uświadamia dzisiejsza Ewangelia – bywa różnie.
Bo oto okazuje się, że zaproszeni na ucztę przez króla byli zbyt zajęci swoimi własnymi sprawami, zbyt przywiązani do swoich codziennych zajęć i pasji, żeby się od nich oderwać i przybyć. I nawet powtórne, wielokrotne zaproszenie, kierowane przez króla, nie przyniosło skutku. A to oznacza wielką siłę tego złego przywiązania – siłę i upór, które prowadzą nawet do zabicia wysłannika królewskiego, przynoszącego zaproszenie. Jaki za to los ostatecznie spotkał owych niegodnych i niedoszłych biesiadników, to też słyszeliśmy: Król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
To wielkie ostrzeżenie, moi Drodzy, do nas wszystkich skierowane, iżbyśmy nigdy nie pozwolili sobie na takie duchowe uwiązanie, które by nam zamknęło drogę do Boga. Do niczego – także do nikogo – nie wolno nam się tak przywiązać, ani niczemu – także nikomu – tak podporządkować, byśmy przez to stracili kontakt z Bogiem, lekceważąc Jego natchnienia i Jego zaproszenia.
Wyjście natomiast sług króla na opłotki, aby zapraszać – by tak to ująć – każdego, kto popadnie, oznacza, że to zaproszenie naprawdę jest skierowane do wszystkich. I nie decyduje o nim ani status materialny, ani pozycja społeczna. Zobaczmy, że ci, którzy w „pierwszym rzucie” zostali zaproszeni, jako ci najbardziej godni – w rzeczywistości okazali się zupełnie niegodni.
To mocny sygnał, że w oczach Bożych ani pochodzenie, ani wykształcenie – z całym szacunkiem dla wysoko wykształconych – ani zajmowane stanowisko, ani w ogóle: pozycja społeczna i uznanie u ludzi, nie stanowią dla Boga kryterium zaproszenia na ucztę, ani przyjęcia na nią.
Bo zaproszeni są wszyscy – bez wyjątku! A udziału w niej dostąpią ci, którzy będą do niej przygotowani. Mocno to zostało podkreślone w drugiej części dzisiejszej Ewangelii, w której słyszymy opis dość dziwnej – z naszego punktu widzenia – sytuacji. Oto bowiem król, zawiedziony odmową, jaką usłyszał od zaproszonych w „pierwszej turze”, rzekł swoim sługom: «Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie». Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami.
A zatem, stało się tak, jak król chciał. To powinno – jak się wydaje – zakończyć całą sprawę. Król powinien być zadowolony, bo goście tym razem dopisali, uczta się rozpoczęła i wszystko – mówiąc kolokwialnie – „zagrało”. Tymczasem jednak – jak się okazało – nie do końca.
Oto bowiem król wszedł, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: «Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?» Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: «Zwiążcie mu ręce i nogi, i wyrzućcie go na zewnątrz w ciemności. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów».
I właśnie to zachowanie króla wydaje się zupełnie bezsensowne, nieracjonalne i trudne do wytłumaczenia. Skoro bowiem zależało mu, żeby zapełnić salę i żeby uczta w ogóle się odbyła – i ci, którzy przybyli, spełnili w ten sposób jego oczekiwanie – to jakim prawem teraz jeszcze wybrzydza i stwarza jakieś problemy? Przecież to oni jemu – przynajmniej w jakimś sensie – zrobili łaskę, że przyszli. A on teraz jeszcze czepia się ich o cokolwiek?
Z pewnością, patrząc naszymi kategoriami, tak moglibyśmy pomyśleć. A nawet ówczesnymi kategoriami dworskiej etykiety, czy takiej zwykłej gościnności, także moglibyśmy tak pomyśleć. Ale Pismo Święte, ani tym bardziej nauczanie Jezusa – to nie wykłady z zasad gościnności czy dworskiej etykiety. A Pismo Święte to nie podręcznik savoir – vivre, dobrych manier i zachowania w towarzystwie.
Pismo Święte – a w nim: nauczanie Jezusa – to wskazanie nam wszystkim drogi do Nieba. Właśnie: to zaproszenie na Ucztę, na wieczną Ucztę zbawionych – zaproszenie skierowane do wszystkich bez wyjątku, ale… Tak, jest pewne „ale”, na które zwraca nam uwagę owa druga część Jezusowej przypowieści, a jeszcze wyraźniej: ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii: Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych.
