Wytrwałość – dziełem doskonałym!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam Was bardzo serdecznie z Lublina, skąd udam się do Kodnia, gdzie zamierzam pobyć do piątku. Ale już widzę, że ten pobyt będzie nieco „urozmaicany” różnymi akcjami i wyjazdami, o których jutro i pojutrze. Jedno, co jest pewne, to obietnice – której chyba nie muszę nawet przypominać – że będąc tam, u Matki, będę o Was pamiętał w modlitwie!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – słówko Janka, przygotowane wiernie i rzetelnie, jak w każdy poniedziałek. Serdecznie dziękuję za to świadectwo wiary, przeżywanej głęboko, a jednocześnie bardzo aktywnie i radośnie, jak o tym czytamy właściwie w każdym zdaniu Jankowego rozważania. Niech to świadectwo będzie dla nas wskazaniem i zachętą!

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo osobistym i bardzo konkretnym przekazem zwraca się On właśnie do mnie dzisiaj? Duchu Święty, poprowadź w głąb Bożego słowa…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 6 Tygodnia zwykłego, rok II,

12 lutego 2024., 

do czytań: Jk 1,1–11; Mk 8,11–13

POCZĄTEK LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:

Jakub, sługa Boga i Pana Jezusa Chrystusa, śle pozdrowienie dwunastu pokoleniom w rozproszeniu.

Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków.

Jeżeli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma. Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym. Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam. Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana, bo jest mężem chwiejnym, niestałym we wszystkich swych drogach.

Niech się zaś ubogi brat chlubi z wyniesienia swego, bogaty natomiast ze swego poniżenia, bo przeminie niby kwiat polny. Wzeszło bowiem palące słońce i wysuszyło łąkę, kwiat jej opadł, a piękny jej wygląd zginął. Tak też bogaty przeminie w swoich poczynaniach.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął głęboko w duszy i rzekł: „Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”.

I zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.

A OTO SŁÓWKO JANKA:

Czytając to dzisiejsze słowo Boże, mogę śmiało stwierdzić, że odnajduję z nim tę myśl, iż nasze życie – to jedna wielka próba. Mianowicie, chodzi o próbę miłości do Pana Boga!

Św. Jakub, w swoim Liście piszę takie zdanie: Za pełną radość poczytujcie sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. 

Wiele razy to pisałem, nieraz i mówiłem – i cały czas będę tego zdania, że nic w życiu nie dzieje się przez przypadek! Wszystko ma sens! Tylko żeby to wszystko zrozumieć – te nasze wszelakie życiowe doświadczenia – i wyciągnąć z nich lekcję, potrzeba mądrości, o której również pisze nam dziś św. Jakub: Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając, a na pewno ją otrzyma.

Nic się w życiu nie dzieje przez przypadek! Gdy o tym myślę, to przypominam sobie dwie konkretne sytuacje z mojego życia, które to potwierdzają.

Pierwsza to ta, że jestem ministrantem i lektorem. Do dziś pamiętam to uczucie, ten głos powołania, który otrzymałem w okolicach mojej Pierwszej Komunii Świętej. W tym roku minie dziesięć lat od tego wydarzenia oraz rozpoczęcia formacji – na początku jako kandydat na ministranta…

Przez te dziesięć lat, poznałem wielu ludzi: Kapłanów, Siostry zakonne, Kleryków, moją Wspólnotę parafialną oraz mnóstwo innych, Bożych ludzi! Przez te dziesięć lat osiągnąłem najwyższy stopień w hierarchii służby liturgicznej, czyli stopień ceremoniarza. I teraz to ja mogę wspierać Księdza Proboszcza w przygotowywaniu się kandydatów na ministranta.

Druga taka sytuacja w życiu to ta, że w którymś momencie zdecydowałem się pójść na pielgrzymkę. To była wielka niewiadoma. Ja, alergik – nigdy nie spałem w namiocie, a na dodatek mam duże płaskostopie. I jak poprzednia pielgrzymka przebiegła świetnie, zero bąbli i nogi nie bolały – tak, że mógłbym jeszcze wrócić z Częstochowy na piechotę, tak ta ostatnia była dla mnie dużym wyzwaniem.

Nigdy nie zapomnę burzy w Dęblinie, kiedy to wielka nawałnica dopadła nas w czasie, gdy przechodziliśmy przez most. Lało, wiało i błyskało – lecz my szliśmy dalej. Po tej burzy, na mojej stopie pojawiły się wielkie bąble, które uniemożliwiały mi normalne chodzenie. Pamiętam, że jak doszliśmy do drugiego noclegu, czyli do Czarnolasu, tak mnie bolały stopy, że poszedłem na przebicie bąbli do Sióstr „medycznych” z Grupy z Ryk.

I gdy się położyłem, Siostry zapytały mnie, z której Grupy jestem. Mówię, że z „siódemki” żelechowskiej. „No dobra – mówią – to tym razem Bratu zrobimy opatrunek. Psikniemy takim specjalnym sprejem i zobaczy brat, że jutro dotrze jako pierwszy na pole namiotowe, bo będzie się bratu tak dobrze szło!”

Przychodzi następny dzień – i rzeczywiście: byłem pierwszy na polu namiotowym! Ale z tego powodu, że nie dałem rady iść, ponieważ pojawiły się problemy z kostką. Nigdy tej pielgrzymki nie zapomnę, bo na niej właśnie uświadomiłem sobie bardzo mocno, że pielgrzymka uczy mnie pokory i głębokiej ufności, że nie jestem sam, że Bóg jest ze mną i idziemy razem do Matki, na Jasną Górę!

Naprawdę, nic się nie dzieje bez powodu i wszystkie nasze życiowe próby nie są bez powodu. Dziękuję Bogu za wszystko, co do tej pory dokonało się w moim życiu i chciałbym Go prosić, aby mi pomógł nie tylko zawsze mądrze wybierać, lecz także zawsze wyciągał ze wszystkich lekcji życiowych konkretne i mądre wnioski, abym drugi raz już źle nie wybrał…

2 komentarze

  • Ja zawsze twierdzę, że jeśli coś mi się nie uda lub popełnię błąd a przez to się czegoś nauczę to też nie jest złe. Uświadomiłam sobie teraz czytając komentarz, że ten mój błąd czy porażka planu to dlatego, że właśnie byłam zbyt pewna siebie i nie zawierzyłam Bogu i ten brak pokory mnie zgubił.
    Dzięki Janku za Twoje świadectwa. My czasami modlimy się kilka lat w intencjach nam znanych i jak do tej pory to Bóg wysłuchał nasze prośby, ale muszę tą wiarę bardziej jeszcze pogłębiać.
    Uczymy się też przez to cierpliwości.
    Pozdrawiam serdecznie.

    • Wiarę zawsze można i trzeba pogłębiać! Niestety, błędy będziemy popełniać, ale nie w nich jest problem, tylko w tym, by wyciągać z nich wnioski na przyszłość! Dzięki za tę mądrą refleksję!
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.