Bardzo dosadne stwierdzenie Jezusa, o którym nie wolno nam zapomnieć: wielu jest zaproszonych, wszyscy są zaproszeni – i wszyscy naprawdę mogą z tego zaproszenia skorzystać! Tu nie ma żadnego podtekstu, nie ma żadnej gwiazdki przy ostatnim zdaniu z odesłaniem do dołu strony, gdzie jest informacja, że to zaproszenie nie dotyczy tego, lub owego, albo że najpierw trzeba wpłacić taką, lub inną sumę. Nic z tych rzeczy! Na wieczną Ucztę zaproszeni są wszyscy!
Ale dostąpią jej ci, którzy się do niej po prostu przygotują – co w Ewangelii dzisiejszej zobrazowane zostało przywdzianiem szaty weselnej. Ci, którzy jej nie mieli, zostali wyrzuceni za drzwi. Trzymając się ściśle treści Jezusowej przypowieści, możemy powiedzieć – raz jeszcze to podkreślmy – że nie ma w tym sensu. Dlatego komentatorzy biblijni próbują to na różne sposoby tłumaczyć, że to zapewne sam król dał im odpowiednie stroje, a tamci jedynie nie chcieli ich założyć – i takie tam różne, temu podobne. Na pewno, jakoś to można czysto po ludzku tłumaczyć, ale nam bardziej chodzi o ten wewnętrzny, duchowy, głębszy przekaz.
My mamy się naprawdę solidnie przygotować na tę Ucztę! Mamy spełnić te warunki, jakie spełnić trzeba, aby się na niej znaleźć, czyli – po prostu – wypełnić wolę Bożą! Przywdziać szaty, które daje nam Bóg, a nie te, które nam się akurat podobają – nawet, jeżeli są ubrudzone grzechem i nieprawością. Więcej nawet: mamy pozbyć się tych naszych, brudnych szat, czyli tych wszystkich naszych złych przyzwyczajeń i przywiązań, które tak nam blokują drogę do Boga, jak zablokowały ją tym, których król zaprosił na ucztę na początku.
W jakimś sensie, mówi o tym dzisiaj Święty Paweł w drugim czytaniu, w słowach: Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Po czym zwraca się bezpośrednio do swoich uczniów: W każdym razie dobrze uczyniliście, biorąc udział w moim ucisku. A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę. I konkluzja całego pouczenia: Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki… Otóż, właśnie!
Nie jest ważne, czy człowiek ma dużo, czy mało. Nie jest ważne, czy zajmuje stanowisko takie, czy inne. Nie jest ważne, czy skończył najwyższe możliwe studia, czy cztery klasy podstawówki. Człowiek ma być mocny Bogiem! Ma być bogaty Jego bogactwem! Ma być mądry Jego mądrością! Ma być ubrany w Jego szaty! Ma być do Niego najmocniej – jak się da – przywiązany! Nie do czego innego, ani także – do kogokolwiek innego!
Moi Drodzy, musimy to wszyscy – tak, wszyscy, bez wyjątku, począwszy ode mnie – solidnie i szczerze przemyśleć, czy przypadkiem na naszej drodze życia nie ma kogoś, kto nam blokuje drogę do Boga, albo czegoś, co nam tę drogę blokuje.
Pomyślmy tak uczciwie: czy mamy czas i możliwości, aby codziennie spokojnie i bez pośpiechu pomodlić się rano i wieczorem, a wieczorem – może wspólnie z rodziną?… Czy mamy czas i możliwości, żeby w ciągu dnia zatrzymać się w biegu i odmówić „Anioł Pański”, może Różaniec, może Koronkę do Bożego Miłosierdzia?… Czy mamy czas i możliwości, żeby chociaż przez kilka minut w ciągu dnia poczytać Pismo Święte?… Czy mamy czas i możliwości, żeby w każdą niedzielę i święto pójść na Mszę Świętą?… Czy mamy czas i możliwości, żeby także poza niedzielę pójść – chociaż niekiedy – na nabożeństwo różańcowe, albo inne nabożeństwo okresowe?…
Czy mamy czas i możliwości, żeby ze swoimi domownikami – współmałżonkami, dziećmi, dziadkami – usiąść i spokojnie porozmawiać, nie patrząc na zegarek i nie pędząc ciągle przed siebie, bo trzeba zrobić tysiąc rzeczy, z których wszystkie są „na wczoraj”?… Czy na to wszystko mamy czas? Czy mamy ku temu możliwości?
A może inaczej: czy znajdujemy na to wszystko czas? I czy znajdujemy ku temu możliwości? Czy staramy się o stworzenie takich możliwości? Bo na pytanie, czy mamy czas, odpowiedzieć musimy uczciwie: tak, mamy! Rok liczy trzysta sześćdziesiąt pięć dni, a doba – dwadzieścia cztery godziny. A godzina – sześćdziesiąt minut, a minuta – sześćdziesiąt sekund. Tyle mamy wszyscy. Po równo – bez żadnych różnic.
Natomiast indywidualną sprawą każdej i każdego z nas jest – jak ten czas wykorzystujemy, jak go sobie organizujemy i na co go najwięcej przeznaczamy, a na co go nigdy nie mamy? Czyli – co jest dla nas tak naprawdę najważniejsze?
A dzisiaj pytamy o to, czy tą sprawą najważniejszą jest budowanie relacji z Bogiem i z drugim człowiekiem, czy to schodzi zawsze na drugi plan, bo ważniejszy jest serial w telewizji, strony i portale internetowe, telefony komórkowe, albo też: praca od rana do nocy i w nocy, dorabianie się kosztem rodziny i wszystkich dookoła, ciągłe „doganianie wczorajszego dnia”, robienie kariery i osiąganie sukcesu – choćby „po trupach”?… Co jest dla mnie najważniejsze?
A w związku z tym, co odpowiem Jezusowi, kiedy zaprosi mnie – a czyni to praktycznie codziennie – bym przyszedł na Ucztę, bo wszystko gotowe? Co odpowiem? Co odpowiadam codziennie? Bo też muszę się liczyć z tym, że jeśli ciągle będę odpowiadać, że nie mam czasu, nie mam możliwości – bo to, bo tamto, bo jeszcze coś tam – to na końcu mojej życiowej drogi Jezus powie mi: „Nie przychodź, bo nie mam Ci nic do zaoferowania… Bo Ciebie nic, co Ci chciałem tyle raz dać – nigdy nie interesowało, więc cóż Ci mogę jeszcze dać?”…
Dlatego, moi Drodzy, kiedy Jezus chce nam tak dużo dać – i codziennie zaprasza – nie zwlekajmy ani chwili! Skorzystajmy z każdej okazji i z każdej możliwości, by się z Jezusem spotkać na Mszy Świętej, by z Nim porozmawiać na modlitwie, by Go posłuchać w Jego słowie, by Go do serca zaprosić w Komunii Świętej! Zapraszając Jezusa – sami w ten sposób korzystamy z Jego zaproszenia.
Korzystajmy więc jak najczęściej! Korzystajmy zawsze! Nie zamykajmy – sami sobie – drogi do szczęścia! Nie odbierajmy sobie – w najlepszym tego słowa rozumieniu – prawa do szczęścia! Prawdziwego i trwałego szczęścia!
Ja postanowiłam wykorzystać przerwę i pojechać na głosowanie do swojej wioski tak więc obowiazek speniony.I podobnie jak Ksiądz Jacek zachęcam wszystkich do glowania.A za 2.5 h powrót na stanowisko z nadzieją że nic się nie wydarzy w ciągu całego głosowania.
Ja też miałem pracowity dzień. Msza Św., a następnie wizyta do podopiecznego kota Spongika.
Następnie pracowałem jako fotoreporter podczas sesji zdjęciowej z okazji jubileuszu (25 lat) schroniska dla psów „Prawo do życia”. W narastającym, nieustannym deszczu, na zewnątrz. Następnie już w domu wybór i umieszczenie zdjęć na stronie internetowej schroniska.
Dziś wspomnienie św. Teresy od Jezusa.
Dlatego chcę opowiedzieć o klasztorze Zmartwychwstania Chrystusa. Znajduje się w miejscowości Kamenka za Nowosybirskim. Mieszkają tam siostry zakonu Karmelitanek Bosych.
W sumie trzy siostry: S. Teresa-Maria, S. Christina i S. Agnia.
Niosą kontemplacyjną, modlitewną służbę. Żyją w ścisłym zamknięciu. Ksiądz przychodzi do nich i odprawia mszę w ich kaplicy.
Dzięki za obie wypowiedzi. Każda inna. A obie – szczere i sympatyczne.
xJ